Hej, ku szczytom...
Brytyjski "The Guardian" przeprowadził ciekawy eksperyment statystyczny. Dziennikarze pokazali symulację wzrostu liczby ludności na przykładzie Ugandy. W 2006 roku liczba mieszkańców tego kraju wynosiła 28 mln, ale już w 2025 roku ilość ta podwoi się i sięgnie 56 mln. Jeśli przyrost naturalny utrzyma się na tym samym poziomie, w połowie XXI wieku Uganda będzie 12. co do liczby ludności krajem świata. To tendencja typowa dla całej środkowej Afryki oraz Azji Południowej. Jeśli sądzicie, że „świat mnoży się” teraz, zdecydowanie zmienicie zdanie za 50 lat.
Są trzy etapy rozwoju demograficznego danego państwa. Faza pierwsza to tak zwana faza pierwotna (naturalna) – rozrodczość i umieralność są na wysokim poziomie, ale rzeczywisty przyrost ludności silnie uzależniony jest od dostępnej żywności, środków higieny itd. Faza druga cechuje się spadkiem umieralności, a więc dynamicznym przyrostem naturalnym. Trzecia faza to faza dojrzałości – umieralność i rozrodczość są równie niskie i kontrolowane. Ludzkość na tym etapie osiąga swój stan stacjonarny, już niezmienny, chociażby taki jak w Polsce.
Większość krajów jest w fazie drugiej, jak choćby wspomniana Uganda. Wiele państw znajduje się już w fazie dojrzałej. Ta grupa pokrywa się z grupą państw tzw. „rozwiniętych”. Jednak zdaniem podróżnika i dziennikarza – Wojciecha Cejrowskiego w Amazonii występują plemiona, które są w pierwszym stadium fazy pierwotnej. Czyli czeka je „nadrobienie” ok. 500 lat. Ciekawe.
Jak widać koniunkturę na wzrost demograficzny napędzają głównie kraje rozwijające się. Jakiś bliski przykład? Proszę bardzo, Egipt z pokazanym na zdjęciu Kairem.
Jak twierdzi Prof. Alicja Szajnowska - Wysocka, geograf osadnictwa z Uniwersytetu Ślaskiego, prawdziwy "wybuch" demograficzny czeka nas jednak dopiero za 50 lat, czyli jest jeszcze bezpośrednio związany z nami, ewentualnie naszymi dziećmi, wnukami. Ale umówmy się, więcej do powiedzenia będą mieli w tym temacie nasi rówieśnicy z Ameryki Południowej czy Indii.
Jedno jest jednak bardzo ciekawe – proces, który niebawem nastąpi spowoduje, że nas – Europejczyków zostanie zaledwie 4,5 proc. Przy czym obecnie i tak stanowimy mało znaczącą mniejszość – ok. 8,5 proc ludności świata. Azja w 2100 to 59 proc. natomiast Afryka 18,1 proc. Aha! Zapomniałbym, że nie będzie już tak zwanego Starego Kontynentu. Będzie "kontynent starców."
... i dolinom!
Eksplozja trwać ma ok. 150-200 lat po czym, za dwa stulecia, może wyhamować i… wygasać. Co to oznacza? Że cywilizacja ludzka zacznie wymierać? Rachunek demograficzny jest nieubłagany. Jeśli tylko osiągniesz skrajność w fazie trzeciej – dojrzałej, wymierasz. I tak dzieje się z krajami wysoko rozwiniętymi obecnie. I oczywiście tak może dziać się za 150 – 200 lat z obecnie państwami ubogimi. Dlatego półwiecze po roku 2150 uważane jest za szczyt ludzkości. Dosłownie. Dalej schodzimy już w dół. To wizja optymistyczna. Jest też pesymistyczna.
W dobie broni nuklearnej, ludzkiej pazerności na dary natury czy katastrofalnych zmian klimatu możemy spodziewać się szybszego „game over”. Kiedy? To tylko zależy od nas. Jak twierdzi prof. Jay Forrester , autor słynnej książki World Dynamics, również członek Klubu Rzymskiego ONZ, ludzkość czekają cztery drogi do upadku:
1. Wyczerpanie zapasów, czyli zagłada.
2. Zanieczyszczenie środowiska – totalna zmiana warunków życia – regres ludzkości.
3. Niedobór środków żywieniowych – również regres ludzkosci.
4. Psychologiczne przeludnienie – kompresja demograficzna. Czyli po prostu wojny, choroby i konflikty społeczne.
O ile drugą i trzecią drogę możemy zahamować, zaczynając oszczędzać naszą Matkę Ziemię oraz próbować eksperymentować nad substytutami żywienia, o tyle punkt pierwszy i czwarty wydaje się nieuchronny. Za dobrze poznaliśmy ludzkość. Zauważyliśmy, że była pazerna na władzę, jest pazerna na surowce, będzie pazerna na… wodę pitną i kawałek wolnej ziemi. Gdzie bedziemy uciekać? Pod wodę? Na pustynie? W góry? (niech was nie dziwi zaciętość z jaka Chińczycy walczą o praktycznie bezludny Tybet). A może w kosmos? Razem z genetyczną Arką Noego, jak postulują rosyjscy naukowcy. Dowiemy się, a właściwie nasi potomni, już niebawem.
http://www.wiadomosc...kosc_17303.html