Skocz do zawartości


Zdjęcie

Planeta X - współczesna nauka dogania wiedzę sprzed tysiecy lat


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

----.
  • Postów: 359
  • Tematów: 75
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Po kilkumiesięcznej przerwie powracamy do rozważań dotyczących istnienia w naszym Systemie Słonecznym ciała niebieskiego, popularnie zwanego Planetą X.

Współczesna nauka, głównie astronomia, coraz częściej przynosi odkrycia, które zupełnie niezamierzenie, w pośredni sposób, potwierdzają jej bytność na obrzeżach Układu Słonecznego. O bezpośrednich naukowych dowodach na razie nie ma mowy, ale potwierdzenie teorii autorstwa Zecharii Sitchina (mieszkającego w Nowym Jorku orientalisty pochodzącego z Izraela), opisanej w dziesięciu napisanych przez niego książkach z cyklu „Kroniki Ziemi”, zdaje się być coraz bliższe.

Jednym z pośrednich dowodów istnienia 12 planety Sitchina (Nibiru według starożytnych Sumerów, Marduk w terminologii Babilończyków) są komety. Sitchin twierdzi, że powstały one niespełna 4 miliardy lat temu, podczas kataklizmu, który wydarzył się u zarania istnienia Układu Słonecznego. Wówczas, w wielką wodną planetę, krążącą wokół Słońca, w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się skalne rumowisko pasa planetoid, między orbitami Marsa i Jowisza, uderzył przybysz z odległego kosmosu – Nibiru. Kosmiczny „agresor” rozbił Tiamat (starożytna nazwa wodnej planety), a sam został schwytany przez grawitację naszej gwiazdy i stał się jeszcze jednym ciałem periodycznie ją okrążającym. Komety według Sitchina, to, więc nic innego, jak cząstki połówki rozbitej Tiamat (druga połowa przemieściła się na inną orbitę i stała się Ziemią), które wraz z Nibiru powędrowały w odległe rejony Układu Słonecznego. Tam też teraz jest ich „dom”, z którego od czasu do czasu powracają do wewnętrznej strefy Układu, stwarzając nam piękne, aczkolwiek groźnie wyglądające widowisko.

Odkrycia sond kosmicznych badających komety (o sondzie Stardust, która zbadała kometę Wild, pisałem w tekście „Jak powstają komety?” – patrz Planeta X, dział Poszukiwania), stawiają astronomom coraz większe wyzwania i konieczność zmian paru, wydawało się pewnych, teorii. O nowych, wręcz sensacyjnych doniesieniach na ten temat przeczytać można w „Gazecie Wyborczej” z 15.12.2006 r.

„Komety są dziećmi naszego Układu Słonecznego – donosi „Science”. Wbrew hipotezom, które mówiły, że są ulepione z obcych minerałów, a nawet że są przybyszami z innych gwiazd” – tak rozpoczyna się artykuł Piotra Cieślińskiego „Zagadkowe komety”. Dalej czytamy: „Według dotychczas obowiązującego poglądu, komety mialy narodzić się w tych obszarach Układu, gdzie panuje wieczny mróz. Słońce jest tak odległe, że prawie nie grzeje. Komety miały być po prostu kulami brudnego lodu. Tym większą niespodziankę przyniosły badania skalnych drobin, jakie zebrała wprost z warkocza komety Wild 2 sonda Stardust i dostarczyła je na Ziemię. Już w marcu pojawiły się pierwsze sensacyjne doniesienia mówiące, że większość drobin składa się z mieszaniny minerałów, które krystalizują w wysokich temperaturach ponad tysiąca stopni C. Minerały te musiałyby powstać dość blisko gorącego Słońca. W jaki więc sposób trafiły do lodowego jądra komety Wilde 2, która porusza się między Marsem a Jowiszem, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu krążyła daleko za Neptunem? Pierwsze podejrzenie padło na obce gwiazdy. Być może w okolice Słońca zabłądziła materia przetworzona w okolicy innej gwiazdy? Jednak publikacja „Scence” rozwiewa tę wątpliwość. Badając proporcje niektórych izotopów (m.in. tlenu) w odpryskach z komety Wilde 2, jednoznacznie ustalono, że pochodzą one ze Słońca. To oznacza, że zanim kometa się narodziła z kryształków lodu gdzieś w okolicach dzisiejszego Neptuna, musiały w te rejony wcześniej dotrzeć materiały przetopione w słonecznym tyglu”.

Fot.2

Cieplej, coraz cieplej. Okazuje się, że składniki komet pochodzą nie z odległych rejonów pozaukładowych, a ze Słońca. Ale przecież równie dobrze mogły one trafić ze Słońca nie bezpośrednio do materii komety, a do oceanu pokrywającego Tiamat. Skąd jednak wzięła się tak wysoka temperatura, niemal tysiąca stopni C, która spowodowała krystalizację mieszaniny materiałów? Ano z kosmicznej katastrofy! Zderzenie Tiamat i Nibiru (dokładniej Tiamat i księżyców Nibiru) musiało wyzwolić nie tylko gigantyczną energię, ale i olbrzymią temperaturę. Kawałki Tiamat, czyli woda zmieszana z błotem i cząstkami płaszcza planety, natychmiast zamarzły w próżni i zostały porwane przez Nibiru w obszary, gdzie do dzisiaj pozostają w formię zamarzniętych brył.

Ciepło, coraz cieplej. Już naprawdę niewiele brakuje, aby oficjalna nauka potwierdziła, że nie tylko elementy komet, ale i one całe narodziły się w wewnętrznej części Układu Słonecznego. To jednak pociągnęłoby za sobą konieczność zrewidowania wielu innych uznanych i „nienaruszalnych” teorii dotyczących Układu Słonecznego, a takich rewolucji naukowcy bardzo nie lubią.


Tekst: Przemysław Mroczek

zrodlo: nautilus.org.pl
  • 0

#2

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Polecam artykuł w całości:
http://www.gazetawyb...42,3793558.html

Polecam także newsy (z 14.12) ze strony domowej STARDUST-a:
http://stardust.jpl....home/index.html
Można dowiedzieć o niebo więcej o wynikach badań próbek komety Wild 2. Między innymi to, że opócz wysokotemperaturowch minerałów wnętrze komety zawiera także (a w sumie przede wszystkim) minerały niskotemperaturowe. To rzuca cień na poniższą skądinąd już bezzasadną konkluzję.

Cieplej, coraz cieplej. Okazuje się, że składniki komet pochodzą nie z odległych rejonów pozaukładowych, a ze Słońca. Ale przecież równie dobrze mogły one trafić ze Słońca nie bezpośrednio do materii komety, a do oceanu pokrywającego Tiamat. Skąd jednak wzięła się tak wysoka temperatura, niemal tysiąca stopni C, która spowodowała krystalizację mieszaniny materiałów? Ano z kosmicznej katastrofy! Zderzenie Tiamat i Nibiru (dokładniej Tiamat i księżyców Nibiru) musiało wyzwolić nie tylko gigantyczną energię, ale i olbrzymią temperaturę. Kawałki Tiamat, czyli woda zmieszana z błotem i cząstkami płaszcza planety, natychmiast zamarzły w próżni i zostały porwane przez Nibiru w obszary, gdzie do dzisiaj pozostają w formię zamarzniętych brył.

Zimno, coraz zimniej. Co to za argument???
Pomijając już kontrargument przytoczony powyżej, mam pytanie do Pana Przemka...

Jaka jest zasadność tłumaczenia się Nibiru w kontekście wyjaśniania wysokich temperatur? Przecież to w ogóle niepotrzebne. Mało to było 4.5 - 3. 8 mld lat temu zderzeń ciał w kształtującym się Układzie Słonecznym? Proszę spojrzeć choćby na Księżyc i wyobrazić sobie, co biedaczek musiał przeżywać w tych swoich odległych początkach. Na pewno było mu bardzo gorąco.

Brzytwa Ockhama się kłania.

Sitchin twierdzi, że powstały one niespełna 4 miliardy lat temu, podczas kataklizmu, który wydarzył się u zarania istnienia Układu Słonecznego. Wówczas, w wielką wodną planetę, krążącą wokół Słońca, w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się skalne rumowisko pasa planetoid, między orbitami Marsa i Jowisza, uderzył przybysz z odległego kosmosu – Nibiru. Kosmiczny „agresor” rozbił Tiamat (starożytna nazwa wodnej planety), a sam został schwytany przez grawitację naszej gwiazdy i stał się jeszcze jednym ciałem periodycznie ją okrążającym. Komety według Sitchina, to, więc nic innego, jak cząstki połówki rozbitej Tiamat (druga połowa przemieściła się na inną orbitę i stała się Ziemią), które wraz z Nibiru powędrowały w odległe rejony Układu Słonecznego.

Nie ma to jak fantazja. :] Planety, które wskutek zderzeń rozlatują się na kawałki to w bajkach można co najwyżej pooglądać.
Tak dla urealnienia wyobrażeń, przypominam prezentowaną już tu na forum symulację komputerową, która pokazuje, jak wyglądałoby zderzenie ciał naprawdę dużego kalibru.

You Tube - End of World
  • 0



#3

michalp.
  • Postów: 1792
  • Tematów: 98
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jako że mariush zdementował informacje i na jednym poście poprzestało, pozwoliłem sobie zacytować mariusha i wysłać pytanie do Pana Przemka.

Jaka jest zasadność tłumaczenia się Nibiru w kontekście wyjaśniania wysokich temperatur? Przecież to w ogóle niepotrzebne. Mało to było 4.5 - 3. 8 mld lat temu zderzeń ciał w kształtującym się Układzie Słonecznym? Proszę spojrzeć choćby na Księżyc i wyobrazić sobie, co biedaczek musiał przeżywać w tych swoich odległych początkach. Na pewno było mu bardzo gorąco.


A oto jaką wiadomość otrzymałem:

Witam,
Dziękuję za maila. Odpowiadam - tu nie chodzi wyłącznie o wysokie
temperatury, a o dystrybucję komet. Zderzenia ciał w poczatkowym okresie
kształtowania się Układu Słonecznego w żaden sposób nie wpłynęły na
powstanie komet i na ich umiejscowienie w obłoku Oorta i innych rejonach
zewnętrznych. To o czym pisałem w ostatnim tekście jest tylko mimowolnym
nawiązaniem do nowych odkryć astronomii, które mogą (ale oczywiście nie
muszą) potwierdzić teorię Sitchina i innych badaczy.
Pozdrawiam,
Przemysław Mroczek

:]
  • 0

#4

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dzięki `Pi3gi~` za zainteresowanie. :)

Przyznam, że trochę skołowaciałem czytając odpowiedź Pana Przemka.

Wpierw czytam coś takiego:

Jednym z pośrednich dowodów istnienia 12 planety Sitchina (Nibiru według starożytnych Sumerów, Marduk w terminologii Babilończyków) są komety. Sitchin twierdzi, że powstały one niespełna 4 miliardy lat temu, podczas kataklizmu, który wydarzył się u zarania istnienia Układu Słonecznego. Wówczas, w wielką wodną planetę, krążącą wokół Słońca, w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się skalne rumowisko pasa planetoid, między orbitami Marsa i Jowisza, uderzył przybysz z odległego kosmosu – Nibiru. Kosmiczny „agresor” rozbił Tiamat (starożytna nazwa wodnej planety), a sam został schwytany przez grawitację naszej gwiazdy i stał się jeszcze jednym ciałem periodycznie ją okrążającym. Komety według Sitchina, to, więc nic innego, jak cząstki połówki rozbitej Tiamat (druga połowa przemieściła się na inną orbitę i stała się Ziemią), które wraz z Nibiru powędrowały w odległe rejony Układu Słonecznego.


A zaraz potem to:

Zderzenia ciał w poczatkowym okresie
kształtowania się Układu Słonecznego w żaden sposób nie wpłynęły na
powstanie komet

??? :o

Odpowiadam - tu nie chodzi wyłącznie o wysokie
temperatury, a o dystrybucję komet.

A co jest niewytłumaczalnego w rozkładzie orbit kometarnych?

Poniżej rozkład orbit znanych komet Układu Słonecznego:
Dołączona grafika

Na osi poziomej odłożono wielkość orbity komety (wielka półoś orbity) wyrażoną w AU (1 AU = odległość Słońce-Ziemia). Na niebiesko zaznaczono orbity komet krótkookresowych (krążących w odległościach bliższych niż Neptun), a na czerwono orbity komet długookresowych, krążących na skrajach U. Słonecznego, poza orbitą Neptuna (aż do 100 000 AU = ok. 1 roku świetlnego).

Na osi pionowej odłożono wartość nachylenia orbity komety do płaszczyzny orbity ziemskiej (ekliptyki). Zakres od 0 do 180 stopni (dla kątów większych niż 90 stopni ruch wsteczny - kometa krąży w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu planet U. S.)

Zagęszczenie ok. 3-5 AU (rejon pasa planetoid) to "rodzina" najmasywniejszej planety Jowisza. Jej istnienie doskonale jest wyjaśnione jako wynik oddziaływania grawitacyjnego tej największej planety.

W przypadku komet długookresowych nie widać żadnej znaczącej regularności, z której cokolwiek można było by wywnioskować. Orbity komet rozkładają się dość przypadkowo, jeśli chodzi o wielkość ich orbit, czy ich nachylenie do ekliptyki. Ewentualnie można dopatrzyć się pewnego zagęszczenia w okolicach 50 000 AU . To odległość do hipotetycznego obłoku Oorta, z którego mogą przybywać komety (jego powstanie jest z dużym prawdopodobieństwem wynikiem "wydmuchania" drobnej materii lodowej na skraj Układu Słonecznego przez ciśnienie wiatru słonecznego w początkowych okresach jego istnienia; analogiczne zjawisko obserwujemy wokół innych, dopiero co powstających pozasłonecznych układów planetarnych).

:)
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych