Skocz do zawartości


Zdjęcie

Indianie Piraha nie potrzebują liczb


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Fot.-midianinja-via-Foter.com-CC-BY-NC-S

Foto: domena publiczna

 

Bezkresne obszary amazońskiej dżungli, mimo dewastacyjnej ingerencji człowieka, wciąż skrywają wiele tajemnic. Najbardziej intrygujące dotyczą zamieszkujących ten region pierwotnych plemion, zwłaszcza tych, które skutecznie bronią się przed wpływami cywilizacji białego człowieka. Jedną z enklaw tworzą Indianie z plemienia Piraha, osiedleni w brazylijskiej części Amazonii.

 

Tworzą niewielką społeczność posługującą się być może najbardziej niezwykłym językiem spośród siedmiu tysięcy używanych przez mieszkańców naszej planety. Indianie Piraha nie potrafią na przykład liczyć i przez to nie mają w narzeczu liczebników. Ale to nie jedyna wyróżniająca ich cecha. Sami siebie nazywają „Hiaitiihi” (Prości). Takie też wiodą życie w amazońskiej gęstwinie, mieszkając w małych osadach rozsianych wzdłuż rzeki Maici.

 

Plemię Piraha liczy dzisiaj około 300–350 osób. To być może jedyny lud na świecie, który w swoich wierzeniach nie ma mitu stworzenia. Po prostu „wszystko jest zrobione” od zawsze. Ich religia uznaje jednak istnienie świata duchów, dla którego rezerwują określenie xigagai, lecz nie kultywują żadnych rytuałów i nie zbudowali mitologii nawiązującej do świata pozazmysłowego. To zapewne tłumaczy niewielkie zapotrzebowanie na sztukę, której nie rozwinęli poza poziom prymitywnych rysunków oraz nieskomplikowanych w formie amuletów służących do odstraszania demonów.

 

Największą wiedzą o tym dziwnym plemieniu szczyci się amerykański lingwista Daniel Everett, profesor Wydziału Lingwistyki, Literatury i Kultury na Uniwersytecie Stanowym Illinois. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku podjął, na zlecenie organizacji SIL International, badania nad językiem Piraha. Po mniej więcej roku poznał go na tyle, że zaczął rozumieć o czym Indianie między sobą rozmawiają. To zresztą ocaliło mu życie, gdy pewnego dnia podsłuchał, że członkowie plemienia planują zabicie Daniela. Gdy pokrzyżował owe makabryczne plany, Piraha zorientowali się, że Everett rozumie ich mowę, zmienili nastawienie i przyjęli do społeczności.

 

DanielEverett-300x203.jpg

 Daniel Everett. Foto: domena publiczna

 

Dzięki temu amerykański uczony zgłębił do końca tajniki ich języka. Stąd wiemy, że jest on bardzo ubogi fonetycznie (ma tylko osiem spółgłosek i trzy samogłoski). Piraha nadrabiają ograniczone możliwości formowania słów poprzez użycie zróżnicowanej intonacji, a nawet formy gwizdanej języka, ponoć bardzo użytecznej w komunikacji podczas polowań. Inną zdumiewającą cechą ich języka jest brak w nim liczebników oraz liczby mnogiej. Indianom Piraha w zupełności wystarczają dwa wyrazy: hoi (mało) i baagiso (dużo). Podjęte przez Everetta próby nauczenia ich liczenia do dziesięciu za pomocą portugalskich liczebników zakończyły się fiaskiem. Równie odporni okazali się na próby nauczenia nazw kolorów, bo w ich słowniku one nie występują. Kiedy Indianie Piraha chcą określić jakiś kolor, to najczęściej używają porównań, na przykład „jak brudna krew” albo „jak zwiędły liść”.

 

Piraha nie pragną żadnych zmian. Chociaż utrzymują dość regularne kontakty ze światem zewnętrznym i coraz częściej korzystają z wytworów naszej cywilizacji, konsekwentnie odmawiają nauki innych języków. Pytani przez Everetta dlaczego tak robią, wyjaśnili, że obca mowa jest „zakrzywiona” (xapagaiso) i gdyby ją posiedli, to utraciliby własną tożsamość.

źródło

 

 


  • 4





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych