Skocz do zawartości


Informacje o artykule

  • Dodany: 23.02.2013 - 22:45
  • Wyświetleń: 2750
  • Odnośnik do tematu na forum:
    www.paranormalne.pl/topic/20615-struktura-przejawienia/page_st_483

    Podyskutuj o tym artykule na forum
 


* * * * *
1 Ocen

Przejawienie Ducha VII

Napisane przez Marian dnia 23.02.2013 - 22:45
Teraz chciałbym podzielić się poglądem na niektóre aspekty "procesu przebudzenia". Nasze korzenie są w świecie zwierzęcym. Mamy zwierzęce ciała fizyczne i musimy walczyć o przetrwanie. Każdy z nas otrzymał jednak dar duchowy w postaci Jaźni, dzięki czemu uzyskaliśmy zdolność abstrakcyjnego myślenia, rozwoju mowy artykułowanej, poczucie osobowosci (ego), twórczość w strefie materialnej oraz wielką władzę nad światem zwierzęcym i roślinnym.

Prowadzimy życie społeczne. Niektóre uzdolnione osoby otrzymują charyzmę od Człowieka Uniwersalnego. Charyzma ta jest jednak niewerbalna i może być przekazywana społecznie głównie przez mity i przypowieści. Stanowią one podstawę wierzeń religijnych. Nie wystarcza to jednak do opanowania ludzkich emocji. Wkracza więc człowiek wyzwolony, Lucyfer, i tworzy systemy religijne, przystosowane do warunków danej społeczności.

Można powiedzieć, że "głównym hasłem" wielkich religii jest bezwarunkowa miłość Boga. Na przykład w hinduiźmie można przytoczyć naukę jakiej udzielił Kriszna wodzowi Ardżunie, który w obliczu zbrojnych nieprzyjaciół ulitował się nad nimi i nie chciał walczyć:


Skąd to spada na ciebie, Ardżuno,
w tej decydującej chwili niebezpieczeństwa,
tak haniebna, wojownika niegodna rozpacz,
co niebo zamyka i do niesławy wiedzie?
Mnie oddając czyn każdy
myślą w Duchu Najwyższym przebywaj,
a wolny od pragnień zemsty i nagrody,
egoizmu i wewnętrznej gorączki wyzbyty -
idź w bój, Ardżuno! (Bhagawad Gita II-2 i III-30)

Podobnie są przekazywane słowa Jezusa:


Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię,
nie przyszedłem przynosić pokoju, ale miecz...
Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien...
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie;
i kto nie zbiera ze Mną, rozprasza (Mat. 10/34-39, BT)

Natomiast przykazanie boskie mówi: Będziesz miłował Pana Boga swego ze wszystkich sił... itd, a bliźniego jak siebie. I tu wyłania się kluczowy problem: kto jest bliźnim? We wcześniejszym okresie Jezus, jako człowiek ziemski, chyba nie podkreślał globalności swych nauk, np. na pytanie uczniów dlaczego nie chciał uzdrowić córki kobiety kananejskiej odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela (jednak, wobec okazanej wielkiej wiary, córkę tę w końcu uzdrowił. Mat. 15/24, BT).

Tak więc Lucyfer pozostawia "furtkę" do rozładowania nadmiernych ludzkich emocji i do bolesnego doświadczenia skutków tego rozładowania. Tu dochodzimy do dwóch istotnych czynników: wiedzy i emocji. Nasza wiedza zależy od poziomu samoświadomości i dlatego jest ograniczona, natomiast emocje nie mają takich ograniczeń. Są martwą energią, która może zarówno tworzyć jak i niszczyć. Chodzi właśnie o to, aby poprzez rozwój samoświadomości ograniczyć niszczycielską moc energii. Tak działa Lucyfer.

Wiedza ta może być poznawana przez przeciętnego Kowalskiego, Wasilewskiego, Wolfa, Schneidera czy, przede wszystkim, przez R. Steinera lub C.G. Junga. Prowadzi do w miarę pokojowych zmian. Natomiast, moim zdaniem, nie powinna takiej wiedzy ujawniać (jeśli ją posiada) Głowa Kościoła, gdyż prowadzi to do podziału i do eksplozji emocjonalnej. Wierni poczują się oszukani i zdradzeni. Gdy jest zdrada to musi być zdrajca. Trzeba go odnaleźć i unicestwić (jakże często zdarza się to w polityce).

Dlatego chcę przywołać temat, który pojawił się na forach internetowych: Msza niedawno celebrowana z udziałem papieża Benedykta XVI w Watykanie, w czasie której wzywany był Lucyfer "Olśniewający Lucyfer odnajduje rodzaj ludzki. O Lucyferze, zawsze zwycięcki Chrystus jest twoim synem, który powrócił z piekła, rozlał swe światło pokoju i żyje panując nad światem bez końca" ( Źródło , www.youtube.com/watch?v=nLNdxBVHcyI).

Ze swojej strony traktuję to jako niemądrą i szkodliwą prowokację. Papież Jan paweł II chyba także posiadał tę wiedzę lecz nie pozwolił sobie na łamanie dogmatów, bo to prowadzi do rozpadu. Dogmaty trzeba przemilczeć, jako że przestają być potrzebne. Zatracą się same, podobnie jak dużo dawniej zanikł rytualny kanibalizm czy kazirodztwo.

Jan Paweł II miał odwagę przeprosić za wszystkie historyczne błędy i niegodziwości Kościoła, a w encyklice Redemptor Hominis napisał, że Człowiek jest drogą Kościoła. Pisał i mówił: Kościół nie pragnie i nie wymaga dla siebie przywilejów ani szczególnego miejsca w społeczeństwie. Chce być dla narodu mater et magistra - matką i nauczycielką. (...) Nie proponuje systemów czy programów gospodarczych i politycznych ani też nie stawia jednych ponad innymi, byleby godność ludzka była należycie uszanowana i umacniana.


Myślę, że taka postawa Kościoła mogłaby służyć jako wzór dla kościołów zjednoczonych. Ostatnio wspaniale wypowiedział się o JP II dr Stefan Frankiewicz, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej ( Link , http:wyborcza.pl/1...l#ixzz2DGMBLhvL).

W związku z powyższym zrobion mi taki zarzut: Uważasz że etycznie jest okłamywać, a odkłamywanie nazywasz zdradą?

Nie. Tak uważają okłamywani. Człowiek ma nieograniczoną boską wolę, a jednak jest ograniczony przez mnogość istnień ludzkich. Nie wolno mu przejawiać woli która krzywdzi innych. Czyniąc to odbiera bolesne skutki, także dla siebie. Trzeba wziąć pod uwagę, że przez dwa tysiące lat, na różny sposób, wpajano w umysły wiernych dogmaty religii chrześcijańskiej. Wówczas bylo to, obiektywnie, potrzebne. Dogmat nie dopuszcza dyskusji nad nim. Na przykład ostatnio, pewien poseł w polskim sejmie jest lub był kapłanem chrześcijańskim. W dyskusji telewizyjnej oświadczył, że homoseksualizm jest grzechem. To, w jego mniemaniu, kończyło dyskusję.

Pamiętajmy, że ludzie którzy wyznają dogmaty, stanowią większość. Mogą oni tolerować "innowierców" lub nawet z nimi dyskutować, ale ich poglądy są utwierdzone emocjonalnie. Te emocje mogą być pomniejszane lub nawet odrzucone. Natomiast autorytarne narzucenie im zmiany poglądów nieuchronnie spowoduje bunt. Zwróćmy uwagę, że w czasie celebrowania owej mszy, natychmiast po wielokrotnej inwokacji: "Chrystus jest synem Lucyfera", pojawia się plansza z wielkim białym napisem: "Chrystus nie jest synem Lucyfera". Uważam, że zdobywanie wiedzy duchowej powinno dokonywać się "oddolnie", poprzez zrozumienie. Narzucanie przekonań jest prowokacyjne i niemądre.

Być może że nie mam racji i że nadszedł już czas masowego przebudzenia, ale jednak przypuszczam, że związane jest z tym cierpienie większosci ludzi na Ziemi, dla których "zawali się świat". Moim zdaniem B XVI powinien był zrezygnować z pozycji Głowy Kościoła (ze względu na stan zdrowia) a myślę, że został zmanipulowany. W filmowym nagraniu z jego ust nie padły takie słowa o Lucyferze. Ponadto to jest profesjonalna robota (sfałszowany dźwięk mógł być oddzielnie nałożony). I zamieszczenie na YouTube. Kto i po co to zrobił, używając przy tym tak licznego zgromadzenia? Nie mogli tam być "sataniści", jak sugerowano w końcowym komentarzu.






  • 0