Skocz do zawartości


Zdjęcie

W obronie Alkoholików.


  • Please log in to reply
45 replies to this topic

#16

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bez przesady. Jeśli ktoś wypije jedno piwo raz w roku to nie jest alkoholikem. Albo ten co jeden raz w życiu wziął jakiś narkotyk, nie jest narkomanem. Ktoś kto [wulg] raz na rok, nie jest seksoholikiem.

 

Proszę dobierać lepiej słowa.

wulgaryzmy.gif

TheToxic


  • 2



#17

Komarzyca.

    The daughter of Satan.

  • Postów: 114
  • Tematów: 11
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Hm, ja wiem że mam problemy z alkoholem, pije od 15 roku życia.
Nie jest dla mnie problemem wypić wódkę czy wikshy samej dla przyjemności, ba. 
Nawet czasami jest mi bardzo trudno wysiedzieć w towarzystwie gdzie ktoś pije

a ja np, w tej chwili nie mogę. Pamiętam jak nawet po pracy zawsze musiałam czteropak

brać do domu - teraz to co innego.Przestałam pić cugiem co dzień, zmieniło się jedynie

to że nie tykam piw tylko mocniejsze trunki i to weekendowo. 

Jezeli miałabym opłacać alkoholików i palaczy robiłabym to, bo sama bym chciała

żeby jakaś pomoc istniała która mogłaby rzeczywiście coś zrobić, a myśl ze jest

wiecej takich osób jak ja którzy wpłacaja pieniadze jakos pcha do przodu.


  • 0

#18

Dr Röck.
  • Postów: 136
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

@panjuzek

alkoholicy (i palacze) powinni sami opłacać leczenie dolegliwości związanych z nałogiem.

 

Oczywiście, że tak. Argument o tym, że płacą spore pieniądze w postaci podatków i akcyzy jest wzięty z ... z sufitu. Równie dobrze mogę powiedzieć, że ja też płacę miesięcznie sporo kasy na służbę zdrowia i całą resztę i nie widzę powodu, dla którego pieniądze te mają być marnowane na ludzi, którzy zwyczajnie mają słabą psychikę i nie potrafią sobie poradzić z nałogiem. To ich problem, który mają na własne życzenie i niech sobie sami z tym radzą. A jak sobie nie radzą, no to peszek.

 

I niech mi nikt nie mówi, że zerwać z nałogiem picia czy palenia się nie da, bo go wyśmieję. Wystarczy chcieć. Paliłem fajki przez kilkanaście lat, czasem do 3 paczek na dzień, jak doszedłem do wniosku, że pora rzucić, to przestałem palić. Tak po prostu. I niech mi nikt nie mówi, że trzeba ręce zająć, że skręca w zoładku, że pokusa jak inni palą, gumy nikotynowe, plastry itp. Chcesz palić to palisz, nie chcesz palić to nie palisz. Możesz siedzieć w knajpie, gdzie wszyscy dookoła jarają wszystko od fajek po skuny i cię nie kusi, bo po prostu rzuciłeś palenie. To wszystko

 

To samo z piciem. Absynentem nie jestem, ale nie piję regularnie ani nie upijam się w trupa. Lubię różne trunki, ale piję je dla przyjemności i okazjonalnie. Np. w tym miesiącu zupełnie nic jeszcze nie wypiłem, nawet piwa, w zeszłym obaliłem w weekend raz żubrówkę. I to wszystko.  Czy jestem alkoholikiem? Nie. Czy jakbym pił codziennie choćby po jednym piwie? Tak. Ale żeby skończyć z nałogiem, trzeba po prostu przestać pić. Nie ptorzeba do tego terapii, psychologów, klubów AA i innych pierdół, po prostu silna wola. Nic więcej.

 

@Staniq

Jak lubisz łyskacza, to spróbuj kiedyś Islay Mist. Sam nie lubię whisky za bardzo, ale ta jedna moim zdaniem to mistrzostwo swiata. Deluxe albo 17tka.


  • 1



#19

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6630
  • Tematów: 765
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pijam tylko jednosłodowe (single malt), blendowanych zwyczajnie nie lubię, no ale to kwestia gustu. Moim typem ze średniej półki jest The Singleton, Jura i jeszcze kilka innych.





#20

dziewięć.

    Apprentice

  • Postów: 472
  • Tematów: 9
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Dorzucę od siebie, że nie bez powodu picie i palenie formalnie dozwolone jest od lat 18. Jest tak dlatego, że od tego momentu formalnie człowiek staje się dorosły, chociaż w niektórych krajach władze w to nie wierzą, według mnie słusznie, i granica ta jest wyższą. Dorosłość natomiast niesie za sobą odpowiedzialność w świetle prawa i społeczeństwa za to, co się robi i to, że uczynki niosą za sobą konwekwencje każdy dorosły człowiek powinien wiedzieć. Dlaczego to jest istotne?

Dlatego, że do picia i do palenia nikt nikogo nie zmusza, a nawet więcej- produkty do tego potrzebne obłożone są wysoką akcyzą i prowadzone są kampanie uświadamiające, że alkohol to nie woda a papierosy poważnie szkodzą. Nie ma znaczenia na co podatek z akcyzy jest wykorzystywany. Jedną z jego funkcji, poza wzbogacaniem państwa, jest też potencjalne odstraszanie obywateli od spożywania danych produktów. Jeżeli jednak ktoś dorosły pomimo tych całych zabiegów postanawia pić i palić, to według mnie nie powinien mieć do nikogo pretencji, gdyby któregoś dnia okazało się, że pozostali obywatele nie chcą płacić za czyjąś nieodpowiedzialność. Bo konsekwencje picia i palenia w dużych ilościach są jednak kosztowne jakby nie patrzeć. Wcześniejsze opłaty pod postacią akcyzy to nie ubezpieczenie tylko dobrowolna opłata za kupione i bardzo zbędne dobro.


  • 0



#21

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Oczywiście, że tak. Argument o tym, że płacą spore pieniądze w postaci podatków i akcyzy jest wzięty z ... z sufitu.

Zapoznaj się z linkami które wrzuciłem. Wynika z nich że dochód państwa z akcyzy na alkohol i tytoń, przekracza cały budżet służby zdrowia. Oprócz akcyze ci ludzie płacą takie same podatki i ubezpieczenia, jak ci którzy nie piją i nie palą. Więc nie widzę powodu dla którego mieli by płacić dodatkowe pieniądze za leczenie schorzeń związanych ze swoim nałogiem. 

 

 

I niech mi nikt nie mówi, że zerwać z nałogiem picia czy palenia się nie da, bo go wyśmieję

 Pewnie że się da. Wszystko się da. Tylko nie każdy potrafi.

 

 

I niech mi nikt nie mówi, że trzeba ręce zająć, że skręca w zoładku, że pokusa jak inni palą, gumy nikotynowe, plastry itp. Chcesz palić to palisz, nie chcesz palić to nie palisz.

Ja też rzuciłem palenie po 22latach nałogowego palenia, i co? I nic.

 Skręcało mnie w żołądku chodziłem jak odbezpieczony granat. Nie palę od kilku kilat ale do dzisiaj mam momenty, że trudno jest mi się opanować. Sądzisz wszystkich swoją miarą, a ludzie są różni. I różnie wygląda u nich uzależnienie. I nie zawsze jest to tak proste jak przedstawiasz.

 

 

Np. w tym miesiącu zupełnie nic jeszcze nie wypiłem, nawet piwa, w zeszłym obaliłem w weekend raz żubrówkę. I to wszystko.  Czy jestem alkoholikiem? Nie.

 

 Wbrew pozorom to też jest alkoholizm. Wypiłeś butelkę wódki, bo co? Wódka taka smaczna jest?  Piszesz również o łyskaczach. Przecież są paskudne w smaku. Sam czasem je popijam, ale dla kogoś kto nie ma absolutnie żadnych ciągotek do alkoholu, to jest nie do przełknięcia, a ty piszesz "Sam nie lubię whisky za bardzo, ale ta jedna moim zdaniem to mistrzostwo swiata"

 Moim zdaniem taki sam syf jak każda inna, no chyba że ktoś  ma po drodze z alkoholem.

 

 O tym też pisałem. Alkoholik niekoniecznie musi pić codziennie. Niekoniecznie musi się upijać. To są szkodliwe stereotypy, przez ktore wielu ludzi wbija się w poważne problemy, bojąc przyznać się przed samym sobą, że alkohol przejmuje nad nimi kontrolę. Samo zaprzestanie picia, nie zawsze przynosi rezultaty. Niektorzy potrafią nie pić rok, aby nagle z byle powodu, tankować parę miesięcy. Mam znajomego, który mniej więcej raz na pół roku wpada w ciąg i chleje do upadłego przez jakiś tydzień czy dwa. Pali wówczas fajki jak smok wawelski. W pewnym momencie dochodzi do siebie, nie pije i nie pali przez mniej więcej sześć do ośmiu miesięcy. Nie trzęsie się i  nie przeżywa. Po prostu mu się nie chce. Znamy się od dziecka, więc doskonale wiem jak to u niego wygląda. I to też jest alkoholizm. 


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 09.11.2017 - 22:23

  • 0



#22 Gość_Aplikator

Gość_Aplikator.
  • Tematów: 0

Napisano

Po przeczytaniu postów przyłączam się do grona anonimowych alkoholików paranormalne.pl


Cannabis oczywiście na równi :)


  • 0

#23

sickman.
  • Postów: 82
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Jeżeli palacze i pijący mieli by płacić dodatkowo za służbę zdrowia, to proponuję jeszcze innych:

- niezdrowo się odżywiających

- mających nadwagę

- nie uprawiających sportu

- uprawiających sport wyczynowo (kontuzje)

- ludzi za dużo pracujących (odbija się na zdrowiu)

itd. można wymieniać w nieskończoność.

 

Cała masa rzeczy wpływa negatywnie na stan zdrowia, nie tylko picie i palenie. Wytykanie palcem "nałogowców" jest co najmniej nie na miejscu, są to w końcu rzeczy dostępne legalnie dla dorosłych osób.


  • -1

#24

Canaris.

    God Emperor of Mankind

  • Postów: 641
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jako dziecko dwójki alkoholików stwierdzam że powinno sie pijaków utylizować. 

 

I darujcie sobie to pieprzenie o tym jak to ktoś "wypije jedno piwo to nie alkus" - super, wszyscy to wiemy, psychologowie od dawna mają ustalone "cechy" pijaka. 


  • 0



#25

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Canaris

 

 

I darujcie sobie to pieprzenie o tym jak to ktoś "wypije jedno piwo to nie alkus"

 

I o tym właśnie piszę. Większość alkoholików, nie zdaje sobie nawet sprawy że mają problem. Wielu z nich myśli że: " jak golną wyskacza od czasu do czasu, to nie ma problema, bo przecież drogie alko, a i nie codziennie, tylko dwa razy w tygodniu, a i alkoholicy to walą tylko nalewki i Vipa z Biedry. A skoro ja piję tylko szlachetne trunki to alkoholikiem nie mogę być, itd".

 

 Alkohol to alkohol.

 

 Tanie ścierwo, a różnica w cenie to tylko podatki.

 Czy pijesz osiemnastoletniego wiskacza, czy Vipa z Biedry, upadlasz się tym samym narkotykiem.


  • 0



#26

Dr Röck.
  • Postów: 136
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

@panjuzek

Wynika z nich że dochód państwa z akcyzy na alkohol i tytoń, przekracza cały budżet służby zdrowia. Oprócz akcyze ci ludzie płacą takie same podatki i ubezpieczenia, jak ci którzy nie piją i nie palą

 

Nikt im nie każe płacić. Tak samo ja mogę powiedzieć, że płacę mnóstwo pieniędzy w postaci podatków nakładanych na paliwo i jakoś nie domagam się konkretnego przeznaczenia tych pieniędzy. Oczywiście nikt mi nie każe auta tankować, mogę jeździć rowerem. Mechanizm jest taki sam.

 

nie widzę powodu dla którego mieli by płacić dodatkowe pieniądze za leczenie schorzeń związanych ze swoim nałogiem.

 

Nie widzę powodów, dla których leczenie jakichkolwiek nałogów miałoby być darmowe. Nikt nie wpada w nałóg przypadkiem, ale w pełni świadomie.

 

Wbrew pozorom to też jest alkoholizm. Wypiłeś butelkę wódki, bo co?

 

Napisałem że przez weekend. Nie siedziałem przy stole i nie waliłem setek do lustra. Żubrówki używam do drinków. Mniej więcej 50tka żubrówki z trawą, sok jabłkowy, cukier brązowy, sok z limonki - pycha. Jak jest zimno to dodaję sobie jeszcze cynamon, pieprz i goździki. I przez trzy dni weekendu połówka mi zeszła. To dużo? Nie sądzę.

Nie moja wina, że dla ciebie picie alkoholu oznacza walenie byle jakiej czyściochy z gwinta po to, żeby się nastukać. Ja się lubię delektować. Święty nie jestem, ale w całym życiu upić zdarzyło mi się może ze 3 razy i to zawsze na jakiejś konkret imprezie typu wesele.

 

Przecież są paskudne w smaku. Sam czasem je popijam, ale dla kogoś kto nie ma absolutnie żadnych ciągotek do alkoholu, to jest nie do przełknięcia, a ty piszesz "Sam nie lubię whisky za bardzo, ale ta jedna moim zdaniem to mistrzostwo swiata"

 

Zgadza się, whisky zazwyczaj smakuje jak bejca zaprawiana spirytem. Ale ta jedna o której pisałem smakuje moim zdaniem wybornie. Nie musisz od razu wychlać 0.7 na jeden raz do urwania filmu, wystarczy sobie wlać 50tke do dwóch kostek lodu i smakować powoli aromat i bukiet.

 

Wszystko jest dla ludzi i nie ma sensu robić z tego cyrku. A jak ktoś ma słaby łeb albo słabą psychikę i się uzależni, to jego problem. Trzeba było uważać na to co się robi. Np. nigdy nie próbowałem hery, ani koki choć okazja była. Ani też jakichś nieznanych mieszanek. Byłem ciekaw, ale wiedziałem, że to niebezpieczne świństwo. Jakbym się złamał i wjechał w ciąg, to wiedziałbym, że to moja wina i nie domagał się darmowego leczenia. Z jakiej racji ktoś miałby płacić za moją głupotę?


  • 2



#27

Bohun.
  • Postów: 229
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Dr Röck

 

Nie widzę powodów, dla których leczenie jakichkolwiek nałogów miałoby być darmowe. Nikt nie wpada w nałóg przypadkiem, ale w pełni świadomie.

Jakby ludzie mieli wpadać w nałóg całkiem świadomie to by w niego nie wpadali.

 

Paniejuzku w pisaniu o alkoholizie całkowicie pomijasz aspekt kulturowy. Myślę że warto się nad tym zastanowić. W końcu w Polsce, alkohol jest naturalnym elementem towarzyskich spotkań, a to że niektórzy nie wyobrażają sobie spotkania bez przyniesienia czteropaku jest bardziej kwestią mentalności niż uzależnienia.

Idąc dalej tym tropem, to czyż (w Polsce) całkowita abstynencja nie jest stanem równie nienormalnym, co głęboki alkoholizm?


  • 1

#28

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Dr Röck

 

 

Napisałem że przez weekend. Nie siedziałem przy stole i nie waliłem setek do lustra. Żubrówki używam do drinków. Mniej więcej 50tka żubrówki z trawą, sok jabłkowy, cukier brązowy, sok z limonki - pycha. Jak jest zimno to dodaję sobie jeszcze cynamon, pieprz i goździki. I przez trzy dni weekendu połówka mi zeszła. To dużo? Nie sądzę.

 

 Dla osoby, która nie pije codziennie, 150gram wódki wystarczy aby w głowie lekko pojaśniało. To nie jest dożo. Fakt. Ale spójrz na sprawę z innej strony.  Miałeś trzy dni wolnego. Sporo pracujesz. Nie masz rodziny. Takie trzy dni można spędzić na wiele sposobów. A ty piłeś wódkę. W niewielkich ilościach to fakt. Ale do lusterka. Drink który opisałeś zapewne jest smakowy, ale przecież jest tyle smacznych rzeczy do jedzenia i picia, które nie zawierają alkoholu. 

 Spełniasz podstawowe kryteria charakteryzujące alkoholika. Zwykle tak to się zaczyna. Samotne picie niewielkich ilości alkoholu. Twierdzisz że alkoholicy wpadają w nałóg świadomie. To nieprawda. bardzo często zaczyna się tak jak Ty to opisałeś. Mały drynaś dla relaksu, szklaneczka łychy dla spokojnego snu, lub na ból zęba. Od czasu do czasu. i nie za wiele. Tak żeby się nie upić. Wielu z członków grup AA , tak właśnie zaczynało. Nie twierdzę że na pewno Cię to spotka. Ale jak to mówią pierwsze koty za płoty.  

 

 

Nie moja wina, że dla ciebie picie alkoholu oznacza walenie byle jakiej czyściochy z gwinta po to, żeby się nastukać.

  To nieładnie zmyślać, takie rzeczy na temat innych ludzi. Chociaż bardzo wiele to mówi o Tobie. Tak jak pisałem, wielu ludzi posługuje się idiotycznym stereotypem, ze alkoholik ta wali wódę do upadłego. To prawda. problem polega jednak na tym że to niewielki odsetek wszystkich alkoholików.  Niewielki ale najbardziej widoczny.

 

 A co do mnie, to się pomyliłeś. Wóda mogła by dla mnie nie istnieć. Z mocnych trunków czasem ale naprawdę rzadko, wypije szklaneczkę  ciemnego rumu np.Captain Morgan

 Albo domowej nalewki, którą robię kilka razy w roku. (ostatnio była na kwiatach mleczu, pychota, wspaniały miodowo korzenny smak) Wino tylko domowe, a na "codzień tylko piwo. Dwa trzy, po pracy. I tyle. Jestem koneserem. Piję dla smaku. Nawet gatunek piwa dobieram do aktualnego samopoczucia.

 Mimo to jestem świadomy że jestem alkoholikiem. Trudno mi wytrzymać dłużej niż tydzień bez browarka.  

 

 

Np. nigdy nie próbowałem hery, ani koki choć okazja była

  Pewnie nie wiesz ale alkohol podobnie jak hera czy koka zaliczany jest do twardych narkotyków, powodujących uzależnienie psychiczne i fizyczne. Dodatkowo jest to o czym napisał @Bohun czyli względy społeczne i kulturowe.

 

 

Nie widzę powodów, dla których leczenie jakichkolwiek nałogów miałoby być darmowe.

 

 Pisałem o leczeniu chorób spowodowanych nałogami, a nie samych nałogów. Ale tak czy inaczej, uważam że skoro państwo czerpie zyski ze sprzedaży narkotyków (alkohol i papierosy to narkotyki, takie same jak inne) To powinno pomagać, ludziom którzy wpadli w nałóg)  Pisząc:

 

Nikt nie wpada w nałóg przypadkiem, ale w pełni świadomie.

 Potwierdzasz że nie masz na ten temat zielonego pojęcia. Powtarzasz jedynie to co ludzie "gadajo"


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 10.11.2017 - 20:03

  • 0



#29

Daniel..
  • Postów: 4137
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Oczywiście, że napicie się lampki czerwonego wina raz w miesiącu nie jest alkoholizmem. Tak samo jak nie jest nim napicie się szampana w sylwestra, na 18stkę czy inną taką okazję. Gdyby w ten sposób definiować uzależnienia to wszyscy ludzie byliby chorzy, czy to alkoholicy, czy narkomani, czy seksoholicy, itp. Jak ktoś uprawia seks raz w miesiącu to nie jest seksoholikiem, ktoś kto zapalił raz marihuanę nie jest narkomanem, ktoś kto wypije dwa drinki i 5 piw w ciągu roku nie jest alkoholikiem. Osoba uzależniona to taka, która nie może zapanować nad tym co robi, która mimo, że nie chce to i tak zrobi, która w pewnym sensie traci świadomość podjętych decyzji, która nałóg zaczyna przekładać nad ważne sprawy. Jeśli ktoś uważa, że osoba pijąca lampkę wina do kolacji raz w miesiącu czy piwo do meczu raz w miesiącu jest alkoholikiem to jest ograniczona umysłowo.

Palenie i picie jest szkodliwe dla osoby robiącej to, jak i dla osób z otoczenia, dlatego pisanie, że ktoś powinien dopłacać za to, że nie pije i nie pali to jakieś kuriozum, uznam to za nieśmieszny żart. Palenie ogólnie w miejscach publicznych powinno być zabronione, całkowicie bezwzględnie i powinno być wysoko karane. Ostatnio coś słyszałem w radio, że w jakimś kraju za palenie w miejscach publicznych ma grozić bodajże 10 000 dolarów kary. Jak ktoś chce się truć to niech się truje w domu, bądź w wyznaczonych do tego miejscach.

EDIT:
 

"Ale spójrz na sprawę z innej strony.  Miałeś trzy dni wolnego. Sporo pracujesz. Nie masz rodziny. Takie trzy dni można spędzić na wiele sposobów. A ty piłeś wódkę. W niewielkich ilościach to fakt. Ale do lusterka. Drink który opisałeś zapewne jest smakowy, ale przecież jest tyle smacznych rzeczy do jedzenia i picia, które nie zawierają alkoholu."

Ale bzdury. Mogłem spędzić ten wolny czas na wiele sposobów, ale wybrałem przeczytanie książki - jestem "książkoholikiem". Mogłem ten wolny czas spędzić na wiele sposobów, ale wybrałem, żeby sobie pograć na kompie - jestem uzależniony od komputera. A może pooglądam tv po ciężkim tygodniu pracy - jestem uzależniony od TV. Totalne bzdury. Jak poszedłem do maka w ten wolny czas to są to początki uzależnienia od jedzenia hamburgerów? A jak poszedłem na lody czekoladowe, to początki uzależnienia od cukru? To co ty piszesz to jakieś wybitne bzdury, w żadnym stopniu nie mające nic wspólnego z alkoholizmem.


Użytkownik Daniel. edytował ten post 10.11.2017 - 23:39

  • 1



#30

kokoszka.
  • Postów: 31
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Piwo czy inny alkohol od czasu do czasu to nic takiego. Osoba, która czasami sobie wypije, bo akurat ma na to ochotę nie jest alkoholikiem. Tak jak osoba, która ma ochotę na seks nie jest od razu seksoholikiem. Uzależnienie jest wtedy, kiedy osoba odczuwa wewnętrzny przymus zażycia substancji. Nie tyle zwykłą chęć co przymus. Tak w skrócie. Panjuzek nie wyobraża sobie nie wypić kilku piw po pracy. To faktycznie jest alkoholizm. Istnieją ludzie, którzy bez problemu mogliby zrezygnować z alkoholu na całe życie. Zamieniliby go sobie na cole czy sok pomarańczowy.
Jednak nie trzeba pić każdego dnia kilka piw po pracy żeby być alkoholikiem. Niektórzy chodzą na piwo co piątek i nie wyobrażają sobie nie wypić raz w tygodniu. Często takim osobom wydaje się, że to nic takiego, bo piją "tylko" raz w tygodniu, bo piją z kolegami, a nie do lustra, bo w piątek po pracy każdy chce się wyluzować i tym podobne. Błąd. To już zakrawa o alkoholizm właśnie dlatego, że oni NIE WYOBRAŻAJĄ SOBIE piątkowego spotkania ze znajomymi bez piwa. Również dlatego, że często postrzegają alkohol jako nagrode za ciężko przepracowany tydzień ("ciężko pracuje, więc należy mi się coś od życia, a tym czymś jest alkohol"). Gdy substancje psychoaktywną traktujemy jak nagrodę albo pocieszenie to albo już jesteśmy uzależnieni albo jesteśmy o krok od uzależnienia. Jestem smutny, więc należy mi się pocieszenie w postaci kilku piw. Jestem zmęczony po ciężkim tygodniu, więc należy mi się odpoczynek ze szklanką whisky. Odniosłem sukces w robocie/szkole więc idziemy to oblać. Ludziom wydaje się, że w takim wypadku uzależnienie ich nie dotyczy, bo nie leżą pijani pod ławką jak zdechły prosiak, jeszcze nie stracili pracy ani rodziny i nie wpadają w odwiedziny do izby wytrzeźwień. I tutaj Panjuzek ma pewne bardzo mądre spostrzeżenie, że cienka jest granica między zwykłą ochotą na napicie się alkoholu, a alkoholizmem. Wielu ludzi zamiast trzymać rękę na pulsie i traktować alkohol poważnie, bagatelizuje problem w jego wczesnym stadium przekonując siebie i innych, że to są "tylko" dwa piwa, że to jest "tylko raz w tygodniu", że "wszyscy moi znajomi...", a potem nim zdążą mrugnąć już są uzależnieni po uszy.
Ja od alkoholu uzależniona nie jestem, ale o uzależnieniu trochę wiem, bo uzależniona jestem od czegoś innego. Schemat jest podobny. I ja dobrych kilka lat temu też myślałam, że skoro w małej ilości i nie zbyt często to na pewno będę mogła zaprzestać kiedy zechce. Aktualnie nadal jest "mało" i "nie zbyt często". Problem w tym, że ja nie wyobrażam sobie, żeby nie było wcale.

Co do tego wpadania w nałóg świadomie lub nieświadomie to prawda jest taka, że każdy człowiek wie jaki potencjał uzależniający mają substancje psychoaktywne. Nawet bez głupiej kawy niektórzy ludzie nie wyobrażają sobie życia przez zawartą w niej kofeine (w klasyfikacji chorób ICD-10 zespół uzależnienia F15.2), a my rozmawiamy o alkoholu, substancji o dużo silniejszym potencjale uzależniającym. Jeśli ktoś pozwala sobie na picie alkoholu czy palenie zioła albo papierosów to świadomie bierze ryzyko uzależnienia na swoje barki, drażni niedźwiedzia i albo wyjdzie z tego zwycięsko albo przegra. Tak jak rozpoczynając współżycie musisz być gotowy na ewentualne konsekwencje w postaci wpadki, która może się wydarzyć nawet jeśli będziesz próbował się zabezpieczać. Gwarancją nie zajścia w ciąże jest nie uprawianie seksu, gwarancją nie uzależnienia się od alkoholu czy morfiny jest nie zażywanie ich.

Natomiast pomysł płacenia za nie-picie jest akurat lekko mówiąc słaby. To za głupotę trzeba płacić i sięganie po psychoaktywne rozrywki. Oczywiście uzależnionym, którzy chcą się leczyć nie powinno się tego utrudniać. Moim zdaniem powinni mieć dostęp do darmowej opieki zdrowotnej, a już na pewno do psychoterapii czy do odwyku. Jednak ludziom dbającym o swoje życie i zdrowie tym bardziej należy się nagroda w postaci opieki, bo dzięki swojej rozważności w pewien sposób odciążają (a przynajmniej próbują) służbę zdrowia na przykład.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych