Moje uszanowanie!
Mógłbym tego posta umieścić w kilku innych działach, ale tak się składa że temat był jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic rządzących przez stulecia elit i jakby nie było wiąże się z religią.
Mam nadzieję że po usłyszeniu słowa "religia" zapaliły sie już wszystkim czerwone kontrolki - użyłem go bo można pójść na różne studia relignoznawcze i w dziwny sposób nie mieć pojęcia co też tam ci gnostycy mówili...
Tak w skrócie - mówili to samo co ...David Icke.
Jak to możliwe?
Po pierwsze - popatrzmy na źródła.
Oprócz poprzerabianych przez KK przekazów mamy do dyspozycji zwoje z Nag Hammadi - podarunek od wieśniaka który znalazł w roku 1945 na polu dzban i ociągając się (bał się dżina....) otworzył, a w środku zamiast złota lub dźina gnostyckie kodeksy.
Ich wiek szacuje się na jakieś 2 tys lat, są więc o około 400 lat starsze od ewangelii podawanej nam dzisiaj w jednej z 3 tysięcy odmian przekłamanaej Biblii.
Zawierają bardzo ciekawe spojrzenie na świat...
Po lekturze zwojów z Nag Hammandi i ich opracowań zrobionych przez nie-jezuitów lepiej usiąść.
Dowiadujemy się bowiem że człowiek jest z natury dobrym zwierzęciem, w miarę poprawnie funkcjonującym gdy jest połączony ze źródłem wszechrzeczy lub Stwórcą.
Niestety ten stan rzeczy został zmieniony przez inwazję jakichś ARCHONÓW.
Te archony to jakieś obce byty, wyżej rozwinięte od człowieka, przebywające miiędzy wymiarami.
Żywią się negatywnymi emocjami generowanymi przez ludzi.
Brzmi znajomo?
A jak wyglądają ktoś spyta?
Mamy do wyboru dwie podstawowe opcje - mały szary człowieczek przypominający na wpół żywy embrion ludzki, lub gad.
Uwaga - potrafią byż zmiennokształtne!!!
Jakby tego było mało chrześcijaństwo, judaizm i islam gnostycy wsypują do jednego worka i nazywają VIRUSEM zaimplementowanym ludzkości przez Archonów.
Dla gnostyków Jehova był jednym z Archonów któremu się ubzdurało że jest Bogiem przez duże B.
Przedstawiali go jako gada z głową lwa - co jest dość ciekawe zważając że Nag Hammadi było oddalone o 40 mil od Świątyni Horusa w Edfu. W owej świątyni wężowy lew w kulcie bogini Hator reprezentował "królewskie nasienie" faraonów.
Myślę że na początek wystarczy, mam nadzieję że kogoś zainspirowałem do przeprowadzenia swojego prywatnego śledztwa.
Koordynaty po angielsku:
zwoje z Nag Hammadi
http://www.bibliotec...di/contents.htmstrona o gnostycyźmie warta polecenia
http://www.metahistory.org/strona startowa przy zgłębianiu tematu Archonów
http://www.bibliotec...ien_archons.htmKoordynaty po polsku:
tutaj dość słabo, ale jest jeden text - perełka wart zacytowania:
wywiad z Marcelem Messingiem z 2006 roku - religiznawca i filozof, wspomina coś o 9/11, NWO i paru innych zagadnieniach
"
JESTEŚ ŚWIATŁEM W ŚWIETLE
-MM- Słowo „Chrystus” było i jest często używane i nadużywane do różnych celów.
Zostało ono sobie przyswojone przez różne grupy, kościoły i instytuty. Dla mnie,
Chrystus to Światło przenikające całe Uniwersum (cały wszechświat). Przekazy,
dotyczące początku stworzenia, mówią: na początku było Światło, Słowo
- w Indiach znane jako pradźwięk AUM.
Ewangelia wg. św. Jana mówi, iż „na początku było Słowo”, a początkiem jego była
Cisza. Słowo znaczy też, że w momencie, kiedy pradźwięk tworzy Uniwersum,
uczestniczy w tym Światło.
Kiedy z chaosu, jeszcze czegoś niewidzianego, co nie ujrzało Światła,
powstaje Kosmos, wtedy powstaje też porządek, Światło. Chrystusem chciałbym
nazwać Światło, które jest inteligencją przenikającą cały Kosmos. Jest ono także
nazywane Synem.
Ojciec jest prasiłą objawiającą się przez Światło, poprzez Chrystusa, Syna
nazywanego też Synem człowieczym. Każdy jest tym Światłem, każdy jest, więc tym
synem lub córką, bo nie chodzi tu o płeć, lecz o ukazanie pokrewieństwa,
pochodzenia. Ojciec jest siłą dającą życie, a Syn, Światło jest manifestacją
stworzenia.
Matka, niekiedy nazwana Sofią lub Mater, to materia. Materia jest więc siłą
żeńską. Lao Tsy, określił ją jako „Matkę tysiąca rzeczy”, poprzez którą objawia się
Dao.
Mamy więc Ojca, Syna i Matkę, określaną także jako Duch święty. Słowo to
też jest nadużywane i niewłaściwie rozumiane. Często myśli się o gołębicy, która
sobie gdzieś tam fruwa. Przyznaję, że to piękny symbol, gdyż ta latająca gołębica
uosabia wszechobecność duchowej energii w materii.
Dla przykładu weźmy słowo informacja, które zawiera cząstki in i forma.
W formie zawarte jest światło, inteligencja, świadomość, siła duszy. Całe stworzenie
jest oparte na sile energii duchowej, inteligencji i Świetle, oparte jest na Miłości.
W momencie, kiedy znajdujemy się w chaosie, lub kiedy mamy do czynienia
z Upadłymi Stróżami, kiedy jesteśmy w coś wciągani, ponosimy nadal
odpowiedzialność za nas samych. Zawsze możemy powiedzieć dosyć! naszym
żądzom. W momencie, kiedy gubimy się i dajemy się wciągnąć w wir, zapominamy,
kim jesteśmy.
Od pradawnych czasów gnoza zadaje następujące pytania: Skąd pochodzisz?
Gdzie jesteś? Dokąd podążasz? Pytania te zadaje nie tylko zachodnia,
czy wschodnia gnoza. Są one obecne we wszystkich kulturach – u Indian,
u Aborygenów, u Tybetańczyków, w islamie...
Stare mądrości mówią: pochodzisz od Światła, jesteś księżniczką, księciem,
jesteś dzieckiem gwiazd i zapomniałeś, dlaczego się tutaj znalazłeś. Jesteś
w drodze, odkrywasz, zostajesz wtajemniczany. Napotykasz też na przeszkody.
Na przykład. na działanie Upadłych Stróżów. Ponieważ nie znamy i nie mamy wglądu
w całość istnienia, nie wiemy, jaka jest ich ostateczna rola. Być może okaże się
na końcu, że ich działanie było pomocną siłą w zrobieniu tego ważnego kroku.
Jesteśmy ograniczeni i nie jesteśmy w stanie widzieć całości. Powinniśmy, więc być
uważni z dzieleniem na całkowicie dobrych i całkowicie złych. Wszystko jest od siebie uzależnione, należy, więc szukać złotego środka, drogi, która poprowadzi
nas z powrotem do Światła.
W filozofii chrześcijańskiej, nie mam tu na myśli tradycji Kościoła, w gnozie
centralne miejsce zajmuje Światło, nazywane też Chrystusem w nas. Wiadomo,
że w naszym ciele, dokładnie w naszym sercu, a dokładniej u szczytu prawej komory
serca, obecne jest skoncentrowane światło. Można by powiedzieć, że serce jest
czakramem słońca. To skoncentrowane światło czeka na to, aby ogarnąć sobą całe
ciało, rozpłynąć się po nim. Bardzo ważną rolę w procesie tym odgrywają hormony.
W momencie, kiedy nasza grasica (thymus) uaktywnia się, może ona przekazywać,
transportować światło po całym ciele. Jeśli proces ten napotyka na przeszkody
np. przez HAARP, niewłaściwe odżywianie się lub przez siatkę elektromagnetyczną,
hormony wówczas nie mogą służyć Światłu. Pierwiastek Chrystusa w nas, w prawej
komorze serca, nazywany też wewnętrznym Betlejem, (w języku hebrajskim
bethellehem dosł. miejsce, gdzie otrzymuje się pokarm), jest Światłem i rozprowadza
go. Wszystko to dzieje się po to, aby w sposób naturalny, przy pomocy Światła,
Chrystusa w nas, nasze ciało fizyczne przetransformować na ciało świetlne.
Nawet w bajkach jest mowa o tym. Czerwony Kapturek musi najpierw przejść
przez skórę zwierzęcia, wilka, aby na nowo, na innym poziomie powrócić do życia.
Królewna Śnieżka została uśpiona w materii, w szklanej skrzyni, w języku greckim
kibotos tzn. w ciele. Śpisz, aby zostać obudzonym przez pierwiastek Światła, księcia
w tobie, przebudzić się przez pocałunek i podążać dalszą drogą
ku gwiazdom. W opowieściach Mandejów, gnostyckiej grupy z Bliskiego Wschodu,
jest mowa o księciu i księżniczce. Podróżują oni w materii i zapomnieli skąd
pochodzą. Żyją w przekonaniu, że to, co widzą to jest wszystko, aż do momentu,
kiedy dociera do nich wiadomość od ojca – człowieku przebudź się i przypomnij
sobie kim jesteś - przekazana przez matkę. To samo słyszymy w przypowieści
o synie marnotrawnym. Jego pobyt wśród świń doskonale wyraził Jeroen Bosch.
Na jego obrazie, syn marnotrawny ma na jednej nodze but, tzn. jedną nogą stoi, jest
jeszcze w świecie, w materii, a na drugiej nodze ma pantofel, co oznacza chęć
powrotu do domu. Obecność świń uzmysławia nam, jak głęboko jesteśmy związani
ze światem materialnym.
Największym misterium, o którym mówi gnoza, jest to, że człowiek
– bez jakiejkolwiek ingerencji z zewnątrz poprzez klonowanie, czy też zmiany
dokonywane na DNA w laboratoriach - nosi w sobie, w szczycie prawej komory
serca, najwyższą tajemnicę. W Mundaka Upaniszad z Indii powiedziane jest
dosłownie: „w komorze serca mieszka Brahman, Absolut”.
W momencie uaktywnienia tej energii ulegają zmianie wszystkie procesy
hormonalne i cała nasza świadomość. Prawa i lewa półkula mózgu krzyżują się
i łączą w czaszce, miejscu nazywanym Golgotą (Gulgulta znaczy w języku
aramejskim czaszka i miejsce czaszki). Tam dochodzi do integracij, zcalenia
w świadomość Chrystusa. Powstaje wtedy z grobu starego ciała nowy człowiek,
pełen światła. Ten nowy człowiek nosi, według filozofii hermetycznej, kaduceusz
z dwoma wężami, gdyż przez kanał kręgowy przechodzi układ nerwowy w kształcie
podobnym do dwóch wężów, który łączy kość krzyżową (sacrum)
z częścią międzymózgowia (thalamus), zwaną komnatą nowożeńców. Ta część
mózgu spełnia niezmiernie ważną funkcję i ma wpływ m.in. na rytm serca
i temperaturę ciała. W tradycji Katarów wyrażano ten proces porównaniem
przeobrażenia gąsienicy w motyla. Święty Paweł, który też był wtajemniczonym, pisał
do Koryntian, iż ta zmiana zachodzi ”w jednym momencie.
"
reszta textu
http://www.wijworden.....C43A4CF1860E_pozdarwiam wszystkich!!!
radoslaw