Skocz do zawartości


Informacje o artykule

  • Dodany: 10.05.2013 - 16:17
  • Aktualizacja: 24.05.2013 - 20:18
  • Wyświetleń: 3369
  • Odnośnik do tematu na forum:
    www.paranormalne.pl/topic/34190-krete-drogi-aktywnosci-politycznej/page_p_554445_fromsearch_1#entry554445

    Podyskutuj o tym artykule na forum
 


* * * * *
0 Ocen

KRĘTE DROGI AKTYWNOŚCI POLITYCZNEJ

Napisane przez Marian dnia 10.05.2013 - 16:17

Przedstawiam temat dyskusyjny zamieszczony na forum Polityka, który jest kontynuacją tematu “Pranie mózgów przez niektórych polityków”.



Marian

Grupa: zasłużony

Wiek: 84 lata

Tematów: 10

Postów: 221

Rejestracja: 4.06.09

Płeć: mężczyzna

Artykuły: 16

Reputacja: bardzo dobra

Napisano: 4.04.2013 – 06:21


Ze zrozumieniem czytam wypowiedzi na tym Forum gdyż sam przeżyłem patriotyczne i religijne emocje, towarzyszące mi od dziecka. Takie hasła jak "Bóg, Honor, Ojczyzna" nie podlegały dyskusji. Oczywiście Bóg, którego darzy się bezwarunkową miłością, honor jako poczucie godności osobistej, oraz Ojczyzna, dla której z honorem poświęca się życie.

Dziś, po przejściu wielu doświadczeń życiowych, patrzę na takie hasła inaczej, chociaż nadal je rozumiem. Nie odpowiada mi jednak biblijny Bóg, który każe Abrahamowi uśmiercić własnego syna lub zadaje potworne cierpienia Hiobowi, aby upewnić się o ich wierności. Nie hołduję honorowi, który wzywa do śmiertelnej walki w przypadku naruszenia
ego. Nie uznaję "patriotyzmu" skażonego egoizmem narodowym lub rasowym, prowadzącym do podziału i niezgody. Tak rozumiane hasła nie chronią przed eskalacją złych emocji, powodujących cierpienie.

Nie posiadając wiedzy wykraczającej poza świat fizyczny polegam na wyobraźni, jeżeli akceptuje ją własna intuicja. Może trochę zanudzę dalszyą treścią. Mogę się mylić, ale uznaję taki oto obraz naszej rzeczywistości:

Można przyjąć, że Duch w stanie nieprzejawionym ("subiektywnym", wewnętrznym) jest niepoznawalną dla nas, pozaczasową i pozaprzestrzenną Żywą Istotą. W swojej istocie stanowi Jedność. Przejawia się (przechodzi w stan "obiektywny", zewnętrzny) jako Dwójnia: Świadomość Kosmiczna i energia-pramateria. Ta ostatnia nie jest niezależną substancją lecz stanowi cechę Świadomości Kosmicznej, pozwalającą na przyjmowanie przez ŚK stanu para-mnogościowego, nieprzeliczalnej mnogości Monad. Monady materializują pramaterię, tworzą cząstki elementarne, nadają im cechę bezwładności i wprowadzają w stan przejawiony ("obiektywny"). Tworzą Kosmos.


Ostatnio, o czym pisano także na tym Forum, dzięki wykorzystaniu niezwykle kosztownego akceleratora LHC, udało się wykryć bozon Petera Higgsa, nazywany przez fizyków "boską cząstką". Jest on chyba właśnie Monadą Świadomości Kosmicznej. Tak więc spotkały się wyniki badań indukcyjnych (naukowych) z wynikami dedukcyjnymi. Przyjmując hermetyczną zasadę analogii (jak na dole tak i na górze) oraz zasadę rytmu w przyrodzie, można mówić o wieczystym procesie inwolucji i ewolucji. W wiedzy wedyjskiej mówi się o
pralai i manwantarze.

Współcześni naukowcy nazwali początek procesu ewolucyjnego Wielkim Wybuchem. Właśnie wtedy powstała Boska Matryca Światła (BMŚ). Jest to coś jakby komputerowy proces rozwoju, sterowany przez Świadomość Kosmiczną. Zgodnie z BMŚ rozwija się materia nieożywiona, świat roślinny i świat zwierzęcy. Organizmy żywe są oparte na łańcuchu pokarmowym i toczy się wśród nich walka o przetrwanie, oparta na "atawistycznym egoizmie".


W pewnym okresie uformował się praczłowiek który został obdarzony zjednoczoną grupą wyzwolonych Monad w postaci Jaźni. W ten sposób "narodził się" człowiek ziemski. W jego subtelnym "ciele przyczynowym" pojawił się "refleks" Jaźni jako osobowość, poczucie "ja",
ego. Bez ego nie moglibyśmy spostrzec owego "atawistycznego egoizmu" który mamy w sobie pokonać. I tu rozpoczął się dramat i radość naszego życia.

Świat fizyczny stanowi dla nas wielką szkołę ograniczania "atawistycznego egoizmu".
Ego nie jest "szkodliwym wirusem" lecz kołem ratunkowym, prowadzącym do chrystusowego wyzwolenia, do zmiany postawy skierowanej na przetrwanie - na postawę skierowaną na eksplorację, opartą na bezwarunkowej miłości Boga. Bóg zamieszkuje jakby "częścią Siebie" w całym przejawieniu i, jako Jaźń, w każdym człowieku ziemskim. Przyswojenie sobie tej wiedzy radykalnie ograniczy nienawiść i wojny. Spowoduje przebudzenie i nie da się już ukryć przed nikim własnych destrukcyjnych uczuć i emocji. Będzie to po prostu niemożliwe.

Wracając do spraw współczesnych zastanówmy się zatem, do czego prowadzi nacjonalizm, rasizm czy też dogmaty lub postawy religijne, nakazujące zwalczanie niewiernych. Przypuszczam, że przebudzenie z hipnozy świata fizycznego prowadzi do wyzwolenia, otwierającego drogę do dalszego rozwoju w kierunku zjednoczenia z Duchem.

W tym krótkim tekście nieuniknione są pewne przeskoki myślowe. W razie niejasności chętnie rozwinę tę myśl. W celu przybliżenia postawy człowieka
przebudzonego przytaczam fragment cytowanego gdzieindziej utworu Adama Mickiewicza Widzenie:

Stały otworem ludzkich serc podwoje,

patrzyłem w czaszki jak alchemik w słoje.

Widziałem, jakie człek żądze zapalał,

jakie i kiedy myśli sobie nalał,

jakie lekarstwa, jakich trucizn wary

gotował skrycie.



Tsu

Grupa: użytkownik+

Wiek: ?

Tematów: 24

Postów: 481

Rejestracja: 22.03.07

Płeć: mężczyzna

Reputacja: bardzo dobra

Napisano: 6.04.2013 – 03:41

Cytat:

Dziś, po przejściu wielu doświadczeń życiowych, patrzę na takie hasła inaczej, chociaż je rozumiem. Nie odpowiada mi biblijny Bóg, który każe Abrahamowi uśmiercić własnego syna lub zadaje potworne cierpienia Hiobowi, aby upewnić się o ich wierności. Nie hołduję honorowi, który wzywa do śmiertelnej walki w przypadku naruszenia ego. Nie uznaję "patriotyzmu" skażonego egoizmem narodowym lub rasowym, prowadzącym do podziału i niezgody. Tak rozumiane hasła nie chronią przed eskalacją złych emocji, powodujących cierpienie.

Drogi Marianie, czytając Twoje tematy naprawdę chcę zrozumieć dlaczego aż tak bardzo zależy Ci na mieszaniu polityki z czymś totalnie odrębnym, czyli sprawami subtelnymi - duchowością. I dlaczego Twoje rozumowanie i Twoja droga jest tak bardzo odrębna od czegoś, co jest dla nas - przyziemnych ludzi - czymś normalnym.

Jest to naprawdę niebywała rzecz, bo nie spotkałem się z nią nigdzie indziej. Kierowanie zdecydowanej niechęci przeciw jakiejś postawie, czy ideologii + mieszanie do tego jakiejś transcendencji. Po prostu wow. Wydaje mi się, że łatwiej byłoby dyskutować na tematy czysto polityczne czy społeczne (zdomieszką eteryczną
czy też nie) gdyby Pan określił jakoś, albo przybliżył swoje ideały. Pomogłoby to na pewno wielu użytkownikom rozgryźć Pańskie założenia. Zdaję sobie sprawę, że Polska scena polityczna nie jest zbyt ciekawą, a wyboru nie ma zbyt wielkiego ale, gdyby można, chętnie poczytałbym o jakimś szczególnym przykładzie, na którym Pan mógłby się oprzeć i który byłby wg. Pana zadowalający. Mogłoby to zbudować jakąś podstawę do dalszej rozmowy.



Marian

Napisano 06.04.2013 - 07:47

Tsu. Witam Cię bardzo serdecznie. Nawet trochę czekałem tu na Ciebie. Chciałeś porozmawiać ze mną poza Forum, ale nie wyszło. Cieszę się, że teraz zabrałeś tu głos. Piszesz:

Drogi Marianie, czytająć Twoje tematy naprawdę chcę zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo zależy Ci na mieszaniu polityki z czymś totalnie odrębnym, czyli ze sprawami subtelnymi - duchowością. I dlaczego Twoje rozumowanie i Twoja droga jest tak bardzo odrębna od czegoś, co jest dla nas - przyziemnych ludzi - czymś normalnym.

Czytając to identyfikowałbym się z Tobą, ale gdybym był młodszy o 60 lat. Jak już kiedyś pisałem, wtedy morze sięgało mi tylko do kolan. Sugestie środowiska na ogół przyjmowałem jako przekonania własne i jedynie rzetelne. Zainteresowania miałem techniczne i głównie w tym kierunku starałem się kształcić.

Mniej więcej koło trzydziestki, dostrzegając zjawiska paranormalne na które nie było racjonalnych wyjaśnień, zacząłem szukać celu naszego życia ziemskiego. Opisuję to dokładniej w pracy "Moja droga ku Jaźni".


Dziś wiem, że nasz rozwój duchowy jest ściśle związany z życiem codziennym. Technika, psychologia, polityka, religia i inne domeny są ze sobą w pewnym sensie połączone. Jak całe życie ziemskie - służą jednemu celowi. Chodzi o to, aby pomniejszyć ów "atawistyczny egoizm" i ograniczyć negatywne emocje, wszelki gniew i nienawiść.


Tyle na razie. Chętnie podzielę się swoim zdaniem w innych, może bardziej szczegółowych sprawach. Radzę też poczytać moje ostatnie posty w temacie "Struktura Przejawienia" a także artykuły (
16) pod moim nickiem. Pozdrawiam.

Marian

Napisano 09.04.2013- 00:46

Dziś, w przededniu 3-ciej rocznicy katastrofy smoleńskiej, chciałbym ponownie, trochę szerzej niż w innym temacie na tym Forum, wskazać jak splatają się kręte drogi aktywności politycznej z rozwojem duchowym, którego celem jest pomniejszanie gniewu i nienawiści w życiu codziennym. Uważam, że władze polskie od początku popełniły błąd przyjmując, że bezpośrednia przyczyna tej potwornej katastrofy jest oczywista, a ukazanie jej przez władze może być wykorzystane przez opozycję do gry politycznej. Nie wzięto jednak pod uwagę, że rozsądek ma ograniczone szanse w starciu z emocją.

Powtarzam więc: dlaczego w śledztwie ominięto przyczynę spóźnionego startu z Warszawy? Dlaczego nie wyjaśniono rzekomego "przecieku", że w wieczór poprzedzający katastrofę odbyła się "zakrapiana" odprawa generalicji, zwołana przez Prezydenta? Dlaczego złamano zasadę "sterylności" w kokpicie samolotu? W tej sytuacji: dlaczego piloci nieskutecznie oczekiwali na decyzję "głównego decydenta" o lądowaniu na lotnisku zastępczym? To tylko niektóre znaki zapytania. Zarzut, że nie należy szukać winy wśród ofiar, które już nie mogą się bronić, w tym przypadku jest z gruntu bałamutny. W świetle gorącej potrzeby ustalenia prawdy rozpatrzenie takiej opcji jest niezbędne, tym bardziej, że dotyczy co najwyżej tylko kilku osób. Rodziny wszystkich osób powinne znać prawdę. Jest to także bardzo ważne dla dobra Kraju.


Trzeba też uwzględnić, że lądowanie na lotnisku zastępczym zepsułoby całą starannie przygotowaną uroczystość, która miała być startem kampanii do zbliżających się wyborów prezydenckich. A więc, pomimo tak złej pogody, zmiana miejsca lądowania, ze względów politycznych i emocjonalnych, mogła być nie doprzyjęcia dla niektórych osób. Mogło być podjęte ryzyko lądowania, które doprowadziło do katastrofy. Kto chce podważyć ten scenariusz niech uczciwie pochyli się nad odróżnieniem go od swego scenariusza życzeniowego.

Rosjan też staram się zrozumieć. Zamknięcie lotniska z całą pewnością spowodowałoby karkołomną awanturę, ale tylko polityczną. Być może spodziewali się ryzykownego lecz udanego lądowania, jak to było z nieco wcześniejszym przylotem polskich dziennikarzy.

Wyjaśnienie bezpośredniej przyczyny katastrofy psychologicznie nie jest do udźwignięcia dla Jarosława Kaczyńskiego i najaktywniejszych członków jego formacji politycznej. Dlatego rozpaczliwie poszukują oni przyczyn pośrednich. Najdogodniejsza jest teoria zamachu. Nie tylko omija ewentualnych winnych lecz czyni z nich bohaterów poległych za Ojczyznę. Są tylko trudności z brakiem dowodów że był zamach, ale zamachowców już się wskazuje. No bo jakże zmarnować taki scenariusz? A jeżeli fakty są inne to "tym gorzej dla faktów". Natomiast wskazanie prawdy, tak naprawdę, nie jest potrzebne oponentom. Oni chcą mieć bohaterów. Pomocna w tym jest zachowawcza postawa części Episkopatu i kleru, na co wskazuje choćby umieszczenie grobu Prezydenta na Wawelu.


Mam jednak uznanie i szacunek dla Kościoła za podpisanie (ostatnio) wspólnego przesłania przyjaźni do narodów Polski i Rosji, choć było to z inicjatywy władz prawosławnych. Przesłanie to miało być odczytane we wszystkich parafiach w Polsce, lecz podobno wielu proboszczów nie uczyniło tego.

  • 0