Skocz do zawartości


Zdjęcie

Uniwersalny przepis na miejską legendę - Biały Bus porywa dzieci i wycina nerki


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bia%C5%82y-Bus-300x300.png

Domena publiczna

 

 

Bombardują mnie wiadomości, żebym napisał coś ciekawego o Białym Busie, który krąży po Polsce, porywając dzieci na organy. Ale jak tu napisać coś ciekawego, skoro to wszystko już było?

 

Biały Bus to nudna jak flaki z olejem kalka Czarnej Wołgi / Czarnej Karetki. Tysięczna z kolei legenda miejska, która eksploatuje dokładnie te same lęki i symbole: porwane dzieci, wycięte nerki, tajemniczy obcy o śniadej karnacji i oczywiście samochód. O tym wszystkim pisałem już dziesiątki razy: porwania dzieci w „Galerii Krakowskiej”, łowcy nerek w IKEA, opowieści o kebabowym podziemiu, Czarna Wołga i autostopowicz-morderca.

 

I wtedy pomyślałem sobie, że ta nuda jest ciekawa. A nawet fascynująca. Bo powtarzalność mitów nie jest przypadkowa. Po pierwsze, uniwersalny przepis stanowi o ich sile, pozwalając współczesnym (i klasycznym) mitom bezbłędnie wpisywać się w repertuar zbiorowych lęków i fantazji. Po drugie, powtarzalność mitów to największa nadzieja dla tropicieli, badaczy i wszystkich tych, którzy chcieliby uodparniać społeczeństwo na fałszywe informacje.

 

Sekretem okazuje się zawsze nie dementowanie poszczególnych, nieprawdziwych informacji, lecz właśnie zapoznawanie publiczności z powtarzalnymi strukturami.

 

Przyjrzyjmy się zatem uniwersalnemu przepisowi na miejską legendę.

 

Bia%C5%82y-bus-FB-C.png

 

Dziecko

 

Historia o białym busie ma kilka wariantów. Najbardziej rozpowszechniona wersja (jak się wydaje źródłowa dla obecnej fali paniki) rozpoczyna się od opowieści o zwłokach „małego Krzysia” znalezionych w Zalewie Solińskim. Bez nerek. Czasem z ogoloną głową.

 

    „Smutna historia. W poniedziałek około godziny 14:00 w zalewie Soliński(!) znaleziono ciało chłopca bez nerek. Policja jest na tropie grupy przestępczej z Bułgarii. O dalszych postępach w śledztwie będziemy informować Państwa na bieżąco.”1

 

Wkrótce podobne porwania (dzieci i nastolatków) miały mieć rzekomo miejsce w Gorzowie.2 Niewątpliwie kolejne wersje dotyczyć będą nowych lokalizacji.

 

Niezmienne pozostanie w tym micie dziecko lub raczej szersza kategoria znaków-wartości, do których ono przynależy. To materialne (często osobowe) nośniki wartości. Rzeczy i ludzie, o które się boimy, o które dbamy, które zbiorowa wyobraźnia przedstawia jako słabe, wymagające ochrony, a zarazem w jakiś sposób stanowiące „własność całego plemienia”. (Warto zwrócić uwagę, że wcześniejsze wersje legendy opowiadały często o porwaniach młodych dziewczyn lub kobiet.)

 

Nerki

 

Biały bus to nowa wersja opowieści o wampirach i kanibalach zapośredniczona przez język współczesnej medycyny. Motyw wyciętych organów powracający w niezliczonych legendach pozwala metaforycznie ująć lęk przed pozbawianiem nas esencji, tożsamości, części tego, czym jesteśmy.

 

W tym sensie wycięta nerka może symbolizować wcale nie lęk przed utratą organu, lecz stanowić metaforę poczucia wyzysku ekonomicznego, niepewności, bycia wykorzystywanym. Badacze współczesnego folkloru twierdzą, że współczesna fala opowieści o znikających nerkach narodziła się w biednych krajach południa, gdzie nerki wycinano dla amerykańskich i europejskich bogaczy.

 

Dziś podobne opowieści odnaleźć można także w najzamożniejszych rejonach świata. Interesująca różnica polega na tym, że o ile w krajach ubogich łowcy grasują w najbiedniejszych slamsach, na peryferiach, a nawet na cmentarzach dla biedoty, o tyle w krajach bogatych często porywają swe ofiary w miejscach luksusu, rozrywki, rozpusty.

 

Być może więc nasze rodzime historie o łowcach nerek grasujących w centrach handlowych, na bazarach lub podróżujących busami można odczytywać jako świadectwo „półperyferyjności” społeczeństwa na dorobku. Biały Bus dopada nas gdzieś w pół drogi między biedą a bogactwem…

 

Obcy

 

W opowieści o Białym Busie porywaczami są Bułgarzy (choć widziałem też wersję z Ukraińcami). W niedawnej legendzie o busie-przymierzalni, do której jeszcze wrócę, porywaczami byli bliżej nieokreśleni muzułmanie. Tradycyjnie pojazdami-porywaczami kierowali Żydzi lub Romowie, choć były wersje Czarnej Wołgi (i Czarnego BMW) łączące pojazdy z procederem utaczania krwi dla bogatych Niemców.

