Skocz do zawartości


Zdjęcie

Rdzeń nauk Wielkiej Doskonałości


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Codzienna praktyka to po prostu rozwijanie całkowitej akceptacji i otwarcia się na wszelkie sytuacje i emocje oraz na ludzi, doświadczanie wszystkiego w pełni, bez mentalnych uprzedzeń i blokad. Utrzymując taką postawę nigdy nie będziemy się zamykać w sobie i koncentrować na własnym „ja”. To uwolni olbrzymią energię, którą zwykle ograniczają nasze mentalne uniki i nawykowa ucieczka przed życiowymi doświadczeniami.
Jasność świadomości może być w swych początkowych etapach nieprzyjemna, czy też powodować strach. Jeśli tak się stanie, powinniśmy całkowicie otworzyć się na ból czy obawy i po prostu pozwolić im się wydarzyć, bez lgnięcia do nich i bez odrzucania. W ten sposób runą bariery stworzone przez nasze własne nawykowe emocjonalne reakcje i uprzedzenia. Nie medytujmy tak jakbyśmy jedną częścią umysłu kontrolowali drugą, jak kot obserwujacy mysz. Powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że nie medytujemy po to, by pograżyć się w sobie i wycofać ze świata. W buddyjskiej jodze, nawet kiedy medytujemy na ośrodki energii, nie chodzi o introspekcję koncentracji: zasadnicze znaczenie ma całkowita otwartość umysłu.
Podstawą samsary (uwarunkowanego swiata w ktorym zyjemy) i nirwany jest alaja, poczatek i koniec pomieszania i urzeczywistnienia, natura uniwersalnej szuniaty i wszelkich widocznych zjawisk. Jest ona czymś bardziej nawet podstawowym, niż trikaja (trzy stany oświecenia) , jest też wolna od lgnięcia do oświecenia. Czasami nazywana jest „czystym” lub „pierwotnym” umysłem.
Chociaż pradżnia (najwyższa madrość) nie rozróżnia w niej jakichkolwiek oddzielnych aspektów, upaja (zręczne środki) uważają jej naturalną doskonałość i absolutną spontaniczność za pożyteczne narzędzia. Wszystkie aspekty każdego zjawiska są w pełni przejrzyste i świetliste. Cały wszechświat jest otwarty i wolny od przeszkód, wszystko przenika się w nim nawzajem. Jeśli postrzegamy wszelkie rzeczy jako nagie, jasne i pozbawione przeszkód, nie ma niczego do osiagnięcia lub urzeczywistnienia. Esencja zjawisk pojawia się naturalnie i jest w naturalny sposób obecna w świadomości wykraczajacej poza czas; oto całkowita otwartość.
Wszystko jest całkowicie doskonałe, takie jakie jest, w pełni czyste i niesplamione. Wszystkie zjawiska naturalnie pojawiają się na swe szczególne i właściwe sposoby, tworząc wciąż zmieniajace się, pełne znaczenia wzorce, na podobieństwo tancerzy wirujacych w porywajacym tańcu. Wszystko jest symbolem, jednak nie ma różnicy pomiędzy samym symbolem a prawdą, ktorą wyraża. Bez jakiegokolwiek wysiłku i praktyki, wyzwolenie, oświecenie i stan buddy zostają w pełni rozwinięte i doprowadzone do doskonałości. Oto naturalna doskonałość.
Codzienna praktyka to coś zwyczajnego, to samo życie. Ponieważ nierozwinięty stan umysłu w rzeczywistości nie istnieje, ostatecznie nie ma potrzeby by zachowywać się w jakiś szczególny sposób lub probować coś osiagnąć czy też coś praktykować. Nie powinniśmy zmierzać do osiagnięcia jakiegoś wielkiego celu czy wyższego stanu - takie podejście po prostu stworzy kolejne uwarunkowania oraz stanie się przyczyną sztuczności i w rezultacie będzie blokowało swobodny strumień umysłu. Nigdy nie powinniśmy myśleć o sobie, że jesteśmy grzeszni albo bezwartościowi - musimy uświadomić sobie własną czystość i doskonałość, to że z ostatecznego punktu widzenia niczego nam nie brakuje. Wykonując medytację, powinniśmy myśleć o niej jak o codziennym, naturalnym działaniu, podobnym do jedzenia albo oddychania, nie jak o wyjątkowym, oficjalnym wydarzeniu podejmowanym uroczyście i z wielką powagą. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że medytowanie jest wykraczaniem poza wszelki wysiłek, poza praktykę, dażenie do celu, poza dualizm zależności i wyzwolenia. Medytacja jest zawsze doskonała, nie ma więc potrzeby, by cokolwiek w niej poprawiać. Ponieważ wszystko, co się pojawia jest jedynie grą umysłu, nie ma „złej” sesji medytacyjnej i nie trzeba oceniać myśli jako „dobrych” albo „złych”. Dlatego nie powinniśmy siadać do medytacji z różnymi oczekiwaniami albo obawami dotyczacymi rezultatów praktyki - po prostu medytujmy bez ograniczajacego uczucia „ja medytuję”, nie probujmy kontrolować czy forsować umysłu, ani na siłę stać się spokojni. Jeśli zauważymy, że popełniamy jedną z tych niezręczności, powinniśmy zakończyć medytację, po prostu rozluenić się przez jakiś czas, po czym ponownie rozpocząć praktykę. Jeśli podczas medytacji albo po niej zauważamy, iż interpretujemy jej rezultaty, nie powinniśmy uważać ich za coś wyjątkowego, lecz jedynie rozpoznać, że są tylko zjawiskami i po prostu je obserwować. Przede wszystkim nie probujmy ponownie sztucznie ich wywoływać, jako że blokuje to naturalną spontaniczność umysłu. Wszystkie zjawiska są całkowicie nowe, świeże i absolutnie wyjątkowe, w pełni niezależne od pojęć takich jak „przeszłość”, „teraeniejszość” i „przyszłość” – jeśli doświadczamy rzeczy jakby w innym wymiarze czasu, oto absolutna spontaniczność. Nieprzerwany strumień coraz to nowych odkryć, olśnień i inspiracji, pojawiajacych się w każdym momencie, jest manifestacją wiecznej młodości żywej dharmy i jej cudów; wspaniałość i spontaniczność są grą albo roztańczonym aspektem wszechświata jako nauczyciela. Powinniśmy nauczyć się widzieć każdy dzień życia jako mandalę, pole mocy, w ktorego centrum sami się znajdujemy i być wolni od uprzedzeń spowodowanych przez dawniejsze uwarunkowania, obecne pożadania, oraz nadzieje i oczekiwania na przyszłość. Postaci owej mandali to codzienne obiekty naszych życiowych doświadczeń poruszajace się w tańcu gry wszechświata - symbolika za pomocą ktorej nuczyciel odsłania przed nami głęboki, najwyższy sens i znaczenie. Dlatego bądzmy naturalni i spontaniczni, przyjmujmy wszystko i uczmy się ze wszystkiego. Dostrzegajmy komiczną, zabawną stronę powoływania do życia różnych sytuacji. W medytacji przenikajmy przez iluzję przeszłości, teraeniejszości i przyszłości. Przeszłość jest tylko teraeniejszym wspomnieniem lub uwarunkowaniem, przyszłość to jedynie teraeniejsza projekcja, a sama teraeniejszość znika, zanim zdażymy ją uchwycić. Powinniśmy położyć kres koncepcjom na temat medytacji i uwolnić się od lgnięcia do wspomnień z przeszłości. Każdy moment medytacji jest całkowicie wyjątkowy i pełen potencjału nowych odkryć, nie jesteśmy więc w stanie ocenić medytacji przy pomocy przeszłych doświadczeń lub teorii. Po prostu w jednej chwili zanurzajmy się bezpośrednio w medytację całym umysłem, bądemy wolni od wahania, nudy czy podniecenia. Jeśli to możliwe, w medytacji najlepiej jest siedzieć w tradycyjnej pozycji - ze skrzyżowanymi nogami i wyprostowanym, chociaż nie sztywnym kręgosłupem. Najważniejsze jest jedenak, byśmy medytując czuli się wygodnie, więc lepiej jest siedzieć na krześle, jeśli siedzenie ze skrzyżowanym nogami sprawia nam ból. Na początku powinniśmy obudzić w sobie właściwe wewnętrzne nastawienie, bez względu na to, czy zamierzamy medytować na formy, czy też wykonywać medytację bezforemną. Jeśli nie konieczne to przynajmniej pożadane jest to, by medytacja bezforemna poprzedzona była medytacją na formę. By było to możliwe, na przestrzeni stuleci rozwoju buddyzmu powstały różne klasy praktyk wstępnych - najważniejsze z nich to medytacje na oddechy, powtorzenia mantr i techniki wizualizacji. Byśmy mogli zajmować się drugą i trzecią z tych klas, musimy najpierw otrzymać wskazówki od własnego nauczyciela, jednak kilka słów na temat pierwszej będzie tutaj z pewnością na miejscu, ponieważ metoda ta jest dosyć ogólna i nie zmienia się w dyżym stopniu w zależności od tego, kto ją akurat praktykuje. Po pierwsze, pozwólmy umysłowi podażać za ruchem oddechu, wchodzacego i wychodzacego przez czubek naszego nosa, aż stanie się spokojny. Następnie sprawmy, by umysł „spoczął” w procesie oddychania, aż cała nasza istota zda się stopić z nim w jedno. W końcu bądemy świadomi oddechu opuszczajacego nasze ciało i wychodzacego w przestrzeń, i stopniowo przenosimy uwagę z oddechu na odczucie przestronności i rozrostu. Poprzez stopienie tego ostatecznego odczucia z przeżyciem całkowitej otwartości osiagniemy stan bezforemnej medytacji.
Najprawdopodobniej powyższy opis trzech podstawowych aspektów może się wydać niejasny i niewystarczajacy. Jest to nieuniknione, ponieważ stanowi on probę określenia tego, co wykracza nie tylko poza słowa, lecz także poza myśli. Dotyka on esencji praktyki, tego czym jest ona w rzeczywistości - dotyczy natury rzeczy.
Słowa są jedynie formą upaja, zręcznych środków, wskazówką, ktora jeśli zadziała, umożliwi spontaniczne przejawienie się naszej własnej wrodzonej madrości i naturalnego doskonałego działania. Czasami w medytacji możemy doświadczyć luki w naszej zwyczajnej świadomości - nagłej i całkowitej otwartości. To doświadczenie pojawia się tylko wtedy, kiedy przestajemy myśleć w kategoriach medytacji i obiektu medytacji. Przypomina ono mignięcie ostatecznej rzeczywistości, jest jak nagły przebłysk, „flesz”, ktory na początku zdarza się rzadko, potem jednak wraz z postępem praktyki przychodzi coraz częściej. Doświadczenie to wcale nie musi być szczególnie wstrzasajace lub dramatyczne - jest tylko chwilą wielkiej prostoty. Nie popełniajcie błędu celowego wymuszania tych doświadczeń – postępowanie w ten sposób to zdrada naturalności i spontaniczności rzeczywistości.

(Od redakcji Diamentowej Drogi: powyższe nauki nie oznaczają, że należy spocząć na laurach - nie robić nyndro, nie unikać negatywnych działań i pomieszania oraz nie rozwjać mądrości i współczucia. Przy podobnym nastawieniu mogą się nawet okazać całkowicie niezrozumiałe i jako takie bezużyteczne)

Tlumaczenie, opracowanie: Kasia Biała
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych