Skocz do zawartości


Zdjęcie

Transplantacja serca,czy transplantacja świadomości dawcy?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
44 odpowiedzi w tym temacie

#31

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

A co tu wyjaśniać? To skąd wiedzieli, że zaistniała taka sytuacja, że biorca przejął cechy dawcy :o ?
  • 0



#32

mycroft.
  • Postów: 117
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Słuchajcie rozgraniczmy pewne sprawy :  Ciało eteryczne jest matrycą ciała fizycznego. Jeśli w ciele eterycznym usuniemy energetycznie kawałek czegoś - powiedzmy woreczek żółciowy to zaniknie on po pewnym czasie w ciele fizycznym - i to krótkim czasie. Ciało eteryczne nie jest odbiciem fizycznego tylko fizyczne odbiciem eterycznego.   Teraz sprawa z umarlakiem : skoro koleś umarł i nie ma do czego wracać - w ciele fizycznym nie ma już żadnej energii - a wyjęli mu kawałek jego i przeszczepili do kogoś innego i ten kawałek żyje i ma poniekąd wzorzec energetyczny, polaryzację i układ z ciała które jest mu w 100 procentach kompatybilne bo jest jego  - to jak myślicie gdzie pójdzie ? Do tego kawałka który nadal w jakiś sposób żyje. Nie jest to częste, ale ludzie po przeszczepach nabierają nowych cech - typu upodobania gastronomiczne, gust im się zmienia, zaczynają gestykulować w nowy sposób - zazwyczaj w sposób który robiła to osoba od której dostali przeszczep.   Nie ma co się tu doszukiwać jakiś dodatkowych 'ale' - po prostu mechanizm jest taki, że jak się przeszczepi od kogoś organ - a ktoś dopiero co umarł - to jak się wyciąga ciało fizyczne to i zaciąga się ciało eteryczne  - a za nim samo już idzie ciało astralne i w ten sposób ciągnie się dany byt czy człowieka. Pozostaje tylko kwestia tego czy zmarły jest świadom tego że nie żyje i ma już iść na zielone łąki czy jest nieświadom albo nie potrafi się pogodzić ze swoją śmiercią
  • 0

#33

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

O Jezu. Ciało eteryczne... Ciekawe jaką minę przybrałby House gdyby to usłyszał. Na pewno leki przeciw odrzuceniu to tylko głupi wymysł firm farmaceutycznych.
  • 0



#34

mycroft.
  • Postów: 117
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Leki przeciw odrzuceniu mają na celu pomóc w przyjęciu organu. A dlaczego organizm odrzuca przeszczep ? Poza znanymi powodami medycyny zachodu są też jeszcze powody ezoteryczne i energetyczne - na przykład energia dawcy diametralnie różniła się od energii biorcy - po prostu była innej polaryzacji albo na zupełnie innym poziomie. Poszczególne ciała, zwłaszcza eteryczne wyglądały zupełnie inaczej u dawcy i biorcy. Energie podobne się przyciągają - różne odpychają... Odrzucasz istnienie ciała eterycznego. To odrzuć też termin olejki eteryczne... :)
  • 0

#35

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

An oil is "essential" in the sense that it carries a distinctive scent, or essence, of the plant.


http://en.wikipedia....i/Essential_oil
  • 0



#36

Asieńka.

    Wiedźma

  • Postów: 979
  • Tematów: 28
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Myślę, że nie do końca biorcy przyjmują cechy charakteru dawcy. Jestem zdania, że stres jaki towarzyszy choremu jest już wystarczająco duży, by mógł mieć wpływ na jego psychikę. Strach, lęk przed śmiercią jest ogromny, sama operacja jest bardzo stresującym przeżyciem, wie to chyba każdy kto przeżył poważny zabieg lub np. groźny wypadek. Kiedy po wypadku dochodzi się do siebie również bardzo często zachodzą zmiany w pacjencie. Bywa tak że zmienia się jego sposób i podejście do życia, a spowodowane jest to tym, że czuje się wdzięczność za przeżycie i jest to swoistego rodzaju odrodzenie się na nowo. Człowiek po przeszczepie serca, również czuje się narodzonym od nowa dostał drugą szansę, której nie chce zmarnować, niestety czasem wpadają w depresję pourazową. Ludzkie fizyczne ciało to opakowanie, a może cielesny nośnik dający możliwość cielesnych doświadczeń.Dusza jest odrębnym elementem wykorzystującym ciało fizyczne do rozwoju. Kiedy ciało traci swoje zdolności do życia dusza je opuszcza i całe opakowanie staje się pustym workiem, całe doświadczenie odczucia ulatują wraz z duszą, bo przecież po to było jej potrzebne ciało fizyczne, odchodząc zabiera wszystko co udało się ciału zgromadzić. Serce dawcy jest więc tylko narządem, który jest oczyszczony z wszelkich doznań i emocji przez ulatującą z ciała duszę.
  • 0



#37

Moon101.
  • Postów: 80
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

moim zdaniem wszystko zależy od czakr
Każda czakra wibruje na swój sposób w zależności od cech charakteru (kiedy się denerwujemy boli nas serce itp)
Jeśli wierzyć w te teorie możemy rozumieć przez to że każda komórka zawiera własną czakrę a więc każda myśl i każde odczucie powoduje zmianę w wibracji czakry i zmianę na poziomie fizycznym w komórkach co powoduje odmieniony przepływ informacji (impulsów elektrycznych z mózgu) Impuls powracający do mózgu odbiera informację z nowo przejętych komórek powodując odczucia z poprzedniego właściciela.

Możemy więc wnioskować że owszem każda komórka zawiera pamięc

Użytkownik Moon101 edytował ten post 05.09.2009 - 11:32

  • 0

#38 Gość_Dolg

Gość_Dolg.
  • Tematów: 0

Napisano

Ludziom się wydaje , że jest tylko pompą pompującą krew i nic więcej. We wszystkich starszych podaniach i historiach uważa się serce za coś najważniejszego . Polecam także zaznajomić się z tym tematem [url="http://www.paranorma...howtopic=2311"] Serce energetyczne i jego rola w przeznaczeniu ludzkości.[/url]
Jan Piaseczny/06.05.2008 07:00

Czy można przeszczepić duszę?
Dostał serce samobójcy, poślubił wdowę po nim, sam też się zastrzelił
Ten przypadek zadziwił nie tylko psychologów.
Amerykanin Remus Sonny Graham miał przeszczepione serce człowieka, który się zastrzelił. Sonny poślubił wdowę po dawcy, lecz po latach niespodziewanie również zginął z własnej ręki - od kuli karabinu.

Komentatorzy zaczęli się zastanawiać, czy wraz z przeszczepionym organem biorcy nie otrzymują także jakiejś cząstki osobowości dawcy. Niektórzy naukowcy nie wykluczają takiej możliwości.
Sonny Graham od lat był mieszkańcem wyspy Hilton Head w Karolinie Południowej. Pracował jako dyrektor miejscowego oddziału firmy telefonicznej Hargray, prowadził też własne przedsiębiorstwo pielęgnacji ogrodów. Pasjonował się polowaniem, lubił gotować, z zapałem zbierał fundusze na wsparcie Hilton Head High School. Był bardzo lubianym członkiem społeczności, zawsze skłonnym do pomocy.

Bill Carson, długoletni przyjaciel Grahama, opowiada: "Jeśli ktoś miał jakiś problem, pierwszą reakcją było: zadzwoń do Sonny'ego. Wszystko jedno, czy chodziło o przebitą oponę w samochodzie, czy o zepsutą pralkę. Sonny pomagał nawet tym, których w ogóle nie znał".

W 1995 r. 57-letni wówczas Graham poważnie zachorował na serce. Lekarze dawali mu sześć miesięcy życia. Tylko transplantacja mogła go uratować. Pacjent został wpisany na listę oczekujących na przeszczep. "Cóż miałem robić? Powierzyłem się Bogu i przestałem się martwić", opowiadał później Sonny dziennikarzowi lokalnej gazety "The Island Packet". Bóg czy też los okazał się łaskawy. Trzy miesiące później Sonny odebrał telefon z Medical University of South Carolina w Charleston: Jest serce do przeszczepu! Natychmiast pojechał. Operacja się udała. Dziewięć dni później mieszkaniec Hilton Head wyszedł ze szpitala jako zdrowy człowiek.

Nie znał tożsamości dawcy, powiedziano mu tylko, że transplantowane serce biło wcześniej w piersi 33-latka. Graham jednak zapragnął dowiedzieć się, komu zawdzięcza życie. W listopadzie 1996 r. zwrócił się z prośbą do agencji zajmującej się wyszukiwaniem organów do transplantacji. Prosił o kontakt z rodziną dawcy. Jakiś czas później dostał list od 28-letniej pielęgniarki Cheryl Cottle. W kopercie znajdowało się też kilka fotografii młodego mężczyzny. Był to 33-letni Terry, mąż Cheryl, który bez żadnej widocznej przyczyny popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę. Śmiertelnie rannego mężczyznę podłączono do aparatury podtrzymującej życie. Nie było jednak nadziei na ocalenie desperata - lekarze

stwierdzili śmierć mózgu.

Po długich wahaniach Cheryl zgodziła się na odłączenie aparatury podtrzymującej życie i pobranie organów Terry'ego do przeszczepów. Cheryl i 30 lat starszy Sonny zaczęli korespondować i szybko poczuli do siebie sympatię.

Do spotkania doszło w styczniu 1997 r. w Charleston. Sonny zabrał przyjaciółkę na obiad do restauracji California Dreaming. Była to miłość od pierwszego wejrzenia. "Czułem się tak, jakbym znał ją od lat. Nie mogłem od niej oczu oderwać. Byłem jak zaczarowany", opowiadał później Graham. Młoda kobieta zrozumiała właśnie wtedy, że godząc się na pobranie organów męża do przeszczepu, podjęła słuszną decyzję. "Spotkanie z Sonnym bardzo mi pomogło - okazało się bowiem, że z tragedii może wyniknąć dobro", mówiła zachwycona pielęgniarka.

Oboje stali się parą. W 2001 r. hojny Graham kupił przyjaciółce i jej czworgu dzieciom dom w Vidalia w stanie Georgia. Trzy lata później on i Cheryl wzięli ślub. Małżeństwo było szczęśliwe, kobieta wiedziała, że w piersi Sonny'ego bije serce jej zmarłego tragicznie męża.

Tragedia spadła niespodziewanie. 1 kwietnia Sonny został znaleziony martwy w komórce na narzędzia ogrodnicze koło domu w Vidalia. W szyi miał ranę postrzałową. Obok leżał karabin. Policja nie znalazła śladów obecności osób trzecich. Przyjaciele twierdzą, że Graham nie miał żadnych problemów, nie cierpiał na depresję. Jeśli zdecydował się targnąć na życie, to nagle i spontanicznie, tak jak zrobił to Terry. A Sonny przecież miał od 12 lat nowe serce - serce Terry'ego.


Ten zadziwiający przypadek znów ożywił dyskusję czy w wyniku transplantacji biorca wraz z organem dawcy nie otrzymuje także jakiejś cząstki jego osobowości. Człowiek, któremu przeszczepiono ręce, oczy lub inny organ od mordercy, sam również zaczyna popełniać krwawe zbrodnie - taką historię w różnych wariantach przedstawiają liczne, zazwyczaj miernej jakości

filmy grozy

Oczywiście to czysta fantazja, twierdzą naukowcy podkreślający, że źródłem osobowości i świadomości jest tylko i wyłącznie mózg. Kilku śmielszych badaczy zwraca jednak uwagę, że powstawanie ludzkiej świadomości wciąż jest jedną z największych zagadek. Mimo prowadzonych intensywnych badań nadal nie wiadomo, jak rodzą się świadomość, osobowość i pamięć. Być może świadomość powstaje nie tylko w mózgu, ale jest wynikiem harmonijnego "koncertu" wszystkich komórek organizmu, nie jedynie neuronów. Czy nasze popędy, emocje i pamięć zakodowane są także w innych organach?

Starożytni może mieli trochę racji, gdy uważali serce za źródło uczuć i umysłu. Wpływ transplantacji na charakter pacjentów od lat analizuje prof. Gary Schwartz z University of Arizona. Wraz ze współpracownikami odkrył ok. 70 przypadków, w których po transplantacji doszło do niewytłumaczalnych dla ortodoksyjnej nauki znaczących zmian osobowości dawców. Niektóre z tych historii mogłyby trafić na łamy czasopism ezoterycznych.

Oto 18-letni chłopiec zginął w wypadku samochodowym. Rok później rodzice znaleźli taśmę z piosenką pod charakterystycznym tytułem: "Danny, moje serce należy do ciebie". W słowach piosenki chłopak wyraził przeczucie, że jego przeznaczeniem jest umrzeć młodo i oddać serce, aby mogło ocalić życie innego człowieka. Rodzice rozpoczęli poszukiwania biorcy - okazała się nim 18-letnia Danielle. Kiedy usłyszała piosenkę chłopca, okazało się, że zna tę melodię i słowa.

Prof. Schwartz zbadał także sprawę 29-letniej lesbijki uwielbiającej fast-food, której przeszczepiono serce 19-letniej wegetarianki, opisanej jako "szalejąca za mężczyznami". Po operacji charakter biorczyni zmienił się zasadniczo - doszła do wniosku, że nie cierpi mięsa, kobiety zaś nie pociągają jej już seksualnie. Wkrótce po przeszczepie niedawna zaprzysięgła lesbijka wyszła za mąż.

W innym przypadku mężczyzna w średnim wieku po transplantacji serca zapałał nagle trudną do wytłumaczenia miłością do muzyki klasycznej. Okazało się, że dawcą organu był 17-letni skrzypek, który zginął przypadkowo w ulicznej strzelaninie. Kiedy umierał, przyciskał skrzypce do piersi.

Lynda Gammons z Weston oddała jedną z nerek, aby ocalić życie męża Iana. Po transplantacji Ian, który do tej pory gardził obowiązkami domowymi, nagle odkrył, że uwielbia odkurzać, robić zakupy i piec ciasta. Sprawił też sobie psa - do tej pory wolał koty, natomiast Lynda była zapaloną miłośniczką psów.

67-letnia Amerykanka Claire Sylvia opisała swe zdumiewające przeżycia w książce "Change Of Heart" ("Zmiana serca"). W 1988 r. Claire, była tancerka, poważnie zachorowała. Życie ocalił jej pionierski przeszczep serca i płuc. Kiedy obudziła się z narkozy, lekarze zapytali, czy czegoś nie potrzebuje:

"Królestwo za butelkę piwa"

odpowiedziała kobieta ku własnemu zaskoczeniu, gdyż nigdy nie piła chmielowego trunku. Kiedy wyszła ze szpitala, zadziwiła przyjaciół niezwykłym dla siebie upodobaniem do zielonego pieprzu i kurczaków z sieci Kentucky Fried Chicken. Pozostała heteroseksualna, stwierdziła jednak, że zaczynają zalecać się do niej kobiety, czego przed transplantacją nie doświadczyła. Córka Amanda powiedziała jej: "Mamo, ty nawet chodzisz jak facet, masz chód piłkarza". Claire zaczęła poszukiwać dawcy swoich organów. Okazało się, że dostała serce i płuca 18-letniego Tima ze stanu Maine, który zabił się na motocyklu. Rodzice Tima powiedzieli, że jego ulubioną potrawą były kurczaki Kentucky Fried, do tego zielony pieprz i piwo.

Sceptycy, nawet jeśli nie poddają powyższych historii w wątpliwość, zwracają uwagę, że na świecie przeprowadzono dziesiątki tysięcy transplantacji - 70 przypadków domniemanych zmian osobowości to niewiele. Chorzy przed operacją przeszczepu stoją w obliczu śmierci - nic dziwnego, że taki stres, wynikający z sytuacji ostatecznej, zmienia charakter i spojrzenie na życie. Po operacji pacjentom podawane są silne leki zapobiegające odrzuceniu transplantu - one także mogę mieć wpływ na pracę mózgu.

Prof. Schwartz odpowiada, że zmiany osobowości po transplantacji przebiegają w sposób zbyt dokładny - biorca zawsze w jakimś stopniu upodabnia się do dawcy. Czy może to być dziełem przypadku? Kwestia ta wymaga dalszych badań. Wnioskami naukowca z Arizony zainteresowali się już lekarze chińscy, którzy opracowali program monitoringu pacjentów
Jan Piaseczny
Chińczycy handlujący organami pewnie ze względów komercyjnych


Źródło :http://www.eioba.pl/a133895/serce_siedliskiem_duszy

Pozdrawiam

Użytkownik +..... edytował ten post 02.11.2010 - 20:19
Połączenie tematów

  • 0

#39

Easy_Rider.
  • Postów: 333
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Gdy w medycynie następowała era przeszczepów, zapewne nikt nie przypuszczał, jakie konsekwencje w sferze duchowej mogą się z tym wiązać. To znaczy - takie obawy mogły się pojawiać u osób zajmujących się ezoteryką , ale nie u lekarzy, wykształconych na kartezjańskim modelu budowy człowieka jako złożonej maszyny - takie obawy byłyby dla nich równoznaczne z jakimś zabobonem, niegodnym człowieka II połowy XX wieku.

Niestety, natura doszła do głosu i zaprotestowała przeciwko uprzedmiotowionemu traktowaniu ciała człowieka jako zasobnika części zamiennych. Ta sytuacja stanowi duże wyzwanie dla medycyny akademickiej, zmusza bowiem do przewartościowania dotychczasowej wiedzy - nie tylko o człowieku, ale również o chorobach i leczeniu. Taki przełom wcześniej czy później musiał nastąpić, ale nie byłby możliwy bez doświadczeń osób z dokonanymi przeszczepami.
  • 0

#40

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Odkopuję ten temat, bo trafiłem na dość ciekawy artykuł, który dotyczy zagadnień w nim poruszanych, a przy okazji zawiera kilka historyjek "z dreszczykiem" (czyli to, co tygrysy lubią najbardziej :] )

 

Świadomość nie umiera

 

Przeżycia i wrażenia, jakich doświadczają pacjenci po przeszczepach, są osobliwe i trudne do wytłumaczenia.
Kto wie, czy kierunek dalszych badań nad przenoszeniem pamięci komórek wraz z przeszczepionym narządem nie zmieni teoria głoszona przez holenderskiego kardiologa, prof. Pima van Lommela, specjalizującego się w zakresie przeżyć w stanie śmierci klinicznej. Wyniki badań prowadzonych od ponad dwudziestu lat opublikował w książce Nieskończona świadomość.

Świadomość, podobnie jak pamięć, tkwi we wszystkich narządach człowieka – twierdzi – i nie ma określonej siedziby. Z prowadzonych przeze mnie badań wynika, że jaźń opuszcza ciało podczas śmierci klinicznej i egzystuje poza nim, po czym wraca do niego, po udanej akcji reanimacyjnej. Przekonują o tym wrażenia, o jakich mówią pacjenci. Myślę, że podobnie dzieje się podczas transplantacji. Świadomość wraz z narządem przenosi się do ciała biorcy, a nie pozostaje u dawcy.

Prof. Lommel uważa, że ludzki mózg w relacjach ze świadomością jest specyficznym „odbiornikiem”. Jak to wytłumaczyć? Jeśli znajdujemy się w określonym pomieszczeniu, to „przepływają” przez nie tysiące fal elektromagnetycznych, niosących ze sobą odbywające się właśnie rozmowy telefoniczne i setki fal z programami telewizyjnymi i radiowymi. Jeśli włączymy komórkę lub telewizor, wówczas urządzenia te przyjmują istniejące wokół nich fale informacyjne. Program nie jest w odbiorniku telewizyjnym, lecz tylko jest przez niego odbierany. Na tej samej zasadzie działa i mózg. Można zatem zakładać, że świadomość dawcy posiada zdolność odłączenia się od jego ciała i przeniesienia się do biorcy. Ten obcy strumień świadomości, niosący ze sobą myśli, przeżycia, uczucia, poglądy, działania, jest na tyle silny, że zostaje odebrany przez nowy mózg.

 

Wiedziałam, kto jest dawcą
Gdy tylko w Szwajcarii rozpoczęto realizację programu analizującego pod tym kątem przeżycia biorców, zebrano niewiarygodne wręcz relacje. – Po kilku miesiącach po wszczepieniu serca pojechałam do Austrii – wspomina 22-letnia Stephanie Otz z Zurychu. – Jak tylko przekroczyłam granicę, poczułam się tak, jakbym po długim czasie powróciła do rodzinnego domu. A kiedy usłyszałam ludzi rozmawiających w miejscowym dialekcie, pomyślałam natychmiast, że przecież znam go doskonale i wiem, o czym mówią. Czułam, że tutaj się urodziłam i dorastałam.

O podobnych doznaniach potransplantacyjnych mówi inna Szwajcarka, Katrin Vogt. – Jak tylko obudziłam się z narkozy, poczułam przypływ nowych, obcych i nieznanych mi dotąd sił do życia – wspomina. – Nie wiem dlaczego, ale wiedziałam, że dawcą jest młody wysportowany Włoch, kochający zimowe sporty, w tym snowboard. Wrażenia były tak silne, że po kilku dniach, stworzono według jej opisu portret pamięciowy dawcy, który okazał się jego wiernym wizerunkiem. Lekarze byli zszokowani i zastanawiali się, jaki zadziałał tu mechanizm.

A oto inny przykład przeniesienia świadomości. Pewien pacjent, który przeżył dramatyczną wojnę w Jugosławii, otrzymał serce należące do Serba. Z niewiadomych dla niego przyczyn, po powrocie do zdrowia nie miał odwagi pojechać do Chorwacji, gdzie trzymał swoją łódź i całe lato spędzał na wodzie. Kiedy dowiedział się, jakiej narodowości serce bije w jego piersi, znalazł odpowiedź, dlaczego takie zmiany zaszły w jego osobowości i skąd wzięła się psychiczna blokada wobec Chorwacji.

Interfejs między ciałem a jaźnią

Warto więc zbadać, jaką rolę w transplantacji pełni świadomość. Lekarze mogą dokonać zaskakujących odkryć. Zwłaszcza że prof. Pimmel zwraca również uwagę na DNA jako nosiciela dziedzicznych informacji. Jego zdaniem DNA pełni rolę interfejsu pomiędzy ludzką świadomością a ciałem. Wiąże to z badaniami nad biofotonami, podczas których odkryto, że DNA wydziela światło, nazywane „laserem biologicznym”, biorące udział w porozumiewaniu się między komórkami. Znalezienie odpowiedzi na pytanie, w jakim stopniu ów laser jest odpowiedzialny za proces integracji wszczepionego narządu z ciałem biorcy, byłoby dużym krokiem w badaniach.
Pamiętajmy, że pobrany z ciała narząd ma w sobie życie. Są w nim zapisane informacje dotyczące umierającego, które jednocześnie mają w sobie jego wibrację. Jeśli narząd zostanie wszczepiony do ciała biorcy, na ogół nie od razu zostaje przez nie zaakceptowany. Rozpoczyna się „walka” dwóch odmiennych systemów świadomości, czyli uczuć, myśli, słów, wrażeń, której celem jest odrzucenie przeszczepu.

 

Wielopłaszczyznowy proces identyfikacji
Lekarze podejrzewają, że świadomość może odgrywać również rolę pośrednika pomiędzy dawcą a biorcą. Przekonują o tym liczne przypadki dowodzące, że świadomość dawcy kontynuuje program, jaki ze sobą przyniosła. Tak m.in. było z jednym z biorców z USA, który wyznawał skrajnie rasistowskie poglądy, ale kiedy otrzymał nerki czarnoskórego mężczyzny, nieoczekiwanie zmienił dotychczasowe przekonania i zaangażował się w walkę o równe prawa dla wszystkich, bez względu na ich kolor skóry. Prof. Rainer Ibach z Austrii dodaje, że u biorcy coraz częściej występuje identyfikacja z kolorem skóry dawcy. Jest to zupełnie nowe zjawisko, którym naukowcy chcą zająć się w najbliższym czasie. Z kolei niemiecki kardiochirurg, Matthias Loebe poinformował, że większość serc, jakie wszczepia się mężczyznom, pochodzi od kobiet i dlatego zdarza się, że przyjmują typowo kobiecy punkt widzenia na wiele spraw. – Czuję się jak kobieta – stwierdził francuski pacjent po transplantacji serca. – Moje nowe serce każe mi odczuwać i przeżywać zupełnie inaczej niż dotychczas, zmienił się również mój światopogląd.
Warto też dodać, że mężczyźni, którzy otrzymują serca od kobiet, doznają nowych emocji i uczuć rodzinnych oraz znajdują przyjemność w wykonywaniu typowo kobiecych czynności, jakimi są np. sprzątanie i gotowanie.

 

Magazyny naszej tożsamości
Ze wszystkich pooperacyjnych doznań odczucia związane z przeszczepami są najtrudniejsze do zdefiniowania i skatalogowania – twierdzi Anna Bergmann, autorka kilku książek poruszających te tematy. W jednej z nich, pt. Zniewolony pacjent, pisze, że „pytania biorców o to, czy po transplantacji pozostają nadal sobą, wywołują dyskusję koncentrującą się wokół tezy, że w ludzkich narządach magazynuje się znacznie więcej informacji o naszej tożsamości, niż dotychczas podejrzewano”. I okazuje się, że lekarze spotykają się rzeczywiście z coraz to ciekawszymi przypadkami, wymagającymi intensywnego wsparcia psychicznego.

Lekarze zwracają też uwagę na niezauważany dotychczas aspekt transplantacji. – Razem z narządami zostaje przeniesiona krew, a ona, jak wiemy, zawiera w sobie cechy naszego charakteru i natury, które tym sposobem trafiają do biorcy. Niektórzy sugerują, że krew to prawdziwie energetyczny bank danych, nagromadzonych ze wszystkich zdarzeń i przeżyć, wędrujący do biorcy. Myślę, że ma to ogromny wpływ na wywołanie zmian w osobowości biorcy – podkreśla autorka.
Najbardziej przekonującym dowodem na istnienie pamięci komórek są wszczepienia narządów sztucznych. Na świecie żyje blisko tysiąc osób ze sztucznym sercem i żadna z nich nie stwierdziła u siebie jakichkolwiek zmian w zachowaniu, osobowości i w skłonnościach – zauważa kardiolog Paul Mohacsi. – Również wprowadzenie do organizmu np. sztucznego biodra nie stwarza absolutnie żadnych problemów i pacjent natychmiast traktuje je jako swoje własne.

 

Wrażenia śmierci dawcy
Prof. Pimmel uważa, że do ogólnoświatowej dyskusji na temat transplantacji trzeba w końcu włączyć zagadnienie wrażeń w stanie śmierci klinicznej. – Nie wiemy dokładnie, co wtedy dzieje się w świadomości dawcy. Na ile doznania związane z umieraniem wpisują się w pamięć komórek? Jakiego rodzaju są to przeżycia? Niejednokrotnie jest i tak, że chirurdzy na sali operacyjnej spotykają się z widomymi oznakami życia pacjenta i wtedy pobranie narządów przesuwają w czasie. Co wtedy przeżywa dawca, tego nie wiemy. Nie może nam o tym opowiedzieć, ale może to zrobić biorca. I tak się na ogół dzieje – wyjaśnia.

Przypuszczenia prof. Pimmela potwierdzają badania i obserwacje prowadzone przez Elisabeth Wellendorf. W swojej książce pt. Jak żyć z obcym sercem pisze, że niektórzy biorcy po przeszczepach opowiadali jej o swoich przeżyciach związanych z odczuwaniem śmierci. Nie były one jednak projekcją ich własnych lęków, jakich doświadczali, czekając na nowy narząd, lecz nieznanymi im dotychczas odczuciami. „Pojawiają się momenty, w których czuję się jak przyłapana na gorącym uczynku. Stoję na najwyższym piętrze parkingu, przechylam się przez barierę i po chwili spadam w dół – opowiadała jedna z pacjentek.
Czuję, jak rozpadam się na kawałki. Czy tak zginął dawca mojej nerki? Doświadczam też przedziwnych doznań, które są bardzo nieprzyjemne, a mianowicie czekam na śmierć, mimo że wraz z nową nerką narodziłam się ponownie.
Kiedy analizowałam ten przypadek, doszłam do wniosku, że do świadomości tej kobiety „dołączyła” świadomość dawcy. W ten sposób załamała się u niej dotychczasowa wewnętrzna konstrukcja, a wprowadziła się do niej nieznana jej dotychczas dynamika przeżyć. Sama pacjentka przyznała, że odczuwa czas życia i czas śmierci” – pisze autorka.

Inny z pacjentów donosił z kolei o pojawiającym się odczuciu odchodzenia w niebyt. „Czuję się tak, jakbym oddalał się od tego świata, od mojego pokoju, domu, najbliższych. Słyszę i widzę ich jak przez mgłę, głosy stają się coraz mniej słyszalne. Czasami śnię, że wpływam wąskim tunelem do oślepiającego światła. Te stany trwają bardzo krótko, ale bardzo źle wpływają na moje samopoczucie”.

 

Dusza dawcy domaga się akceptacji i zadośćuczynienia
Jeszcze do niedawna pacjenci ukrywali przed lekarzami obsesyjny wręcz lęk przed przyjęciem cech osobowościowych dawcy. Dzisiaj chcą o nim mówić jak najwięcej, wyrzucić go z siebie. – We mnie jest obcy – wyznają – który chce mną rządzić, zawładnąć. Nie dość, że zmienił moje nawyki żywieniowe, zainteresowania, to kieruje moim życiem tak, jak tego chce.

Wielu pacjentów przyznaje, że po transplantacji przeżywa osobliwy stan, w którym doświadczają obecności duszy biorcy w swoim ciele. I jest to coś więcej niż wystąpienie nowych cech charakteru czy upodobań kulinarnych. Jeśli dusza, opuściwszy ciało, nie udaje się w zaświaty, lecz podąża za swoim narządem, to czy po wstąpieniu do ciała biorcy, znajdzie w nim miejsce dla siebie? – Czy biorca może zostać wzięty w niewolę przez obcą mu świadomość-duszę? – Nie wiadomo – stwierdzają lekarze. Claire Sylvia napisała we wspomnieniach, że jest pewna, iż dusza Tima, dawcy jej serca, świadomie szukała z nią kontaktu, by pozostać w niej do końca życia.

Podobnie było w przypadku 10-letniej dziewczynki, której wszczepiono serce 8-letniego zabitego chłopca. Pojawiał się w jej snach i dokładnie informował ją o przebiegu morderstwa oraz wskazywał zabójcę. W końcu rodzice zawiadomili policję, która szybko zabójcę ujęła. – Do dziś nie wiadomo dokładnie, czy stało się to za sprawą pamięci komórek, czy też była to dusza zabitego, która nie mogła znaleźć spokoju po tamtej stronie.

 

Przeżycia pozytywne i negatywne
Szkoda, że tylko niewielki procent pacjentów mówi o tym głośno – stwierdza prof. Brigitta Bunzel, psycholog z wiedeńskiej kliniki psychiatrycznej. – Te osobliwe przeżycia, emocje i wrażenia mają charakter pozytywny lub negatywny. Jeśli razem z narządem wędrują przeżycia dobre, radosne i pogodne, to dochodzi do jego szybszej i harmonijnej integracji z ciałem i psychiką biorcy, a powrót do zdrowia następuje znacznie prędzej. Gorzej, gdy biorca „czuje”, że dostał narząd samobójcy lub mordercy, co zdarza się dosyć często. W pamięci ich komórek przechowywanych jest wówczas sporo złych wrażeń i przeżyć, które przerażają biorcę, wywołują senne koszmary i prowadzą do stanów depresyjnych. Badania wykazały, że właśnie w takich okolicznościach często dochodzi do odrzucenia przeszczepu. Znany jest przypadek pacjenta, któremu przyszyto ręce mordercy. Najpierw popadł w apatię, a następnie zrodziło się w nim przeczucie, że „może zrobić coś złego”. Prosił lekarzy, by odjęli mu obce ręce, których psychicznie nie mógł zaakceptować.

 

Syndrom winy
– Ktoś musiał umrzeć, żebym mógł żyć – coraz częściej podkreślają pacjenci po przeszczepach. Oczekiwanie na narząd wywołuje u nich trudną sytuację psychiczną, prowadzącą najczęściej do poczucia winy. To odczucie jest bardzo silne i potrafi przez długi czas negatywnie działać na ich samopoczucie. – Świadomość, że ktoś musiał umrzeć, żeby pobrać od niego narząd, nie jest przyjemna. Jednak pacjenci coraz częściej o tym myślą – mówi prof. Almuth Sellschopp z Uniwersytetu w Monachium. – Tylko znikoma część uważa, że dawca umarł dla niego, akceptuje transplantowany narząd i czuje się jak jego bliźniacza dusza.
– Na wiele pytań jeszcze długo będziemy szukali odpowiedzi – zapewniają specjaliści. – O skutkach przeniesienia pamięci razem z transplantowanym narządem wiemy już bardzo dużo, ale o samym mechanizmie nadal mało.

 

Ilona Słojewska

 

Korzystałam m.in. z następujących źródeł:

Newton Michael Die Reisen der Seele – Karmische Fallstudien

Pearsall P., Schwartz G., Russek L. Changes in Heart Transplant Recipients that Parallel the Personalities of their Donors

Pearsall Paul The Heart’s Code

Pim van Lommel Endloses Bewusstsein: Neue medizinische Fakten zur Nahtoderfahrung

 

źródło


  • 1



#41

Radosuaff.
  • Postów: 16
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Posiadanie wspomnień dawcy to czysta biologia, żadnej magii w tym nie ma ;) Moja nauczycielka biologii z liceum często dzieliła się z klasą różnymi ciekawostkami biologicznymi w czasie wolnym i kiedyś właśnie zaczęła mówić o tym, że komórki zawierają wspomnienia, że naukowcy próbują wyodrębnić te wspomnienia, znaleźć na nie wzór chemiczny. Oczywiście nie znalazłem nic bardziej konkretnego w internecie potem, więc mam tylko informacje otrzymane na zasadzie "podaj dalej". Tak czy inaczej nie jest to zjawisko występujące tylko w przypadku serca, czy innego ważnego organu. 
Swoją drogą sercu przypisuje się związek z emocjami dlatego, że gdy przeżywamy jakieś emocje mózg wysyła różne sygnały do reszty ciała, stąd przyspieszenie bicia serca na przykład. 
Tutaj znalazłem obrazek z pokazanymi zmianami temperatury ciała pod wpływem różnych emocji:
http://cdn.theatlant...M/f417e5a84.png
Jak widać praktycznie wszystkie emocje to zmiana temperatury ciała w obrębie klatki piersiowej, stąd pewnie zjawisko fizycznego "odczuwania" emocji w okolicach serca :)


  • 1

#42

robertcb.
  • Postów: 57
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wbrew paradygmatowi naukowo-medycznemu, świadomość, umysł, osobowość człowieka wcale nie jest wynikiem neuronalnej transmisji elektrochemicznej między synapsami, ale mózg (i całe ciało człowieka) jest rodzajem odbiornika działającego w oparciu o splątanie kwantowe poprzez obiektywną redukcję funkcji falowej w mikrotubulach stanowiących cytoszkielet neuronów (i każdej żywej komórki) -  z nielokalną świadomością która jest niematerialna i istnieje także po zniszczeniu (śmierci, rozłożeniu) mózgu i ciała.

 

Tym samym jest jak najbardziej możliwe, by po przeszczepie narządu biorca otrzymał część osobowości dawcy, gdyż świadomość może łączyć się z ciałem człowieka poprzez każdą żywą komórkę.


  • 0

#43

Monolith.

    ótta

  • Postów: 1248
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jakieś opracowanie naukowe, @robertcb? Chyba, że pogląd ten jest tak bardzo wbrew paradygmatowi naukowo-medycznemu, że takich badań nie ma.


  • 0

#44

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Monolith, nie znasz robertactb? Chłopak chodzi po wszystkich forach i na każdym pisze o kwantowej świadomości. Przejrzyj jego posty, pewnie w każdym źnajdziesz to samo. To jest jakaś obsesja. A teoria jest błędna.
  • 0



#45

Monolith.

    ótta

  • Postów: 1248
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

@Wszystko - okej, nie spojrzałem, mój błąd. Liczyłem na coś ciekawego ;)


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych