Skocz do zawartości


Zdjęcie

Odtajniono nagranie z uderzenia w Pentagon


  • Please log in to reply
155 replies to this topic

#136

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Raczysz żartować o tak późnej porze... 8)

Nie żartuję.

No, dobra.
To powiedz mi proszę, czy bardziej skłaniasz się ku temu, że ten okrągły otwór wybiły:
a. mniejsze części, których pęd, zwiększony eksplozją paliwa był nadal znaczny
b. spore szczątki (ok. 1m) leżące na dziedzińcu pomiędzy pierścieniami "C" i "B"

Skłaniam się raczej do obu wersji jednocześnie.

Jeśli wybierzesz wersję "a", to wytłumacz, w jakiż to cudowny sposób, ta "lawina" szczątków, o których wspominasz skupiła się na ścianie pierścienia "C", w taki sposób, żeby wybić w niej tak regularny i w sumie niewielki otwór.

Ponieważ w tym miejscu w oparciu o geometrię uderzenia (kierunek, rozkład masy samolotu) mogliśmy się spodziewać wystąpienia maksymalnej wartości ciśnienia dynamicznego. Po porstu w tym miejscu mur okazał się za słaby (niewykluczone jest też to, że część tego muru rozsypała się już po uderzeniu, wskutek utraty swojej spójności)

Gdybyś wybrał jednak wersję "b" to zdradź mi proszę w jaki sposób to spore "coś" ominęło wszystkie słupy znajdujące się na drodze do wspomnianego otworu wylotowego, i zachowało swoją "sporą" wielkość wystarczająca do wybicia tegoż otworu.

Jak widać, jakoś się udało. Sporym elementom podwozia AA11 po uderzeniu w WTC 1 też udało się przebić przez cały budynek (porównywalny z szerokością trzech pierścieni Pentagonu), wyrwać jeden z paneli zewnętrznych i spaść na ulicę po drugiej stronie.
Dołączona grafika
Dołączona grafika

Ja rozumiem, że ta ściana nie była jakoś szczególnie wzmocniona (bo gdyby była, to właśnie w nią z pewnością próbowali by wlecieć porywacze lotu 77 - żart taki :roll:) ale rozumiem również, że ten brak wzmocnienia obowiązywał na całej jej szerokości. Wnioskuję z tego zatem, że ta "lawina" szczątków, o których wspomniałeś, która fruwała sobie po całej kondygnacji parteru, musiałaby wywołać podobne zniszczenia również w innych miejscach. Np. w takich, w których nie przeszkadzały jej w tym betonowe słupy.

Lawina szczątków nie fruwała sobie po całek kondygnacji parteru. Jej ruch był ściśle ukierunkowany pierwotną trajektorią samolotu.

Tymczasem dziura jest tylko jedna i oprócz wysadzonych drzwi i bramy (w niedalekiej od niej odległości) trudno się doszukać jakichś spektakularnych zniszczeń. To może jednak ta ściana była ciut mocniejsza? Zapytałbym jeszcze, korzystając z okazji, o te wysadzone okna na pierwszej kondygnacji pierścienia "C" (pod tym samym linkiem), bo ciekaw jestem Twojej interpretacji zdarzenia, które mogło je do takiego stanu doprowadzić...

Przypominam, że oprócz uderzenia samolotu doszło też do eksplozji paliwa. Ciśnieniowa fala uderzeniowa nią spowodowana była wystarczająca do tego, aby uszkodzić okna i drzwi.
  • 0



#137

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie żartuję.

ejże... 8)

Skłaniam się raczej do obu wersji jednocześnie.

Rozmawiamy o tych "sporych" częściach leżących u wylotu dziury, czy też może o jakichś innych - typu silniki na przykład?

Po prostu w tym miejscu mur okazał się za słaby (niewykluczone jest też to, że część tego muru rozsypała się już po uderzeniu, wskutek utraty swojej spójności)

Niewykluczone...
Rozumiem, że jego regularny kształt, to kolejny przypadek, z cyklu tych, których natężenie tego dnia było dość spore?
Chociaż... gdyby ten mur rozsypał się już PO uderzeniu, to jakim cudem, na zewnątrz znalazłyby się szczątki, których fotografię zamieściłeś ?

Jak widać, jakoś się udało.

No, to tutaj mi się micha roześmiała na całego. :mrgreen::mrgreen::mrgreen:
" Jakoś się udało" ... To dobre jest - naprawdę... :beer2:
To policzmy te "jakoś się udane" zdarzenia z Pentagonu tego dnia.
11 września 2001 roku jakoś się udało:
1. dolecieć porwanym samolotem do Pentagonu, pomimo tego, że cała obrona powietrzna USA była już w pełnej gotowości do działania od dobrych kilkudziesięciu minut
2. wykonać nim skomplikowany, nikomu niepotrzebny manewr, który doświadczonych pilotów przyprawia o gęsią skórkę
3. przy pełnej prędkości, lecąc kilkanaście metrów nad ziemią, ściąć pięć latarni i wogóle nie zwrócić na to uwagi
4. obniżyć pułap lotu do metrów kilku (nie zmniejszając prędkości) i radośnie muskając nieskalany trawnik silnikami, jednocześnie:
- uszkodzić dach i bok generatora - mniej więcej 3 metry nad ziemią
- słupek ogrodzenia kilkanaście centymetrów nad trawą
- murek, ledwie co wystający z ziemi
- i nie zawadzić przy okazji o kilka sporych rozmiarów szpul na kable stojących na drodze przelotu
- oraz zupełnie nie naruszyć wylewki fragmentu budynku, w który się uderzyło
5. uderzyć w jedną, jedyną, specjalnie wzmocnioną i wyremontowaną, na wypadek ataku rakietowego lub bombowego, część Pentagonu
6. zabić tylko sto kilkadziesiąt osób, zamiast kilku tysięcy
7. przedrzeć się przez kilkadziesiąt żelbetonowych kolumn i po drugiej stronie budynku wywalić zgrabną dziurę

i co najważniejsze
8. nie zostać w trakcie tego ataku zarejestrowanym przez ANI JEDNĄ z kilkudziesięciu kamer znajdujących się w najbliższej okolicy
ufff... Trochę tego było... No ale przyznaj sam - jak tu się nie roześmiać... :D

Sporym elementom podwozia AA11 po uderzeniu w WTC 1 też udało się przebić przez cały budynek (porównywalny z szerokością trzech pierścieni Pentagonu), wyrwać jeden z paneli zewnętrznych i spaść na ulicę po drugiej stronie.

Rozmawiamy o tym samym budynku, który, na potrzeby dyskusji dotyczącej "no plane" , czy też "ghost plane" określiliście (Wy, zwolennicy wersji oficjalnej) jako, bodajże w 90 procentach, składający się z powietrza? :o
O tym, którego fotografią na tle zachodzącego nad Manhattanem słońca (które prześwitywało przez niego) tak radośnie machaliście parę lat temu, w każdej dyskusji, w celu udowodnienia, że składał się on praktycznie z samych szyb i wyposażenia biurowego? :o
I porównujemy go do Pentagonu?! Do TEGO KONRETNEGO, specjalnie wzmocnionego fragmentu budynku? :o
No, nie obraź się ale powtórzę - żarty sobie stroisz tym porównaniem...

Lawina szczątków nie fruwała sobie po całek kondygnacji parteru. Jej ruch był ściśle ukierunkowany pierwotną trajektorią samolotu.

To akurat rozumiem.
Jednak nadal nie mogę pojąć jak ten ukierunkowany pęd szczątków wywalił taką piękną OKRĄGŁA dziurę. Pomimo tego, że na jego drodze stało dziesiątki betonowych kolumn (kilka, nawet bezpośrednio przed dziurą). Policzyłem je (dość pobieżnie - przyznaję) i wyszło mi, że było ich 57 plus jeszcze 10 na elewacji pierścienia "E". Pęd pędem ale przeszkody tego typu musiały mieć wpływ zarówno na jego kierunek jak i, nazwijmy to, "kumulację" tej lawiny szczątków. Nie trzeba być specjalistą, żeby stwierdzić, że każda skumulowana "lawina szczątków" w miarę jak na potyka na przeszkody, ma raczej tendencję do rozpraszania się, a nie zbijania w jeszcze bardziej skumulowaną masę. Inaczej mówiąc, gdyby ta hala (można tak chyba powiedzieć o parterze trzech pierścieni w interesującym nas fragmencie budynku) była pusta, to szczątki, w większości, poleciałyby we w miarę zwartej masie w kierunku będącym przedłużeniem trajektorii lotu samolotu. Być może, tą zwartą masą doleciałyby nawet do zewnętrznej ściany pierścienia "C' i niewykluczone, że uderzyłyby w nią z takim impetem, że wywaliłyby w niej podobny do omawianego otwór. Problem jednak w tym, że na tej hali był las kolumn. Dosłownie las. I one nie dość, że nie rozbiły tej zwartej masy szczątków, nie powstrzymały impetu z jakim się przemieszczały, to na dodatek, spora część z nich praktycznie nie ucierpiała. Co tam spora część - w pierścieniu "C" nie ucierpiała praktycznie żadna. (wszystkie one oznaczone są na żółto , co oznacza ni mniej, ni więcej "rozszczepienie, brak większych zniszczeń"). Świadczyć to może tylko i wyłącznie o tym, że w miarę oddalania się od punktu uderzenia, zarówno impet, jak i "kumulacja" szczątków Boeinga traciła, a nie zyskiwała. A jednak za nimi wypadła ta dziwne okrągła dziura...
I jeśli już o dziurze mowa...
Wspomniałeś, że ruch szczątków "był ściśle ukierunkowany pierwotną trajektorią samolotu". Ja spojrzeć na wygląd tego otworu, to wygląda na to, że ustawiony jest on praktycznie idealnie prostopadle do elewacji, podczas gdy samolot uderzył w nią pod kątem, bodajże 138 stopni... Gdyby uderzyły w niego szczątki samolotu uderzającego w budynek pod wspomnianym kątem, to czy nie powinien on mieć rozciągniętego, bardziej owalnego kształtu? Przy czym jego prawy bok (patrząc od strony pierścienia "B" powinien mieć kształt mniej regularny od lewego. Tymczasem tak nie jest.
Taki kształt otworu wskazywałby raczej na to, że jeżeli już coś uderzyło w tą ścianę, to nadleciało prostopadle do niej - a nie pod kątem. Inna sprawa, że gdyby tak rzeczywiście było, to to "coś" nie napotkałoby na swej drodze ANI JEDNEJ kolumny.. :roll:

Przypominam, że oprócz uderzenia samolotu doszło też do eksplozji paliwa. Ciśnieniowa fala uderzeniowa nią spowodowana była wystarczająca do tego, aby uszkodzić okna i drzwi.

Słusznie - tyle, że ja mówię o kondygnacji pierwszego piętra http://www.paranorma...agonu-czesc-ii/ , czyli tej, która nie ucierpiała na skutek uderzenia samolotu (przynajmniej jeśli chodzi o pierścień "C". A konkretnie o oknach wychodzących na trakt komunikacyjny pomiędzy pierścieniami "C" i "B" W jaki sposób "ciśnieniowa fala uderzeniowa" przeniknęła przez strop parteru (nie naruszając go w tym fragmencie) i wysadziła okna na piętrze? O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć wysadzenie bramy i drzwi na parterze (fala uderzeniowa) to nie bardzo mogę sobie wyobrazić co też stało się z tymi oknami na I piętrze?
  • 0



#138

Flopstar.
  • Postów: 225
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie tylko nam trudno jest uwierzyć, że w Pentagon gruchnął samolot.
Posłuchajcie tego nagrania.
Powinny was szczególnie zastanowić te słowa : Couldnt believe it was a Plane

http://www.youtube.com/watch?v=wFiSiXO_6lg
  • 0



#139

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ciekaw jestem, czy pan porucznik, po tych kilkunastu latach powiedziałby to samo?  Bo cytowany wyiad, jak rozumiem, był nagrany "na świeżo...   Dołączona grafika
  • 0



#140

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tytuł tematu pasuje jak znalazł, chociaż film, który zamieszczam odtajniono już (chociaż bardziej pasowałoby określenie "dopiero") w roku 2009.
Pomimo tego, chociaż przeglądnąłem chyba wszystkie wpisy na temat 9/11, nie znalazłem żadnej informacji na jego temat.
Myślę więc, że warto go zamieścić.
Od razu mówię, że film nie wnosi wiele nowego do tematu (podobnie jak wszystkie inne z tego dnia, które zostały upublicznione), więc proszę się nie spodziewać fajerwerków ale mimo to warto odnotować jego istnienie.
Według opisu, jest on nakręcony kamerą przemysłową zamontowaną na budynku Drug Enforcement Administration (DEA) zlokalizowanym naprzeciw Pentagonu (od strony jego prawego klina - w stosunku do tego, który został zaatakowany).
Film został wydany przez FBI dopiero na podstawie decyzji sądu, 8 lat po ataku., na skutek działań Scotta Binghama (http://penttbom.com/) i Johna Farmera .






Tak na marginesie.
Skoro taki film zostaje upubliczniony dopiero wskutek procesu sądowego, to szansa na to, że zobaczymy w końcu film, na którym cokolwiek widać, jest raczej marna... :P

edit:
Wracając do właściwego nagrania (a właściwie dwóch nagrań), któremu poświęcony jest ten temat. Znalazłem ciekawą analizę porównawczą tych dwóch filmów (aż dziwne, że nikt wcześniej się o to nie pokusił).
Obraz na górze to nagranie z kamery tuż przy przejeździe (zlokalizowanej przed szlabanem), obraz na dole, to nagranie z drugiej kamery - nieco cofniętej (zamontowanej najprawdopodobniej na budce strażnika).
Według zapewnień autora, oba filmy są synchronizowane (obraz zdaje się to potwierdzać), a jednak na jednym z nich występuje przesunięcie obrazu rzędu 2 klatek.
Przesunięcie dotyczy tylko fragmentu pokazującego moment wybuchu. Przed nim jest wszystko OK, po nim - w zasadzie również (chociaż ja mam wrażenie, że niewielki poślizg pozostał).

Czyż to nie jest interesujące?


Użytkownik pishor edytował ten post 21.03.2013 - 14:35

  • 1



#141

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak bardziej dla sportu właściwie - bo i tak mało kto, to czyta...

Druga eksplozja w Pentagonie (jeszcze przed zawaleniem się jego elewacji)...

Tak to komentował FOX w relacji na żywo



a tak to wyglądało w oku kamery



a tu ujęcie trochę bardziej rozbudowane (od 35 min) - swoją drogą, fajne zdjęcia w tym filmie... Nie wiedziałem np. że znaleziono bandamkę jednego z terrorystów z Shanksville... (59:30 sec - ale to tak na marginesie tylko)



Osobiście nie przywiązuję do tego żadnej wagi...
Moim zdaniem mógł to być po prostu wybuch entuzjazmu zgromadzonej wokół budynku gawiedzi, kiedy zorientowała się ona, że Hanji Hanjour swoim precyzyjnym manewrem zdemolował najgorszą z możliwych (z jego punktu widzenia oczywiście) część budynku...
tak, że ten... :P

Użytkownik pishor edytował ten post 12.04.2013 - 19:50

  • 2



#142

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zgodnie z sugestią, kontynuacja wątku stąd.


Jaki słup?
Przecież z dziury wylotowej doskonale widać dziurę wlotową:

Dziurę wlotową widać ale... co to zmienia jeśli chodzi o kwestię podniesioną przeze mnie? Widać też dwa otwory okienne i jakieś kable... i mnóstwo czerni, w której może kryć się wszystko (i słup także).

Jak to co zmienia? Mówisz o słupie przed dziura wylotową, który musiałaby ominąć fala uderzeniowa (i lawina szczątków), aj Ci pokazuje, że nic takiego nie ma. Lecącym szczątkom oraz fali uderzeniowej w końcowej fazie ich ruchu nie przeszkadzało nic. Więcej na ten temat trochę niżej. A otwory okienne w kontekście trajektorii nie są tu specjalnie istotne.

----------------------------

Rozmawiamy o tych "sporych" częściach leżących u wylotu dziury, czy też może o jakichś innych - typu silniki na przykład?

Chyba rozmawiamy o dziurze wylotowej? Widzisz tam silniki?
Więc nie zadawaj niepotrzebnych pytań.

Chociaż... gdyby ten mur rozsypał się już PO uderzeniu, to jakim cudem, na zewnątrz znalazłyby się szczątki, których fotografię zamieściłeś ?

Nie przekręcaj tego co napisałem. Gdzie twierdziłem, że ściana rozsypała się w CAŁOŚCI?

No, to tutaj mi się micha roześmiała na całego. :mrgreen::mrgreen::mrgreen:
" Jakoś się udało" ... To dobre jest - naprawdę... :beer2:

Jest dziura? Jest. Są w niej widoczne fragmentu samolotu? Są.
Zatem jednak jakoś tam dotarły. Masz zamiar negować fakty? A może zaraz napiszesz, że podrzucili je agenci FBI. Ci sami co piłowali latarnie?

Rozmawiamy o tym samym budynku, który, na potrzeby dyskusji dotyczącej "no plane" , czy też "ghost plane" określiliście (Wy, zwolennicy wersji oficjalnej) jako, bodajże w 90 procentach, składający się z powietrza? :o
O tym, którego fotografią na tle zachodzącego nad Manhattanem słońca (które prześwitywało przez niego) tak radośnie machaliście parę lat temu, w każdej dyskusji, w celu udowodnienia, że składał się on praktycznie z samych szyb i wyposażenia biurowego? :o

Zgadza się, WTC składał się objętościowo w ok. 90% z powietrza (trochę więcej niż w przypadku typowego budynku), ale nie zmienia to faktu, że owe podwozie musiało pokonać kolumny dwóch ścian zewnętrznych oraz wcale nie taki pusty, solidniejszy obszar rdzenia budynku WTC 1. Mimo tego kółko zachowało się w dość dobrym stanie (przetrwała nawet opona). Dla ciekawostki dodam, że drugie z kół przedniego podwozia w równie dobrym stanie spadło ok. 400 metrów dalej. Niespełna rok temu w podobnej odległości od WTC 2 znaleziono zaklinowany w szczelinie między budynkami inny, równie duży fragment samolotu.

No, nie obraź się ale powtórzę - żarty sobie stroisz tym porównaniem...

Nie stroję. Zdaję sobie sprawę, że porównanie nie jest idealne, bo Pentagon jest solidniejszym budynkiem niż wieża WTC. Niestety, nie ma innego bardziej miarodajnego przypadku, który z Pentagonem można byłoby zestawić. Mimo tego, nawet takie zestawienie, po uwzględnieniu różnic w wytrzymałości obu budynków, może pozwolić na wyciągnięcie kilku wartościowych wniosków. A najważniejszym jest to, że fragmenty samolotu są w stanie przebić się przez kilkadziesiąt metrów wnętrza budynku (w przypadku delikatniejszego WTC miały nawet dość pędu, aby spaść kilkaset metrów od otworu wylotowego).

