Moja ciekawa historia z wakacji:
Jadę na dworzec kolejowy, spokojnie, godzina do wyjazdu, a tu nagle myśl spóźnimy się. Oczywiście kierowca pomylił drogą i byłem spóźniony na pociąg o 1 min.
Druga sytuacja:
Jestem w wawie nazajutrz, pomyślałem o mandacie za niskasowane bilety do metra(zdarzyło mi się to w 2001, mój ojciec musiał zapłacić 2 mandaty po 80 zł), a tu w pośpiechu zamiast do autobusu miejskiego, wpakowałem się do komunikacji zaztępczej, 3 mandaty(ja, moja chrzesna i babcia)
Po pojechniu na Siekierki w warszawie(objawiała się tam Maryja), wszyskie złe myśli mnie opuściły, nagle w sekundzie podczas mszy w sanktarium.
Co myślicie???