Skocz do zawartości


Zdjęcie

Śladami olbrzyma - Planety X


  • Please log in to reply
44 replies to this topic

#1

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Tropem olbrzyma - Planety X

Dołączona grafika


W 1846 roku, została opublikowana praca astronoma Kenetha Changa na temat istnienia dziesiątej planety, tzw. Planety X
( patrz: A Tenth Planet ).

W roku 1978 została mocno wzmocniona teoria Planety X, gdy Robert Harrington i Tom Van Flanden z Obserwatorium Marynarki Wojnnej USA w Waszyngtonie przystąpili do opracowywania nowych danych naukowych masy Plutona i jego satelity Charona. Na tej podstawie ci dwaj astronomowie stwierdzili, że orbity Urana i Neptuna podlegają zakłóceniom na skutek grawitacyjnego oddziaływania jakiegoś nie zidentyfikowania ciała niebieskiego ( patrz:The location of Planet X ).
Harrington i Van Flanden posłużyli się wyrafinowaną techniką modelu komputerowego, która pozwoliła im wysunąć hipotezę, że to Dziesiąta Planeta, ochrzczona "Planetą X", wypchnęła Plutona i Charona z orbit wokól Neptuna, którego były satelitami.
Według nich Planeta X mogła być "planetą intruzem" przechwyconą przez Słońce i poruszającą się po niezwykle nachylonej orbicie wokółsłonecznej o bardzod długim okresie. Z ich obliczeń wynikało, że Planeta X powinna być 3-4 razy większa od Ziemi. Ta teoria jest niezwykle zbieżna z teorią prezentowaną przez Zecharię Sitchina, według którego rzeczywiście Nibiru, która była wyrzucona z innego systemu słonecznego, została przechwycona przez grawitację naszego Układu Słonecznego, po czym zderzyła się z jedną z planet, czego następstwem było powstanie pasa asteroid.

W roku 1982 NASA oficjalnie potwierdziła możliwość istnienia Planety X. W wydanym oświadczeniu znalazło się stwierdzenie, że "daleko poza najodleglejszymi planetami jest naprawdę jakiś tajemniczy obiekt".

W roku 1983 wystrzelony w kosmos satelita IRAS ( Infrared Astronomical Satellite ) - Satelita Astronomoczny do Badań w Podczerwieni, dostrzegł w gęblinach wszechświata duży, tajemniczy obiekt. Zaraz potem, 30 grudnia 1983 roku, Washington Post zamieścił streszczenie wywiadu z kierownikiem naukowym programu IRAS, Gerrym Neugebauerem z Laboratorium Napędu Odrzutowego ( Jet Propulsion Laboratory, JPL ) w Kaliforni.
Cyt. "W kierunku konstelcji Oriona przy pomocy orbitującego teleskopu odkryto ciało niebieskie, które może mieć wielkość planety-giganta Jowisza i może być tak blisko Ziemi, że jest częścią naszego Układu Słonecznego ...Mogę dodać tylko tyle, że nie wiemy co to jest".

W roku 1987 NASA wydała oficjalny komunikat dopuszczający istnienie Planety X, w następstwie którego Newsweek w numerze z 13 lipca 1987 roku doniósł:
Cyt: "W ubiegłym tygodniu NASA zorganizowała konferencję prasową w Ośrodku Badawczym Amesa w Kalifornii, aby dokonać dość dziwnego oświadczenie, zgodnie z którym "wokół Słońca może, lub nie - krążyć po ekscentrycznej orbicie dziesiąta planeta". Główny prelegat w czasie tego spotkania, naukowiec NASA, John Anderson oświadczył, że ma przeczucie, iż Planeta X jest gdzieś tam, jednak nie w pobliżu pozostałych dziewięciu. Jeśli ma rację, będzie można znaleźć odpowiedź na dwa najbardziej intrygujące pytania nauki dotyczące przestrzeni kosmicznej: co wywoływało tajemnicze zaburzenia Urana i Neptuna w XIX wielu? I co zabiło dinozaury 26 milionów lat temu?

Pod koniec lat osiemdziesiątych zaczęto podważać - ( a może maskować? ) istnienie dziesiątej planety. Tylko niewielu astronomów od tego czasu gotowa była przyznać, że jest to faktem. Jednak historia na tym się nie kończy....

7 października 1999 roku, w dzienniku stacji ABC pojawiła się wiadomość: "Dziesiąta Planeta? - zaburzenia ruchu komet wskazują, że coś tam jednak jest". Podano w niej, że astronomowie:
"znaleźli na obrzeżach Układy Słonecznego ślady masywnego, odległego, wciąż niewidocznego jeszcze obiektu - być może dziesiątej planety albo jakiejś zabłąkanej gwiazdy, która zdaje się spychać komety wgłąb naszego systemu z orbity oddalonej od nas o trzy biliony mil".
Takie wnioski wyciągneły dwa niezależne od siebie zespoły uczonych - jeden z Angli, a drugi z Uniwersytetu Stanu Luizjana w Lafayette - badające wydłużone, ekliptyczne orbity tak zwanych "komet dlugookresowych" pochodzących z chmury lodowych śmieci usytułowanej poza orbitą Plutona. Badacze ci uważają, że zachowanie komety najlepiej da się wyjaśnić obecnością "obiektu zakłócającego, działającego w rytm galaktycznych pływów".

Po dokładnym przeanalizowaniu natury "kosmicznego intruza", wysunięto wniosek, iż na pewno Pluton jest za mały aby być w całości odpowiedzialnym za wszystkie obserwowane zaburzenia wokół orbit Neptuna i Urana. Perturbaje w naszym Układzie Słonecznym wyraźnie wskazują na istnienie innych jeszcze obiektów, być może dziesiątej planety, umownie nazwanej Planetą X. Istnieją poglądy, iż przy obecnej zaawansownej technologii możliwe byłoby wykrycie tak dużej planety. W rzeczywistości wcale tak być nie musi jeśli taka planeta posiada bardzo wydłużoną orbitę eliptyczną, zbliżoną do orbity "komet dlugookresowych" pochodzących z chmury lodowych śmieci położonej daleko poza orbitą Plutona.
Carol Rutland, dyrekotorka Ośrodka Nauk o Kosmosie Uniwersytetu Stanowego Columbus, stwierdziła:
.......Naukowcy przychylający się do istnienia Plaanety X argumentują, iż duże ciało planetarne poruszające się po wydłużonej orbicie ekliptycznej może potrzebować czasu życia siedmiu do dziewięciu pokoleń na wykonanie pełnego okrążenia. Planeta X mogła pozostać nie zauważona, jeśłi przemieszcza się po bardzo długiej elipsie niemal prostopadle do płaszczyzny ruchu dziewięciu znanych planet. Taka orbita może być wydłużona do tego stopnia, że owa nieznana planeta może potrzebować od 700 do 1000 lat na jej pokonanie".

A tymczasem...

28 lipca 2005 roku, została odkryta Xena przez doktora Mike'a Browna z Caltechu w Pasadenie, którego badania były częściowo finansowane przez NASA.

Xena okazała się jednym z najbardziej błyszczących obiektów Układu Słonecznego, co było kompletnym zaskoczeniem dla astronomów. Zespół naukowców pod kierownictwem Mike Browna domniemywa, że „tak wysoka odblaskowość Xeny może być wynikiem wydostawania się na powierzchnię metanu”.
Jak jednak jest to możliwe (w Pasie Kuipera panuje przecież kosmiczna ”zima”), nikt dokładnie nie wie.
Badacze poszukujący Planety X, uważają, że takie dziwne zachowanie Xeny jest jak najbardziej zrozumiałe. W dodatku odkrycie dokonane przez Teleskop Hubble’a, jest kolejnym dowodem istnienia legendarnego ciała niebieskiego, przez starożytnych Sumerów nazwanego Nibiru.
Żeby Xena była tak jasna, musi w miarę często odnawiać swoją powierzchnię. W ostatnim numerze „New Scientist” napisał: „Powierzchnia Xeny jest jaśniejsza niż powierzchnia Antarktydy, jednak naukowcy nie mają pojęcia czym jest to spowodowane. Ponieważ okazało się, że jej średnica jest mniejsza niż z początku sądzono, oznacza, że musi odbijać około 86 % padającego na nią światła, a więc prawie tyle co świeży śnieg. Jaśniejszym ciałem w Układzie jest tylko Enceladus – książyc Saturna”. Richard Binzel – naukowiec specjalizujący się w badaniu planet w Massachusetts Institute of Technology, powiedział na wieść o doniesieniach Browna: „To szokująca wiadomość. Przestrzeń kosmiczna to bardzo brudne miejsce. Cząteczki wiatru słonecznego zmieniają strukturę lodu, z czasem powodując jego ciemnienie.

Dołączona grafika


W kosmosie bardzo trudno, aby cokolwiek było jasne i świecące, bo wymaga to ciągłego odnawiania powierzchni”.
Brown zasugerował dwie możliwości odświeżania powierzchni Xeny. Planeta porusza się po bardzo wydłużonej orbicie, w odległości od 38 do 97 jedniostek astronomicznych (jednostka astronomiczna to odległość dzieląca Ziemię od Słońca). Kiedy znajduje się najbliżej Słońca, podczas swojego 560 letniego obiegu, może posiadać gazową atmosferę. Kiedy jednak oddala się od Słońca, dociera do niej tak mało światła słonecznego, że atmosfera musi zamarznąć, pozostając na powierzchni świeżą i świecącą. Richard Binzel zwrócił jednak uwagę, że podobny proces zachodzi także na powierzchni Plutona (porusza się w odległości 30-50 j.a.), który jednak jest ciemny i nie ma żadnych śladów odnawiania powierzchni. Kolejną sugestią Browna był wypływ świeżego metanu na powierzchnię. Binzel ripostuje: „Problem w tym, że astronomowie sądzą, iż wnętrze Xeny składa się ze skał i lodu. Aby metan (który jest gazem), przetrwał we wnętrzu tak odległej planety, potrzebne by było jakieś źródło energii. Niektóre obiekty kosmiczne są ogrzewane, kiedy znajdą się w obrębie działania sił grawitacyjnych dużo większych planet. Xena jest jednak absolutnie samotna. Nawet gdyby założyć, że posiada własnego satelitę, większego od niej dziesieciokrotnie, to o i tak byłby zbyt mały aby ogrzać Xenę. Nawet rozpad radioaktywnych izotopów w jej wnętrzu nie mógłby dostarczyć wymaganego ciepła. To naprawde niezwykła tajemnica”.
To co zdumiewa astronomów, dla poszukiwaczy Nibiru jest jasne jak słońce. Dla każdego kto śledzi teorie dotyczące Planety X, jest oczywiste, że Xena ma regularną możliwość odnawiania swojej powierzchni. Jeżeli przyjmiemy, że orbita Xeny zbiega się z orbitą „ciemnego” towarzysza Słońca, wówczas stanie się jasne, że to właśnie Planeta X powoduje możliwośc aby Xena zachowywała się jak...kometa! Jeżeli ten mały glob jest „zawieszony” pomiędzy dwoma gwiazdami, Słońcem i jego ciemnym towarzyszem (teoria ta mówi o Planecie X jako brązowym karle, wkrótce o tym napiszę), to jego aktywność znacznie wzrasta, kiedy znajdzie się w pobliżu Ciemnej Gwiazdy.

