XVII-wieczny rysunek przedstawiający królową Amazonek Thalestris przybywającą z wizytą do Aleksandra Wielkiego.
Czyżby i Mieszko I mógł liczyć na podobne zaszczyty?
Domena publiczna
Zapewne pamiętacie z lekcji historii niejakiego Ibrahima Ibn Jakuba – żydowskiego podróżnika z muzułmańskiej Hiszpanii, który jako pierwszy napisał coś na temat państwa polskiego. Ciekawski kupiec opowiedział o obyczajach Słowian, o dzielnych wojach księcia Mieszka, a także o ludach i państwach, z którymi sąsiadowała ówczesna Polska. Wśród tych ostatnich wymienił między innymi… tajemnicze Miasto Kobiet.
Ogółem kronikę Ibrahima – mimo, że zachowała się wyłącznie w późnośredniowiecznych streszczeniach – uważa się za jedno z najcenniejszych źródeł do wczesnej historii Polski. Tylko dzięki niej wiemy w przybliżeniu jak wyglądały nasze granice w momencie, gdy państwo Mieszka I wyłoniło się z mroku dziejów.
Historycy mają jednak pewien problem z relacją żydowskiego kupca, dziejopisa i podróżnika. Mianowicie ten uparł się, że kraj Polan graniczył od północy nie z żadnymi Pomorzanami, ale… Amazonkami! Podręczniki wolą pomijać ten fragment, by nie mieszać w głowach młodym adeptom historii. My jednak mieszania się nie boimy. Co w takim razie podaje źródło?
Na zachód od Burus [leży] Miasto Kobiet. Ma ono ziemie i niewolników, a one [tj. kobiety] zachodzą w ciążę za sprawą swych niewolników. Jeżeli [która] kobieta urodzi chłopca, zabija go. Jeżdżą konno i osobiście biorą udział w wojnie, a odznaczają się siłą i srogością. Powiedział Ibrahim syn Jakuba Izraelita: wieść o tym mieście [jest] prawdą; opowiedział mi o tym Hótto, król rzymski. Na zachód od tego miasta [mieszka] pewien szczep należący do Słowian, zwany ludem Weltaba.
Burus to niewątpliwie Prusowie, zaś Weltaba – Wolinianie lub Wieleci, zamieszkujący w dorzeczu Odry i na Połabiu. Tak więc Miasto Kobiet należałoby umieścić gdzieś na wysokości Gdańska lub Kołobrzegu… W zasadzie mógłby to być zresztą cały kraj kobiet: arabskie słowo madina odpowiada obu tym znaczeniom. Najciekawsze w całej relacji jest źródło wiedzy autora. Zarzeka się on, że o wszystkim opowiedział mu niemiecki król (i późniejszy cesarz) Otton I!
Otton I (tutaj już jako cesarz). To właśnie jemy zawdzięczamy
legendę o pomorskich Amazonkach.
Domena publiczna
Oczywiście mało prawdopodobnym wydaje się, by na Pomorzu rzeczywiście grasowały Amazonki i by to z nimi walczył nasz pierwszy historyczny władca. Na myśl nasuwają się dwa wyjaśnienia dziwacznej historii. Może Otton I zażartował sobie z egzotycznego podróżnika z dalekich stron, a może… na niemieckim dworze rzeczywiście święcie w nią wierzono. Pokazywałoby to jak niewiele w tym okresie wiedziano w chrześcijańskiej Europie o ziemiach na wschód od Odry.
Za drugim wyjaśnieniem opowiedział się biograf Mieszka I, poznański historyk Jerzy Strzelczyk. Po pierwsze podkreślił on, że:
opowiadanie Ibrahima bez wątpienia stanowi w tym punkcie reminiscencję szeroko w świecie antycznym, a także wśród muzułmanów rozpowszechnionego mitu o Amazonkach, lokalizowanych z reguły tam, gdzie nic pewnego nie wiedziano.
Po drugie przypomniał, że zarówno w Niemczech, jak i poza nimi powszechnie wierzono, że gdzieś nad Bałtykiem leży miasto Amazonek. Najczęściej doszukiwano się go na jakiejś wyspie, a temat podchwycili nawet… zupełnie poważni polscy historycy. Tyle tylko, że zamiast na Pomorze ich wzrok padł na Mazowsze. Bo przecież starczy dodać jedną literę i już mamy Amazowsze. Jak nic – kraj Amazonek!
Źródło:
Jerzy Strzelczyk, Mieszko I, Poznań 1992, s. 40-43.
Relacja Ibrahima ibn Jakuba z podróży po krajach słowiańskich..., wyd. i przeł. T. Kowalski [w:] Monumenta Poloniae Historica, seria nova, t. I, Kraków 1946, s. 48-54.
https://ciekawostkih...astem-amazonek/