Pakistańskie władze rozpoczęły właśnie kampanię uświadamiającą ludziom, co zrobić, gdy idąc we wsi po wodę albo wypędzając kozy na łąkę natkną się nagle na materiał radioaktywny.
Śliczny plakat z darmowym numerem telefonu, pod który trzeba wówczas dzwonić, jest rozklejany na pograniczu pakistańsko-afgańskim, a wygląda tak:
http://bartoszweglar...l#entry_2169249
Władze słusznie obawiają się, że w tym słabo kontrolowanym przez państwo zakątku świata materiał radioaktywny (np. odpady szpitalne z maszyn roentgenowskich) może wpaść w niepowołane ręce. Ale nie bardzo rozumiem, jak wieśniak w drodze do meczetu ma ustalić, że walizka leżąca na poboczu zawiera uran, a nie np., bo ja wiem, 20 g heroiny, ale pół kilograma soli. No chyba, że walizka będzie miała naklejoną nuklearną koniczynkę, taką, jak na plakacie.
Wiara, że terroryści zgubią materiał radioaktywny, jest dość jednak płonna. Ale lepszy taki plakat, niż nic.
GAZETA.PL