Jak wiemy, od 1984 roku Pracująca Partia Kurdystanu, która za czasów Saddama Husajna faktycznie rządziła terytoriami północnego Iraku, od dawna walczy o uzyskanie autonomii w rejonie południowo-wschodniej Turcji. Autonomii, o której turecki rząd nie chce słyszeć. Dlatego też Kurdowie podjęli walkę zbrojną aby mieć to, co należy się każdemu narodowi - skrawek własnej ziemi.
Z serwisu Wirtualnej Polski:
"12 osób zginęło na południowym-wschodzie Turcji, gdy kurdyjscy rebelianci urządzili zasadzkę na mikrobus, którym jechali m.in. funkcjonariusze służb bezpieczeństwa - podało tureckie wojsko.
Bojownicy separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) wciągnęli w zasadzkę mikrobus, którym 14 osób - w tym najmowani przez rząd strażnicy - wracało do wsi w prowincji Sirnak, nieopodal turecko-irackiej granicy. Rebelianci wywlekli pasażerów z pojazdu i ostrzelali ich z broni maszynowej. Dwie osoby przeżyły masakrę.
Wojsko przeczesuje okolicę w poszukiwaniu sprawców napadu - powiedział gubernator prowincji Sirnak Selahattin Apari.
Atak przypuszczalnie był odwetem za prowadzoną w tym regionie od połowy września wojskową operację, w której zginęło 20 kurdyjskich rebeliantów, w tym jeden z czołowych bojowników PKK. W działaniach zbrojnych uczestniczyli m.in. zabici wiejscy strażnicy.
W piątek Turcja i Irak podpisały w Ankarze porozumienie o współpracy przy zwalczaniu bojowników kurdyjskich, wykorzystujących swe bazy w Iraku do akcji zbrojnych w Turcji."
Co myślicie o tamtejszej sytuacji ? Czy Turcja powinna pozwolić Kurdom na autonomię, choćby w ramach tureckiego państwa ?