 

Kolejnym elementem naszego przepisu jest więc obcy. Lęk przed odmiennością religijną, kulturową, etniczną, przed tym, co nie-nasze, przybywające z zewnątrz, bardzo trudno w prosty sposób wyrazić językiem abstrakcyjnych pojęć. Dlatego mity (te tradycyjne i współczesne) przychodzą nam w sukurs, zastępując abstrakcyjne mechanizmy konkretnymi sytuacjami.

 

I choćby nawet wizja imigrantów krążących busem i porywających kobiety wydawała się nieco odległa od codziennego doświadczenia, łatwiej o niej rozmawiać (i ukierunkować swój lęk) niż o abstrakcyjnych mechanizmach ekonomicznych i politycznych albo o wojnach w odległych krajach, o których istnieniu nie mieliśmy dotychczas pojęcia.

 

Stereotypy wobec obcych karmią się anegdotami. Pojedynczymi doświadczeniami, relacjami znajomych, zapamiętanymi doniesieniami o dramatycznych (nierzadko prawdziwych) wydarzeniach i brutalnych przestępstwach, które następnie zgodnie z logiką mityczną rozszerzamy na wszystkich przedstawicieli danej grupy.

 

Dlatego nawet najgłupsze, najbardziej nieprawdopodobne legendy miejskie są niebezpieczne i powinny martwić nas wszystkich, a w szczególności badaczy stereotypów i uprzedzeń. Tym ostatnim nie trzeba zresztą o tym przypominać. U źródeł pogromu kieleckiego (1946) leży wszak legenda miejska uderzająco podobna do kuriozalnej opowieści o Białym Busie. Tam chłopca mieli rzekomo porwać Żydzi i przetrzymywać wraz z innymi dziećmi w piwnicy, z zamiarem utoczenia krwi na macę. Skończyło się masakrą, w której zamordowano ponad 30 Żydów.

 

Niezależnie od tego, czy bliższa prawdy okaże się wersja o spontanicznym działaniu tłumu i zaniedbaniu władz, czy o celowej prowokacji – legenda o krwi odegrała w tym zdarzeniu rolę kluczową.

 

Warto pamiętać o tym, że opowieści takie jak ta o Białym Busie kanalizują nie tylko lęk przed obcością, lecz także gniew i nienawiść. Dziś nienawiść ta wylewa się w komentarzach pod doniesieniami o rzekomych porwaniach, pewnego dnia może wylać się na ulicy.

 

Samochód

 

Pod wieloma względami to właśnie samochód jest w całym przepisie najciekawszy, bo wydaje się nie pasować do reszty.

 

Samochód pojawiał się w wielu wersjach legendy o porywaczach nerek, lecz nie był tam atrybutem obowiązkowym. W najbardziej rozpowszechnionej polskiej wersji kluczową dekoracją były centra handlowe. Na nerki mieli porywać w Ikei, w Galerii Krakowskiej i w podwarszawskim Maximusie. Wersją pomostową między tymi dwiema była wspominana już fałszywa informacja o porwaniach w busie-przebieralni na giełdzie3.

 

Samochód to jednak kluczowy rekwizyt wielu innych współczesnych miejskich legend. Zmarły autostopowicz (albo nieżywy kierowca podwożący żywego), autobus-widmo, Czarna Wołga i Czarne BMW… Dzięki samochodowi łowcy organów stają szybcy i nieuchwytni. Sam Biały Bus jest trochę jak duch czy widmo.

 

Samochód obrósł we współczesnym świecie mnóstwem mitologii. Jest nowoczesny, ale jednocześnie doskonale oswojony. W tym micie konotuje wywożenie, pozbawianie, odbieranie, ale może też być symbolem szybkiego zmniejszania się świata, globalizacji. Przypomina o sieci dróg łączących oddalone punkty na mapie.

 

Samochód jest w historii o Białym Busie kluczowym rekwizytem. Chyba każda dobra miejska legenda ma coś podobnego. To taki znak firmowy, który zapewnia jej rozpoznawalność, czyni z niej nowy tekst w obrębie gatunku. To od takiego rekwizytu legenda bierze zwykle swoją nazwę.

 

Warto jednak pamiętać, że kluczowe rekwizyty to tylko wisienka na torcie i często zaciemniają rzeczywistą treść przekazu, nie pozwalając nam dostrzec, że to przecież historia, którą słyszeliśmy już sto razy…

 

Uniwersalny przepis na doskonałą legendę miejską

 

Przenosząc nas uniwersalny przepis na doskonałą legendę miejską na wyższy poziom abstrakcji można więc powiedzieć, że składa się na nią:

 

 

   - znak-wartość [dziecko, kobieta, dom, praca]

   - wpisanie w system lęków [ekonomia, medycyna, ekologia]

   - figura obcego [muzułmanin, Ukrainiec, Żyd]

   - rekwizyt kotwiczący [osoba, przedmiot, miejsce, data]

 

 

 

Życzę przedniej zabawy przy wymyślaniu i rozpoznawaniu fałszywek.

 

 

1Źródło: https://publiszer.pl...orze-bez-nerek/ (wiarygodność: -4)

2Tutaj przed fałszywymi informacjami ostrzega „Fakt”. https://www.fakt.pl/...ormacja/sns17qy

3https://wiadomosci.w...40879733274241a

 

źródło

 


  • 4





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych