Skocz do zawartości


Zdjęcie

O tym, jak Winston Churchill swoich terytorialsów w piki z gazrurek uzbrajał


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

pika1.jpg

Napis na zdjęciu: Eksponat muzealny. Około 1943 r. Ta pika to ostatnia nadzieja Home Guard.
Spójrzcie na nią i utrzymujcie swoje karabiny w czystości, a swój proch suchy.

Podpis pod zdjęciem: Pika Home Guard, opisana przez lorda Crofta, podsekretarza

w ministerstwie wojny, jako „bardzo efektywna i cicha broń”, jest uważana przez przynajmniej

jednego dowódcę kompanii za „ostatnią nadzieję”.

Ten żołnierz z pewnością zdaje się woleć swój pistolet maszynowy.

(Ilustracja z „The War Illustrated”, pod. red. Sir Johna Hammertona, Vol. 5, nr 123, 10 marzec 1942, s. 536)

 

 

Brytyjska Home Guard miała na swym wyposażeniu bardzo nieortodoksyjne rodzaje uzbrojenia. Były wśród nich działa wyprodukowane z rur kanalizacyjnych strzelające ładunkami przywiązanymi do kijów od mioteł czy odpalane ze specjalnych wyrzutni deskorolki z minami przeciwpancernymi.

 

Żadne z tych urządzeń nie przyciągnęło tak bardzo uwagi prasy jak pika, która trafiła do magazynów HG na przełomie 1941 i 1942 roku. Winę za całe zamieszanie ponosił sam brytyjski premier Winston Churchill.

 

70 tysięcy karabinów na całą armię

 

Latem 1940 roku Brytyjczycy stanęli wobec dość palącego problemu. Ich armia lądowa poniosła porażkę we Francji, zaś ani RAF, ani Royal Navy nie dawały gwarancji powstrzymania niemieckiego desantu. Rząd podjął więc decyzję o utworzeniu nowej formacji ochotniczej, Local Defence Volunteers, przemianowanej później na Home Guard. O ile odzew społeczny był doskonały, a liczba zgłaszających się szybko przekroczyła zakładane liczby, to drastycznie brakowało broni. Brytyjskie jednostki wycofujące się z Francji pozostawiły tam około 90 tysięcy karabinów, nie wspominając nawet o stratach w broni ciężkiej1. W całym kraju znajdowało się około 70 tysięcy karabinów, które w pierwszym rzędzie należało przeznaczyć na potrzeby armii regularnej2.

 

Co ciekawe, tworząc pierwsze schematy organizacyjne nowej formacji zakładano, że British Expeditionary Force wróci wraz ze swym sprzętem, co jeszcze bardziej komplikowało sytuację3. Kiedy okazało się, że najlepsze jednostki Armii Brytyjskiej trzeba wyposażać od podstaw, cały plan obrony Wielkiej Brytanii stanął na głowie. Zbierano broń z każdego możliwego źródła, łącznie z prywatnymi kolekcjami i muzeami. Mimo tych wysiłków, nawet jednostki regularne musiały czasem posługiwać się kijami zamiast karabinów4.

 

W połowie 1941 roku, cała sytuacja była już w dużej mierze opanowana. Choć Home Guard nadal nie była jednolicie wyposażona i umundurowana, jej członkowie mogli się już pochwalić posiadaniem broni maszynowej, głównie pochodzącej z I wojny światowej Lewisów, a także dość dużą liczbą (choć niewystarczającą dla całego stanu osobowego) karabinów Lee-Enfield, Ross czy P-14 i P-17.

 

Mieli już nawet własne działa (tak zwane Miotacze Northovera) i radzili sobie coraz lepiej z użytkowaniem rożnego rodzaju granatów. Powoli i stopniowo HG zaczęła nabierać kształtów, tak samo zresztą jak jej członkowie. Kiedy jednak wydawało się, że okres największych wstrząsów cała formacja ma już za sobą, rząd zgotował gwardzistom dość ciekawą niespodziankę.

 

Przyczyną całego zamieszania był dość wojowniczy temperament Winstona Churchilla. Był on stuprocentowym zwolennikiem walki, w razie inwazji, o każdy centymetr ziemi, dopuszczając nawet przeprowadzanie ataków samobójczych5. Był autorem samej nazwy Home Guard, i zawsze starał się dbać o swych „podopiecznych”. Kiedy proces uzbrajania HG przeciągał się, w czerwcu 1941 roku wystosował ponaglający list do War Office, w którym pisał między innymi: „Każdy mężczyzna musi mieć broń jakiegoś rodzaju, choćby tylko maczugę czy pikę”6.

 

Pika – pomysł niepozbawiony sensu?

 

Nie było to pierwsze wojownicze oświadczenie tego polityka, jednak tym razem sprawy potoczyły się ciut innym torem niż przezeń spodziewany. Ktoś w ministerstwie wziął słowa Churchilla całkiem na poważnie i w lipcu 1941 roku WO złożyło zamówienie na wykonanie 250 tysięcy pik7. Niektórzy łączą to z faktem powiększenia stanów HG na mocy wprowadzenia w grudniu 1941 roku poboru do tej formacji, który miał być lekarstwem na narastający problem niestawiania się na zbiórki i szkolenia, ale łączył się jednak ze zwiększonym zapotrzebowaniem na jakąkolwiek broń8.

 

Do jednostek nowa broń zaczęła docierać jesienią 1941 roku. Składała się z rury używanej zazwyczaj do przesyłania gazu o długości około 1 metra i średnicy około 5 centymetrów. Do jednego końca rury przyspawano bagnet nożowy o długości głowni 43 cm9. Były to zwykłe bagnety wz. 1907, z których zdjęto okładziny. Wsadzano je rękojeścią do wylotu rury i spawano. Całość uzupełniało wykonanie uchwytu, do czego wykorzystywano zwykły sznurek. W ten sposób powstawała dość poręczna broń o długości około 1,5 metra i wadze około 2,3 kilograma.

 

W teorii tego typu pika wpisywała się dość dobrze w charakterystykę uzbrojenia HG, będąc po prostu kolejną improwizowaną bronią mającą za zadanie zamaskowania w jakikolwiek sposób braku broni palnej. Co więcej, sam pomysł nie był, wbrew pozorom, pozbawiony pewnego sensu.

 

Całkowita długość broni była prawie identyczna z długością standardowego karabinu Lee-Enfield No. 4 z nasadzonym bagnetem nożowym, przez co żołnierz uzbrojony w pikę był pewnego rodzaju ekwiwalentem żołnierza uzbrojonego w karabin bez amunicji z nasadzonym bagnetem10. Poza tym nie każdy członek HG musiał być wyposażony w karabin czy inną broń palną. Na pewno nie potrzebowali jej londyńscy taksówkarze czy pracownicy ministerstw, którzy tworzyli własne oddziały HG11. Jak to jednak miało się wkrótce okazać, racjonalne argumenty były niczym wobec gniewu zawiedzionych gwardzistów.

 

 

pika2.jpg

Improwizowana broń Home Guard (ze zbiorów Imperial War Museum w Londynie, fot. Gaius Cornelius)

 

Dobre do nadziewania spadochroniarzy?

 

Aby zrozumieć ich reakcję, trzeba by się cofnąć aż do wspomnianego lata 1940 roku. W tym gorącym okresie Brytyjczycy musieli w zasadzie sami dbać o zapewnienie sobie jakiejkolwiek broni, cały czas jednak wierzyli, że dostaną właściwe uzbrojenie od wojska. Kiedy pojawiły się pierwsze karabiny, a potem karabiny maszynowe i broń ciężka (choć niekiedy improwizowana), gwardziści uwierzyli, że są w końcu prawdziwą formacją bojową. Owszem, nadal pozostało dużo do zrobienia, niemniej jednak po upływie około roku od powołania do życia nowej formacji wszyscy mieli poczucie, że zostawili już za sobą okres chodzenia na patrole z woreczkami pieprzu (miały służyć do oślepienia przeciwnika), szablami czy widłami. Chcieli być sprawnymi żołnierzami i poświęcali w tym celu swój własny czas i pieniądze, a także wszystkie inne środki, jeśli wymagała tego sytuacja. Tymczasem wojsko, zamiast dalszych karabinów czy dział, dało im do ręki piki.

 

Home Guard zareagowała na tę sytuację z właściwą sobie różnorodnością sposobów wyrażania poglądów. Większość dowódców po prostu pokwitowała przyjęcie pik, po czym schowała je głęboko w magazynie12. Inni zdecydowali się jednak na bardziej wyrafinowane działania. Dowódca 7. batalionu z Edynburga zameldował, że otrzymał co prawda 100 pik, jednak odstąpił od ich wydania, by uniknąć wzrostu tendencji samobójczych w swej jednostce13. Major z Perthshire zauważył z kolei, że potraktował przydzielenie pik jako coś bliskiego zniewadze14. Jeden z szeregowych członków z Grantchester, należący do niezbyt licznej grupy, która dostała piki do ręki, stwierdził z dość dużą rozwagą, że nowa broń może być dobra do nadziewania opadających spadochroniarzy, jednak nie podnosiła morale człowieka mającego z nią ruszyć do walki15.

 

Gdyby HG była wojskiem regularnym, być może krytyka pik byłaby dość ograniczona i nie wyszła poza kręgi mundurowe. W sytuacji, w której w skład wchodzili dziennikarze, poeci a nawet członkowie brytyjskiego parlamentu, ofensywa przeciwko wydaniu nowej broni zataczała coraz szersze kręgi. „Daily Mail” zastanawiał się, czy War Office nie bada tkaniny z Bayeux w poszukiwaniu natchnienia. Skoro, jak udowadniała gazeta, podczas I wojny światowej w armii brytyjskiej ponownie pojawiły się stalowe nakrycia głowy, to i powrót na przykład halabardy jest jak najbardziej możliwy16.

 

W parlamencie pojawiły się za to pytania, kiedy HG otrzyma łuki i proce17. Niektórzy podsuwali z kolei pomysły stworzenia innych, w ich mniemaniu równie „praktycznych” broni, jak rowery z zamontowanymi głowniami od kos (miały obcinać nogi niemieckich żołnierzy) lub metrowej długości platynowe kije z przyspawanymi starymi żyletkami18. Sprawa doszła nawet do Izby Lordów, a to za sprawą licznych listów wysyłanych przez rozgniewanych wyborców. Niektórzy pytali, czy rząd rzeczywiście jest zainteresowany utrzymywaniem HG oraz czy bierze groźbę inwazji na poważnie19. Podnoszono też całkiem rozsądne zarzuty dotyczące marnotrawstwa cennych surowców20.

 

Lord Croft broniużycia pik

 

Wobec tak stanowczej krytyki, płynącej z wielu stron, rząd nie mógł pozostać bezczynnym. 4 lutego 1942 roku w Izbie Lordów wystąpił lord Henry Page Croft pełniący funkcję podsekretarza w Ministerstwie Wojny. Mówiąc o wielu sprawach związanych z zadaniami i uzbrojeniem Home Guard, odniósł się także do kwestii pik. Mówiąc o walce w mieście, stwierdził:

 

    Jeśli organizowałbym atak […], do walki w mieście chciałbym mieć wyszkolonych grenadierów, a jeśli atak granatami można by szybko poprzeć zimną stalą, całe natarcie byłoby najbardziej skuteczne. Jeśli byłbym grenadierem w takiej formacji […] chciałbym mieć pikę, by uderzyć zaraz po moim ataku granatami, szczególnie w nocy. Jest to bardzo efektywna i cicha broń21.

 

Choć było to jedyne odniesienie do kwestii pik w tym długim przemówieniu, prasa natychmiast koronowała lorda Crofta na głównego orędownika wprowadzenia nowej broni. Uderzenie ze strony „IV władzy” nadeszło 6 lutego. „Daily Mail” opublikował serię karykatur pod tytułem: „Dlaczego poprzestać na pikach, lordzie Croft?”, proponując między innymi zastosowanie katapult do niszczenia czołgów22.

 

Artykuły omawiające pojawienie się pik w „Home Guard” zamieściły nawet gazety zagraniczne, między innymi „Ottawa Citizen” (Kanada)23, „Lawrence Journal-World” (USA)24 i „The Milwaukee Journal” (USA)25. Każda z nich wymieniała lorda Crofta jako zwolennika wprowadzenia tej broni do HG. 15 kwietnia „The Montreal Gazette” (Kanada) dołożyła swoją cegiełkę do całego zamieszania, zamieszczając obszerny artykuł o pikach, twierdząc zresztą błędnie, że oddziały pikinierów już są sformowane, a ich wyposażeniem są darowane przez Brytyjczyków halabardy26. Choć to nie Croft był pomysłodawcą wprowadzenia pik, jego nazwisko na trwałe zostało połączone z tą dziwną bronią.

 

Kije do śmieci i inne zastosowania

 

Mimo tak niechętnego przyjęcia, piki weszły na stałe do wyposażenia „Home Guard” – niezależnie od tego, czy leżały w magazynach, czy starano się je wykorzystać w jakikolwiek sposób. Mimo niechęci gwardzistów do tej broni, czasem używali jej do zadań całkowicie niezgodnych z ich przeznaczeniem. Jeden z plutonów londyńskiej HG stanął wobec dość przykrego, acz koniecznego zadania: posprzątać Canons Park po pokazie Gwardii. Jej członkowie podeszli do wykonania swej misji w dość ciekawy sposób: użyli pik jako kijów do śmieci, a puste worki na piasek posłużyły jako torby na zebrane odpadki27. Nie wiadomo jednak, czy była to szeroko przyjęta praktyka.

 

Co ciekawe, wspomniane piki, choć przeznaczone dla HG, trafiły także w ręce żołnierzy z artylerii przeciwlotniczej. Dowództwo postawione w obliczu braku karabinów, przyznawało je w pierwszej kolejności jednostkom, którym ich najbardziej brakowało. Przeciwlotnicy, walczący na co dzień za pomocą cięższych broni, nie zostali zaliczeni do grona „potrzebujących”. Regulamin wojskowy nie przewidywał jednak takiej pustki, więc żołnierzom trzeba było dać coś do ręki, choćby tylko po to, by wartownicy mogli z czymś stać na warcie i oddawać honory oficerom. Sięgnięto więc po przedmiot przypominający przynajmniej pod pewnymi względami karabin, czyli po piki. Żołnierzy „poproszono”, by nie chwalili się tym „dobrodziejstwem”28.

 

Mimo dość krępującej sytuacji, niektórzy żołnierze najwyraźniej zachowali poczucie humoru. Jedna z brygad znalazła pochodzący z 1640 roku Guide to Company Drill in the Coldstream Guards, i na jego podstawie wydała własną instrukcję posługiwania się piką, zachowując przy tym formy właściwe dla dawnej angielszczyzny. Instrukcja zaczynała się następującymi słowami: „The postures then which ye pikemen sould vse ather standing or marcheing are these to witt”, po czym podawano 15 odpowiednich komend29. Zwyczaj pisania tego typu instrukcji nie rozpowszechnił się prawdopodobnie na inne jednostki.

 

Pika odeszła do lamusa historii w zupełnie inny sposób niż pojawiła się w szeregach Home Guard. Nikt za nią nie tęsknił, więc zniknęła po cichutku, zapomniana w magazynach. Została po niej legenda i różne opowieści powtarzane po wojnie na spotkaniach weteranów. Dziś mało kto pamięta, jak ten prosty kawałek rury z przyspawanym bagnetem poruszył setki tysięcy ludzi i wywołał ogólnonarodową dyskusję.

Autor: Łukasz Męczykowski

 

 

Przypisy

 

1 A. Hoare, Standing up to Hitler. The story of Norfolk’s Home Guard and “Secret Army” 1940–1944, Newbury 2002, s. 2.

2 P. Fleming, Invasion 1940. An account of the German preparations and the British counter-measures, London 1957, s. 198.

3 Ch. Graves, The Home Guard of Great Britain, London–New York–Melbourne 1943, s. 18.

4 P. Fleming, dz. cyt., s. 201.

5 W.S. Churchill, Druga wojna światowa, t. 2, ks. 2, Gdańsk 1995, s. 169.

6 S.P. MacKenzie, The Home Guard. The real story of “Dad’s Army”, Oxford 1996, s. 97.

7 Tamże.

8 P. Summerfield, C. Peniston-Bird, Contesting Home Defence. Men, women and the Home Guard in the second world war, Manchester–New York 2007, s. 47. Wielu starszych wiekiem członków HG było już po prostu zmęczonych. Trzeba pamiętać, że ludzie ci służyli w HG poza godzinami swej normalnej pracy, a fabryki pracowały dłużej ze względu na wysiłek wojenny. Zdarzało się, że pracownik musiał stawić się na całonocny dyżur zaraz po zakończeniu zmiany, a następnego dnia szedł z posterunku prosto do pracy. Weekendy zajęte były przez szkolenia i ćwiczenia. Mimo najlepszych chęci i wysokiego poziomu patriotyzmu, nie wszyscy chcieli i mogli podtrzymać ten poziom zaangażowania, szczególnie w sytuacji, gdy bezpośrednie zagrożenie inwazją już minęło.

9 N. Longman, The real Dad’s Army. The story of the Home Guard, London 1974, s. 75; M. Prószyński, Bagnet wojskowy. Poradnik kolekcjonera, Warszawa 2002, s. 105–106, 331.

10 Długość karabinu to 1130 mm. Dodając do tego 430 mm (głownia bagnetu wz. 1907), otrzymamy 1560 mm, czyli wartość zbliżoną do długości piki. W. Głębowicz, R. Matuszewski, T. Nowakowski, Indywidualna broń strzelecka II wojny światowej, Warszawa 2010, s. 74.

11 Z militarnego punktu widzenia tworzenie oddziałów HG w niektórych rejonach było całkowicie bezsensowne. Według pierwotnych zamierzeń, HG (a raczej LDV) miała być służbą obserwacyjno-meldunkową działającą w rejonach słabo zaludnionych. Dopiero wojownicze nastawienie Churchilla przyczyniło się do wyznaczenia nowych zadań i nadania całej formacji ofensywnego charakteru. Nie do przecenienia był też wymiar propagandowy i psychologiczny. Rozbudowa HG pozwalała każdemu Brytyjczykowi na zaspokojenie swych wojowniczych ambicji (o ile takie posiadał), a także dawała wystąpieniom Churchilla ładne tło w postaci „zjednoczonego narodu”.

12 B.D. Osborne, The People’s Army. Home Guard in Scotland 1940–1944, Edinburgh 2009, s. 105; S.P. MacKenzie, dz. cyt., s. 99; A.J. Ruddy, To the last round. The Leicestershire and Rutland Home Guard 1940–1945, Derby 2007, s. 167.

13 B.D. Osborne, dz. cyt., s. 105.

14 Tamże, s. 106.

15 D. Carrol, Dad’s Army. The Home Guard 1940–1944, Gloucestershire 2009, s. 13.

16 S.P. MacKenzie, dz. cyt., s. 99.

17 P. Summerfield, C. Peniston-Bird, dz. cyt., s. 47.

18 A. Hoare, dz. cyt., s. 73.

19 S.P. MacKenzie, dz. cyt., s. 100.

20 Tamże, s. 98.

21 The Home Guard, [w:] Hansard, Fifth Series (Lords), Vol. 121, Lords Sitting of 4 February 1942, c. 702 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp: 5 kwietnia 2011, <http://hansard.millb...d#column_702>].

22 P. Summerfield, C. Peniston-Bird, dz. cyt., s. 121.

23 Great amazement when Home Guard issued Pike – Poles!, „Ottawa Citizen”, February 6, 1942 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp 5 kwietnia 2011 <http://news.google.c...=3201,794298>].

24 Pikes Issued to Home Guard units in Britain, „Lawrence Journal”, February 6, 1942 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp: 5 kwietnia 2011, <http://news.google.c...3734,1286162>].

25 Archers, Catapults suggested as Home Guards get Pikes, „The Milwaukee Journal”, February 6, 1942 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp: 5 kwietnia 2011, <http://news.google.c...3917,2215917>].

26 L.H. Roberts, British revive pike as a weapon for silent hand-to-hand fighting, „The Montreal Gazette”, April 16, 1942 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp: 5 kwietnia 2011, <http://news.google.c...3285,2628440>].

27 N. Longman, dz. cyt., s. 76.

28 Jak to zazwyczaj była, pomimo pozornej śmieszności zarządzenie to miało w części racjonalne uzasadnienie. Kobietom, służącym w żeńskich bateriach dział przeciwlotniczych lub reflektorów nie dawano broni do ręki. Brytyjskie przepisy pozwalały im wykonywać wszystkie zadania przewidywane dla mężczyzn w mundurze z wyjątkiem pociągania za spust. Kobiety chodziły więc na wartę z np. trzonkami od kilofów czy zwykłymi kijami. Danie im do ręki pik poprawiło by niewątpliwie sytuację, nie tylko z praktycznego, ale i moralnego punktu widzenia. F. Pile, Ack-Ack. Britain’s defence against air attack during the second world war, London–Sydney–Toronto–Bombay 1949, s. 227.

29 Tamże, s. 220–221.

 

Bibliografia

Źródła:

 

    Archers, Catapults suggested as Home Guards get Pikes, „The Milwaukee Journal”, February 6, 1942 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp: 5 kwietnia 2011, <http://news.google.c...3917,2215917>].
    Graves Ch., The Home Guard of Great Britain, London–New York–Melbourne 1943.
    Great amazement when Home Guard issued Pike – Poles!, „Ottawa Citizen”, February 6, 1942 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp: 5 kwietnia 2011, <http://news.google.c...=3201,794298>].
    Pikes Issued to Home Guard units in Britain, „Lawrence Journal”, February 6, 1942 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp: 5 kwietnia 2011, <http://news.google.c...3734,1286162>].
    Pile F., Ack-Ack. Britain’s defence against air attack during the second world war, London–Sydney–Toronto–Bombay 1949.
    Roberts L.H., British revive pike as a weapon for silent hand-to-hand fighting, „The Montreal Gazette”, April 16, 1942 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp: 5 kwietnia 2011, <http://news.google.c...3285,2628440>].
    The Home Guard, [w:] Hansard, Fifth Series (Lords), vol. 121, Lords Sitting of 4 February 1942, c. 702 [dostępne w wersji elektronicznej, dostęp: 5 kwietnia 2011, <http://hansard.millb...d#column_702>].
    The War Illustrated, ed. by Sir John Hammerton, vol. 5, no. 123, march 10, 1942.

 

Opracowania:

 

    Carrol D., Dad’s Army. The Home Guard 1940–1944, Gloucestershire 2009.
    Churchill W.S., Druga wojna światowa, t. 2, ks. 2, Gdańsk 1995.
    Fleming P., Invasion 1940. An account of the German preparations and the British counter-measures, London 1957.
    Głębowicz W., Matuszewski R., Nowakowski T., Indywidualna broń strzelecka II wojny światowej, Warszawa 2010.
    Hoare A., Standing up to Hitler. The story of Norfolk’s Home Guard and “Secret Army” 1940–1944, Newbury 2002.
    Longman N., The real Dad’s Army. The story of the Home Guard, London 1974.
    MacKenzie S.P., The Home Guard. The real story of “Dad’s Army”, Oxford 1996.
    Osborne B.D., The People’s Army. Home Guard in Scotland 1940–1944, Edinburgh 2009.
    Prószyński M., Bagnet wojskowy. Poradnik kolekcjonera, Warszawa 2002.
    Ruddy A.J., To the last round. The Leicestershire and Rutland Home Guard 1940–1945, Derby 2007.
    Summerfield P., Peniston-Bird C., Contesting Home Defence. Men, women and the Home Guard in the second world war, Manchester–New York 2007.

 

źródło

 

 


  • 2



#2

Książe Zła.
  • Postów: 683
  • Tematów: 77
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Churchill flegmatyk za to jak sprzedal Polske powinien wziasc na przysiad gazrurke. Nienawidze takich ludzi i wywoluja u mnie agresje taka ze az mi sie nie chce ruszac wódki heheh
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych