Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ukraina podbija kosmos, czyli co może zdziałać Sługa Narodu. Kampania wyborcza w konwencji political fiction


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

1.jpg

Wołodymyr Zełeński Foto: STEPAN FRANKO / PAP

 

 

W najnowszym odcinku serialu "Sługa Narodu" bohaterscy górnicy z Donbasu przychodzą z odsieczą ofiarom wypadku w zachodniej Ukrainie, podzielony kraj jednoczy się pod światłym przywództwem Zełeńskiego-Hołoborodki i wyrusza na podbój kosmosu. "Aż chce się płakać ze wzruszenia", "Jestem z Doniecka, mój mąż jest górnikiem, popieram Zełeńskiego!" - piszą internauci w komentarzach.

 

Trzeci sezon "Sługi narodu", serialu, w którym Wołodymyr Zełeński gra prezydenta Ukrainy, żywcem wyjętego z marzeń obywateli, swoją premierę miał kilka dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Ostatni z odcinków, o nieprzypadkowym tytule: "Wybór", można by potraktować jako całkiem sympatyczne political fiction, gdyby nie był częścią bardzo realnej kampanii wyborczej w kraju o bardzo realnych problemach.

 

Nieograniczeni przez format spotu wyborczego, który, przy całej przynależnej konwencji przesadzie, musi jednak zachowywać choćby minimalny związek z rzeczywistością, twórcy serialu postanowili pójść na całość. Choć to serial komediowy, w tym, kluczowym z perspektywy kandydata Zełeńskiego odcinku, aktor Zełeński ma raczej wzruszać niż śmieszyć.

 

Wasył Hołoborodko aka Wołodymyr Zełeński w zaledwie 58 min 39 sekund pokonuje rozbicie dzielnicowe, doprowadza do pojednania śmiertelnie skłóconych regionów, wyprowadza gospodarkę na prostą, uzyskuje "prawdziwą" niezależność państwa, wreszcie - otwiera dla Ukrainy drogę do podboju kosmosu.

 

2.jpg

 

Fabułę serialu wielokrotnie opisywały już polskie media, ale dla porządku: w pierwszym sezonie (2015 r.) nauczyciel historii przypadkiem zostaje prezydentem Ukrainy. Nagranie, na którym nie przebierając w słowach podsumowuje ukraińską klasę polityczną, zarzucając jej złodziejstwo, korupcję i złodziejstwo, trafia do sieci, staje się viralem i przynosi Wasylowi Hołoborodce wyborcze zwycięstwo.

 

Hołoborodko to postać jednocześnie złożona i prosta. Ideał, który do snu czytuje Senekę, zna języki i jest krystalicznie uczciwy - a w tym samym czasie "swój chłop", który i wódki z przyjaciółmi się napije, i grubszym słowem rzuci, gdy sytuacja tego wymaga. Bezwzględnie walczy z korupcją, rozbija oligarchiczne układy, do pracy przyjeżdża na rowerze, a wszystko, co robi - robi dla kraju, nie prywatnych korzyści.

 

Fikcja miesza się z rzeczywistością, gdy widzimy, że te same twarze, które otaczają Zełeńskiego-aktora, stanowią również sztab wyborczy Zełeńskiego-kandydata. To jego współpracownicy z "Kwartału 95". W serialu to przyjaciele, których Hołoborodko zaprasza do pracy w administracji prezydenta, bo zamiast skorumpowanych tłustych kotów chce mieć wokół siebie ludzi, którym ufa. To oni stoją wiernie przy jego boku, gdy rozwiązuje kolejne węzły gordyjskie i pewnym krokiem wychodzi z sytuacji bez wyjścia.

 

Hołoborodko zjednuje kraj

 

A problemów na początku odcinka jest niemało. Ukraina jest podzielona na 28 krajów. Rozbicie dzielnicowe, oczywiście, doprowadziło do jeszcze większej zapaści gospodarczej. Do tej katastrofy doszło, gdy Hołoborodko siedział w więzieniu w wyniku machinacji złych oligarchów.

 

Warto zaznaczyć, że w całej historii nie popisała się Unia Europejska - jej przedstawiciele "wyrażali zaniepokojenie" uwięzieniem legalnego prezydenta, jednak ostatecznie uznali wybór skorumpowanej, blondwłosej populistki Borisenko, która, jak nietrudno się domyślić, jest serialowym alter ego Julii Tymoszenko. Poroszenko również ma swojego serialowego odpowiednika, ale z nim Wasyl rozprawił się wcześniej.

 

Wracając do "Wyboru" - Hołoborodko ponownie staje na czele państwa. Składa przysięgę i przystępuje do zjednoczenia kraju, co, oczywiście, nie jest zadaniem łatwym. Szczyt przywódców, zwołany w Kijowie przez prezydenta, kończy się fiaskiem - okazuje się, że przedstawiciele Dnieprowskiej Komunistycznej Republiki nie potrafią się dogadać z Królestwem Galicji, a Sojusz Swobodnych Samowystarczalnych Republik nie ma nic do powiedzenia Czarnomorskiej Konfederacji. Pośród krzyczących i wymachujących rękami furiatów siedzi zrezygnowany Hołoborodko i patrzy w dal zatroskanym i zmęczonym wzrokiem. Spojrzenie zatroskane, zmęczone, a jednocześnie wyrażające niezłomną wolę - to jeden z lejtmotywów serialu.

 

3.jpg

 

Wobec oczywistego faktu, że jest jedynym normalnym w domu wariatów, Hołoborodko odpuszcza na chwilę temat zjednoczenia i zaczyna reformować swoją część kraju. Okazuje się, że "wystarczy nie kraść" i wprowadzić reformy fiskalne - i już wszystko idzie ku dobremu. Widząc, jak zmienia się kraj rządzony przez uczciwego, mądrego prezydenta, do centralnej dzielnicy zaczynają przyłączać się kolejne.

 

Minął zaledwie rok, a już w telewizyjnych wiadomościach prowadzący może triumfalnie oznajmić: "średni biznes znów stał się lokomotywą gospodarki. Prezydent i rząd robią wszystko, co możliwe, by wspierać przedsiębiorców". Widzimy Kijów z lotu ptaka, robotników, uwijających się na budowach, szczęśliwych spawaczy, spełnionych programistów, nowoczesne maszyny i komputery oraz wskaźniki i słupki - a wszystkie rosną, nieustannie pną się w górę. Sukces, energia, synergia, innowacja. Szał. "Państwo zwiększyło finansową pomoc dla małego i średniego biznesu. Pojawiły się nowe miejsca pracy. Rosną pensje i emerytury. Młodzi ludzie wracają do kraju" - entuzjazmuje się prowadzący.

 

Co z drogami?

 

Okazuje się, że udało się osiągnąć prawie wszystko - została tylko kwestia dróg. "No tak, nie ma dróg - nie ma państwa" - błyskotliwie zauważa prezydent na spotkaniu ze współpracownikami. Okazuje się jednak, że w jego otoczeniu są malkontenci, którzy mówią: potrzebny nam asfalt. A żeby był asfalt, potrzebna jest ropa. A skąd kupimy ropę? Z Rosji.

 

To nie podoba się prezydentowi. I absolutnie nie dlatego, że Rosja jest wrogiem Ukrainy - w serialu głównymi wrogami są skorumpowani oligarchowie i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Problem jest inny - mimo całego dobrobytu, jaki widzieliśmy w poprzedniej scenie, okazuje się, że nie ma pieniędzy. Były nauczyciel historii Wasyl Hołoborodko zna się jednak na wszystkim i natychmiast znajduje idealne rozwiązanie - będziemy budować drogi z betonu cementowego. Mamy na Ukrainie wszystko, co trzeba, do produkcji cementu.

Ale one droższe - mówią nieużyci malkontenci. - Co roku łatamy dziury w asfaltowych drogach. A drogi betonowe wytrzymują dekady - odpowiada dalekowzroczny prezydent.

 

Ale nie ma i technologii i mamy mało fabryk produkujących beton cementowy - nie dają za wygraną ludzie małej wiary. - Nie ma fabryk? To zbudujcie! - nie ma takiego problemu, z którym nie poradziłby sobie rzutki Hołoborodko.

 

W akompaniamencie patetycznej muzyki na naszych oczach w całym kraju rosną fabryki i powstają nowe, supertrwałe drogi bez dziur, a wskaźniki gospodarcze - szybują. Przychodzą zagraniczni inwestorzy. Ukraińskie kompanie budują samoloty. "Ukraina całkowicie przestała importować paliwo jądrowe dla naszych elektrowni atomowych. Ukraina nareszcie stała się krajem niezależnym" - ogłasza dziennikarka. Dostajemy kolejną serię migawek: wskaźniki, start-upy, roboty, wiatraki, wskaźniki, panele słoneczne.

 

Polskie wątki

 

Widząc ten niesamowity rozwój do Ukrainy dołączają wszystkie separatystyczne regiony - oprócz dwóch, najbardziej zawziętych - SSSR (Donbas) i Królestwa Galicji (obwód lwowski). Nawet one ostatecznie chcą się połączyć z Kijowem. Jest jednak pewien problem - jak przenikliwie zauważają i subtelnie wskazują twórcy serialu, Ukraińcy z zachodu i wschodu nie tolerują się nawzajem.

 

Dochodzi jednak do spotkania. I tu pojawia się pierwszy polski wątek w odcinku. Przedstawiciel Galicji mówi bowiem tak: "Co prawda myślałem o stworzeniu jednego państwa z Polską, ale mniejsza z tym. Jesteśmy jednym krajem, jednym narodem".

 

Tę deklarację wyśmiewa przywódca SSSR. Nazywa lwowianina "dwulicowym patriotom". - Po prostu nie mają co żreć - kwituje. Wybucha kłótnia, której osią szybko staje się to, kto używa jakiego języka. Zachodni Ukrainiec jest przy tym bardziej agresywny - nakazuje adwersarzowi mówienie po ukraińsku, zarzuca związki z Moskwą, wykrzykuje: "Ukraina dla Ukraińców".

 

Kres awanturze kładzie nieoceniony Hołoborodko. "Nie ma żadnej różnicy, w jakim języku się rozmawia" - tłumaczy, oczywiście po rosyjsku. "Jesteśmy jednym państwem. Wszyscy jesteśmy Ukraińcami".

 

Do pojednania ostatecznie nie doszłoby, gdyby nie dramatyczne okoliczności - a mianowicie wybuch metanu w kopalni w Królestwie Galicji. Pod ziemią uwięzionych jest 58 górników. Pomoc zaproponowały już USA, Chiny, Indie i Kanada - ale to na nic, tlenu zostało zaledwie na kilka godzin. Prezydent, który wraz ze swoimi współpracownikami śledzi z przejęciem rozwój sytuacji, apeluje do władz SSSR o wysłanie ekspertów z Doniecka.

 

Tymczasem przed feralną kopalnią trwa kłótnia górników i przedstawicieli miejscowych służb porządkowych - bardzo opryskliwych i agresywnych typów w ubraniach moro i z trupimi czaszkami na czapkach. Górnicy tłumaczą: tam ludzie uwięzieni, nie mamy ekspertów, nie mamy sprzętu, by ich ratować, wezwijcie pomoc. - Dzwońcie do Polski! - odpowiada bandyta w wojskowym odzieniu (wątek polski numer dwa). - Nie ich profil, tu głębokość 500 metrów - rzecze na to górnik.

 

5.jpg

 

Okazuje się, że Polska tu na nic, jedyny ratunek - wezwać ludzi z Donbasu. Ale na to nie zgadza się opryskliwy przedstawiciel lokalnej władzy. - A nawet, jakbyśmy wezwali, to i tak nie przyjadą! - krzyczy.

Przyjechali. Scena kończy się na ogólnym padaniu sobie nawzajem w objęcia. Górnicy zostali ocaleni. Ukraina się zjednoczyła.

 

Per aspera ad astra

 

Ale to nie koniec - wstawszy z kolan, Ukraina podniosła głowę - i spojrzała w kosmos. Rozpoczął się ukraiński program kosmiczny.

Następna scena: Hołoborodko w Brukseli. Tam pada pod jego adresem wiele miłych słów. "Jest pan człowiekiem żelaznej woli", "dokonał pan niemożliwego" - chwalą zachodni politycy. Prezydent cieszy się, ale do czasu - okazuje się, że za tym poklepywaniem po plecach czyha coś więcej.

 

- Porzućcie kosmiczne fantazje - żądają przedstawiciele Zachodu. Hołoborodko stara się tłumaczyć: Mamy już gotowego satelitę. W ciągu tygodnia jest gotowy do startu.

 

Ale Bruksela postanawia przypomnieć mu, gdzie jego miejsce. Kosmos - nie dla Ukraińców - mówią bezwzględni zachodni politycy. Wschodnia Europa to państwa rolnicze. Popatrzcie na sąsiadów. Popatrzcie na Polskę! - przekonują. - Ale my chcemy wzorować się na najlepszych - odpowiada Hołoborodko (wątek polski numer trzy).

 

I wtedy zły Zachód rzuca mu w twarz - a za co chcecie to wszystko robić? Nadal macie długi. Zejdźcie na ziemię. Popatrzcie na Polskę - powtarzają. Hołoborodko się stawia: Jesteśmy niezależnym państwem, możemy samodzielnie oceniać nasze siły i zamiary.

- Póki jesteście zadłużeni - nie możecie - odpowiadają cyniczni brukselscy politykierzy.

 

- Jaka to niezależność? - pyta retorycznie prezydent Zełeński, tfu, Hołoborodko. Długie, smutne, zmęczone, ale niezłomne spojrzenie.

Wielkim finałem odcinka jest emocjonalne przemówienie prezydenta, wygłoszone do młodzieży. Hołoborodko przyznaje otwarcie: nie ma pieniędzy, a długi są ogromne. Trzeba je spłacić. - To co mogliśmy zwrócić - zwróciliśmy, tak jak nam kazali. A budżet pusty - tłumaczy.

Co robić?

 

- Możemy zapomnieć o kosmosie. Niech latają Europejczycy, Amerykanie. U nich satelity, a u nas - grabie i łopaty - mówi gorzko. - Możemy wprowadzić jeszcze jeden ruch bezwizowy, tym razem - w jedną stronę. Niech wszyscy jadą do Europy, Ameryki. Niech tam się uczą, pracują, a do Ukrainy przyjeżdżają raz, dwa razy do roku - wykrzykuje. - Albo - mówi, zmieniając intonację i gestykulację - możemy wszystko zmienić. Zmienić bieg naszej historii. Możemy osiągnąć prawdziwą (podkreślenie) niezależność naszego państwa - zaznacza.

 

Wszystkie oczy wpatrzone w prezydenta. Duma. Wzruszenie. Nadzieja.

 

- W imię naszej przyszłości, naszych dzieci, naszych wnuków (dochodzi podniosła muzyka). To jest nasza misja. Jeśli nam się nie uda - będziemy mieć czyste sumienie. Przynajmniej spróbowaliśmy.

 

Zbliżenie na uduchowioną twarz Hołoborodki.

 

4.jpg

 

Okazuje się, że na wezwanie prezydenta masowo odpowiedzieli obywatele Ukrainy. Na Majdanie Niezależności rośnie góra złota, przyniesionego przez zwykłych ludzi, którzy postanowili odmienić los swojego państwa.

 

Lektor: Potrzebna kwota została zebrana w ciągu tygodnia. Cały dług został spłacony. Ukraina wybrała prawdziwą niezależność.

 

Komentarze pod filmem w serwisie Youtube:

 

"Jak bardzo chciałoby się żyć w normalnym kraju!"

 

"Naszymi wrogami są ci, którzy nas ze sobą skłócili"

 

"Chciałbym, by było jak dawniej - Krym z Ukrainą, Donieck bez wojny. Zjednoczone państwo!"

 

"Jestem z Kaukazu, ale w scenie z górnikami aż łzy mi w oczach stanęły"

 

"Aż chce się płakać ze wzruszenia"

 

"Jestem z Doniecka, mój mąż jest górnikiem, popieram Zełeńskiego!"

źródło

 


  • 3



#2

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Do drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie wejdą Wołodymyr Zełeński (30,4 proc.) i Petro Poroszenko (17,8 proc.). Julia Tymoszenko zdobyła 14,2 proc. - wynika z badania exit poll przeprowadzonego przez główne ukraińskie ośrodki socjologiczne. Takie dane zostały zebrane do godziny 18.

https://wiadomosci.o...it-poll/b80ykhg

 

No i proszę! Serial działa? Działa! :))


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych