Skocz do zawartości


Informacje o artykule

  • Dodany: 28.03.2014 - 12:11
  • Aktualizacja: 05.04.2014 - 12:52
  • Wyświetleń: 5915
  • Odnośnik do tematu na forum:
    http://www.paranormalne.pl/topic/37362-apokalipsa-zombie-jak-ja-przetrwac/

    Podyskutuj o tym artykule na forum
 


* * * * *
6 Ocen

APOKALIPSA ZOMBIE-jak ją przetrwać.

Napisane przez Robakatorianin dnia 28.03.2014 - 12:11
Ostatnio modna jest tematyka dotycząca apokalipsy zombie. W filmach i literaturze różni autorzy tworzą różne scenariusze przetrwania w takich warunkach-postaram się opisać jak ja bym to widział.  Z uwagi na brak autentycznych wydarzeń z taką wersją apokalipsy pozostają  do analizowania głównie scenariusze filmowe typu: Resident Evil, The Walking Death, 28 Dni Później,  Noc żywych trupów. Oglądając i czytając wspomniane zagadnienia zastanawiałem się jak ja bym postąpił na miejscu głównych bohaterów, jakie decyzje bym podjął, starałbym się przetrwać samodzielnie czy wraz z grupą ocalałych.  W przedstawionych scenariuszach jest wiele cech wspólnych które są niczym kalka kopiowane, dodaje się nowych bohaterów, odmienne środowisko i zmodyfikowany wątek główny któremu podporządkowani są bohaterowie.
 
Praktycznie zawsze przedstawia się nam scenariusz po wybuchu „zarazy” która rozprzestrzeniła się na całym świecie. Podobnie jak inni autorzy potraktuje po macoszemu samo zagadnienie początkowej fazy apokalipsy. Najprawdopodobniej zombie mogą istnieć dzięki zmutowanemu wirusowi który uwolnił się z jakiegoś laboratorium. Sam wirus mógłby posiadać właściwości wścieklizny (tempo rozprzestrzeniania się) i eboli (skuteczność zarażenia). Odpowiednio długi czas inkubacji pozwala pladze zombie rozprzestrzenić się wykładniczo, obejmując cały świat. Obecne możliwości podróżowania są wygodą dla ludzi ale też dają olbrzymie możliwości dla wirusów. Najciekawszy sposób rozprzestrzeniania się wirusa jest przedstawiony w TWD. Wszyscy są nim zarażeni –gdy człowiek jest już umierający wirus przejmuję kontrolę (aktywuję się, po osłabieniu żywiciela) nad żywicielem i rozpoczyna mutację oraz dążenie do rozprzestrzeniania się poprzez kąsanie innych ocalałych. Taka „taktyka” wirusa pozwoli na ataki zombie na całym świecie oraz uczyni niemożliwym obronienie większości ludzi-zaraza po prostu musi się „wypalić”. 
 
Jedyną  naszą przewagą nad zombiakami jest nasz sprawny mózg (28 Dni później) oraz większa szybkość (TWD). Koniecznym jest wykorzystać te atuty wobec przytłaczającej przewadze liczebnej oraz znikomej wrażliwości na ból i zmęczenie.  Kolejnym, ewentualnym atutem przeciwnika jest posiadanie „zbiorowej świadomości” co pozwala identyfikować zarażonych jako „swoich” , grupować się dzięki czemu ataki mogą być znacznie niebezpieczniejsze. 
 
Zaraza osiągając swe apogeum sama odetnie się od nowych nosicieli. Bez dostarczania pożywienia, żyjąc na spowolnionych obrotach szacuje się że „szwędacze” funkcjonowaliby kilka lat.  Przez ten czas należałoby przetrwać-co nie jest łatwe ale i nie niemożliwe. Są dwie drogi którymi można podążać w świecie apokaliptycznym. Wersja singla i multiplayera. Pojedyncze mierzenie się z problemami ma wiele plusów ale też dużo minusów. Samotny ocalały jest mobilniejszy, potrzebuje mniej prowiantu, mniejszej przestrzeni na noclegi , łatwiej może przemieszczać się pozostając niezauważonym. Jednak wady powodują że taka opcja jest dla mnie mniej atrakcyjna. W grupie można odpierać ataki a nawet wyprowadzać kontruderzenia . Przy odpowiednio zorganizowanym zapleczu można nawet zająć się uprawą i hodowlą co dawałoby szanse na samowystarczalność a co za tym idzie znikłaby konieczność ciągłych migracji. Posiadając wystarczająco liczną grupę można spokojnie się wyspać dzięki zastosowaniu systemu wartowniczego. Odpowiednio długi i regenerujący sen jest istotny dla naszego stanu psychicznego, właściwej koncentracji oraz zdrowia fizycznego. Będąc wyspanymi regenerujemy skuteczniej swój organizm dzięki czemu nie ulegamy łatwo podstawowym chorobą-a to jest bardzo istotne w świecie bez lekarzy i lekarstw. Dlatego dążyłbym do stworzenia określonej grupy ocalałych lub dołączenia się do istniejącej.  
 
Przyjmując że walkę o przeżycie zaczynałbym jako samotnik poszukujący towarzystwa musiałbym wszystko samemu sobie zorganizować i wszystkiego się szybko nauczyć. W zależności gdzie apokalipsa zombiaków by mnie zastała musiałbym przeczekać główną część lub uciekać poszukując bezpiecznej lokalizacji. Kluczowe w obu wersjach jest obserwowanie i analizowanie przeciwnika. Wzbogacony w wiedzę z mediów (wymaga weryfikacji ) które przekazały wcześniej swe domysły i analizy wiedziałbym czego mogę się spodziewać po przeciwniku, jakie posiada cechy, atuty i słabości.  Pewnym sposobem zarażenia jest ugryzienie-zatem należałoby wykluczyć lub zminimalizować taką opcję. Najlepszą opcją jest posiadanie zbroi, ubioru ochronnego typu policyjnego lub motocyklowego. Takiego typu ubranie zasłania większość ciała i czyni go niepodatnym na ugryzienia. Niestety nie jestem szczęśliwcem posiadającym takiego typu wyposażenia-zatem należałyby je sobie samemu wykonać . Najprostszą opcją jest wykorzystanie właściwości „srebrnej” taśmy lub czegoś podobnego. Podstawą do pancerza może być gruba kurtka, spodnie robocze do których przytwierdzamy kawałki pociętej blachy, grubego plastiku-nawet nadadzą się pocięte plastikowe butelki (Jak ktoś wątpi w skuteczność takiej ochrony niech ugryzie butelkę plastikową lub przegryzie połowę książki telefonicznej ) lub grubą gazetę (papierowe zbroje były skutecznie używane ). Do odpowiednio grubej podstawy należy przytwierdzić elementy blachy , gazet lub plastiku i owinąć wspomnianą taśmą.  Zamienników dla takiej taśmy nie ma wiele ale nawet sznurek się nada-przynajmniej na pewien czas. Takie mocowanie będzie wystarczająco trwałe, stabilne, lekkie i niekrępujące ruchów. Słabymi punktami takiego pancerza są stawy-które częściowo muszą być odsłonięte aby nie krępować ruchów oraz dłonie, szyja i głowa. Poza pancerzem można wyposażyć się w tarczę ze sklejki, odpowiednio grubej blachy, pleksi itp. Tarcza nie powinna być duża-moim zdaniem niewiele większa niż wielkość klatki piersiowej.  Jeżeli stworzyliśmy sobie wystarczająco mocny pancerz to tarcza raczej nie będzie nam potrzebna. Do pełni szczęścia potrzebna jest nam broń-gdy mamy dostęp do broni palnej to dobrze, ja jednak bym jej zbyt dużym zaufaniem nie obdarzał. Broń palna jest dobra na daleki dystans i wobec osób które się jej boją. Broń palna może się zaciąć, iglica może pęknąć, amunicja może być zwietrzała (pół roku wynosi termin wykorzystania amunicji po wyprodukowaniu lub wyjęciu z hermetycznego pojemnika) a nawet my sami możemy przestrzelić o milimetry lub trafić w miejsce które nie jest śmiertelne. Najlepsze do obrony są miecze, siekiery, młoty, kije bejsbolowe (należy je dociążyć) Jedno celne uderzenie powoduje że głowa rozpada się, kości rąk i nóg pękają.  Niestety na wykonanie powyższego potrzeba dużo czasu (którego możemy nie mieć) oraz odpowiednich materiałów (dość powszechnych ale nie będących wszędzie) i jakichkolwiek umiejętności majsterkowicza.
 
Równie ważne co zbroja i broń jest posiadanie „plecaka ucieczkowego” wyposażonego co najmniej w wodę, niepsujące się jedzenie, nóż, taśma, skarpetki (nogi są najważniejsze), apteczka, mapy, zapalniczka, talk-mąka ziemniaczana w celu likwidowania obtarć, naczynie na jedzenie.  Nikt nie musi mieć takiego zestawu w domu ale powinien dążyć do stworzenia co najmniej takiego wyposażenia i systematycznie go wzbogacać o śpiwory, leki, latarki itp. 
 
Podróżując samotnie w końcu znalazłem innych ocalałych i stworzyłem grupę walczącą o przetrwanie ludzkości. Istotne jest ocenienie  wartości nowych członków grupy gdyż niektórzy osobnicy mogą wpływać równie destrukcyjnie na społeczność co „szwędacz”. W takiej grupie nie ma miejsca na demokrację-rządy wzorowane na wojskowej strukturze mają jedynie szansę na przetrwanie. W związku z tym powstaje ryzyko przejęcia władzy przez szaleńca-dla równowagi można stworzyć władzę opartą na radzie stworzonej z kilku osób które podejmują decyzję.  Przed przyłączeniem się do innej grupy należy ją obserwować przez pewien czas aby upewnić się że nie wpadniemy „z deszczu pod rynnę”. Lepiej jest podróżować i walczyć samemu niż wejść w skład grupy która sama dąży do swego unicestwienia. 
 
Po stworzeniu odpowiednio licznej grupy można zacząć tworzyć różne założenia taktyczne. Podstawą jest stworzenie „przyczółka” który pozwalałby na osiedlenie się w stałej lokalizacji. Odpowiednio zabezpieczony teren umożliwiałby stworzenie rolnictwa i hodowanie zwierząt. Prędzej czy później zmuszeni zostalibyśmy do tego gdyż zapasy żywności się skończą a do marketów nikt już nie dowozi nowych dostaw. Najlepszą lokalizacją byłoby schronisko w górach-dobra widoczność, naturalna bariera ochronna utrudniająca atak. Niestety podróż w góry jest bardzo czasochłonna i wszyscy ocaleni tam się nie zmieszczą lub nie sprostają wymaganiom tamtejszego życia. Równie interesującą opcją jest osiedlenie się na wyspie lub w więzieniu-ale takich miejsc jest mało. Jak zatem grupa ma  przetrwać w miejscach najliczniejszych-czyli w mieście i na wsi? 
 
Wiejska sielanka może trwać z uwagi na małą liczebność zarażonych, tereny uprawne i hodowle zwierząt. Wiele budynków można łatwo zaadoptować do wybranych celów. Najlepszą noclegownią dla ocalałych są budynki szkół, gmin, kościoły, chłodnie-przechowalnie,  remizy lub hale magazynowe itp. Zabarykadowanie nadmiaru okien i wejść pozwoli na stworzenie bezpiecznej noclegowni lub pomieszczeń specjalistycznych typu izolatki, żłobki, destylarnie itp. Z uwagi na rozległy teren konieczne jest patrolowanie terenu i ciągła obserwacja zarządzanego terenu. Na granicach terenu koniecznie trzeba postawić wartownie lub zaadoptować istniejące budynki typu wieża ciśnień, słupy wysokiego napięcia, wieżyczki strażackie, dzwonnice, nadajniki GSM, wiatraki itp. Takie wartownie pozwalają na prowadzenie skutecznego rozpoznania i łączności. Komunikacja między takimi obiektami może odbywać się za pomocą krótkofalówek, latarek (alfabet morsa), lamp naftowych, flag (alfabet semaforyczny) dzwonów lub zwykłego uderzania w metalowe przedmioty.  Ważne aby dźwięk roznosił się na znaczne odległości i był charakterystyczny dla danego punktu obserwacyjnego. Specyfikę dźwięku można wykorzystać w celu wabienia nieumarłych wokół najdalej oddalonych punktów obserwacyjnych rozmieszczonych niczym  ramiona róży wiatrów od centralnej bazy. Po co wabić zarażonych w nasz rejon? Z kilku powodów; Lepiej skupić uwagę szwędaczy na punktach obserwacyjnych niż na naszej bazie-taka wieża może przez całą noc ignorować ataki a rano wsparcie z bazy rozjedzie intruzów;  systematyczne wybijanie nie pozwoli na zgrupowanie się większej grupie zarażonych-lepiej wybijać kilka razy dziennie małe grupy niż raz w tygodniu odpierać zmasowany atak; regularne sygnały dźwiękowe mogą dać znać innym ocalałym o naszej pozycji i bezpiecznym schronieniu; dźwięk ma ograniczony zasięg więc „zapraszamy” jedynie tych co są max kilka kilometrów od nas.
 
Miejskie wojaże można rozpocząć od przejęcia jednego z najwyższych budynków w mieście. Wyposażeni we własnej roboty pancerze i broń można wykosić niechcianych lokatorów ze wskazanego budynku. Korzystne dla ludzi jest rozmieszczenie klatek schodowych, korytarzy gdzie można w zwartej grupie walczyć z liczniejszym przeciwnikiem-niczym Spartanie w Termopilach. Zdobycie takiego budynku pozwoli na stworzenie bezpiecznego zaplecza, noclegowni, magazynów, pomieszczeń specjalistycznych itp. Zabarykadowanie dwóch dolnych pięter powinno zapewnić bezpieczeństwo ocalałym od zewnętrznych intruzów. W głównym wejściu zalecałbym stworzyć ruchomą bramę z ciężkich pojazdów będących „na chodzie” lub pojazdów budowlanych. Najprościej można wykonać bramę z dwóch tirów lub koparek posiadających zabudowane zewnętrzne boki. Zabezpieczone pojazdy rozstępując się wypuszczałyby lub wpuszczały naszych. Dach wieżowca jest dobrym punktem obserwacyjnym, można na nim zbierać wodę(duża powierzchnia), w biurowcach pomieszczenia przeważnie są oszklone co ułatwi uprawę roślin. Taka uprawa roślin może odbywać się na niższych piętrach-przy oknach, wystarczy nanosić podłoża i sadzonki. 
Niestety-w wielkich metropoliach to się na pewno nie sprawdzi-za dużo zarażonych przypada na jednego ocalałego. Tego typu rozwiązania sprawdzą się raczej w mniejszych miastach gdzie proporcje wynosiłyby 100:1 ewentualnie 1000:1 gdy zarażeni by ze sobą nie współpracowali i nie gnali w kierunku toczących się walk i odgłosów tworzonych przez ocalałych. Tu sprawdzi się niemiecka taktyka wycofywania się na z góry upatrzone pozycje. Większe potyczki można toczyć gdy uzbiera się i wyszkoli ponad 1000 ocalałych posiadających ciężki sprzęt. 
 
Nieważne gdzie postanowimy się osiedlić to konieczne jest tworzenie barykad i blokad z porzuconych samochodów które będą uniemożliwiały atak lub go znacznie ograniczały. Uważam że konieczne jest podjęcie walki z przeciwnikiem-metodą wojny podjazdowej. Lepiej jest wymusić atak niż zostać zmuszonym do jego odpierania. Odpowiednie ustawienie samochodów daje możliwość zaaranżowania pola walki które będzie nam odpowiadać.  Możliwości jest wiele, zwłaszcza gdy będziemy w posiadaniu ciężkich pojazdów  (koparki, spychy, tiry, wozy strażackie) służących do taranowania przeciwników. Taki pojazd wystarczy wyposażyć w klatkę ochronną dla kierowcy i wzmocniony zderzak do taranowania. Optymalną budowę posiadają spychy i buldożery (ogólnie sprzęt budowlany)mogące swym wyposażeniem rozcinać zarażonych na pół. Podobnie można używać wózków widłowych. Są ciężkie, stabilne,  mobilne, szybkie, stosuje się różne zasilania (ropa, gaz , elektryczne)-lekka modyfikacja wideł i klatki kierowcy wystarczy . Niestety posiadają istotne ograniczenia-mogą poruszać się po równym i ubitym podłożu wytrzymującym ich dużą masę i małe koła. Doświadczenie uczy że nawet czołgi bez wsparcia piechoty nic nie znaczą. Do regularnych walk piechotę należy dokładnie uzbroić  i wyposażyć w pancerze z blachy mocowane wspomnianą „szarą” taśmą lub przytwierdzić do ubioru drobnooczkową siatkę drucianą stosowaną w niektórych ogrodzeniach. Piechota walcząc w szeregach, tyralierach może mieć już inną broń-tu optymalnie byłyby bronie drzewcowe wzorowane na pikach i halabardach. Taktykę walk można skopiować (z odpowiednimi modyfikacjami) ze średniowiecznych i starożytnych okresów historycznych. 
Za konieczne uważam stworzenie obozów treningowych w których należy ćwiczyć kondycję, techniki walki i posługiwania się bronią. Każdy ocalały musi umieć walczyć i skutecznie uśmiercać zarażonych. Aby mieć pewność że osoby z którymi żyjemy w każdej chwili obronią nas przed zarażonymi należy wymusić określone sytuację. Najbezpieczniejszą metodą jest stworzenie areny w której mniej doświadczeni ocaleni będą walczyć z odpowiednio osłabionymi zarażonymi. Szwędacz pozbawiony zębów (lub zakneblowany) i z obciętymi dłońmi (lub z zasłoniętymi poprzez rękawice typu bokserskiego) może służyć nawet do ćwiczeń młodzieży. 
 
Nawet jeśli wszystko przebiegałoby wyśmienicie to ocaleni powinni cytować jak paciorek kilka scenariuszy nieprzewidzianych sytuacji, dróg ucieczki, punktów zbiórek, kolejności działania itd. Zawsze na nasz obóz może napaść inna grupa ocalałych (przed tą opcją niezwykle ciężko się zabezpieczyć) lub bardzo duża grupa zarażonych forsująca nasze zabezpieczenia czy też zaraza może wybuchnąć w środku naszego obozu.
 
Podsumowując-co nam jest potrzebne przed apokalipsą? Wiedza co, gdzie, jak, kiedy i z kim. Odwrotnie niż w amerykańskich przygotowaniach-bo i u nas sytuacja jest znacznie inna. Nie potrzeba nam gromadzić ton zapasów, hektolitrów wody, fabryk amunicji wystarczy wiedza gdzie coś można znaleźć i jak użyć-przecież zarażeni nie będą korzystać z większości wyposażenia pozostawionego przez ludzi. Wszystkie potrzebne sprzęty będą walać się tonami-trzeba tylko je podnieść i użyć. Jeżeli ludzie przetrwaliby kilka miesięcy od wybuchu epidemii, zgromadzili się w grupach kilkudziesięcioosobowych to przetrwanie w apokaliptycznym świecie zombiaków nie byłoby trudne. Pozostaje pytanie czy chcielibyśmy w takim świecie żyć-ale to już indywidualna kwestia z którą nie każdy chciałby się zmierzyć. 
 
 
Źródło-mój mózg...
Autor-Robakatorianin. 
 
  • 0