Skocz do zawartości


Zdjęcie

Fobia społeczna


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
32 odpowiedzi w tym temacie

#31

Xotteva.

    Aspołeczny Introwertyk

  • Postów: 249
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Nie spodziewałem się, że forum o zjawiskach paranormalnych poruszy tak bliski mi temat. Nie wiem, czy to dobre miejsce na zwierzenia, ale skoro jest temat i osoby się z tym stykające, to czemu nie?

 

Jestem, że tak powiem, ciężkim przypadkiem. Dochodzi do tego jeszcze fobia szkolna i depresja (to drugie jest już raczej nie aktualne). Wynika to z prześladowań w podstawówce i gimnazjum. Zawsze byłem typem samotnika i chyba to po części skupiło na mnie uwagę, lecz w głównej mierze fakt, że rzadko zgłaszałem komuś zachowanie "kolegów". Szczególnie od 4 klasy znęcanie przybrało na sile. Nauczyciele próbowali robić co mogli, ale upomnienia i uwagi nic nie dawały. Jedynie wzywanie rodziców do szkoły polepszało sprawę, lecz nie na długo. Pamiętam, jak pod koniec szóstej klasy wychowawczyni po rozmowie z wszystkimi dała za wygraną i powiedziała mi coś w stylu "spróbuj dotrwać do końca roku", a były jeszcze ok. miesiąca. Niby nic, a jednak. Poza tym moja fobia miała jeszcze jedną stronę. Były normalne osoby, z którymi dało się pogadać, zakolegować, ale ja bałem się nawiązywać z nimi kontakt, z obawy, że jakoś się ośmieszę, albo niechcący je urażę, co tak, czy tak, kończyło by się odrzuceniem.

W gimnazjum było podobnie, a nawet trochę lepiej, lecz kilka osób (prześladowców z podstawówki) skutecznie pogłębiło moją fobię, tak, że rozwinęła się depresja. W drugiej klasie gim .zacząłem terapię z psychologiem, potem wizyty u psychiatry i dawkowanie leków. Po roku miałem na piśmie zdiagnozowaną fobię społeczną i szkolną, oraz depresję. W trzeciej klasie przeszedłem na indywidualny tryb nauczania w domu, co pozwoliło uporać się z depresją. Uczenie w domu trwało do 1 klasy liceum, a teraz mam indywidualne, ale w szkole.

 

Jak to obecnie u mnie wygląda? Większość czasu spędzam w domu, jestem w stanie najwyżej wyjść z psem na spacer wzdłuż głównej ulicy i z powrotem (tylko w ciemnych okularach). Jak ktoś przechodzi to mimo iż nie widać moich oczu, nie jestem wstanie nawiązać kontaktu wzrokowego, tym bardziej się odezwać. Nawet jak próbuję powiedzieć "dzień dobry", to momentalnie się blokuję, albo tak się jąkam, że nie mogę dokończyć słowa. Gdziekolwiek poza osiedle, wychodzę tylko z kimś z rodziny, inaczej stres jest zbyt silny. W sklepach czy innych takich miejscach jest jak na osiedlu tylko trzymam się kurczowo familii i w większym tłumie dostaję drgawek, problemów z oddychaniem itd. Najgorzej jak zobaczę jakieś nastolatki, bo obok dorosłych, staruszków, dzieci, mogę jeszcze stać, ale niech się pojawi jakiś nastolatek, to ja opuszczam lokal, bo dyskomfort i stres są zbyt silne. No i szkoła. Obecnie przed wyjazdem do liceum miewam skurcze mięśni, drgawki, bule głowy, brzucha etc. W samej szkole na lekcjach jest jeszcze OK. ale na przerwie dostaję takich "spazmów", że potem muszę się kilka minut uspokajać, bo o lekcji nie ma mowy. Zdarzają się też lekkie utraty pamięci, oraz chwilowe otępienie. Drżenie rąk, pocenie, duszności, odrętwienie, zawroty głowy i cała gama objawów stresu to to co miewam na co dzień będąc w szkole. Poza tym mam różne tiki nerwowe np. drżenie powieki, czy tupanie nogą, prawie jak królik. Wszystko dopełniają chwilowe "wybuchy" paniki, które trwają kilka sekund, a nawet "wybuchy" śmiechu. Niestety strach przed kontaktem z innymi sprawia, że już praktycznie od gimnazjum, nie mam żadnych przyjaciół ani kolegów.

No, nic. Sytuacja się stopniowo poprawia ;)

 

Przepraszam za chaotyczność i ewentualne kaleczenie gramatyki, ale piszę to spontanicznie i o dość późnej porze.

Pozdrawiam :szczerb:


  • 0

#32

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Xotteva

Twoja historia do 2 klasy gimnazjum wygląda zupełnie jak moja - intensywne prześladowanie i będąca jego skutkiem depresja i lęk przed szkołą.

Ale później zamiast kontaktu z psychologiem (kontakt z psychologiem owszem był - szkolnym - ale bez efektów) i indywidualnego nauczania zbuntowałam się i zaczęłam mieć ludzką opinię gdzieś bo uznałam, że akceptacja społeczna nie jest czymś dla czego warto się zabijać. Zaczęłam robić co chciałam, mówić co chciałam. Prześladowcy dostali ode mnie kilka razy w czapę(okazało się, że wcale nieźle się biję) i skończyło się prześladowanie a choć w 3 klasie gimnazjum wciąż byłam nieco na uboczu (przy czym ludzie zaczęli ze mną wreszcie normalnie rozmawiać) w liceum znalazłam sobie paczkę przyjaciół z dwójką których przyjaźnię się do tej pory.

 

Próbowałaś terapii ekspozycyjnej?(lista sytuacji wywołującej lęk i mierzenie się z nimi poczynając od tej wywołującej najmniejszy lęk - boisz się powiedzieć "Dzień dobry"? "1. Powiedz dzień dobry wchodząc do sklepu.", boisz się iść samotnie do sklepu "2. Podczas samotnego powrotu ze szkoły wejdź do sklepu i kup sobie coś do picia.")

Albo behawioralno-poznawczej?(identyfikacja negatywnych myśli, zastępowanie ich pozytywnymi/neutralnymi i zmierzenie się z rzeczywistością: "Jakoś się ośmieszę, niechcący kogoś urażę..." -> "Nie ośmieszę się a nawet jeżeli to ludzie trochę się pośmieją i przestaną. Śmiech to zdrowie. Wszystkim zdarzają się gafy. Ludzie nie śmieją się po to by kogoś ośmieszyć, zranić tylko dlatego, że pewne sytuacje są śmieszne. Ja też się czasem zaśmieję.", "Nie mam zamiaru nikogo urazić więc nawet jeżeli ktoś poczuje się urażony moim zachowaniem nie będzie to moja wina. Poza tym zawsze mogę przeprosić. Człowiek uczy się na błędach. Jeżeli moje zachowanie kogoś urazi na przyszłość będę wiedzieć czego nie robić - a do tego nauczę się jak przepraszać." )


  • 0



#33

Xotteva.

    Aspołeczny Introwertyk

  • Postów: 249
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@Xotteva

Twoja historia do 2 klasy gimnazjum wygląda zupełnie jak moja - intensywne prześladowanie i będąca jego skutkiem depresja i lęk przed szkołą.

Ale później zamiast kontaktu z psychologiem (kontakt z psychologiem owszem był - szkolnym - ale bez efektów) i indywidualnego nauczania zbuntowałam się i zaczęłam mieć ludzką opinię gdzieś bo uznałam, że akceptacja społeczna nie jest czymś dla czego warto się zabijać. Zaczęłam robić co chciałam, mówić co chciałam. Prześladowcy dostali ode mnie kilka razy w czapę(okazało się, że wcale nieźle się biję) i skończyło się prześladowanie a choć w 3 klasie gimnazjum wciąż byłam nieco na uboczu (przy czym ludzie zaczęli ze mną wreszcie normalnie rozmawiać) w liceum znalazłam sobie paczkę przyjaciół z dwójką których przyjaźnię się do tej pory.

 

Próbowałaś terapii ekspozycyjnej?(lista sytuacji wywołującej lęk i mierzenie się z nimi poczynając od tej wywołującej najmniejszy lęk - boisz się powiedzieć "Dzień dobry"? "1. Powiedz dzień dobry wchodząc do sklepu.", boisz się iść samotnie do sklepu "2. Podczas samotnego powrotu ze szkoły wejdź do sklepu i kup sobie coś do picia.")

Albo behawioralno-poznawczej?(identyfikacja negatywnych myśli, zastępowanie ich pozytywnymi/neutralnymi i zmierzenie się z rzeczywistością: "Jakoś się ośmieszę, niechcący kogoś urażę..." -> "Nie ośmieszę się a nawet jeżeli to ludzie trochę się pośmieją i przestaną. Śmiech to zdrowie. Wszystkim zdarzają się gafy. Ludzie nie śmieją się po to by kogoś ośmieszyć, zranić tylko dlatego, że pewne sytuacje są śmieszne. Ja też się czasem zaśmieję.", "Nie mam zamiaru nikogo urazić więc nawet jeżeli ktoś poczuje się urażony moim zachowaniem nie będzie to moja wina. Poza tym zawsze mogę przeprosić. Człowiek uczy się na błędach. Jeżeli moje zachowanie kogoś urazi na przyszłość będę wiedzieć czego nie robić - a do tego nauczę się jak przepraszać." )

 

Dopiero teraz przypomniałem sobie o temacie :roll:

Gratuluję "buntu", bo ja jak raz się zbuntowałem to czterech drani otoczyło mnie pod ścianą, wyzywało i szarpało. Gdyby nie interwencja nauczycielki mogło skończyć się gorzej. Ogólnie jak próbowałem się postawić, pogarszało to jedynie sprawę. Najważniejszym priorytetem było wtedy pilnowanie plecaka, bo na każdej przerwie próbowali mi go ukraść, a jak by ukradli, wrzucili by do niego zsiadłe mleko, zepsutą kanapkę, śmieci czy inną cholerę, albo wrzucili do śmietnika, czy wyrzucili przez okno (co się zdarzało).

 

 Tak próbuję terapii ekspozycyjnej, kiedyś miałem spazmy żeby wyjść przed bramkę, albo podejść do ogrodzenia, dziś to przeszłość :D Nie wspominając już o przeniesieniu lekcji indywidualnych do szkoły, jeszcze rok temu nie do pomyślenia.

 

 Behawioralno-poznawcza kompletnie na mnie nie działa. Mój umysł to odbiera tak jak bym mówił "nic się nie stało, jest ok" w czasie eksplozji nuklearnych wokół mojego domu. Jako takie okłamywanie samego siebie. Było to pierwsze co ćwiczyłem z psychologiem i nadal nic to nie daje. Mój umysł przekształca wspomnienia, na moją niekorzyść :(

 

Moje samopoczucie znacznie się poprawiło przez odkrycie pasji, której się poświęcam, mianowicie hodowli zwierząt egzotycznych :szczerb:


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych