Skocz do zawartości


Zdjęcie

MMT - bzdura czy panaceum? Japonia typowana do roli prekursora nowoczesnej teorii monetarnej


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

MMT.jpg

Media zaczynają przypisywać Japonii rolę pioniera w skutecznym wdrażaniu MMT, nowoczesnej teorii
monetarnej. Eksperci i sami politycy pozostają jednak podzieleni co do tej koncepcji.

Foto: AP / East News

 

Zgodnie z poglądem Heraklita z Efezu jedyną stałą rzeczą jest zmiana. To prawo dotyczy także modeli ekonomicznych, ale zmienić model biznesowy jest zadaniem trudnym, obarczonym poważnymi konsekwencjami, jeżeli wybierze się źle. Jednym z kandydatów do modelu, który najlepiej na nowo opisze obecne realia jest nowoczesna teoria monetarna (Modern Monetary Theory, nazywana w skrócie MMT). Pojawiają się głosy, że jeżeli doskonale sprawdza się w Japonii, można ją z powodzeniem wprowadzać w innych miejscach świata.

 

 "New York Times" pooświęcił MMT obszerny artykuł zatytułowany "Model MMT niechętny do przyznania swojej roli: Japonia", w którym opisano, dlaczego japońskie działania wpisują się w teorię i z jakich powodów powinny zostać przeszczepione na inne, dojrzałe gospodarki na świecie.

 

Czym jest MMT?

 

MMT w skrócie polega na postulacie, że państwo nie jest w stanie zbankrutować niezależnie od poziomu zadłużania się. Jeżeli kontroluje się własną walutę, wówczas można wydawać do woli. Zgodnie z koncepcją nie może dochodzić do niewypłacalności państw, ponieważ zadłużanie się przez rządy może - choć wydaje się to nieprawdopodobne - dążyć do nieskończoności bez negatywnych skutków.

 

Japonia została nazwana "niechętną" do podjęcia się nowej roli krzewiciela MMT, ponieważ rządzący nią politycy sami w teorię nie wierzą. "NYT" cytuje premiera Shinzo Abe, który określił MMT jako "zbyt upraszczającą", ministra finansów Taro Aso, który nazwał ją "bardzo niebezpieczną" i wreszcie szefa banku centralnego Haruhiko Kurodę mówiącego o niej jako "ekstremalnej".

 

Piotr Kuczyński, analityk finansowy z wieloletnim doświadczeniem, do niedawna główny ekonomista DI Xelion, mówi wprost:

 

Zadziwiający jest ten artykulik. Słowa w nim nie ma na temat tego, dlaczego w Japonii takie zadłużenie (ponad 230 proc. PKB) jest możliwe. Otóż tylko i wyłącznie dlatego, ze 95 proc. długu jest w rękach Japończyków. Gdyby duża część była w rękach zagranicy to Japonia mogłaby za chwilę pójść drogą Grecji.

 

A przekładanie japońskiego wzorca na politykę monetarno-fiskalną w USA jest według mnie kompletnym obłędem. USA i tak ma już nieco ponad 100 proc. zadłużenia. Decyzja o wprowadzeniu MMT, czyli o drukowaniu dolara do końca świata i jeden dzień dłużej doprowadziłaby do upadku dolara na rynkach globalnych. Z pewnością skończyłaby się jego rola jako globalnego wehikułu finansowego.

 

Być może w jego miejsce z czasem wszedłby juan. Implikacje dla świata są nie do ocenienia. Mogłoby to doprowadzić nawet do utraty wiary w fiat money. Byłby to koniec świata, jaki znamy.

 

MMT poświęcił swój obszerny tekst Rafał Woś na łamach Obserwatora Finansowego. Pełen artykuł z połowy kwietnia można znaleźć tutaj. Woś w następujący sposób opisuje możliwy potencjał MMT także i dla Polski:

 

Co takiego wyjątkowego jest w MMT, że o niej rozmawiamy? Akurat tu decydujące znaczenie ma mieszanka dwóch czynników. Po pierwsze, MMT to faktycznie jest alternatywa wobec obowiązującego dziś neoliberalnego myślenia o kapitalistycznej gospodarce.

 

Sama oryginalność nie wystarczyłaby jednak. MMT ma jeszcze jedną zaletę. W przeciwieństwie do całego szeregu odjechanych czy utopijnych teorii ekonomicznych wydaje się mieć całkiem spory potencjał, by w perspektywie kilku najbliższych lat przemieścić się z półki "teoria ekonomiczna" na półkę "polityczna praktyka".

 

Kto suwerennemu zabroni?

 

Koncepcja MMT w dzisiejszej dobie jest atrakcyjna ze względu na akcentowanie poczucia suwerenności państwa. Jeszcze raz skorzystamy z komentarza Rafała Wosia, który opisał ten wątek następująco:

 

"(...) rząd suwerennego kraju, który suwerennie kontroluje emisję swojej waluty nie powinien cofać się przed ponoszeniem koniecznych do dobrego i sprawiedliwego rządzenia krajem wydatków publicznych. Nie powinien w ogóle rozumować w kategoriach "ten wydatek (na przykład na godne pensje dla nauczycieli czy konieczne zasiłki dla opiekunów osób niepełnosprawnych) jest wprawdzie słuszny, ale nas na niego nie stać". Bo rząd suwerennego państwa stać na każdy wydatek" - pisał Woś we wspominanym tekście o MMT.

 

A może jednak bzdura...

 

Zwolennicy MMT chcą, żebyśmy uwierzyli, że oszukując ekonomię rządy mogą powiększać bezkarnie deficyty, dopóki finansują ten proces własną walutą - przynajmniej dopóki nie pojawia się inflacja. MMT jest wierutną bzdurą.

 

Do kwestii MMT w zupełnie odmiennym tonie odnieśli się równolegle z publikacją "NYT" John Greenwood (główny ekonoimsta brytyjskiego Invesco) i Steve H. Hanke (profesor ekonomii na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa). W swoim tekście w dzienniku "Wall Street Journal" akronim określający teorię rozszyfrowali jako "Magiczna Teoria Monetarna". Autorzy przypominają, że japoński dług wzrósł z poziomu 60 proc. PKB w 1990 roku do astronomicznej wartości 235 proc. obecnie i że nie udało się w tym czasie odczuć pozytywnego wpływu MMT na gospodarkę.

 

Greenwood i Hanke powołują się na dane sprzed i po kryzysie finansowym z 2008 roku. Wtedy rządowy deficyt wynosił jedynie 2 proc. PKB, by po załamaniu na rynku urosnąć po roku blisko pięciokrotnie.

 

Zdaniem autorów, sytuację w Japonii należy rozpatrywać korzystając z klasycznych teorii pieniądza, a nie nowoczesnych koncepcji w rodzaju MMT (nazywają je rzekomym "panaceum na wszystko"). Między 1974 i 1984 rokiem Japonia cieszyła się złotymi czasami gospodarki ze stabilnymi wzrostami PKB i niską inflacją.

 

Następnie ten spokój zburzyły porozumienie Plaza z 1985 roku i z Luwru w 1987. Pierwsze miało na celu osłabienie dolara wobec niemieckiej marki i japońskiego jena, drugie natomiast miało to osłabienie zatrzymać i ugruntować nowy ład. Konsekwencje dla Japonii były jednak poważne, ponieważ rynek wszedł w fazę bańki spekulacyjnej, po pęknięciu której rozpoczęła się pierwsza z tak zwanych straconych dekad.

 

Minister finansów Japonii Taro Aso odniósł się do kwestii MMT w parlamencie: "To nie jest część debaty publicznej, to teorią, co do której nie jestem pewien, czy zasługuje na miano teorii, to linia argumentowania".

 

Japonia przygotowuje się do podwyżki podatku od konsumpcji, którą zapowiedziano na październik. Rząd premiera Shinzo Abe przekładał podwyżkę z 8 do 10 proc. już dwukrotnie. Zwolennicy MMT postulują, że tego modelu nie da ot tak po prostu włączyć czy wyłączyć, raz wprowadzona MMT działa w sposób trudno odwracalny. Ich zdaniem można wpływać na sytuację ekonomiczną właśnie podatkami. Jeżeli dojdzie do przegrzania finansów przez MMT, wówczas podwyżki podatków mogą powstrzymać nadmierny popyt.

 

... i do tego ulotna

 

Z kolei Hiromichi Miyamoto, dyrektor zarządzający Japońskiego Instytutu Inwestycji Zagranicznych (JOI, Japan Institute for Ovearseas Investment) twierdzi, że dla niego MMT jest ulotną koncepcją:

 

Rzeczywiście, wielokrotnie słyszałem, że rynek rządowych obligacji się załamie. Mniej więcej od ostatnich 10 do 15 lat. Ale jednak ostatnio ta teoria przestała być powtarzana nawet w mediach. Japonia jest specyficznym krajem i jej sytuacja nie znajdzie zastosowania w innych gospodarkach.

 

Uważam, że na naszą wyjątkowość składają się takie czynniki jak: japońska narodowość, niski poziom podatku od konsumpcji (obecnie 8 proc., wspominana podwyżka ma go podnieść do 10 proc. - przyp. red.), czy mocna pozycja jena nawet w sytuacjach kryzysowych.

 

W porównaniu do nas Amerykanie i mieszkańcy krajów wschodzących pożyczają pieniądze i cieszą się konsumpcją. Japończycy są generalnie bardziej oszczędni i skłonni do odkładania pieniędzy. Nawet jeżeli poziom japońskiego długu rządowego się zwiększa, japońskie firmy i obywatele odkładają środki. Przez długi czas stawka podatku od konsumpcji była jeszcze niższa niż obecnie i wynosiła od 3 do 5 proc. Była przez to ogromna przestrzeń do zbierania podatków.

 

Za niedługo podatek wzrośnie do 10 proc. co i tak będzie o wiele niższym poziomem niż w przypadku krajów UE. Jednak przez to systematycznie spada przestrzeń do ściągania podatków.

 

Nie sądzę, że sytuacja, w której będzie można zwiększać dług, potrwa w nieskończoność.

źródło

 

 

 


  • 2





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych