Napisano
28.07.2008 - 14:38
Dziękuję wszystkim za jakże burzliwą polemikę. Przyznam, że temat poszedł w niepamięć i zupełnie przypadkiem odgrzebałem go w związku z informacją na gg od jednego z forumowiczów.
Wszystkie osoby, które negują opisane przeze mnie faktu prosiłbym o konstruktywną, rzetelną krytykę i przedstawianie swoich argumentów na tyle obiektywnie i wiarygodnie, abym ja jak i reszta forumowiczów, którzy mi wierzą mogli przeanalizować Wasze wypowiedzi i ustosunkować się do nich. Wszystkie posty typu "to był kot na kamieniu", albo "to ściema, nie wierzę w to" nie wnoszą nic pod kątem merytorycznym. Gdybyście przeczytali ze zrozumieniem opisaną przeze mnie historię, wiedzielibyście, że w okolicy nie było żadnego kamienia, a koty nie latają.
Pingwin być może widział to samo, co ja, a być może stworzył zupełnie zmyśloną historię. Jednak ja mam wszelkie podstawy, aby mu wierzyć, ponieważ nie widzę nawet najmniejszego sensu w konfabulacji, która przecież nic by mu nie dała.
Jedna osoba zwróciła moją uwagę na ciekawe zjawisko natury psychologicznej. Mowa tu oczywiście o kierowaniu się takimi samymi lub zbliżonymi emocjami jak i odruchami na "potencjalne" zagrożenie ze strony nas, ludzi. Nigdy wcześniej nie rozpatrywałem istota pozaziemskich w pewnych kategoriach czysto ludzkich. Oczywiście, jeśli są to istoty zdolne do przemierzania jakiś dystansów w galaktykach w celu przybycia na planetę i zbadania jej, to nie podlega żadnej wątpliwości, że pod każdym rozumianym przez nas kątem, czy to technologicznym, religijnym czy etycznym te istoty stoją o wiele wyżej od nas. Rodzi się pytanie, ile ich jest? Czego chcą? Czy badają naszą planetę? Jeśli na ostatnie odpowiemy twierdząco, to faktycznie wyłania się obraz teleportującego się naukowca obcych, który na odludziu pobiera próbki roślin, gleby, być może atmosfery w celu poddania ich dalszym badaniom. Deszcz, wręcz wielka burza, ciemna noc, wszyscy siedzący przy telewizji, kominku, stole w domku. Idealna okazja dla "jajogłowego". Faktycznie 3 ostre promienie światła z latarek mogły wywołać w nim bynajmniej mieszane uczucia. Oczywiście nie wiemy jakimi kategoriami te istoty myślą i jakimi wartościami się kierują. Jeśli jednak założymy, że są podobne do nas, to rzeczywiście obcy naukowiec mógł się zdziwić, przestraszyć albo być tak samo zaciekawionym, ponieważ w swojej pracy na ziemi nigdy nie spotkał przedstawicieli naszego gatunku. Jednak jeśli mają być podobni do nas, to dlaczego pozostałość w formie ciemnej, ubitej, wyjałowionej ziemi? Czy stamtąd pobierał próbki? Czy coś tam zakopał? Czy może emitował jakiegoś rodzaju promieniowanie? Jednak jak się przemieszczał, skoro było tylko w jednym miejscu?
Ciężko znaleźć odpowiedzi na te pytania. Ciężko, ponieważ każda nowa teoria przyciąga kolejne pytania, których zgłębienie momentami jest bardzo trudne. Dowodów nie ma zbyt wiele, a i nasza wiedza jest na tyle znikoma, że nic konkretnego nie wydedukujemy. Również duże znaczenie ma w tym momencie czas. Mam 22 lata, sytuacja zdarzyła się w wieku 12 lat, czyli 10 lat temu. Cokolwiek tam było, zostało zabrane przez upływający czas...
Nie wiem jak to wszystko się skończy. Nie wiem, czy w ogóle ta historia będzie miała jakąś dalszą część. Tak jak pisałem wcześniej, przez 10 lat nie zdarzyło się absolutnie nic, co mogłoby mi pomóc tę sprawę rozwiązać. Jednocześnie będąc bombardowanym przez coraz to nowsze informacje, okrycia, filmy s-f dotyczące obcych, zaczynam nabierać dziwnych podejrzeń, że za mojego życia nic się nie wyjaśni. Z poczynań mediów można wnioskować, że w jakiś sposób jesteśmy przygotowywani na przyjęcie wiadomości o istnieniu innych istot inteligentnych. Jednak jak mamy odczytywać te sygnały? Wszędzie obcy przedstawiani są jako rozwinięta rasa żądna śmierci, zniszczenia, zawłaszczenia naszej planety, poddania zwierząt, ludzi eksperymentów i ostatecznie wyplenienia bądź zniewolenia ludzkiej rasy. Czy to aby właściwe? Czy patrząc na nas nie dochodzimy do wniosków, że rozwój kultury, technologii, nauk, świadomości własnego ja i szeroko rozumiany postęp cywilizacyjny sprawia, że staramy się być coraz bardziej pokojowi? Czy zatem cywilizacja stojąca przypuszczalnie miliony lat do przodu w stosunku do nas, mogłaby sobie pozwolić na tak niskie i zwierzęce instynkty jak chęć egoistycznego zysku i krzywdzenia?
Wszystko jest wielką tajemnicą.