Witam, to mój pierwszy post na tym forum. Chciałabym opowiedzieć moją historię (dosyć szczegółowo). Bardzo to przeżyłam, może i forum to nie najodpowiedniejsze miejsce do pisania czegoś takiego, ale zdecyduje się to zrobić.
Historia zdarzyła sie ok. 2 lata temu. Będąc wtedy trochę młodsza bardzo lubiłam chodzić do babci, w czasie wakacji byłam tam właściwie przez cały czas. Poznałam wiele nowych koleżanek, które bardzo chętnie pokazywały mi różne ciekawe miejsca. Moi rodzice pracowali kilkanaście godzin dziennie, więc rzadko się widzieliśmy, a swój wolny czas spędzałam m.in chodząc do lasu z przyjaciółkami, bądź też z moją babcią. Późnym wieczorem, zawsze przed snem babcia opowiadała mi różne, ciekawe historie, np. o księżniczce, która mieszkała w okolicy i miała wielu wielbicieli. Chociaż teraz wiem, że to nie była prawda, lecz i tak bardzo ją kochałam dosłownie za wszystko. Pewnego razu, gdy padał deszcz oraz była burza bardzo chciałam pójść ze znajomymi na dwór pobawić się (zabawy typu przeskakiwanie przez kałuże itp. ), ale babcia powiedziała abym nie szła, bo na następny dzień będę chora. Bardzo ją prosiłam, ona jednak nie pozwoliła. Między nami wybuchła kłótnia, babcia się uspokoiła i ze łzami w oczach mówiła cicho abym nie krzyczała, ja jednak nie miałam takiego zamiaru. Po paru minutach babcia wyszła do swojego pokoju, zamknęła drzwi. Wiedząc, że nic już nie zdziałam poszłam na dół, nudziłam się, więc włączyłam telewizję. Ustawiłam na maksymalną głośność tak, aby zdenerwować moją babcie. Ona jednak jakby udawała, że nic nie słyszy. Myśląc, że coś sie stało poszłam zobaczyć co się z nią dzieje, otworzyłam drzwi i zobaczyłam ją leżącą na łóżku. Nie mogłabym być aż tak złośliwa, więc nie budziłam jej i wyszłam. Czas mijał bardzo wolno, zdecydowałam się zadzwonić do mamy, aby odwiozła mnie do domu. W pewnej chwili nawet płakałam i żałowałam tego, że pokłóciłam się z babcią. Po godzinie w domu zjawiła się moja mama, pytając dlaczego chcę wracać, skłamałam odpowiadając, że tęsknie za moim pieskiem. Mama zapytała, czy chcę się pożegnać z babcią, ja słysząc to, nie mówiąc ani słowa szybko pobiegłam do samochodu... Następnego dnia wstałam wcześniej rano, rozmowa mamy z tatą nie dała mi spać. Kiedy poszłam do ich pokoju, mama poprosiła abym wyszła. Posłuchałam i tak zrobiłam. Siedząc w swoim pokoju myślałam o tym, aby przeprosić swoją babcię, wyszłam i zapukałam do drzwi rodziców, pytając czy mogę wejść. Nie słyszałam odpowiedzi, jedynie słowa taty, który ciągle powtarzał "To jeszcze dziecko, jak jej to powiemy?". Mama milczała. W pewnym momencie otworzyłam drzwi, spojrzałam na swoją mamę, która ciągle płakała. Podeszłam i przytuliłam się, pytając zarazem dlaczego płacze. Nie odpowiadała, ja zapytałam się o to czy pojedziemy do babci, ponieważ nie byłam dla niej miła wczoraj i chciałabym ją przeprosić. Mama spojrzała na mnie, płacząc jeszcze bardziej powiedziała, że babcia umarła w swoim mieszkaniu. Ja, słysząc to nie mogłam ani słowa z siebie wykrztusić, będąc w pokoju modliłam się do Boga, aby to był tylko sen, który minie, gdy tylko się obudzę...niestety, to działo się naprawdę. Przez kolejne kilka dni nie mogłam jeść, ani pić, nie mogłam zrozumieć dlaczego Bóg tak chciał. Odebrał mi osobę, którą tak bardzo kochałam, gdy byłam smutna, ona mnie rozśmieszała. Nie zdążyłam nawet jej przeprosić. Po pogrzebie doszłam do siebie, spałam od tej chwili u siebie w domu. Pewnego razu, gdy rodzice musieli dłużej zostać w pracy, byłam sama w domu, przyśniła mi się babcia, nie pamiętam dokładnie co chciała powiedzieć, ponieważ się obudziłam. Sen był dosyć realistyczny, zapaliłam światło i usłyszałam dziwny dźwięk, pochodzący jakby nie z domu, było to o tyle dziwne, że nigdy dotąd czegoś takiego nie słyszałam. Myślałam, że dźwięk dobiega z pokoju obok, poszłam tam, gdy nagle zobaczyłam jak firanka się unosi (na podwórku nie było wiatru). Nie bałam się ani trochę. Po chwili usłyszałam ponownie ten dźwięk, nie mogę opisać tego słowami. Zapytałam, czy to Ty babciu? Przeprosiłam i firanka znów się uniosła. Uśmiechnięta powiedziałam "Babciu, dziękuję Ci, wybacz mi moje wcześniejsze zachowanie".
Od tej chwili zaczęłam częściej chodzić do kościoła, modliłam się codziennie w domu.
Jestem pewna, że babcia dała mi znak, że mi wybacza i że jest szczęśliwa.