Lawina szczątków nie fruwała sobie po całej kondygnacji parteru. Jej ruch był ściśle ukierunkowany pierwotną trajektorią samolotu.

To akurat rozumiem.
Jednak nadal nie mogę pojąć jak ten ukierunkowany pęd szczątków wywalił taką piękną OKRĄGŁA dziurę. Pomimo tego, że na jego drodze stało dziesiątki betonowych kolumn (kilka, nawet bezpośrednio przed dziurą). Policzyłem je (dość pobieżnie - przyznaję) i wyszło mi, że było ich 57 plus jeszcze 10 na elewacji pierścienia "E". Pęd pędem ale przeszkody tego typu musiały mieć wpływ zarówno na jego kierunek jak i, nazwijmy to, "kumulację" tej lawiny szczątków. Nie trzeba być specjalistą, żeby stwierdzić, że każda skumulowana "lawina szczątków" w miarę jak na potyka na przeszkody, ma raczej tendencję do rozpraszania się, a nie zbijania w jeszcze bardziej skumulowaną masę. Inaczej mówiąc, gdyby ta hala (można tak chyba powiedzieć o parterze trzech pierścieni w interesującym nas fragmencie budynku) była pusta, to szczątki, w większości, poleciałyby we w miarę zwartej masie w kierunku będącym przedłużeniem trajektorii lotu samolotu. Być może, tą zwartą masą doleciałyby nawet do zewnętrznej ściany pierścienia "C' i niewykluczone, że uderzyłyby w nią z takim impetem, że wywaliłyby w niej podobny do omawianego otwór. Problem jednak w tym, że na tej hali był las kolumn. Dosłownie las. I one nie dość, że nie rozbiły tej zwartej masy szczątków, nie powstrzymały impetu z jakim się przemieszczały, to na dodatek, spora część z nich praktycznie nie ucierpiała. Co tam spora część - w pierścieniu "C" nie ucierpiała praktycznie żadna. (wszystkie one oznaczone są na żółto , co oznacza ni mniej, ni więcej "rozszczepienie, brak większych zniszczeń"). Świadczyć to może tylko i wyłącznie o tym, że w miarę oddalania się od punktu uderzenia, zarówno impet, jak i "kumulacja" szczątków Boeinga traciła, a nie zyskiwała. A jednak za nimi wypadła ta dziwne okrągła dziura..

Oczywiście, że owa lawina szczątków wskutek zderzeń ulegała stopniowemu rozpraszaniu, ale przeważający jej kierunek, szczególnie w obszarze ruchu szczątków kadłuba (który cechował się największym potencjałem niszczącym), musiał być zgodny z kierunkiem wyznaczonym przez końcową trajektorię samolotu. Fala uderzeniowa powstała w wyniku eksplozji paliwa związana z eksplodującymi parami paliwa też była najsilniejsza w tymże kierunku. To wszystko to prosta konsekwencja zasady zachowania pędu.

Części szczątków samolotu, wyhamowanych w pewnym stopniu w pierwszej fazie uderzenia udało się dotrzeć do drugiej ściany i wybić w niej dziurę. Sprawę ułatwił im fakt, że w końcowej fazie ich przemieszczania (w trzecim pierścieniu) nic poważniejszego nie stanęło im na przeszkodzie. Potwierdza to poniższa grafika. Widać na niej ściśle zgodną z kierunkiem uderzenia samolotu trajektorię, która nie koliduje z niezniszczonymi kolumnami, a której koniec pokrywa się dokładnie z położeniem dziury wylotowej:
Dołączona grafika

A co do lasu kolumn:
Dołączona grafika
Jak widać ten "las" nie był aż tak gęsty, aby szczątki samolotu nie mogły się przez niego przedrzeć.

I jeśli już o dziurze mowa...
Wspomniałeś, że ruch szczątków "był ściśle ukierunkowany pierwotną trajektorią samolotu". Ja spojrzeć na wygląd tego otworu, to wygląda na to, że ustawiony jest on praktycznie idealnie prostopadle do elewacji, podczas gdy samolot uderzył w nią pod kątem, bodajże 138 stopni... Gdyby uderzyły w niego szczątki samolotu uderzającego w budynek pod wspomnianym kątem, to czy nie powinien on mieć rozciągniętego, bardziej owalnego kształtu? Przy czym jego prawy bok (patrząc od strony pierścienia "B" powinien mieć kształt mniej regularny od lewego. Tymczasem tak nie jest.

Po pierwsze, dziura nie jest okrągła, ale właśnie owalna. Ale to szczegół. Po drugie, na kształt dziury ma wpływ cała masa czynników takich jak choćby rozkład sił, czy to wynikających z obciążeń statycznych występujących w murze w miejscu wybicia dziury, czy to wynikających z zastosowanego wątku ceglanego. Kierunek ruchu masy szczątków to tylko jedna z wielu składowych, dlatego też analiza kształtu dziury nie jest tu zbyt czytelnym wskaźnikiem. Znacznie bardziej miarodajnie wypada tu rozkład owych leżących na zewnątrz dziury szczątków. A on bezlitośnie odzwierciedla pierwotny kierunek ruchu samolotu.

Słusznie - tyle, że ja mówię o kondygnacji pierwszego piętra http://www.paranorma...agonu-czesc-ii/ , czyli tej, która nie ucierpiała na skutek uderzenia samolotu (przynajmniej jeśli chodzi o pierścień "C". A konkretnie o oknach wychodzących na trakt komunikacyjny pomiędzy pierścieniami "C" i "B" W jaki sposób "ciśnieniowa fala uderzeniowa" przeniknęła przez strop parteru (nie naruszając go w tym fragmencie) i wysadziła okna na piętrze? O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć wysadzenie bramy i drzwi na parterze (fala uderzeniowa) to nie bardzo mogę sobie wyobrazić co też stało się z tymi oknami na I piętrze?

Uderzenie samolotu oraz fala uderzeniowa spowodowana eksplozją paliwa objęło w pewnym stopniu także poziom pierwszego piętra, gdzie uszkodzeniu uległo 20 kolumn (w tym sześć poważnie, włączając całkowite zniszczenie). Dodam, że na tymże poziomie zidentyfikowano 20 ofiar. W tym kontekście fakt zniszczenia szyb w kilku oknach nie wydaje się niczym nadzwyczajnym. Zresztą do tego nie potrzeba jakiegoś nadzwyczajnych warunków. 1 kPa nadciśnienia już z tym sobie daje nieźle radę.
  • 1



#143

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak się tu często pojawia ten argument o "niesamowitym okrągłym kształcie dziury" że aż zapytam - a jaka niby miałaby być dziura wybita punktowym uderzeniem?

Nie bardzo też rozumiem tego podnoszenia, że w pomieszczeniach przyległych do zawalonej części zachowały się nienaruszone sprzęty biurowe. W jaki niby sposób rakieta miałaby to spowodować, a samolot nie?
  • 0



#144

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Oni chyba myślą, że to to powinno być tak jak w bajkach, kiedy kojot wbija się poziomo w grunt i tworzy się dziura będąca obrysem jego ciała. dziura wylotowa jest prawie okrągła bo to co wywołało powstanie tego otworu to nie był cały samolot a jedynie jego fragment oraz tak jak już zostało napisane, fala gruzu i innych elementów budynku.
  • 1



#145

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Mariush
Może po kolei...

SŁUP

Mówisz o słupie przed dziura wylotową, który musiałaby ominąć fala uderzeniowa (i lawina szczątków), aj Ci pokazuje, że nic takiego nie ma. Lecącym szczątkom oraz fali uderzeniowej w końcowej fazie ich ruchu nie przeszkadzało nic.


Nieco przewrotnie napisałem o fali uderzeniowej omijającej ten słup, bo na rysunku z raportu ASCE (tu wersja z nałożoną sylwetką Boeinga) jest on oznaczony jako praktycznie nieuszkodzony. Czyli, skoro piszesz, że cyt. "Lecącym szczątkom oraz fali uderzeniowej w końcowej fazie ich ruchu nie przeszkadzało nic", to spowodowało uszkodzenia tego słupa? I dlaczego na schemacie z raportu, ktoś postanowił uznać go za nieuszkodzony?

Dołączona grafika

Przy okazji, zwróciłeś uwagę, że na tym schemacie, otwór wylotowy jest błędnie zlokalizowany? Powinien być on przesunięty w prawo i znajdować się praktycznie w osi, pomiędzy dwoma słupami elewacji pierścienia C.

Można go zobaczyć również na zdjęciu z posta dj_cinex'a LINK Jest to słup oznaczony jako 5N North. Jak widać, wygląda na to, że oznaczenie na schemacie ASCE jest nieco na wyrost.

A otwory okienne w kontekście trajektorii nie są tu specjalnie istotne.


Są zupełnie nieistotne, dlatego też napisałem, że nic to nie zmienia (to, że je widać na zdjęciu), podobnie jak widok dziury wlotowej. Przy okazji - jesteś pewien, że widać na nim właśnie "dziurę wlotową"?
Zdjęcie jest wykonane już po zawaleniu się uszkodzonej sekcji budynku, więc powinna być ona sporo większa.
Ale to tak na marginesie.
A wracając do słupa, o który mi chodziło - zaznaczyłem go na twoim rysunku strzałką. Oczywiście nie stoi on tuż przy samym otworze (dlatego nie widać go na twojej fotografii) ale jest ostatnim słupem przed nim (na trasie trajektorii lotu szczątków samolotu wewnątrz budynku) i to dość blisko niego.
Jak napisałem wyżej - był uszkodzony więc nie jest prawdą, że "Lecącym szczątkom oraz fali uderzeniowej w końcowej fazie ich ruchu nie przeszkadzało nic" - jak napisałeś.
Nie tylko zresztą w "końcowej fazie".

FALA UDERZENIOWA
Oto twój rzut, na który naniosłem kilka swoich oznaczeń. Słupy stojące bezpośrednio na "linii lotu" szczątków oznaczyłem na czerwono, te, stojące tuż obok - na zielono.

Dołączona grafika

Jak widać, na rysunku są aż trzy słupy stojące idealnie na linii lotu szczątków i osiem stojących tuż obok, przy czym, sześć z nich tworzy pary słupów stojących na tyle blisko siebie, że szczątki musiałyby się dosłownie przeciskać pomiędzy nimi, przemieszczając się idealnie wzdłuż tej czerwonej kreski, którą naniosłem na szary pas twojego oznaczenia. O ile byłyby one bardzo małe i bardzo skupione, najprawdopodobniej udało by im się to. Ale przecież wiemy, że był to kawał samolotu. To, co nie roztrzaskało się w zetknięciu z elewacją, w dalszym ciągu miało spore rozmiary. Czyli nie mogłoby się przeciskać pomiędzy tymi parami słupów oznaczonych na zielono - musiałyby w nie uderzać.
Czy tak? No, chyba tak.
Czy mam rozumieć, że twierdzisz iż szczątki samolotu, po uderzeniu we wzmocnioną elewację Pentagonu, a następnie w słupy stojące na ich drodze (tymi czerwonymi), w dalszym ciągu wykazywały tendencję do przemieszczania się w sposób niezakłócony, by "przecisnąć" się pomiędzy trzema parami słupów (tymi zielonymi), zignorować ten fakt, pozostać nadal w stanie "skupienia" i wybić zgrabny, owalny (żeby już nie sprzeczać się o drobiazgi) otwór w ścianie pierścienia C?
Tylko dlatego, że jest "to prosta konsekwencja zasady zachowania pędu"?

Inaczej mówiąc, podtrzymujesz nadal, że

Potwierdza to poniższa grafika. Widać na niej ściśle zgodną z kierunkiem uderzenia samolotu trajektorię, która nie koliduje z niezniszczonymi kolumnami, a której koniec pokrywa się dokładnie z położeniem dziury wylotowej


Rozumiem, że ta zasada działa niezależnie od przeszkód stojących na drodze obiektu / obiektów, które zgodnie z nią się poruszają i w żadnym stopniu nie ma to wpływu ani na prędkość, czy dynamikę przemieszczania się takich obiektów, ani też na kierunek w jakim się poruszają, jak również stan ich skupienia, czy też rozproszenia (jakkolwiek by tego nie nazwać).
Czy tak?
Bo jeśli nie (a tak typuję), to nieważne czy "las kolumn" był większy, czy mniejszy, ważne ile z nich "osłaniało" otwór wylotowy przed uderzeniem szczątków. A moim zdaniem było ich wystarczająco dużo, by rozproszyć szczątki - ergo - uniemożliwić im wybicie spornego otworu.

A propos - zastanawiam się, jak to jest... jak była dyskusja o tym, że tak mało i tak niedużych szczątków Boeinga znaleziono przed i w Pentagonie, to sceptycy chóralnie udowadniali, że jest to wynik delikatności (kruchości wręcz) konstrukcji samolotu, w zetknięciu z "bunkrem" jakim był Pentagon. Wszystko (ostatnio), był nawet uprzejmy napisać, że statecznik pionowy samolotu nie doleciał do elewacji budynku (i to właśnie dlatego nie zostawił na niej śladu), bo cała masa szczątków, które z elewacją się zetknęła pierwsza, rozniosła go w drobny mak.
To tak się zastanawiam, jaka wersja jest prawdziwa - czy ta, że samolot roztrzaskał się w drobny mak i to dlatego znaleziono tylko drobne jego fragmenty, czy też może jednak nie, bo musiał wybić dziurę w pierścieniu C?
Pytam, bo trochę zagubiony jestem - moim zdaniem, jedno wyklucza drugie.
A jeżeli ta druga opcja jest prawdziwa, to dlaczego przed budynkiem znaleziono tak niewiele i cóż to za fragmenty samolotu leciały sobie konsekwentnie po określonej trajektorii, w stanie mocnego skupienia, ignorując wspomniane przeze mnie słupy stojące im na drodze, żeby wybić ten piękny otwór?

Dołączona grafika

Bo że nie były to silniki - to wiemy na pewno.
I dlatego właśnie pytałem cię w poprzednim poście:
cyt. "Rozmawiamy o tych "sporych" częściach leżących u wylotu dziury, czy też może o jakichś innych - typu silniki na przykład?"

Chyba rozmawiamy o dziurze wylotowej? Widzisz tam silniki?
Więc nie zadawaj niepotrzebnych pytań.


Bo wolałem żebyś ty to powiedział.

Na koniec tego fragmentu jeszcze jeden schemat

Dołączona grafika

O tyle ciekawy, że ktoś pokusił się o zasugerowanie jak mogły się przemieszczać silniki właśnie (przerywana linia), w stosunku do kadłuba (linia ciągła).

WYSADZONE OKNA

Uderzenie samolotu oraz fala uderzeniowa spowodowana eksplozją paliwa objęło w pewnym stopniu także poziom pierwszego piętra, gdzie uszkodzeniu uległo 20 kolumn (w tym sześć poważnie, włączając całkowite zniszczenie). Dodam, że na tymże poziomie zidentyfikowano 20 ofiar. W tym kontekście fakt zniszczenia szyb w kilku oknach nie wydaje się niczym nadzwyczajnym. Zresztą do tego nie potrzeba jakiegoś nadzwyczajnych warunków. 1 kPa nadciśnienia już z tym sobie daje nieźle radę.


Jeśli chodzi o ofiary, to jest schemat w jakich miejscach odnajdywano ich fragmenty

Dołączona grafika

Wygląda na to, że najwięcej było ich... właśnie w dziurze wylotowej i w jej najbliższym sąsiedztwie (zarówno wewnątrz, jak na zewnątrz budynku). Jest to o tyle zaskakujące, że musiały to być naprawdę drobne fragmenty ciał. W rejonie, o który mi chodzi ilość ciał, czy ich fragmentów jest znikoma. Ale to jakby bez znaczenia (głównie ze względu na fakt, że ich śmierć mogła mieć najróżniejsze przyczyny)

Mnie interesuje coś innego (pisałem już o tym zresztą w innym temacie LINK
Mam świadomość, że uszkodzeniom uległy również pomieszczenia na drugiej kondygnacji, jednak o ile naturalnym jest, że eksplozje mogły działać destrukcyjnie w okolicy uderzenia samolotu (czyli pierścieniu E - no, powiedzmy, że jeszcze w pierścieniu D, o tyle nie mogę zrozumieć ich występowania w pierścieniu C i to zupełnie "z boku" - w dość znacznym oddaleniu od linii, wzdłuż której przemieszczała się fala uderzeniowa i szczątki samolotu.
W związku z tym, co napisałeś wyżej, wyobrażam sobie, że największe zniszczenia powinna była ona nieść / niosła wzdłuż linii oznaczonej przez ciebie na szaro (a przeze mnie na czerwono).
To wydaje się logiczne.
Tymczasem jak patrzę na poniższe fotografie, to widzę, że jedynym skutkiem tej niszczycielskiej siły był otwór w ścianie (ten, o którym rozmawiamy) ale nie starczyło jej już chociażby na to, żeby wysadzić okna nad tym otworem (co wydawałoby się logiczne).
Żeby było śmieszniej, kilkadziesiąt metrów od otworu, praktycznie na wprost miejsca uderzenia samolotu, jakaś inna siła, nie tylko wysadziła drzwi na parterze - ale zdemolowała również okna na pierwszym piętrze (a zatem musiała zdemolować pomieszczenia, w ścianach których te okna tkwiły).
I nie chodzi mi tu o wybite szyby.
To chyba jednak niemożliwe jest, bo sam napisałeś, że

Oczywiście, że owa lawina szczątków wskutek zderzeń ulegała stopniowemu rozpraszaniu, ale przeważający jej kierunek, szczególnie w obszarze ruchu szczątków kadłuba (który cechował się największym potencjałem niszczącym), musiał być zgodny z kierunkiem wyznaczonym przez końcową trajektorię samolotu. Fala uderzeniowa powstała w wyniku eksplozji paliwa związana z eksplodującymi parami paliwa też była najsilniejsza w tymże kierunku. To wszystko to prosta konsekwencja zasady zachowania pędu.


Czyżby była druga, równie silna fala uderzeniowa zmierzająca w innym niż ta pierwsza kierunku?
Na tyle silna, żeby przebić się przez strop (bo w tym miejscu strop był nienaruszony, a główna "demolka" odbywała się piętro niżej) i tak pokiereszować wspomniane okna?
A jeśli tak, to skąd ona się wzięła?

A oto fotografie, o których wspominałem.

Na pierwszej ogólny plan, żeby zorientować się gdzie dziura, a gdzie wysadzone okna i drzwi

Dołączona grafika

Na drugiej ujęcie pod innym kątem, pokazujące fragment elewacji jeszcze bardziej oddalony od dziury

Dołączona grafika

Na trzeciej widok na wprost - ciekawe, że te małe drzwi (przez które wychodzi strażak) postały w stanie nienaruszonym. Za to okna noszą ślady potężnej eksplozji - ich ramy są aż powyginane na zewnątrz.

Dołączona grafika

Na czwartej, widok z lotu ptaka. Jak się patrzy na osmalenia ścian nad otworem (na głównym kierunku uderzenia niszczycielskiej fali wybuchu) i nad wysadzonymi drzwiami po lewej, to trudno wyobrazić sobie, że największa destrukcja miała miejsce na linii zaznaczonej na wcześniejszych schematach. W tych pomieszczeniach musiał szaleć dość spory pożar.

Dołączona grafika

I fotografia piąta - otwór wylotowy i okna nad nim. Zaledwie wybite szyby. Brak osmaleń od pożarów. Normalnie sielanka. A przecież w to miejsce skierowany był największy impet fali uderzeniowej. Czyż nie?

Dołączona grafika

Pytam więc raz jeszcze - co spowodowało zniszczenia na pierwszej kondygnacji budynku, kilkadziesiąt metrów od miejsca, na które skierowany był największy impet uderzenia samolotu, pozostałości po nim, fali uderzeniowej, szczątków, paliwa, płomieni i czego tam jeszcze. I dlaczego w tym właśnie miejscu widać tylko owalny otwór wyglądający (że zacytuję Zaciekawionego) rzeczywiście jakby powstał po "uderzeniu punktowym"?
Ktoś ma jakieś pomysły?

Dołączona grafika

----------

@ Zaciekawiony

Tak się tu często pojawia ten argument o "niesamowitym okrągłym kształcie dziury" że aż zapytam - a jaka niby miałaby być dziura wybita punktowym uderzeniem?


To ja się zapytam - co konkretnie oznacza określenie PUNKTOWE uderzenie? To znaczy, uderzenie przez CO? Co, według ciebie wybiło ten otwór i dlaczego to uderzenie miało charakter PUNKTOWY?
W kwestii wyjaśnienia.
Ja nigdy nie twierdziłem, że kształt otworu jest NIESAMOWITY. Pisałem tylko o tym, że jego kształt nie pasuje mi do tego, co mogło go wybić - bo w to, że wybiły go szczątki Boeinga, nie wierzę(dość symptomatyczne jest, że w raporcie sporządzonym przez ASCE w roku 2003, ledwo odnotowano fakt istnienia tego otworu, nie podejmując najmniejszej próby wyjaśnienia przyczyny jego powstania).
Chociaż, z drugiej strony jeśli popatrzyć na zdjęcia z tego posta , to pewne podobieństwa dałoby się odnaleźć - prawda?

A może jej kształt bardziej podobny jest do otworu z tych fotek?

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Jak sądzisz?
Aha, zapomniałem dodać, że te fotki, to dokumentacja skutków zamachu bombowego w Iraku - konkretnie zamachu na kościół w Kirkuku LINK
Wygląda na to, że takie same otwory wybijają rakiety, bomby i samoloty.

Nie bardzo też rozumiem tego podnoszenia, że w pomieszczeniach przyległych do zawalonej części zachowały się nienaruszone sprzęty biurowe. W jaki niby sposób rakieta miałaby to spowodować, a samolot nie?


Nigdy tego nie podnosiłem, więc nie odpowiem - sorry.

----------

@Wszystko

Oni chyba myślą, że to to powinno być tak jak w bajkach, kiedy kojot wbija się poziomo w grunt i tworzy się dziura będąca obrysem jego ciała.

Zabawne, że to właśnie mi stawiasz ten zarzut. Dość niedawno, w tym poście zasugerowałem, że ślad po uderzeniu Boeinga rozbitego w Shanksville, kojarzy mi się nieodparcie z bajką o Strusiu Pędziwiatrze. Sceptycy jakoś tego podobieństwa nie dostrzegają i uparcie twierdzą, że tak właśnie powinien wyglądać ślad, po uderzeniu samolotu w ziemię.
Jak sądzisz? A może to jest tak, że w przypadku Shanksville, ślad jest jak najbardziej prawidłowy ale już w przypadku np. Pentagonu taki być nie powinien? Sam już nie wiem.

dziura wylotowa jest prawie okrągła bo to co wywołało powstanie tego otworu to nie był cały samolot a jedynie jego fragment oraz tak jak już zostało napisane, fala gruzu i innych elementów budynku.


Nie wpadłbym na to - do tej pory tkwiłem w przekonaniu, że Boeing przedarł się przez budynek w całości i powinien był zostawić w pierścieniu C otwór przypominający jego kształt.
A tak na poważnie (czytając twoje wpisy o Smoleńsku), to myślałem, że stać cię na nieco bardziej merytoryczną wypowiedź. Ten sarkazm był zupełnie niepotrzebny. No nic - szkoda...
  • 0



#146

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bodaj dwie strony tematu wstecz wklejano różne powiększenia tych przyległych pomieszczeń i tak się na tym koncentrowano, jakby to był jakiś antysamolotowy argument.

Powiedzmy że to była rakieta - uderzywszy w Pentagon od zewnątrz musiałaby przebyć w konstrukcji tą samą drogę do otworu wylotowego, a więc także poprzez te niezniszczone kolumny (faktycznie w takich zderzeniach wgłąb penetruje metalowy rdzeń pocisku). Jeśli kolumny mają zaprzeczać możliwości uderzenia samolotu, to rakiecie też powinny.

Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że w ścianę uderzyły różne rozpędzone szczątki i samolotu i samej konstrukcji niewielkich rozmiarów (i jest to możliwe tez przy rakiecie) które przeleciały między kolumnami, trochę się odbijając.
  • 0



#147

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na resztę odpowiem nieco później, a teraz tylko jedna kwestia. Myślę, że zasługuje na wyróżnienie w osobnym poście.

Zabawne, że to właśnie mi stawiasz ten zarzut. Dość niedawno, w tym poście zasugerowałem, że ślad po uderzeniu Boeinga rozbitego w Shanksville, kojarzy mi się nieodparcie z bajką o Strusiu Pędziwiatrze. Sceptycy jakoś tego podobieństwa nie dostrzegają i uparcie twierdzą, że tak właśnie powinien wyglądać ślad, po uderzeniu samolotu w ziemię.
Jak sądzisz? A może to jest tak, że w przypadku Shanksville, ślad jest jak najbardziej prawidłowy ale już w przypadku np. Pentagonu taki być nie powinien? Sam już nie wiem.

Nie widzę w tym niczego zabawnego. A jeśli Tobie wydaje się to zabawne, to albo nie potrafisz dostrzec jednej znaczącej różnicy, albo z premedytacją dopuszczasz się próby manipulacji.

Zauważ bowiem, że to co uderzyło w ziemię nieopodal Shanksville miało jeszcze kształt samolotu, a to co uderzyło w ścianę pierścienia C Pentagonu niczego konkretnego już nie przypominało.
  • 0



#148

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie widzę w tym niczego zabawnego. A jeśli Tobie wydaje się to zabawne, to albo nie potrafisz dostrzec jednej znaczącej różnicy, albo z premedytacją dopuszczasz się próby manipulacji.


Jak widzę, nie zrozumiałeś co mnie tak rozbawiło, dlatego spieszę z wyjaśnieniem.
To mianowicie, że Wszystko, nie wiedzieć czemu, postawił tezę, że ja, czy ktokolwiek inny - nie zgadzający się z wersją oficjalną, za najdziwniejszy element (i podważający ustalenia komisji badającej to zdarzenie) uznaje fakt, że otwór wylotowy w pierścieniu C nie ma kształtu Boeinga (nie wiem na jakiej podstawie wyciągnął on taki wniosek ale, mówiąc szczerze, nie bardzo mnie to interesuje.- przyjmijmy, że był to żart.)
Teza ta zabawna jest tym bardziej, że to ja właśnie (w przypadku lotu 93) jako zarzut postawiłem, że miejsce upadku samolotu w Pensylwanii można rozpoznać tylko i wyłącznie po jego kształcie, który był uprzejmy odcisnąć w ziemi.
Co zobrazowałem odpowiednią grafiką.
Nie bardzo też rozumiem o jakiej manipulacji z mojej strony znowu wspominasz ale bardzo cię proszę - nie wyjaśniaj mi już tego.
Skupmy się na tym, na czym mamy się skupić, bo na resztę szkoda czasu i energii.
  • 0



#149

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano


No, to tutaj mi się micha roześmiała na całego. :mrgreen::mrgreen::mrgreen:
" Jakoś się udało" ... To dobre jest - naprawdę... :beer2:

Jest dziura? Jest. Są w niej widoczne fragmentu samolotu? Są.
Zatem jednak jakoś tam dotarły. Masz zamiar negować fakty? A może zaraz napiszesz, że podrzucili je agenci FBI. Ci sami co piłowali latarnie?

Po czym poznałeś że są to części samolotu? Może odczytałeś numery seryjne?

Nie bardzo też rozumiem tego podnoszenia, że w pomieszczeniach przyległych do zawalonej części zachowały się nienaruszone sprzęty biurowe. W jaki niby sposób rakieta miałaby to spowodować, a samolot nie?

Tobie zapewne chodzi o słynną książkę i drewniany taboret znajdujący się nieopodal dziury wlotowej. Jeżeli tak to tą kwestię poruszali autorzy Loose Change-i jak dobrze pamiętam doszło tam do manipulacji. Zdjęcia wykonano po zawaleniu się dziury przez co odsłonięte zostały przyległe pomieszczenia nieobjęte ogniem.

Powiedzmy że to była rakieta - uderzywszy w Pentagon od zewnątrz musiałaby przebyć w konstrukcji tą samą drogę do otworu wylotowego, a więc także poprzez te niezniszczone kolumny (faktycznie w takich zderzeniach wgłąb penetruje metalowy rdzeń pocisku). Jeśli kolumny mają zaprzeczać możliwości uderzenia samolotu, to rakiecie też powinny.

Rakieta ma znacznie mniejszą średnicę od "fali" szczątków a co za tym idzie znacznie głębszą zdolność penetracyjną. Czemu zakładasz że była tylko jedna rakieta-na upublicznionych nagraniach dałoby się przemycić całą serię rakiet o różnych właściwościach.
  • 0

#150

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano


Na żadnym zdjęciu nie widzę ani jednego fragmentu 60-tonowego 757.
Albo mam kłopoty ze wzrokiem albo samolot kompletnie wyparował lub uległ dezintegracji.
Może mnie ktoś oświecić, gdzie są jakiekolwiek szczątki tego Boeinga ?
http://publicintelli...olution-photos/

Większość szczątków znalazła się wewnątrz budynku. A to, że trawnik wzdłuż trajektorii lotu wygląda tak czyściutko, nie jest niczym zaskakującym. Przynajmniej dla kogoś, kto nie spał w szkole na fizyce. Samolot uderzył w budynek pod znacznym kątem i w związku z tym praktycznie wszelkie lżejsze fragmenty (np. fragmenty poszycia), którym nie udało się znaleźć wewnątrz budynku rozleciały się pod takim samym kątem, ale w drugą stronę - zgodnie z prawem odbicia. Porozglądaj się w tamtych okolicach, a znajdziesz dość mniejszego lub większego złomu.


Tak mi jeszcze do głowy przyszło (czytając ten fragment)... A propos szczątków ofiar lotu 77 i schematu, który zamieściłem w jednym z ostatnich postów
Dołączona grafika
Tak dla wyjaśnienia - jest to zrzut z ekranu z prezentacji wykorzystanej na procesie Zacarias'a Moussaoui'ego.
LINK i cytat: "Screenshot of Flash Presentation depicting where body fragments were found on the first floor of the Pentagon after Flight 77 hit. This was used in the trial of Zacarias Moussaoui"

Skoro te wszystkie fragmenty samolotu, które nie znalazły się na trasie lotu Boeinga, po jego uderzeniu w budynek Pentagonu, powinny znajdować się, gdzieś "w okolicy" lądowiska dla helikopterów (tak to zrozumiałem), to oprócz nich, powinno być tam również sporo szczątków ofiar. Tymczasem powyższy schemat zupełnie ignoruje to miejsce. tak, jakby w tym rejonie nie znaleziono żadnych śladów DNA pasażerów tego lotu.
Według niego, szczątki znaleziono tylko w budynku Pentagonu i na zewnątrz - ale tylko przy otworze wylotowym w pierścieniu C.
Wydaje się być to trochę dziwne.
Dlaczego?
Bo, trudno sobie wyobrazić, żeby przy tak dużej ilości fragmentów samolotu znalezionych na zewnątrz budynku (PRZED nim) - wg wersji oficjalnej, nie znaleziono również przy nich szczątków pasażerów, którzy nim podróżowali.
Przecież chyba niemożliwe jest, żeby cała "zawartość" kadłuba znalazła się wewnątrz budynku, a tylko jego poszycie na zewnątrz?
No, chyba, że jest na to jakieś racjonalne wyjaśnienie...
  • 1




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych