Któż z nas nie zna dziś legendy księcia Jaremy.
Rozsławił go przecież H. Sienkiewicz w "Ogniem i Mieczem". Wycieczki zwiedzające kryptę Oleśnickich na Św.
Krzyżu oglądają przeszkloną trumnę, w której według legendy spoczywa sławny pogromca Kozaków.
Artyści piszą o nim wiersze i śpiewają pieśni. Nie mamy tu jednak zamiaru oceniać kniazia jako polityka i wojskowego. Nie chcemy też pisać jego biografii. Chcemy opowiedzieć historię pewnego badania, przeprowadzonego 10 września 1980 roku na Św. Krzyżu. Badania, którego przedmiotem były domniemane zwłoki Jeremiego Michała Wiśniowieckiego - wojewody ruskiego, starosty kaniowskiego, przasnyskiego i przemyskiego.
Wiśniowieccy opowiadali, że ród ich wywodzi się od brata Jagiełly - Dymitra, zwanego "Korybutem". Stąd też przydomek w nazwisku.
Jeremi Wiśniowiecki urodził się w 1612 roku. Na chrzcie otrzymał dwa imiona - Jeremi (po dziadku) oraz Michał (po
ojcu). Wcześnie został osierocony.
W młodości dużo podróżował po Europie. W 1632 roku porzucił prawosławie i przeszedł na katolicyzm. Zasłynął jako niestrudzony wojownik, zwycięzca spod Beresteczka i Zbaraża. Zmarł w trakcie wyprawy wojennej przeciw Chmielnickiemu, 20 sierpnia o godzinie 11.00 w obozie Polskim pod Pawołoczą. No i od razu zaczęły się problemy...
Jak zanotowano w annałach: "... z pragnienia ogórków zjadł, potym miodu się napił, z czego żołądek zepsował i w gorączkę wpadł...". Jako że śmierć poprzedziła krótka, zaledwie tygodniowa choroba zaczęto podejrzewać otrucie. Głównym winowajcą miał być hetman wielki koronny Mikołaj Potocki, dawno mający z Wiśniowieckim "na pieńku".
Aby uspokoić wojsko, które twierdziło, iż Jaremę otruto arszenikiem, zarządzono przeprowadzenie sekcji zwłok. Nie zachował się niestety protokół z sekcji, jedynie przekaz pośredni. Zanotowano iż Wiśniowiecki był osobą otyłą, a organy wewnętrzne (zwłaszcza jelita i serce) miał mocno otłuszczone. Oficjalnie nie udało się ustalić przyczyny śmierci, ale"... kiszki tak łojem oblane, jako u wieprza nie mogą być tłustsze, serce tak tłustość oblała, że szpilka nie było gdzie tknąć...". Wykluczono otrucie.
Obecnie przyjmuje się trzy prawdopodobne przyczyny śmierci kniazia:
1.Cholera lub choleropodobna biegunka - w tym czasie notowano wypadki zarazy wśród żołnierzy.
2. Zatrucie pokarmowe - Kroniki notują że dzień wcześniej Jeremi zjadł ogórki i popił je miodem lub mlekiem.
3. Otrucie arszenikiem.
Kto śpi w kaplicy Oleśnickich?
Zwłoki ubrane w karmazynowy kontusz zalano smołą i w drewnianej trumnie przewieziono do Sokala. Tam spoczywały bez pogrzebu. W 1653 roku przewieziono je do klasztoru Świętokrzyskiego, ale dalej pogrzebu nie wyprawiono. Nie zrobił tego nawet jego syn - król, ograniczając się do ufundowania tabliczki z napisem.
"Jeremiemu pogromcy kozaków, wodzowi i księciu Wisniowieckiemu, Michał pierwszy, Król Polski, potomek, złożonemu od 1653r."
Niestety w 1655 r. klasztor złupili Szwedzi, potem swoje "dołożyli" Rakoczanie. W 1777 r. kościół doszczętnie spalił się podczas pożaru. Ponownie otwarty w 1806 roku, stał się najpierw miejscem zsyłki niepokornych kapłanów, a potem ciężkim więzieniem. Dopiero w 1936 roku klasztor znów objęli w posiadanie Księżą Misjonarze Oblaci. No i tu zaczyna się problem, co stało się ze zwłokami księcia Jaremy. Gdyby leżał w kaplicy Oleśnickich, istniało pewne prawdopodobieństwo ocalenia szczątek.
Jednak złożony w kościele spłonął by Korybut niechybnie w pożarze. Zarówno pierwsza, jak i druga koncepcja miały swoich zaciekłych zwolenników, jak i przeciwników.
Dlatego też 10 września 1980 roku przeprowadzono badania zwłok z kaplicy, uchodzących powszechnie za zwłoki Wiśniowieckiego. W badaniach uczestniczyli między innymi - pomysłodawca prof. Jan Widacki i prof. Zdzisław Marek.
Rys. - "Domniemane zwłoki Jeremiego Wiśniowieckiego"
Niestety trumna ze zwłokami nie jest oryginalna - ślady wskazują iż była odnawiana. Zwłoki w stanie całkowitego strupieszczenia były nie ubrane, poprzykrywane za to różnymi kawałkami tkanin, także m. innymi połówką damskiego gorsetu. Głowa spoczywała na złożonym żupanie koloru ceglastego.
Co do ustalenia płci nie było kłopotu, ponieważ strupieszczenie zwłok pozwalało na rozpoznanie worka mosznowego i prącia.
Zwłoki były rozkawałkowane - oddzielona od tułowia była głowa i lewa ręka w obrębie stawu barkowego.
Wzrost zmarłego oszacowano na 160-163 cm. Skóra zawalana była miejscami czarną substancją, mogła to być smoła.
Głowę zawieziono do Zakładu Radiologii Wojewódzkiego szpitala w Kielcach (wywołując tam niemałe poruszenie i zrobiono radiogramy. Na ich podstawie ustalono wiek zmarłego na przekraczający 50-55 lat. Nie zachował się do naszych czasów portret Wiśniowieckiego mogący uchodzić za "pewny". Tak więc metoda superprojekcji odpadała.
Zbadano także próbki ciała metodą chronometrii radiowęglowej, aby ocenić czas w którym mężczyzna zmarł. Instytut Fizyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach oszacował pierwszą z dwóch dostarczonych próbek na 275 lat (plus/minus 90) lat, drugą na 305 (plus/minus 80 lat). Tak więc mężczyzna ten faktycznie żył w czasach Wiśniowieckiego.
Na zwłokach poszukiwano przede wszystkim śladów po sekcji jakiej poddano księcia. Po dokładnym zbadaniu było jasne - o żadnych śladach po sekcji mowy być nie może. Nie było śladów po cięciu, a wszystkie narządy wewnętrzne zachowały układ anatomiczny.
Tak wiec
po pierwsze: mężczyzna był za stary aby mógł uchodzić za kniazia (który zmarł w wieku 39 lat),
po drugie: nigdy nie przeprowadzono na nim sekcji. Nie mógł więc to być Jarema.
A tak poza tym, to nie wykryto także żadnych śladów arsenu. Jednak legenda przetrwała...
źródło:kryminalistyka.fr.pl
PS. QI.
Do tej pory nie udało się ustalić miejsca ostatniego spoczynku księcia Jaremy, wspaniałego kniazia i nieustraszonego wodza. Również poszukiwania ciała w jego rodzinnej miejsciowości, w grobowcu rodzinnym, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów...
Kniaź jest moim wielkim idolem od kilkunastu lat.