Witam was wszystkich,
Z narzeczoną i z rodziną mieszkamy w pałacu który ma ogromną historię, przez lata nic tutaj niepokojącego się nie działo, czasami słyszeliśmy jak ktoś chodzi, otwiera drzwi itp mimo tego że nie był to nikt z nas.
Miesiąc temu urodziła nam się córka, przyjechaliśmy do domu i od tego momentu wszystko się zmieniło, nasza córka cały czas płakała, była niespokojna, wpadała w "szał", nic dziwnego przecież to jest miesięczne dziecko więc normalne że będzie płakał, tak myśleliśmy, myślałem że dziecko ma kolki, kupowaliśmy różne środki, mleka specjalne, herbatki itp ale nic nie pomagało, zauważyliśmy, że jak wychodzimy z domu na spacer to dziecko jest bardzo spokojne i te "kolki" mijają, było to dla nas bardzo dziwne, pewnego wieczoru dziecko wpadło w szal i wygięło się do tyłu jak było na rękach u mojej narzeczonej, myśleliśmy, że uszkodziła sobie coś i pojechaliśmy na pogotowie ratunkowe, zaznaczę, że po wyjściu z domu córka się uspokoiła ale chcieliśmy mieć pewność, że nic jej nie dolega, na pogotowiu badało ją kilka lekarzy, nic nie stwierdzili, dziecko zdrowe i nie ma żadnych urazów, po raz pierwszy widziałem, że nasze dziecko potrafi skupić swój wzrok na nas, dotychczas zawsze patrzyła na nas ale tak naprawdę "obok nas".
Wróciliśmy do domu, i znowu sytuacja się pogorszyła, znowu ryk, płacz, wyginanie się, odpychania się itp, wtedy pomyślałem o tym że możemy mieć duchy w domu.
kiedyś znajomy dał nam wahadełko, sięgnąłem po wahadełko i sprawdziłem to osobiście dla ciekawości czy to jest zródło naszych kłopotów.
Wahadełko po zadaniu pytania przeze mnie zakręciło się,zacząłem z tymi duchami rozmawiać i się okazało że ich jest w naszym pokoju 11, a w całym skrzydle ponad 100, że są to zagubione dusze które chcą opuścić ten dom ale nie mogą, są tutaj poprzednie właściciele pałacu i ich obsługa oraz wielu innych.
Skoro mamy im pomóc odejść żeby nasza córka była spokojna to zróbmy to, tak pomyślałem, ale musiałem się upewnić czy w starej części budynku nie znajdują się złe duchy czy demony, zapytałem naszych duchów, i poinformowali mnie że mamy 4 demonów, Belzebub, Samael, Abbadon i Mammon.
Ciary mi przeszły i sobie skojarzyłem że przez lata w starej części pałacu mieliśmy trupy much nie do policzenia, pomieszczenia były zawalone trupami much.
Potrzebujemy pomocy, nie chcemy odprowadzić naszych dobrych towarzyszy z tego skrzydła przed tym jak wygonimy te złe istoty które mogą do nas przyjść i zrobić bałagan w naszym życiu, byłem u egzorcysty w Świdnicy, ale mam wrażenie że on bardziej chcę żebym sobie uporządkował życie kościelne niż żeby nam pomóc wypędzić te demony.
Problem polega na tym że nie mamy do kogo się zwrócić o pomoc, nie chcemy trafić na oszustów a na dzień dzisiejszy nie możemy spać spokojnie w domu bo dziecko nie może spokojnie sobie żyć, dobre duchy na tyle ją polubili że cały czas ją obserwują i cały czas ją zaczepiają.
Będę wdzięczny za jaką kolwiek informację na temat tej całej sytuacji.