Dane dostarczone przez Teleskop Hubble’a wskazują, że Xena posiada niezwykle błyszcząca powierzchnię. Takie powierzchnie powstają w bezpośredniej bliskości masywnych planet. Xena nie ma takiego sąsiedztwa. Jednak regularnie musi się znajdować w pobliżu jakiegoś masywnego ciała, tak aby odnawiać swoją powierzchnię, jak to obserwujemy. Takie wyjaśnienie jest proste i logiczne. To właśnie periodyczne spotkania z Planetą X/Ciemną Gwiazdą/brązowym karłem, modelują jej powierzchnię. Tak więc Xena, mała planetka wielkości Plutona, może zachowywać się jak planetarnej wielkości kometa, kiedy znajdzie się w zasięgu oddziaływania Ciemnej Gwiazdy. Wówczas uwalniają się gazy z jej wnętrza, odświeżając powierzchnię. Kiedy jest blisko Słońca (tak jak teraz), zmrożona powierzchnia otrzymuje zbyt mało ciepła, aby stać się kometą. Jednak w największym oddaleniu od centrum Układu Słonecznego, napotyka brązowego karła, i tak właśnie staje się kometą.
To doprawdy niezwykły pomysł, aby Xena była kometą wielkości planety, w dodatku aktywną w dużej odległościod Słońca. Teoria ta jest jednak bardzo prawdopodobna. Jej twórcą jest Andy Lloyd, jeden z najbardziej kreatywnych badaczy Planety X. Jak sam twierdzi, jest w kontakcie z astronomami, którzy przyznają, że wyłącznie jego idea tłumaczy tajemnicę Xeny. Wszystko na to wskazuje, że gdzieś tam, w Pasie Kuipera, a może tuż poza nim, jest ciało kosmiczne o rozmiarach gazowych planet Układu Słonecznego. Ciało, które oddziałuje nie tylko na Xenę, ale w równych cyklach na cały Układ Słoneczny.

Być może temat ten zostanie jeszcze kiedyś uzupełniony...

Źródło: missionpharaoh.com
paranormalne.pl
  • 0

#2

michalp.
  • Postów: 1792
  • Tematów: 98
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

dwa najbardziej intrygujące pytania nauki dotyczące przestrzeni kosmicznej: co wywoływało tajemnicze zaburzenia Urana i Neptuna w XIX wielu? I co zabiło dinozaury 26 milionów lat temu?

W takim razie co ? I gdzie to pisze ?
  • 0

#3

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ale o co Ci chodzi?? Bo nie bardzo rozumie??
  • 0

#4

michalp.
  • Postów: 1792
  • Tematów: 98
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Czy John Anderson opisał gdzieś swoją teorię na temat zaburzenia Urana i Neptuna w XIX wieku? I co spowodowało wg. niego masowe wymieranie dinozaurów 26 milionów lat temu.
  • 0

#5

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Na polskich stronach raczej ciężko będzie znaleźć...
  • 0

#6

waluta.
  • Postów: 437
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Cz istnieje 10 planeta? moim zdaniem tak ponbieważ zakłucenia w orbitach zewnętrznych planet i komet wskazują że coś tam jest. :hmm: Tylko czy to rzeczywiście 10 planeta czy brązowy karzeł.
Jak sądzicie? :ufo:
  • 0

#7

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Całkiem ciekawe, osobiście sądze że to przebiegunowanie co ma się wydażyć w 2012 będzie spowodowane właśnie przez tą planetę x która przelatuje obok słońca co te 11tys. lat i przez jej pole magnetyczne że tak powiem ziemia wywraca się na bok.

I tak przy okazji, dinozaury wygineły 62mil. lat temu, a nie 26. :)
  • 0

#8

ravers.
  • Postów: 67
  • Tematów: 10
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Poszukiwania Planety X czyli Nibru.

Już w roku 1968 Agencja Bezpieczenstwa Narodowego USA w studium o zjawisku UFO zanalizowała konsekwencje "konfliktu miedzy technicznie zaawansowaną cywilizacją pozaziemską a stojacą na niższym poziomie rozwoju cywilizacją ziemską".
Również astronomowie głowili się nad perturbacjami w orbitach Uranu i Neptuna oraz rozważali możliwość istnienia jeszcze jednej planety, położonej najdalej od Słońca. Nazwali to hipotetyczne ciało niebieskie Planeta X.
Opracowując przewidywaną trajektorie komety Halleya, Joseph L. Brady z Lawrence Livermore Laboratory w Kalifornii odkrył, że także orbita tej komety ulega perturbacjom. Jego obliczenia skłoniły go do wysunięcia sugestii, że Planeta X kraży w odleglosci 64 j.a. od Słońca w cyklu orbitalnym o długości 1800 lat ziemskich.
Brady i inni astronomowie szukajacy Planety X zakładają, że krąży ona wokół Słońca jak inne planety, wyznaczając jej odleglosc od Słońca biorą połowe wielkiej osi jej orbity. Ale wedlug świadectw sumeryjskich Nibiru kraży wokól Słonca jak kometa, po orbicie o ogromnym mimośrodzie, tak że odleglosc od Słońca tej planety równałaby się niemal całej wielkiej osi, a nie tylko jej połowie. Czy fakt, że Nibiru jest w drodze powrotnej do swego perygeum, mógł zaważyc na tym, że wyznaczony przez Brady'ego cykl 1800 lat jest dokładnie połową cyklu orbitalnego Nibiru, zapisanego przez Sumerów, a liczacego 3600 lat? Byly jeszcze inne wnioski Brady'ego, które znamiennie pokrywaja sie z danymi sumeryjskimi: to, że planeta porusza sie po orbicie ruchem wstecznym nie w tej samej płaszczyznie orbitalnej (ekliptyce), co reszta planet (z wyjatkiem Plutona), lecz pod pewnym pod kątem wzgledem niej.
Zaintrygowani tymi odkryciami, dwaj koledzy Christiego z U.S. Naval Observatory, Robert S. Harrington (który wspólpracowal z Christiem przy identyfikacji Charona) i Thomas C. Van Flandern, doszli do wniosku po serii symulacji komputerowych, że planeta inwazyjna musiała istnieć - planeta dwa do pięciu razy wieksza niż Ziemia, o nachylonej orbicie, której półoś "nie przekraczała 100 j.a". Był to nastepny krok współczesnej nauki na drodze potwierdzania starożytnej wiedzy: cała koncepcja planety inwazyjnej, która spowodowała wszystkie te osobliwosci, zgadzała sie z sumeryjską opowiescią o Nibiru; odległość 100 j.a. natomiast, gdyby ją podwoić zgodnie z pozycja Słońca jako ogniska, lokalizowałaby Planete X tam, gdzie umieszczali ja Sumerowie.
W roku 1981, dysponując danymi z Pioneera 10 i Pioneera 11 oraz z dwóch Voyagerów, dotyczącymi Jowisza i Saturna, Van Flandern i jego czterej koledzy z U.S. Naval Observatory zanalizowali na nowo orbity tych planet,
Przemawiajac przed Amerykanskim Towarzystwem Astronomicznym, Van Flandern przedstawil nowe dowody, oparte na złożonych równaniach grawitacyjnych, że ciało niebieskie co najmniej dwa razy wieksze niż Ziemia krąży wokól Słońca w odleglosci co najmniej 2,4 mld km za Plutonem w cyklu orbitalnym o długości co najmniej 1000 lat.
"The Detroit News" opublikowaly tę wiadomość 16.01.1981 na stronie tytułowej wraz z sumeryjskim wizerunkiem Układu Słonecznego, wziętego z "Dwunastej Planety", i streściły główne tezy tej ksiażki.
Do poszukiwan Planety X przyłączyła sie wtedy NASA, glównie pod kierownictwem Johna D. Andersom z JPL, który opracowywał wtedy trajektorie Pioneerów. W oświadczeniu wydanym ze swego Ames Research Center 17 czerwca 1982 i anonsowanym nagłówkiem "Pioneery mogą odnaleźć Dziesiatą Planete", NASA ujawniła, że te dwa statki kosmiczne zastały zaangażowane do poszukiwań Planety X
We wrześniu tego samego roku, 1982, U.S. Naval Observatory potwierdziło, że "zajmowało się poważnie" poszukiwaniami Planety X. Dr Harrington powiedział, że jego zespół "ograniczył się do wąskiego wycinka nieba" i dodał, że według uprzednio wysnutego wniosku ta planeta "porusza sie znacznie wolniej niz jakakolwiek planeta znana obecnie".
Poszukiwanie Planety X przestało być zagadnieniem czysto akademickim i stało sie jednym z głównych zadan U.S. Naval Observatory (jednostki Marynarki Wojennej USA). Wiadomo, że podczas wielu tajnych misji wahadłowców USA użyto nowych teleskopów, przeznaczonych do badań odległych przestrzeni Kosmosu; wiadomo też, że kosmonauci na pokładzie radzieckiego Saluta prowadzili w tajemnicy poszukiwania tej planety.
Dopiero wrażliwy na promieniowanie termiczne satelita IRAS, który został w końcu stycznia 1983 roku wystrzelony na orbite 900 km nad Ziemia w ramach wspólnego amerykańsko-brytyjsko-holenderskiego przedsiewziecia, pchnął znacznie badania do przodu. Oczekiwano, że będzie mógł wykryć planete wielkości Jowisza z odległości 277 j.a. Zanim wyczerpał się chłodzący go ciekły hel, statek zdażył zaobserwować 250 000 obiektów astronomicznych
Jednym z jego ustalonych zadań było poszukiwanie dziesiątej planety. Relacjonujac wyprawę i omawiając misje tego satelity, "The New York Times" z 30.01.1983 zatytułował swój artykuł "W poszukiwaniu Planety X tropy się rozgrzewają". Artykuł przytoczył wypowiedź astronoma Ray'a T. Reynoldsa z Ames Research Center: "Astronomowie sa tak pewni dziesiątej planety, iż uważaja, że nie pozostało już nic innego, tylko ją nazwać". Czy IRAS znalazł dziesiatą planete?
Mimo oficjalnych zaprzeczeń w końcu 1983 roku pewna rzecz wyszła na jaw. Ów "przeciek" nastapił w jedynym wywiadzie, jakiego udzielili glówni naukowcy programu IRAS, przeprowadzonym przez Thomasa O'Toole'a z działu naukowego "Washington Post". Historia ta, ogólnie zignorowana - a być może wyciszona - powtórzona została przez kilka dzienników, które opatrzyły ją różnymi nagłówkami: "Gigantyczny obiekt wprowadza w zakłopotanie astronomów", "Tajemnicze ciało niebieskie znalezione w Kosmosie", "Tajemnica olbrzymiego obiektu na krańcach Układu Słonecznego"
WASZYNGTON. "Ciało niebieskie prawdopodobnie tak duże, jak olbrzymia planeta Jowisz, i prawdopodobnie tak blisko Ziemi, że trzeba by je zaliczyć do Układu Słonecznego, wykrył w kierunku gwiazdozbioru Oriona teleskop czuły na promieniowanie podczerwone, zwany IRAS."
"Washington Post": " Gdy naukowcy z programu IRAS ujrzeli tajemnicze ciało astronomiczne i obliczyli, że może się znajdować w odległości nie dalszej niz 80 mld km a niektórzy uważali, że być może porusza się ono w kierunku Ziemi"...
"Tajemnicze ciało - kontynuował raport - zostało zaobserwowane dwukrotnie przez IRAS". Druga obserwacja nastapiła w sześć miesięcy po pierwszej i mogło z niej wynikać, że to ciało astronomiczne prawie wcale się nie ruszyło z miejsca. Stwarza to sugestie, że nie jest to kometa, ponieważ kometa nie miałaby tak wielkich rozmiarów, jakie stwierdziliśmy, a poza tym prawdopodobnie byłaby w ruchu" - powiedział James Houck z Centrum Cornella Radiologii i Badan Kosmicznych, członek zespołu naukowego IRAS.
Czy zatem IRAS, wykrywajac promieniowanie cieplne, zauważył dziesiatą planete? Wielu astronomów tak uważa. Dla przykładu zacytujmy Williama Gutscha, prezesa American Museum-Hayden Planetarium w Nowym Jorku (i redaktora naukowego WABC-TV). Pisząc o odkryciach IRAS w swej rubryce "Skywatch", powiedział: "Dziesiąta planeta mogła być już zlokalizowana, a nawet skatalogowana", choc trzeba ją jeszcze zobaczyć przez teleskop optyczny.
Czy do takiego wniosku doszedł też Biały Dom, jak mógłby o tym świadczyć nowy kurs przyjety w polityce od roku 1983 przez oba supermocarstwa, a także powtarzane, "hipotetyczne" wypowiedzi dwóch przywódców, dotyczace obcych z Kosmosu?
W jakis czas po pierwszym spotkaniu Reagan-Gorbaczow w roku 1985, bez fanfar czy przedwczesnych zapowiedzi, jeśli nie w zupełnej tajemnicy, Stany Zjednoczone zwołały "grupe roboczą" naukowców, ekspertów przysiegłych i dyplomatów na spotkanie z przedstawicielami NASA i innych amerykanskich instytucji, aby rozważyć kwestie istot pozaziemskich. Niewiele wiadomo publicznie o obradach Komitetu Roboczego, z tego jednak, co można było się dowiedzieć, wynika, że zajmowano sie głównie tym, jak utrzymać autorytatywną kontrole nad kontaktami z cywilizacją pozaziemską, jak zapobiec nie upoważnionemu, przedwczesnemu lub szkodliwemu ujawnieniu takiego faktu. Jak długo można utrzymywać taką informację w sekrecie? W jaki sposób podać ją do wiadomości publicznej? Jak zapobiec przewidywanej panice o zasięgu światowym, wywołanej pogłoskami? Na kim powinien spoczywać obowiazek udzielania odpowiedzi na lawine pytań i co należy mówić?

Do 1985 roku wielu astronomów również intrygowala "teoria Nemezis", przedstawiona po raz pierwszy przez geologa Waltera Alvareza z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley oraz jego ojca, Luisa Alvareza, laureata nagrody Nobla. Zauważając pewną regularność w wymieraniu gatunków na Ziemi (włacznie z dinozaurami), wysuneli sugestie, że jakaś "gwiazda śmierci" czy planeta o mocno nachylonej i wielce eliptycznej orbicie wznieca deszcz komet, które niosą zagłade i spustoszenie do wnętrza Układu Słonecznego, w tym także na Ziemie. Im bardziej astronomowie i astrofizycy (tacy jak Daniel Whitmire i John Matese z Uniwersytetu w Luizjanie) analizowali te możliwości, tym bardziej skłaniali sie do wniosku, że nie jest to "gwiazda śmierci", lecz Planeta X.
Rozpracowując gruntownie wraz z Thomasem Chesterem, szefem zespołu badającego dane IRAS, transmisje radiacji podczerwonej, Whitmire powiedział w maju 1985: "Możliwe, ze Planeta X zostala juz zarejestrowana i czeka na natychmiastowe odkrycie". Jordin Kare, fizyk z Lawrence Berkeley Laboratory, zasugerował, żeby uzyć teleskopu Schmidta w Australii razem z komputerowym systemem badawczym, zwanym "pożeraczem gwiazd", celem przeszukania nieba poludniowego. Jeśli nie bedzie mozna jej tam zlokalizować - powiedzial Whitmire - "astronomom wypadnie z tym poczekac do roku 2600", gdy ta planeta przetnie ekliptyke."

Warto zauważyc, że po roku 1984, po zagadkowym odkryciu dokonanym przez IRAS, w Stanach Zjednoczonych, Zwiazku Radzieckim i krajach europejskich zaczęto pośpiesznie konstruować nowe teleskopy; starsze zaś przerabiano w celu zwiekszenia ich możliwosci. Najwiekszą wage przywiazywano do teleskopów na półkuli południowej. Na przykład we Francji Obserwatorium Paryskie powołało specjalny zespół do poszukiwań Planety X, w zwiazku z czym Europejskie Obserwatorium Południowe uaktywniło Teleskop Nowej Technologii (NTT) w Cerro La Silla w Chile. W tym samym czasie dwa supermocarstwa podjely działania w przestrzeni kosmicznej, zmierzajace do odnalezienia Planety X. Wiadomo, że Rosjanie wyposazyli w 1987 roku swoja nowa stacje kosmiczna Mir w kilka poteżnych teleskopów przyłacząjac do stacji jedenastotonowy "modul naukowy" zwany Kwant, który opisywano jako "jednostke astrofizyczną wielkiej energii". Ujawniono, że cztery z tych teleskopów miały przeszukiwać niebo południowe. NASA zaplanowała wynieść na orbite najpoteżniejszy teleskop, jaki kiedykolwiek zbudowano - teleskop Hubble'a - gdy program wahadłowców doznał porażki w katastrofie Challengera; jest powód, by przypuszczać, że nadzieje na odkrycie Planety X w czerwcu 1987 pokładano w tym, że teleskop ten zostanie wtedy właśnie wprowadzony na orbite (ostatecznie umieszczono go tam na poczatku 1990 roku tylko po to, żeby stwierdzic, że jest niesprawny).
Tymczasem najbardziej systematyczne i coraz dokladniejsze poszukiwania oparte na instalacjach ziemskich prowadzono wciąż w U.S. Naval Observatory. W serii wyczerpujacych artykułów publikowanych przez magazyny naukowe w sierpniu 1988 (i w okolicach tej daty) potwierdzono obliczenia wykazujące perturbacje w orbitach planet oraz zapewniono jeszcze raz, że wybitni astronomowie sa przekonani o istnieniu Planety X. Krążac po orbicie podobnej do orbity komety Halleya, Planeta X spędza cześć swojego czasu nad ekliptyką (w obszarze nieba pólnocnego), wiekszość zaś pod ekliptyką (na niebie południowym).
Dr Harrington przedstawił najnowsze wyniki swoich badan w rozprawie opublikowanej w "The Astronomical Journal" (10/1988), zatytułowanej "Położenie Planety X". Rozprawa opatrzona była szkicem nieba wskazujacym najbardziej prawdopodobne miejsca, w których może znajdować sie teraz Planeta X, zarówno na niebie pólnocnym, jak południowym. Jednak w świetle danych z Voyagera 2, który przeleciał obok Urana i Neptuna i wykrył nieustające perturbacje - nieznaczne, lecz dostrzegalne - w ich obecnych orbitach, Harrington nabrał pewności, ze Planeta X znajduje sie teraz na niebie południowym.
Potwierdza je również niedawne ustalenie, że ta planeta orbituje w naszym kierunku z południowego wschodu, od strony gwiazdozbioru Centaura. Teraz widzimy w tamtym miejscu zodiakalną konstelacje Wagi; natomiast w czasach babilonskich/biblijnych było to miejsce Strzelca. Tekst cytowany przez R. Campbella Thompsona w Reports of the Magicians and Astronomers of Nineveh and Babylon opisuje ruch nadchodzącej planety, gdy zakręca ona przy Jowiszu, przybywając na miejsce Niebiańskiej Bitwy w pasie planetoid - na Miejsce Przejscia (stąd nazwa Nibiru):

Pierwsza Wojna Gwiezdna ?

12 lipca 1988 Zwiazek Radziecki wystrzelił bezzałogowy statek kosmiczny, nazwany Phobos 2, który dotarł bezpiecznie do Marsa w styczniu 1989 i wszedł na orbite wokół tej planety, co bylo pierwszym krokiem prowadzącym do osiągniecia ostatecznego celu - lotu po orbicie niemal identycznej z orbita Phobosa, małego ksieżyca Marsa (stad nazwa statku), i zbadania tego ksieżyca. Statek był wyposażony w żródlo emisji jonów i broń laserową, która miała strzelać promieniami w ksieżyc i wzburzac w ten sposób pył oraz rozproszkowywac materie na powierzchni; aparatura na pokładzie statku miała analizowac powstajacą chmurę. W tej fazie badań przewidywano zawieszenie statku zaledwie 45 m nad powierzchnią Phobosa; jego kamery miały rejestrować obiekty nawet nie większe niz 15 cm
Wszystko szło dobrze, dopóki Phobos 2 nie zrównał sie z Phobosem, wtedy, 28 marca 1989, radzieckie centrum kontroli lotów ujawniło nagłe "problemy" ze statkiem.
Na ujawnionych później ostatnich zdjeciach wykonanych przez statek, dostrzeżono "niezidentyfikowany obiekt" czy "eliptyczny cien" na Marsie znajdujący się między statkiem a Marsem. Wg. obliczen badaczy ze Zwiazku Radzieckiego "cien", który widac na ostatniej fotografii zrobionej przez Phobosa 2, ma okolo 20 km długości.
Kilka dni wcześniej statek zarejestrował identyczne zjawisko, z tą róznicą, że w tym przypadku "cień" mial około 25-30 km długości a obiekt zarejestrowała zarówno kamera optyczna, jak kamera do zdjeć w podczerwieni.
Komantarze typu: "Gdy ostatni obraz był w połowie drogi - powiedział - oni [Rosjanie] zobaczyli coś, czego tam być nie powinno". Rosjanie - kontynuował - "nie ujawnili jeszcze tego ostatniego obrazu, a my nie będziemy zgadywać, co przedstawiał".

Czy jestesmy wyjątkowi? Czy jestesmy sami?

Były to główne pytania postawione w roku 1976 w "w dwunastej Planecie", książce prezentujacej starożytne świadectwa dotyczace Anunnaki (biblijnych Nefilim) i ich planety Nibiru.Wiele zapisów świadczy o tym, że prowadziło się i prowadzi poszukiwania istot pozaziemskich oraz jeszcze jednej planety. To, że te poszukiwania wzmogły sie w ostatnich latach, wynika z ogólnie dostepnych dokumentów. Lecz teraz stało się także oczywiste, że poza pogłoskami, zaprzeczeniami i "przeciekami" istnieje od jakiegoś czasu świadomosc, jeśli nie publiczna, to przywódców świata - po pierwsze tego, że w Układzie Słonecznym jest jeszcze jedna planeta, po drugie zas tego, że nie jesteśmy sami.
JEDYNIE TYM MOŻNA WYTŁUMACZYĆ NIEWIARYGODNE ZMIANY, JAKIE ZASZŁY NA ŚWIECIE Z JESZCZE BARDZIEJ NIEWIARYGODNA SZYBKOSCIĄ.
JEDYNIE TYM MOZNA WYTLUMACZYC AKTUALNE PRZYGOTOWANIA NA TEN DZIEN, KTÓRY Z PEWNOSCIA NADEJDZIE, GDY TE DWA FAKTY BEDA MUSIAŁY ZOSTAĆ UJAWNIONE PRZED LUDZKOSCIĄ.
Wygląda na to, że wszystko, co absorbowało i dzieliło światowe mocarstwa, przestało sie nagle liczyć. Mur berlinski, symbol podzialu Europy, runał. Żelazna kurtyna, która militarnie, ideologicznie i ekonomicznie oddzielała Zachód od Wschodu, została zdemontowana. Głowa ateistycznego komunistycznego imperium składa wizyte papieżowi - w sali dekorowanej średniowiecznym malowidłem wyobrażajacym UFO. Prezydent USA, George Bush, który zaczął swoją kadencje w 1989 roku od polityki ostrożnego wyczekiwania, odrzucił po latach całą swoją ostrożność i stał sie gorliwym partnerem radzieckiego przywódcy Michaiła Gorbaczowa, przekreśląjąc dotychczasowy porządek dzienny. Dlaczego?
"The New York Times" z 6.02.1990 nad raportem o reaktywowanych programach SETI umiescil nagłówek: "POLOWANIE NA OBCYCH W KOSMOSIE: NASTEPNE POKOLENIE". Drobna, niemniej symboliczna zmiana: nie mówi sie już o pozaziemskich "istotach rozumnych", lecz o OBCYCH.
Z publicznego wystapienia prezydenta Reagana, który powiedział w Fallston, Maryland, 4 grudnia 1985: "to niech pan po prostu pomyśli, jak łatwe byłoby pańskie i moje zadanie, które mamy do spełnienia na tych spotkaniach, gdyby ten świat stanał nagle w obliczu zagrożenia ze strony jakichś innych gatunków z innej planety. Zapomnielibyśmy o wszystkich znikomych róznicach, jakie dzielą nasze kraje, i zrozumielibyśmy raz na zawsze, ze wszyscy jesteśmy ludzmi złaczonymi wspólną Ziemią"
Journey Into Space, na spotkaniu w Białym Domu w marcu 1986, kiedy wybrana grupa sześciu naukowców referowała prezydentowi Reaganowi odkrycia Voyagera na Uranie, prezydent wypytywał: "Zbadaliście panowie wiele rzeczy w Kosmosie; czy znalezliście jakies dowody na to, ze moga być tam inni ludzie?" Gdy zaprzeczyli, prezydent powiedział na zakończenie spotkania, że ma nadzieje, iż "za jakiś czas doswiadczą czegoś bardziej emocjonujacego".
16 lutego 1987 na miedzynarodowym sympozjum "Przetrwanie ludzkości", zorganizowanym na Kremlu - Gorbaczow powiedział - "Los świata i przyszłość ludzkości zajmuje najlepsze umysły od czasu, gdy człowiek po raz pierwszy pomyslał o przyszłosci. Na naszym spotkaniu w Genewie prezydent USA powiedział, że gdyby Ziemi zagroziła inwazja istot pozaziemskich, Stany Zjednoczone i Związek Radziecki połaczą swoje siły, żeby odeprzeć taka napaść."
Prezydent Reagan jeszcze raz zwrócił publicznie uwagę na pozaziemskie niebezpieczeństwo na zebraniu generalnym ONZ 21 września 1987. Mówiąc o potrzebie przekucia mieczy na lemiesze, powiedział:
"W naszym obsesyjnym zaaferowaniu antagonizmami chwili czesto zapominamy, jak wiele łaczy wszystkich ludzi. Byc może potrzebne nam jest jakies zewnętrzne, ogólne zagrożenie, abyśmy sobie uświadomili tą więź. Myśle czasem, jak szybko zniknełyby nasze róznice, gdybyśmy staneli w obliczu niebezpieczenstwa spoza tego świata".
I kolejny raz prezydent Reagan poruszył utrzymywaną w tajemnicy kwestię zagrożenia spotykając się w Chicago w maju 1988 z członkami National Strategy Forum, powiedział im, że się zastanawia, "co by sie stało, gdybyśmy wszyscy na świecie odkryli, ze zagraża nam niebezpieczenstwo z zewnatrz - jakaś potęga z Kosmosu - z innej planety".

W kwietniu 1989 roku, natychmiast po incydencie z Phobosem 2 na Marsie, miedzynarodowy zespół opracował zbiór wytycznych. Był to dwustronicowy dokument zatytułowany DEKLARACJA ZASAD DOTYCZĄCYCH DZIAŁAŃ, JAKIE MAJĄ BYĆ PODJĘTE PO WYKRYCIU INTELIGENCJI POZAZIEMSKIEJ. Dokument zawierał dziesięć paragrafów i aneks; jego wyrażnym zamierzeniem było utrzymanie przez określone władze kontroli nad rozpowszechnianiem informacji, udzielanych po "wykryciu inteligencji pozaziemskiej".
W lipcu 1989 supermocarstwa uświadomiły sobie, że to, co sie stalo z Phobosem 2, nie było awarią; uruchomiono wtedy natychmiast mechanizm "działań, jakie mają być podjęte po wykryciu inteligencji pozaziemskiej".

Opracowano na podstawie Zecharia Sitchin - "Genesis raz jeszcze"

Planeta X czyli Nibru - została odkryta. Stwierdzono również istnienie cywilizacji pozaziemskich. Oceniono wynikające z tego zagrożenia oraz podjęto wysiłki budowy systemów obronnych a świat w tej kwestii jak nigdy się zjednoczył. Jak zawsze w takich przypadkach - wydarzenia te są przed opinią publiczną kamuflowane aby nie wywoływać paniki i ................ wojny antyreligijnej

Żródło:
http://www.ndw.v.pl/...d_artykulu=7490

Użytkownik +..... edytował ten post 30.04.2008 - 17:56

  • 0

#9

NoMeansNo.
  • Postów: 1580
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Planeta X czyli Nibru - została odkryta. Stwierdzono również istnienie cywilizacji pozaziemskich. Oceniono wynikające z tego zagrożenia oraz podjęto wysiłki budowy systemów obronnych a świat w tej kwestii jak nigdy się zjednoczył. Jak zawsze w takich przypadkach - wydarzenia te są przed opinią publiczną kamuflowane aby nie wywoływać paniki i ................ wojny antyreligijnej

:drink: Dobre, poczytałbym coś więcej.
  • 0

#10

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po pierwsze:

Nie Xena, a Eris. :)



A po drugie:

To co zdumiewa astronomów, dla poszukiwaczy Nibiru jest jasne jak słońce.

A co dla nich nie jest jasne jak Słońce? Dla nich nie istnieją tajemnice, wszystkie chyba już rozwikłali. :lol

Dla każdego kto śledzi teorie dotyczące Planety X, jest oczywiste, że Xena ma regularną możliwość odnawiania swojej powierzchni. Jeżeli przyjmiemy, że orbita Xeny zbiega się z orbitą „ciemnego” towarzysza Słońca, wówczas stanie się jasne, że to właśnie Planeta X powoduje możliwośc aby Xena zachowywała się jak...kometa! Jeżeli ten mały glob jest „zawieszony” pomiędzy dwoma gwiazdami, Słońcem i jego ciemnym towarzyszem (teoria ta mówi o Planecie X jako brązowym karle, wkrótce o tym napiszę), to jego aktywność znacznie wzrasta, kiedy znajdzie się w pobliżu Ciemnej Gwiazdy.

No niestety, teoryjka kupy się nie trzyma.

Bo albo:
1. Założymy, że odnawianie powierzchni Eris przez ciemnego towarzysza (brązowego karła) jest faktem i skażemy tą planetkę na krążenie wokół niego.

albo:
2. Założymy, że nie ma żadnego odnawiania powierzchni Eris przez ciemnego towarzysza i pozwolimy tej planetce krążyć tak, jak krążyła do tej pory, czyli wokół Słońca.

Inaczej się nie da.
Ja w ciemno obstawiam możliwość 2.

To doprawdy niezwykły pomysł, aby Xena była kometą wielkości planety, w dodatku aktywną w dużej odległościod Słońca. Teoria ta jest jednak bardzo prawdopodobna. Jej twórcą jest Andy Lloyd, jeden z najbardziej kreatywnych badaczy Planety X.

Faktycznie, niezwykły. Wręcz fantastyczny i bajeczny ;)
Może z Pana Andy'ego Loyda wybitny badacz Nibiru, ale raczej marny astrofizyk. :P

Jak sam twierdzi, jest w kontakcie z astronomami, którzy przyznają, że wyłącznie jego idea tłumaczy tajemnicę Xeny.

Ciekawe z kim? Z Patrickiem Gerylem? :rotfl:
  • 0



#11

Wlokus.
  • Postów: 111
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Całkiem ciekawe, osobiście sądze że to przebiegunowanie co ma się wydażyć w 2012 będzie spowodowane właśnie przez tą planetę x która przelatuje obok słońca co te 11tys. lat i przez jej pole magnetyczne że tak powiem ziemia wywraca się na bok.

I tak przy okazji, dinozaury wygineły 62mil. lat temu, a nie 26. :)

Czyli jeśli twierdzisz, że to w 2012 będzie spowodowane przez tą planetę x to musimy ją zniszczyć. :lol
  • 0

#12

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie no tak sobie myślę :mrgreen: , a jak będzie to nie wiadomo tylko dlaczego wogóle w mediach nic o tym nie mówią.
  • 0

#13

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

tylko dlaczego wogóle w mediach nic o tym nie mówią.

Bo nie ma o czym mówić...
  • 0



#14

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

No jak nie skoro ta nibru zbliża się do ziemi
  • 0

#15

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Gdyby jakieś Nibiru naprawdę za 5 lat miałoby (uderzyć w Ziemię/przelecieć w pobliżu Ziemi/ przelecieć w obrębie pasa planetoid*) to już byłoby bez większego problemy widoczne na niebie.

W zależności od wielkości prezentowałoby się to tak (różne spotykane "warianty" Nibiru):

- obiekt wielkości Marsa: dostrzegalny gołym okiem, ew. na granicy widzialności.
- obiekt wielkości Neptuna: jasny jak Mars w swoim maksymalnym blasku
- brązowy karzeł (Ciemna Gwiazda): przewyższająca w blasku Jowisza, być może dorównująca Wenus.

*niepotrzebne skreślić
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych