Skocz do zawartości


Zdjęcie

Te powieści "przewidziały" przyszłość


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
13 odpowiedzi w tym temacie

#1

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Te powieści "przewidziały" przyszłość

 

Istnieje kilka książek, których autorom udało się jakimś cudem przewidzieć przyszłość. Nie są to jednak dzieła wybitnych politologów ani futurologów, ale zapomniane (często zupełnie) powieści i nowele. Mają one zawierać m.in. odniesienia do katastrofy Titanica, a także wątki związane z Elonem Muskiem czy rodziną Trumpów.

 

 

     Ingersoll Lockwood – zapomniany amerykański pisarz – jest autorem powieści o Baronie Trumpie, bogatym chłopcu mieszkającym w "Zamku Trumpów", który podróżuje po Rosji razem z wpływową postacią imieniem Don. Książki te wydano pod koniec XIX w.

    W noweli "Futility" wydanej 14 lat przed zatonięciem Titanica opisana została łudząco podobna katastrofa liniowca Titan. Z kolei w powieści brytyjskiego pisarza science-fiction z 1968, która opowiada o roku 2010, pojawia się zaskakująco trafny obraz naszych czasów oraz postać "prezydenta Obomi".

    Czy tego rodzaju przypadki to tylko zbiegi okoliczności? – pytają internauci.

 

 

Bohaterem powieści dla dzieci z XIX w. jest Baron Trump

 

O Ingersollu Lockwoodzie (1841-1918) – amerykańskim prawniku, publicyście i powieściopisarzu nie pamiętałby nikt poza historykami literatury i fanami fantastyki z lamusa, gdyby nie przedziwne wątki zawarte w jego dziełach. Bohaterem jego dwóch powieści dla dzieci jest bowiem… Baron Trump. Przypomnijmy, że Barron Trump to z kolei najmłodszy syn obecnego amerykańskiego prezydenta.

 

To jednak nie koniec dziwnych podobieństw. Baron (nie jest to imię bohatera, lecz jego tytuł) urodził się w rodzinie należącej do amerykańskiej elity. Mieszka on w "Zamku Trumpów" (podczas gdy prawdziwi Trumpowie zamieszkują "Wieżę Trumpów", tj. Trump Tower). Chłopiec cechuje się rozwiniętą wyobraźnią i "aktywnym mózgiem". Gdy nudzą mu się luksusy, wyrusza na wyprawę, która na zawsze zmienia jego życie. Trafia do Rosji, gdzie spotyka "mistrza wszystkich mistrzów" zwanego (uwaga!) Don, a następnie odbywa wyprawę do wnętrza Ziemi. Książki o Baronie ukazały się pod koniec XIX w., nie stając się jednak bestsellerami. Jeśli Lockwood był jasnowidzem, Trumpowie nie mają się jednak z czego cieszyć. Jego kolejne dzieło pt. "Ostatni prezydent", będące rodzajem satyry politycznej, opowiada o antyprezydenckim przewrocie w Nowym Jorku. Książka zawiera m.in. relację z działań policji wobec tłumu socjalistów i anarchistów, który zbiera się, by wziąć odwet na kapitalistach za lata ucisku. "W całym East Side wre" – napisał w niej Lockwood, dodając, że największe rozruchy miały miejsce w pobliżu Fifth Avenue Hotel. Tu również literacka fikcja dziwnie splata się z rzeczywistością, tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę nowojorskie protesty przeciwko Donaldowi Trumpowi (np. Marsz Kobiet z 2017) czy to, że Trump Tower znajduje się właśnie przy Fifth Avenue…

 

 

Von Braun przewidział Elona Muska?

 

Elon Musk – pochodzący z RPA miliarder, współzałożyciel PayPala, Tesla Inc. oraz założyciel SpaceX – przedsiębiorstwa przemysłu kosmicznego, producenta serii rakiet Falcon i statków kosmicznych Dragon, chce zapisać się w historii jako ten, który wyprowadził Homo sapiens poza Ziemię. Musk od lat mówi o planach załogowej wyprawy na Marsa, a nawet zbudowaniu tam kolonii. Jego zdaniem jest to konieczne dla przetrwania naszego gatunku, gdyż na Ziemię nieustannie czyha wiele niebezpieczeństw mogących zgotować nam Armagedon (np. kolizje z asteroidami, wybuch superwulkanu itp.). Z Muskiem i planem kolonizacji Czerwonej Planety wiąże się kolejna literacka zagadka. Okazuje się, że niedługo po przybyciu do USA słynny niemiecki inżynier i były oficer SS pracujący nad rakietami dla Hitlera, Wernher von Braun, napisał powieść science-fiction pt. "Project Mars: A Technical Tale" ("Projekt Mars: opowieść techniczna"). Braun, współtwórca amerykańskiego programu kosmicznego, nie był wybitnym powieściopisarzem, a jego dzieło nie wzbudziło entuzjazmu. Z odmętów niepamięci wydobyli je całkiem niedawno internauci, którzy zauważyli w nim dziwny szczegół. Opisując kulisy fikcyjnego programu kolonizacji Marsa z lat 80., von Braun odnosi się do ustroju zaprowadzonego na Czerwonej Planecie. Okazuje się, że marsjański premier nosi w powieści tytuł… Elon. "Rząd marsjański składa się z 10 osób, których przewodniczącym wybieranym w wyborach powszechnych raz na 5 lat był Elon" – pisał. Przypadek?

 

Juliusz Verne przewiduje szczegóły lotów na Księżyc

 

Kolejne książki, w których odnaleźć można zadziwiająco wiele związków z rzeczywistością to "Z Ziemi na Księżyc" Juliusza Verne’a oraz jej kontynuacja "Wokół Księżyca". W dziełach z drugiej połowy lat 60. XIX w. francuski pisarz zawarł szczegóły zbieżne z przebiegiem misji Apollo 8 oraz Apollo 11, które miały miejsce ponad 100 lat później. Choć powieści utrzymane były w humorystycznym tonie, okazuje się, że podane w nich rozmiary statku kosmicznego, liczba członków załogi, a nawet sposób powrotu astronautów na Ziemię były zbliżone do rzeczywistego przebiegu amerykańskich wypraw na Srebrny Glob. Co więcej, w dziele Verne’a astronauci zostali wystrzeleni w kosmos z wielkiej armaty zwanej Kolumbiadą, podczas gdy moduł dowodzenia w misji Apollo 11 nosił nazwę Columbia. Inni twórcy science-fiction również miewali trafne wizje przyszłości. Sam Verne miał przewidzieć powstanie hologramów czy żagli słonecznych. Z kolei Eduard Bellamy w powieści "W roku 2000" z końca XIX w. zawarł koncepcję kart kredytowych. Wielkim wizjonerem okazał się też urodzony w 1948 r. pisarz William Gibson, który przewidział ewolucję internetu, tworząc popularny do dziś termin "cyberprzestrzeń".

 

Prezydent Obomi i dzisiejsze realia w książce z 1968 r.

 

Scenariusze kreślone przez autorów science-fiction wydają się czasem "czymś więcej" niż fikcją. Tak jest w przypadku powieści brytyjskiego pisarza Johna Brunnera "Wszyscy na Zanzibarze" (1968), która zdobyła uznanie krytyki i czytelników. Brunner kreśli w niej obraz świata w 2010 r., pisząc m.in. o sieciach informacyjnych przypominających Facebooka, wzroście potęgi Chin (z którymi USA będą rywalizować na polu gospodarki), o unii państw europejskich, ekonomicznym upadku Detroit, niechęci młodych do zawierania małżeństw oraz… prezydencie nazwiskiem Obomi, który jednak nie rządzi USA, lecz zachodnioafrykańską Beninią.

 

Nowela "Futility" przewiduje zatonięcie Titanica

 

Najbardziej niezwykły "proroczy" utwór literacki to "Futility" ("Daremność" znana także jako "Wrak Titana") amerykańskiego pisarza Morgana Robertsona. Nowela opowiada o liniowcu Titan, który po zderzeniu z górą lodową na północnym Atlantyku idzie na dno razem z dwoma tysiącami pasażerów. Robertson napisał ją w 1898 r. – 14 lat przed zatonięciem Titanica. Autor w niewytłumaczalny sposób nie tylko "przewidział" lokalizację tragedii (400 mil morskich od Nowej Fundlandii), ale nawet liczbę ofiar i jej główną przyczynę – brak szalup. Co więcej książkowy Titan miał podobne rozmiary, co Titanic i tak jak on był uznawany za statek "niezatapialny". Robertson zapytany, w jaki sposób zdołał przewidzieć słynną katastrofę odparł, że nie ma zdolności nadnaturalnych, ale po prostu zna od podszewki morze i związany z nim przemysł. Co ciekawe, w 1914, na ok. rok przed śmiercią, napisał on kolejną nowelę wieszczącą przyszłe wydarzenie – wojnę amerykańsko-japońską.

 

Edgar A. Poe przewidział tragedię na morzu

 

Jeden z najdziwniejszych literackich zbiegów okoliczności wiąże się z dziełem Edgara Allana Poego. Chodzi o jedyną dokończoną powieść w jego dorobku – "Przygody Artura Gordona Pyma", wydaną w 1838 r. Opowiada ona o losach żądnego przygód chłopaka z wyspy Nantucket, który ukrywa się na pokładzie statku Grampus jako pasażer na gapę. Tam przeżywa bunt załogi, który udaje się opanować, jednak marynarze zostają pozbawieni prowiantu. W końcu, zdesperowani, typują do zjedzenia kogoś spośród siebie. Wybór pada na Richarda Parkera – jednego z buntowników, który zostaje zabity i poćwiartowany. Grampus staje się wkrótce ofiarą sztormu, ale Pym zostaje uratowany przez angielski statek. Poe uznał po latach swą powieść za "głupiutką", a krytycy wytykali jej zbytnią drastyczność. Dziś nikt by pewnie o niej nie pamiętał, gdyby nie dziwny fakt. Otóż w 1884 r. zatonął statek Mignonette płynący z Anglii do Australii. Uratowało się czterech rozbitków, wśród nich młody Richard Parker, który został następnie… zjedzony przez kolegów. W tym przypadku nie było to jednak wynikiem losowania, ale oznaką litości. Parker, nie mogąc znieść pragnienia, opił się wody morskiej i poważnie zachorował. Współpasażerowie postanowili skrócić jego męki, a jednocześnie zwiększyć własne szanse na przeżycie. Zostali oni wkrótce potem znalezieni przez inny statek, a po powrocie do Anglii stanęli przed sądem.

 

źródło


  • 4



#2

asbiel.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Podejrzewam, że Donald J. Trump miał dostęp do literatury jak inni z tej fali zbieżności. Trump dorobił się wielkiego majątku i być może dostosował się do pewnych aspektów z książki. Elon Musk zafascynowany kosmosem najpierw dorobił się na portfelu internetowym. Statek Columbia... Ludzie z NASA czytają książki, zresztą Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę (wg. ogólnej wiedzy Amerykanów). Twórcy Titanica mogli starać odwrócić rolę czytanej literatury zresztą sama słowo Tytan kojarzone jest z czymś największym, czymś niepokonanym.

To są naciągane szukane zbieżności, które nie mają związku. Albo mają lecz jak mówiłem to, że ktoś czegoś nie znał nie znaczy, że nikt nie czytał.
  • 0

#3

vetrid.
  • Postów: 56
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Według mnie jest to ciekawe, ale biorąc pod uwagę ilość książek wydanych do tej pory, uważam że prawdopodobieństwo do przewidzenia "przyszłości" w ten sposób było całkiem spore.

 

Myślę również że autorzy sami nie spodziewali się takiej zbieżności wydarzeń ;)


  • 2

#4

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zakładając ten temat, tak się zastanawiałam... założyć go czy nie? Jednak postanowiłam założyć. Dlaczego? Też  uważam, że pisarze nie musieli wiedzieć, że coś takiego nastanie. Przyznam się, że już miałam parę razy tak, że to co przedstawiłam w swojej powieści, znalazło swoje odzwierciedlenie w realnym życiu. Może nie dokładnie tak samo, ale to wystarczyło już, by znajomi powiedzieli " Przestań pisać!", właśnie z tego względu tych dziwnych zbiegów okoliczności, w sensie, że coś piszę, a potem o czymś podobnym mówią, w telewizji, jestem w stanie przychylić się do tego, iż niektóre powieści mogły być prorocze... 

 

Wydaje mi sie, że sama Biblia jest powieścią... początkowo na faktach autentycznych, to znaczy pisaną na podstawie Sumeryjskich zapisków, a potem... już nie koniecznie.

Dlaczego ludzie czuli przymus spisywania Biblii? A może ten przymus, nie pochodził z ich woli. Może wena pisarzy, nie jest do końca ich weną? Dlaczego pytam? Bo czasami mam tak, że coś ciągnie mnie do pisania. Po prostu muszę to pisać i koniec... Nazywam to weną, ale...

 

Ostatnio pisaliśmy tu o obcych i ich kontrolowaniu Ziemi... A jeśli wena, to... przekaz? Jeśli właśnie,  np. Apokalipsa wg. św Jana... była weną przekazem, wizją? A jeśli wizje nie pochodzą od nas? Można było by się zastanowić na tym, czy nasz skrawek świata, nie jest naszpikowany informacjami, które przekazali nam dozorcy, którzy z ukrycia kontrolują nas, nasz rozwój umysłów, technologii, cywilizacji...społeczeństwa? Jeśli tak jest, to proroczych wizji i snów nie da się udowodnić... Bo gdyby można było, to dotarlibyśmy do nich...a oni... prawdopodobnie tego nie chcą... ;)


Użytkownik Endinajla edytował ten post 25.08.2017 - 22:33

  • 2



#5

vetrid.
  • Postów: 56
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Problem w tym, że bardziej prawdopodobne jest to że nasze proroctwo w postaci powieści trafiliśmy przypadkowo, lub wyciągnęliśmy wnioski z np. sytuacji politycznej na świecie, opisaliśmy np atak terrorystyczny, który wydarzył się jakiś czas później. Przewidzieliśmy to myśląc logicznie, a nie odbierając ukryte sygnały od dozorcy, który przesyła nam wizje przyszłości. Przynajmniej tak mi się wydaje ;)


  • 0

#6

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To bardzo fajna, intelektualna gra. Co przewidują, prognozują filmy, literatura, muzyka. Ot, przykłady z poletka X muzy: 

 

"Fantaści czy wróżbici

 

Kiedy Mary Shelley napisała "Frankensteina", nikt nie sądził, że powieść ta zrobi światową karierę. Nikt jednak także w najśmielszych przewidywaniach nie myślał, że możliwe będą transplantacje serca, przeszczepy wątroby, przyszywanie oderwanych kończyn. Wizje literackie i filmowe, uznawane za baśnie bądź efekt wybujałej fantazji autora, coraz częściej okazują się prawdą. W historii filmu były produkcje, które wyprzedziły swoje czasy, trafnie - i nie zawsze optymistycznie - przewidując bieg wydarzeń.

 

Nakręcony w roku 1926 "Metropolis", przedstawiający społeczeństwo kastowe i podludzi, stał się ulubionym filmem Adolfa Hitlera. Zawarte w nim wizje okazały się tak boleśnie prawdziwe, że dzieło do łask powróciło dopiero w latach 70. Z kolei w roku 1936 powstała prestiżowa produkcja "Rok 2000", przewidująca między innymi wojnę światową w latach 40. oraz... pierwszy lot na Księżyc. Gdy kręcono ten film, nikt nie wierzył ani w jedno, ani w drugie. George Herbert Wells, który stworzył scenariusz tego filmu, był też autorem książki "Wojna światów" - apokaliptycznej wizji najazdu Marsjan na Ziemię. Choć Marsjanie atakowali Ziemię jedynie w filmach science fiction, adaptacja radiowa tej książki, w czasach gdy telewizji jeszcze nie było, wywołała w Ameryce potężną falę paniki.

 

Historia agenta ubezpieczeniowego, który dowiaduje się, że przez 35 lat jego życie było filmowane i emitowane w telewizji kablowej, także wydawała się jedynie przeniesieniem na ekran sennego koszmaru. Jednak chwilę po "Truman Show" Holendrzy wymyślili "Big Brother", a idea, która wywoływała odrazę podczas oglądania filmu Petera Weira, przyciągnęła przed telewizory miliony widzów. Zaskakująco proroczy okazał się także film "Fakty i akty". Kilka lat po ukazaniu się na ekranach zmyślonej historii o romansie prezydenta Stanów Zjednoczonych i wywołanej dla zatuszowania sprawy wojny w Albanii na jaw wyszedł romans Billa Clintona z Moniką Lewinsky, a w Jugosławii wybuchła wojna.

 

Czy "Mechaniczną Pomarańczę", napisaną przez Anthony'ego Burgessa, i nakręcony na jej podstawie przez Stanleya Kubricka w 1971 r., epatujący brutalnością film pod tym samym tytułem, opowiadający o angielskim społeczeństwie terroryzowanym przez zbirów, uznać można za wywróżenie globalnych problemów z terroryzmem? Gwałty i morderstwa dokonywane przy akompaniamencie muzyki klasycznej mogą przywoływać skojarzenia z krwawymi akcjami terrorystycznymi, przygotowywanymi "w białych rękawiczkach".

 

Obserwując rozwój wypadków w USA, nasuwa się wiele katastroficznych wizji, które trafiły na ekrany. W "Stanie oblężenia" po kilku zamachach bombowych i zniszczeniu siedziby FBI w Nowym Jorku odcięta od świata zostaje dzielnica arabska. W filmie tym mnożą się zamachy paraliżujące życie w nowojorskiej metropolii. W rezultacie Amerykanie niearabskiego pochodzenia chcą wziąć odwet na Amerykanach o pochodzeniu arabskim. Oby po raz kolejny fikcja nie okazała się prawdą."

http://wiadomosci.on...yobraznie/rgnk5

 

Jeden z moich ulubionych wierszy, do bólu pozostający w klimacie "Ostatniego brzegu" napisała pani Sara Teasdale, żyjąca w latach 1884–1933.

 

    Zaszemrzą deszcze, wzejdzie ziemi zapach,
    Jaskółki śmigną po nieba pułapach;

    Nocą w sadzawkach żab zabrzmi kumkanie,
    A dzika śliwa w drżącej bieli stanie,

    Gile, przywdziawszy pióreczka ogniste.
    Na drutach płotu zasiądą ze świstem;

    Nikt się nie dowie, że wojna wre. Nikt nie
    Przejmie się, kiedy ucichnie i zniknie.

    I obojętne to drzewom, ptaszynom.
    Choćby ród ludzki do szczętu wyginął;

    A wiosna, świtem przebudzona z drzemań.
    Zaledwie pozna, że nas tu już nie ma

 "Nadejdą ciepłe deszcze", Sara Teasdale

 

Wiersz, wykorzystany przez Ray'a Bradbury'ego w jego "Kronikach marsjańskich" został po raz pierwszy opublikowany w Harper's Magazine, w lipcu 1918 roku...

 

And Spring herself, when she woke at dawn,
Would scarcely know that we were gone.

 

Albo musical Notre-Dame de Paris, z 1998 roku i problem uchodźców.

 

Jesteśmy obcy tu.
Bez żadnych praw
Bez domu, bez szans
U kresu sił
O, Notre Dame, błagamy, daj dziś nam
Azyl! Azyl!

[...]

Już ponad tysiąc nas
U miasta stoi wrót
Lecz za niedługi czas
Miliony staną tu

I co zrobicie wy,
Gdy krzyknie każdy z nich:
Azyl!
Azyl!

[...]

Przygnał nas strach i głód
Pod mury waszych miast
Lecz bram zamkniętych chłód
Długo nie wstrzyma nas

Świat inny będzie wnet
Inny, nie znaczy zły
Zmiesza się nasza krew
I łzy...

[...]

Azyl! Azyl! Azyl!
Azyl!!!!!

 


 


Użytkownik Nick edytował ten post 26.08.2017 - 12:15

  • 1



#7

Taper.
  • Postów: 293
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Twórcy The Simpsons też przewidzieli przyszłość.;)


  • 0

#8

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mam nadzieję, że to o czym piszę w swojej powieści, nie stanie się faktem :D Chociaż ... kto wie :D


  • 0



#9

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Hmmm... Rozwiniesz temat, czy to tajemnica? :)


  • 0



#10

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Troszeczkę mogę zdradzić :) A co tam ;)

 

Piszę o pewnej organizacji, która posiada pewną technologię, pozyskuje rekrutów wśród ofiar, sieje postrach. Ciężko ich uchwycić... Kontaktują sie na najniższych partiach dark neta. Nie są to ani muzułmanie, ani chrześcijanie, ani żydzi... Nie należą oni do żadnej grupy religijnej. To organizacja  której celem będzie zniszczenie czegoś, doprowadzenie do realizacji czegoś... pewnego planu... To wedrze się w struktury polityczne.  Jeśli ta organizacja dojdzie do władzy... nastąpi wielki upadek, dla co poniektórych. W Polsce zostanie przyjęta kara śmierci i tortury adekwatne do popełnionego czynu. Przywódca tej organizacji zostanie uznany za Antychrysta. Tak w skrócie. :D Trochę  wybiegłam w przód :D


  • 0



#11

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Political fiction, uwielbiam ten gatunek! :)

Zapowiada się super ale wiesz, co? Mam głęboką nadzieję, że świat, który kreujesz pozostanie na zawsze na kartach Twej powieści. To raczej nie jest rzeczywistość, w której chciałoby się żyć... Wyraźnie skręciłaś w stronę mrocznej antyutopii...


  • 1



#12

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mroczna Antyutopia? W dzisiejszych czasach, wszystko jest możliwe. Ciekawa jestem, czy coś z tego co napisałam, kiedyś stanie się faktem, skoro takie przypadki występowały już. Też wolałabym nie,ale... technologie mają ciekawą :D


  • 1



#13

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pamiętajmy że "Trump" to po angielsku "pokonać"(lub atut w grze w karty), to było zapewne głównym powodem użycia tego nazwiska przez autora książki, a obecnemu prezydentowi mogło to udzielić ambicji, której ma wręcz w nadmiarze.

 

 

kiedy Mary Shelley napisała "Frankensteina", nikt nie sądził, że powieść ta zrobi światową karierę. Nikt jednak także w najśmielszych przewidywaniach nie myślał, że możliwe będą transplantacje serca, przeszczepy wątroby, przyszywanie oderwanych kończyn.

Których to przeszczepów, transplantacji itd. w książce Shelley nie było. Byłem zaskoczony gdy czytałem książkę po raz pierwszy - nie pojawia się tam ani jeden opis metody ożywiania Potwora.


  • 2



#14

Kwarki_i_Kwanty.
  • Postów: 510
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 14
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Czy to George Orwell, Mary Shelley, Juliusz Verne, Philip K. Dick, Isaac Asimov, czy inni mistrzowie pióra w kreacji fantastyczno-naukowych powieści. Ci artyści, profeci, nadludzie i profesjonaliści w swoim fachu, stanowili oni symbol swoich czasów, jak i byli wizjonerami przewidującymi odpowiedni do określonych lat w przyszłości rozwój nauki i techniki. To były jednostki i osobliwości o ponadprzeciętnej umiejętności obserwacji ,,zmian i adaptacji" Cywilizacji Człowieka, na różnym polu, i wyciągania wobec tego wniosków na przyszłość. Swymi dziełami, takimi jak - i podaję tu tylko przykłady: "Pozytonowy detektyw", "Tajemnicza Wyspa", "Spotkanie z Ramą", "Człowiek z Wysokiego Zamku", "Wehikuł Czasu", "Niewidzialny Człowiek", czy choćby "The World Set Free", w sposób nieporównywalny wtedy, w czasach powstawania tych dzieł, jak i dziś, zacierali i zacierają granice między tym co realne a nierealne; między tym co jest fikcją a rzeczywistością. Polecam wszystkim czytającym powyższy artykuł, jak i mój post, obejrzeć, jeśli macie do tego tytułu dostęp, serial dokumentalny pt. "Wizjonerzy Science-Fiction (2011)", 8-odcinkowy produkt małoekranowy emitowany niegdyś na Discovery Science. Tytuł ten sporo mówi o tym, o czym w niniejszym temacie forum się dyskutuje.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych