A ja znów złapię temat z innej strony, bo każdy zastanawia się, czy to moralne czy nie, ja natomiast chciałabym się skupić na relacjach małżeńskich u tych ludzi. Oczywiście żadnego małżeńskiego doświadczenia nie mam, ani takiego z kilkuletniego związku, jednakże spróbuję się wczuć w rolę.
Zauważcie, że w wymienionych w artykule przykładach, to mężczyzna wyszedł z tego typu propozycją. Nie było mowy o żadnej kobiecie, która zapragnęłaby tego rodzaju zabawy [albo nie przeczytałam dokładnie, w co wątpię]. I teraz pojawia się pytanie: dlaczego kobiety nie są skłonne do wysuwania tego typu propozycji? Nie mogę oczywiście twierdzić, że takie kobiety nie istnieją, bo ludzie są mniej lub bardziej wyzwoleni seksualnie, więc ze strony pań takie propozycje z pewnością czasami padają, ale z racji tego, że nie zostały one wymienione [?] w artykule, uznam, że robią to zdecydowanie rzadziej.
Wnioskując z lektury kobiecych pism, które kiedyś czytywałam [Joy, Cosmopolitan i inne tego typu arcypierdoły], panie chętnie fantazjują sobie o stosunku seksualnym z obcym mężczyzną, bądź z dwoma jednocześnie [swoim facetem i jakimś z zewnątrz], ale pozostaje to wyłącznie w sferze fantazji. Powiem szczerze: nie wyobrażam sobie, by którakolwiek kobieta szanująca swojego ukochanego, poprosiła go o zgodę na uprawianie przez nią seksu z innym mężczyzną. Nie wiem, może jestem staromodna, za bardzo konserwatywna i za mało wyluzowana, ale dla mnie partnerski seks jest na tyle intymny, że powinien łączyć się z uczuciem.
Nie uważam, że jednorazowe przygody między singlami są złe, ale w momencie, gdy jakaś osoba znajduje się w stałym związku, przez wzgląd na swojego partnera i uczucie do niego [a jeśli partner jest mu obojętny, to po co jest w związku?] nie powinien angażować się w takie zabawy.
Wracając do głównego problemu, od którego zaczęłam. Kobiety są dosyć emocjonalne i w większości boją się utraty partnera. Mam wrażenie, że nawet jeżeli któraś chciałaby spróbować "legalnego" seksu z innym mężczyzną, obawiałaby się reakcji swojego ukochanego. Tego, że uzna on ją za dziwkę i rzuci. Skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że mężczyznom łatwiej jest mówić o tego typu fantazjach, a kobietom często trudno jest odmówić, właśnie z powodu obaw: w tym wypadku z powodu strachu przed ewentualnym porzuceniem dla innej kobiety na wieść o zdecydowanej odmowie.
Nie widzę absolutnie żadnego wzajemnego szacunku u par, które decydują się na wejście osób trzecich do ich własnych sypialni, które powinny stanowić swego rodzaju "sanktuarium" [zabrzmiało to odrobinę żenująco, ale ja tak uważam].
Zwróćcie również uwagę na komentarze ludzi w tym wątku. Jak wielu napisało o tym, że ich związki rozsypały się przez tego typu zabawy. Dobrze chociaż, że w artykule napisali, że cuckold może być niebezpieczny dla przetrwania związku, bo ja absolutnie nie uważam, by go umacniał.
I żeby ktoś mi tylko nie zarzucił, że według mnie seks ma służyć wyłącznie prokreacji, a nie przyjemności. Daleko mi do poseł Sobeckiej, która uważa, iż:
seks jest zły, bo nie rozwija człowieka, nie przynosi dobra, nie daje bliskości z drugą osobą .