Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kidon. Żydowski szwadron tajnych zabójców


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

killer-kwadrat-340x340.jpg

Czy poznasz swojego zabójcę?

(rys. Christopher Dombres, CC BY 2.0).

 

Każdy, kto (…) przewodzi jakiemuś ugrupowaniu terrorystycznemu, już wie, że immunitetu nie ma. Każdego mamy na celowniku – powiedział w 2004 r. przedstawiciel izraelskiego rządu. Nie była to deklaracja bez pokrycia. Słowa te padły tuż po zabójstwie duchowego przywódcy Hamasu, szejka Ahmeda Jassina.

 

W strukturach żydowskich służb specjalnych istnieje specjalna grupa zajmująca się fizyczną likwidacją wrogów Izraela. Nazywa się ją „Kidon”, co po hebrajsku znaczy „bagnet”. Powstanie oddziału było konsekwencją masakry żydowskich sportowców w Monachium w 1972 r. Rząd Izraela zadecydował wówczas o utworzeniu Komitetu X. Miał on unicestwić wszystkich terrorystów związanych z zamachem. Operacja otrzymała kryptonim „Gniew Boga”.

 

Żydowscy agenci chyba jako jedyni na świecie szczycą się tym, że mogą w majestacie prawa pozbawiać życia wrogów swojego państwa. Meir Amit, jeden z dyrektorów Mossadu, tak zwracał się do swoich podwładnych:

 

Mossad przypomina kata lub lekarza, który robi skazańcom śmiertelny zastrzyk. Wszystkie wasze działania mają poparcie władzy państwa Izrael. Kiedy zabijacie, nie łamiecie prawa. Wykonujecie jedynie wyrok zatwierdzony przez urzędującego premiera.

 

Prawda czy mit?

 

Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy znane z mediów informacje dotyczące „Kidonu” są wiarygodne. Służby specjalne raczej nie ujawniają swoich sekretów, zwłaszcza gdy chodzi o jednostkę tego typu. Dostępne dane mogą być w równej mierze dziennikarską fantazją, jak i celową dezinformacją Mossadu. Nie jest też jasne, czy egzekutorzy podlegają wyłącznie tej agencji, czy działają również na korzyść pozostałych służb.

 

W książce „Pięść Dawida. Tajne służby Izraela” Artur Górski cytuje pisarza Gordona Thomasa, który tak wyobraża sobie oddział uderzeniowy „Kidonu”:

 

Mają do dyspozycji laboratorium trucizn, zamkniętych w fiolkach. Mają długie i krótkie noże oraz fortepianową strunę do uduszenia ofiary. Mają materiały wybuchowe nie większe niż pastylki na ból gardła, które są w stanie rozsadzić głowę na strzępy. Do tego dochodzą pistolety i karabiny snajperskie.

 

O tym, że opis ten może być bliski prawdzie, świadczą ujawnione operacje likwidacyjne. Zarówno te zakończone sukcesem, jak i spektakularne wpadki.

 

Ostatnia rozmowa telefoniczna Inżyniera

 

Jahia Ajasz zwany Inżynierem był czołowym palestyńskim konstruktorem bomb. Z jego usług korzystał zarówno Hamas, jak i syryjski Islamski Dżihad. Szybko znalazł się na celowniku żydowskich służb bezpieczeństwa. Za jego neutralizację odpowiedzialny był kontrwywiad cywilny, czyli Szabak.

 

Izraelskim agentom bardzo trudno było podejść swą ofiarę. Ajasz miał świetnie zamaskowaną kryjówkę gdzieś na Zachodnim Brzegu Jordanu. Dodatkowo strzegli go uzbrojeni ochroniarze, a on sam był niezwykle ostrożny.

 

Żydzi zwerbowali do współpracy Palestyńczyka, który był krewnym bliskiego przyjaciela Ajaszy, Osamy Hamada. Udało mu się dostarczyć do domu Hamada telefon komórkowy będący cały czas na podsłuchu Szabaku.

 

5 stycznia 1996 r. Ajasz odwiedził Hamada. Kiedy jak zwykle zadzwonił do domu z informacją, że dotarł bezpiecznie do kolegi, funkcjonariusze Szabaku zidentyfikowali jego głos. To wystarczyło. Jak pisze Artur Górski:

 

Jeśli ktoś myśli, że „pluskwa” w telefonie miała pomóc w zlokalizowaniu Inżyniera, to się srogo myli. Pracowników kontrwywiadu nie interesowało to, w jakim miejscu na ziemi znajduje się ich cel – ważne, żeby trzymał telefon przy uchu. Został w nim bowiem także ukryty (…) ładunek wybuchowy. To miała być egzekucja symboliczna: genialny konstruktor bomb ginie w wyniku eksplozji. Po kilku sekundach od potwierdzenia, że głos w słuchawce rzeczywiście należy do Ajaszy, Inżynier został pozbawiony głowy

 

Misja w Ammanie

 

31 lipca 1997 r. na bazarze w Jerozolimie wysadziło się w powietrze dwóch członków Hamasu. Zginęło 15 osób, a 150 zostało rannych. Z kolei we wrześniu, w Ammanie, stolicy Jordanii, w wyniku zamachu tego samego ugrupowania rannych zostało dwóch funkcjonariuszy ochrony izraelskiej ambasady.

 

Ówczesny premier Izraela, Beniamin Netanjahu, zażądał głowy przebywającego wówczas w Ammanie Chalida Meszala, jednego z przywódców Hamasu. Akcję przeprowadzono mimo protestów dyrektora Mossadu Daniego Jatoma, który uważał, że tego typu operacja na terenie zaprzyjaźnionego państwa jest niewskazana.

 

Do Ammanu udało się wówczas ośmiu Kidonów posługujących się fałszywymi paszportami. Przybyli z Aten, Rzymu i Paryża. 25 września 1997 r. dwóch zabójców rozpyliło w kierunku Meszala aerozol paraliżujący układ nerwowy. Ofiara straciła przytomność, a napastnicy rzucili się do ucieczki. Jordańczycy będący świadkami zajścia ruszyli w pogoń. Obaj egzekutorzy zostali w końcu zatrzymani przez policję. Pozostali agenci, zabezpieczający operację, nie mogli im już pomóc.

 

W co ty [...] sobie pogrywasz?!

 

Skruszony szef miejscowej placówki Mossadu zadzwonił wówczas do szefa wywiadu Jordanii i wyznał całą prawdę. Oświadczył również, że premier wyjaśni całą sprawę w rozmowie telefonicznej z królem Husajnem. Podczas burzliwej konwersacji monarcha miał podobno powiedzieć do Netanjahu:

 

W co ty, [...] sobie pogrywasz?! Czuję się, jakby najlepszy przyjaciel zgwałcił mi córkę! Czy jest odtrutka na ten cholerny aerozol?!

 

Akcja skończyła się kompletną klapą. Specjalny samolot przywiózł z Jerozolimy antidotum na gaz, dzięki czemu Meszal doszedł do siebie. Izrael musiał także zwolnić z więzienia szejka Ahmeda Jassina i dużą grupę Palestyńczyków. W zamian za to obaj niedoszli zabójcy zostali wypuszczeni.

 

Porażka przekuta w sukces

 

Mossad wyciągnął wnioski z tej niefortunnej misji i następne operacje były już planowane bardziej starannie. 22 marca 2004 r. szejk Ahmed Jassin, duchowy przywódca Hamasu, został zabity w wyniku ataku izraelskich śmigłowców. Pociski dosięgnęły go, gdy po porannych modłach opuszczał meczet w strefie Gazy. Tym razem egzekutorzy działali z bezpiecznej odległości.

 

Miesiąc później ten sam los spotkał następcę Jassina. Abdel Aziz al-Rantisi zginął 17 kwietnia, gdy jego samochód także został ostrzelany rakietami przez izraelski śmigłowiec. Przywódca Hamasu został śmiertelnie ranny i zmarł po przewiezieniu do szpitala. Wraz z nim śmierć ponieśli jego syn i ochroniarz.

 

Warszawski ślad

 

Niewykluczone, że „Kidon” brał udział w warszawskim zamachu na Abu Dauda. Był on jednym z przywódców radykalnej palestyńskiej organizacji terrorystycznej Czarny Wrzesień i członkiem Organizacji Wyzwolenia Palestyny. To on opracował plan zamachu na izraelskich sportowców podczas igrzysk w Monachium.

 

Do ataku doszło w warszawskim hotelu Victoria 1 sierpnia 1981 r. Kule dosięgły Abu Dauda w kawiarni Opera, na pierwszym piętrze budynku. Zamachowiec oddał aż sześć strzałów, jednak Palestyńczyk przeżył mimo ciężkich ran.

 

Dzięki zeznaniom świadków sporządzono portret pamięciowy napastnika. Odnaleziono też jego broń. 6 sierpnia na przejściu granicznym w Cieszynie zatrzymano dwóch ludzi posługujących się irackimi papierami.

 

Jeden z nich idealnie pasował do rysopisu poszukiwanego, został również rozpoznany przez Abu Dauda. Z nieznanych do dziś przyczyn aresztowanemu nie postawiono żadnych zarzutów i wkrótce wypuszczono go na wolność.

 

Wolontariusz potrzebny od zaraz

 

Sukcesy izraelskich służb, w tym również egzekutorów, nie byłyby możliwe bez całej rzeszy ludzi pracujących na ich korzyść. Zabójcy mogą korzystać z ich wsparcia praktycznie na całym świecie. Mają do dyspozycji licznych „sajanim” czyli pomocników. Są to obywatele różnych państw mający żydowskie pochodzenie, którzy zobowiązują się dochować wierności nie tylko swojej aktualnej ojczyźnie, ale też Izraelowi.

 

Żydowskie agencje wywiadowcze mają podobno takich ludzi nawet w Watykanie. Wspomagają oni regularnych oficerów służb specjalnych głównie jako informatorzy, czasem udostępniają samochód, mieszkanie itp. Robią to nieodpłatnie, otrzymują tylko zwrot poniesionych kosztów. I to ci ludzie w dużej mierze stanowią o sile Mossadu.

Bibliografia:

    Artur Górski, Pięść Dawida. Tajne służby Izraela, Znak Literanova, Kraków 2015.
    Krzysztof Kęciek, Mossad – szpiedzy i mściciele, „Focus Historia”, numer specjalny 9/2006.
    Przemysław Semczuk, Strzały 
w Victorii, [w:] Serwis internetowy Newsweek Polska, 13 sierpnia 2011 [dostęp: 5 lipca 2015], <http://historia.newsweek.pl/strzaly–w-victorii,80551,1,1.html>.
    Ewa Skalska, Ryzykowna gra, „MMS Komandos”, nr 5 (137), 2004.
    Taż, Top secret – Izrael, „MMS Komandos”, cz. 1, nr 7/8 (139), 2004; cz. 2, 9 (140), 2004.

 

źródło


  • 4



#2 Gość_Princess Luna

Gość_Princess Luna.
  • Tematów: 0

Napisano

Izraelscy żydzi widocznie nie potrafią nic innego robić niż zabijać, handlować i kłamać. Nie potrzeba nam ich w europie, powinni mieszkać w swoim państwie odizolowani od reszty świata, żeby nie robili krzywdy.



Jeśli chcesz tutaj głosić jakieś antysemickie slogany, to źle trafiłeś.
Wszystko

Użytkownik Wszystko edytował ten post 04.04.2019 - 11:51

  • 1



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych