Skocz do zawartości


Zdjęcie

„Smart is the new sexy”


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

smart.jpg

Foto: domena publiczna

 

Gdy w badaniu Eurobarometru zapytano Europejczyków, czy interesują się wiadomościami naukowymi i technologicznymi, okazało się, że śledzą je częściej niż informacje o sporcie czy polityce. O tym, że odkryliśmy, jak fascynująca i przydatna może być nauka, świadczy też popularność promujących ją wydarzeń. Pikniki naukowe co roku przyciągają w Polsce po kilkaset tysięcy widzów, w całym kraju powstają nowe instytucje na wzór warszawskiego Centrum Nauki Kopernik.

 

Rekordy popularności biją też internetowe projekty zrzeszające naukowców amatorów. Platforma Zooniverse, dzięki której każdy może odkrywać planety pozasłoneczne czy galaktyki na zdjęciach wykonanych przez teleskopy kosmiczne, ma już milion użytkowników! A Polacy są jedną z najaktywniejszych grup narodowych.

 

Na tej samej zasadzie co Zooniverse działa z gruntu polski projekt Laserowi Odkrywcy, którego zadaniem jest poszukiwanie zabytków ukrytych w świętokrzyskich lasach. W jego ramach wolontariusze analizują skany laserowe wykonane z samolotu.

 

Skąd ta moda na naukę?

 

Nośne „smart is the new sexy” zrobiło też karierę serialową i telewizyjną. Serial „Teoria wielkiego podrywu” o przygodach młodych naukowców bije od kilku sezonów rekordy oglądalności.

 

Duża zasługa w tym pokolenia Google, które z bycia geekiem i zakochanym w nauce kujonem zrobiło wartość. Wizerunek geeka raz na zawsze odmienili Steve Jobs, Larry Page, Mark Zuckerberg czy Elon Musk. Jako pierwsze pokolenie pokazali, że można zarabiać miliony i zmieniać świat niekoniecznie w drogich garniturach i na Wall Street, ale nosząc grube oprawki, klapki i T-shirty, bo liczy się to, co masz w głowie.

 

Dziś świat nauki zyskuje dodatkowego sprzymierzeńca – nowoczesne technologie. Dzięki nim naukowcy mogą wybierać własną drogę rozwoju zawodowego i łączyć ze sobą różne dziedziny nauki, tworząc niezwykłe rozwiązania. Zyskują wolność, szansę na realizację marzeń, a jako bonus – popularność. Możliwość podążania własną drogą jest w nauce wyjątkowo ważna, bo tylko myślenie „out of the box” może przynieść przełomowe wynalazki.

 

Wyobraźcie sobie na przykład kogoś, kto… drukuje wątrobę. Jan Witowski, jeden z bohaterów serii dokumentów „Swoją drogą”, zrealizowanych we współpracy z marką Łomża, od kilku lat kieruje badaniami naukowymi nad zastosowaniem nowych technologii wizualizacji w medycynie. Zdolny student VI roku kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim pewnie byłby znany tylko w środowisku akademickim, gdyby nie to, że stworzył wyjątkową metodę druku 3D modeli wątroby. Było to pierwsze w Polsce wdrożenie tej technologii do rutynowego użycia w szpitalach.

 

Jak to działa? – Bazując na danych z tomografu, drukuję model i dostarczam chirurgom z katedry – mówił Jan Witowski w wywiadzie dla portalu Innpoland.pl. – Oni natomiast wykorzystują go do planowania operacji, gdyż operacje wątroby to zabiegi trudne, trwające wiele godzin. Trzeba się do nich specjalnie przygotowywać, zwłaszcza że chodzi głównie o pacjentów ze szczególnie skomplikowaną anatomią. Model pozwala przygotować się do operacji, nawigować w jej trakcie, a wreszcie może być wykorzystywany do edukacji pacjentów czy studentów medycyny.

 

Jan trafił na prestiżową listę „Forbes” „30 przed 30”. Magazyn ocenił, że zdolny student jest na dobrej drodze, by w przyszłości stać się liderem biznesu. I to kolejny argument przemawiający za popularnością kariery naukowej.

 

smart2.jpg

Foto: domena publiczna

 

Patrz w gwiazdy

 

Alternatywne myślenie i odwaga podążania własną drogą to także znaki rozpoznawcze Karola Wójcickiego, bohatera dokumentu zrealizowanego w ramach serii „Swoją drogą”. Karol to człowiek z głową w gwiazdach, który dokonał niemożliwego – dzięki niemu Polacy pokochali astronomię. Ten miłośnik nocnego nieba, popularyzator astronomii, dziennikarz i twórca największego w Polsce astronomicznego fanpage’a „Z głową w gwiazdach” doprowadził na przykład do tego, że aż 18 tysięcy Polaków oglądało w Internecie pierwszą na świecie transmisję brzegowego zakrycia gwiazdy Aldebarana.

 

– Moim największym osiągnięciem jest wyniesienie na poziom masowy imprez obserwacyjnych organizowanych w Parku Odkrywców przy Centrum Nauki Kopernik. W 2015 roku w kolejnej edycji Nocy Spadających Gwiazd w Niebie Kopernika wzięło udział około 12 tysięcy osób. Była to prawdopodobnie największa tego typu impreza popularyzatorska w Europie. Podczas częściowego zaćmienia Słońca na prowadzone przeze mnie obserwacje przyszło około 4,5 tysiąca gości – opisywał nasz bohater dla portalu Nauka w Polsce.

 

Ale Karol to człowiek, który kocha astronomię na swoich zasadach. Od ślęczenia w akademickich obserwatoriach woli z plecakiem przemierzać świat w poszukiwaniu najpiękniejszych zjawisk astronomicznych, takich jak zaćmienie Słońca czy zorza polarna. Przynajmniej jedną noc w miesiącu spędza pod najciemniejszym, bieszczadzkim niebem, fotografując Drogę Mleczną, ale tak samo uwielbia leżeć na tarasie swojego domu, wypatrując spadających z nieba meteorów.

 

Marzenia? Bardzo konkretne. – W 2026 roku będzie niezwykłe zjawisko astronomiczne. Na północy Syberii dojdzie do wyjątkowego, całkowitego zaćmienia Słońca. W czasie trwania dnia polarnego, o północy czasu lokalnego na 95 sekund dzień polarny w nocy stanie się znowu... nocą. I być może obok zaćmionego Słońca uda nam się dostrzec zorze polarne, które o tej porze roku w tej części świata szaleją na niebie – opowiada Karol. – Chciałbym tam popłynąć lodołamaczem i zobaczyć to na własne oczy.

 

A marzenia Jana Witowskiego? Bardzo prozaiczne. Po prostu zmieniać świat na lepsze.

 

źródło

 

 


  • 4





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych