Napisano
19.08.2008 - 13:09
Słuchajcie, chciałabym opisać coś dziwnego, co przydarzyło mi się w zeszły piątek. Zależy mi na Waszych opiniach (również tych sceptycznych), ponieważ chciałabym się dowiedzieć co to było.
Więc, jak już napisałam, rzecz działa sie w pt. Byłam u Babci na wsi razem z moim chłopakiem. Graliśmy sobie w badmintona (ok 3 m od domu Babci), gdzieś daleko było słychać cichutkie pogrzmiewanie burzy, ale to było naprawdę daleko. W pewnej chwili dostrzegłam jasną, półprzezroczystą- mleczno-szarą "otoczkę" wokół głowy, ramion i rąk do łokci mojego chłopaka. Bardzo wyraźna, za nią nie było nic widać, ale jednocześnie jakby przezroczysta- nie umiem tego opisać słowami.Myślałam, że to jakieś "mroczki", ale przerwałam grę, zamknęłam oczy raz i drugi i "to" ciągle tam było. Tak samo wyraźne i w ogóle. Szerokość ok 10 cm, ale nie jestem w stanie stwierdzić czy "to" go otaczało (coś jak aura) czy po prostu było za nim. Teraz jak sobie o tym myślę, to powiedziałabym, że "to" znajdywało się za nim. Zniknęło po ok 5 s. Zdziwiło mnie to bardzo, ale graliśmy dalej. Po ok 4 min w antenę przy domu (b. wysoką) walnął piorun. Mój chłopak stał od niej jakieś 3 metry. Antena jest b. wysoka i wpada w ziemię- pewnie dlatego nic się nie stało. Mimo to widać i słychać było potężne spięcie, a potem straszny huk.W każdym bądź razie piorun wziął się znikąd- niebo nie było nawet zachmurzone burzowo. Myślę sobie, że albo mój Anioł Stróż chciał dać jakiś znak, albo mój śp Dziadek chciał nas przed czymś uchronić. Bo może gdybyśmy nie przerwali gry, mój chłopak akurat mógł być bliżej anteny (bo np. loka by poleciała w tamtą stronę) i mogłoby to się tragicznie skończyć.. Jeszcze co do mojego Dziadka, w tamtym roku byłam również z moim chłopakiem u Babci na wsi.W nocy przyśnił mi się Dziadek- siedział na swoim ulubionym miejscu w kuchni, a ja chciałam podejść do kuchenki gazowej, ale coś mnie odpychało. Próbowałam kilka razy, ale nie mogłam. Dziadziuś mój tylko patrzył takim dziwnym wzrokiem i wiedziałam, że chce mi coś powiedzieć. (W tym miejscu muszę dodać, że w mojej rodzinie najbliżsi zmarli często ostrzegali przed tragicznymi wydarzeniami- zawsze się sprawdzało). Ran opowiedziałam o tym śnie Babci i powiedziałam, żeby uważała na siebie i w ogóle. Po południu siedzieliśmy wszyscy na dworze. W pewnym momencie poszłam do domu po coś do picia. W domu było pełno dymu- z jednego kurka ulatniał się gaz- wykipiał kompot i zalał kurek, a na drugim przypalał, a raczej palił się obiad... Moja Babci ma już 86 lat, często zdarza jej się o czymś zapomnieć...Całe szczęście, że weszłam w porę.
Nie wiem, czy jasno opisałam całą sytuację, ale mam nadzieję że zrozumiecie o co mi chodzi. Proszę o Wasze opinie na ten temat, także o zjawiskach towarzyszących burzy- może to było coś "zwykłego"?
Z góry dziękuję za odp i pozdrawiam
Aaa.. Jeśli założyłam temat nie tam, gdzie trzeba to przepraszam i proszę o przeniesienie- dopiero się uczę.