Skocz do zawartości



  • Please log in to reply
8 replies to this topic

#1

Alis.

    "Zielony" uspokaja ;)

  • Postów: 690
  • Tematów: 171
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Koty zaczęto łączyć z czarami już w X wieku, kiedy to w roku 962 w każdą środę Wielkiego Postu palono setki kotów, kierując się przekonaniem, że były to czarownice w przebraniu. Tak rozpoczęły się czasy okrutnych prześladowań, którym nie było końca przez kilka kolejnych stuleci.

 

gPpktkpTURBXy8wYzg1MGY3ODA3MDVkZjY4NTliOGVlOWMwODMwMjM0Zi5qcGeSlQMAWs0D6M0CMpMFzQMgzQHC.jpg

 

 

W XVI i XVII wieku, wskutek chrześcijańskich prześladowań, w Niemczech zginęło 100 tysięcy czarownic, we Francji 75 tysięcy, a w Anglii 30 tysięcy. Do tych danych należy dodać setki tysięcy zamordowanych kotów. W 1658 roku Edward Topsell (ok. 1572–1625) w swojej szczegółowej pracy na temat historii naturalnej pisał, że „duchy czarownic najczęściej pojawiają się pod najprostszą postacią kotów, co jest jedynie dowodem na to, że są to zwierzęta niebezpieczne zarówno dla ciała, jak i dla ducha”.

 

c8c85c40d0ce260809966f1b5cd5151c,641,0,0,0.jpg

fot: http://www.zwoje-scr...woje38/cz12.jpg

 

 

Niektórzy badacze twierdzą, że tradycja łączenia kotów z magią sięga jeszcze dalej niż do X wieku. Rzymianie opisując koty, używali określeń, które mogły znaczyć i pierwotnie znaczyły coś oddanego, świętego i wyróżnionego. Jednak później słowo „sacer” mogło również odnosić się do czegoś nikczemnego i okropnego.

 

Powody, dla których kot stał się obiektem pomówień i okrucieństwa, pozostają kwestią sporną. Niektórzy twierdzą, że była to reakcja na świętą symbolikę kota z czasów antycznych oraz średniowiecznego skojarzenia ze starszą bezdzietną kobietą. Inne teorie opierają się na połączeniu kociego zawodzenia podczas rui z przykładami orgii i sekretnych obrzędów magicznych.

 

W średniowiecznej Europie kot stracił poważanie i status świętego, którym cieszył się w starożytnym Egipcie. Uznano go za zwierzę nikczemne i zaczęto kojarzyć bezpośrednio z diabłem. Freja, nordycka bogini miłości, została diabelską czarownicą, a jej wierne koty zaczęto nienawidzić i traktować jak duchy wiedźmy. Popularne było wierzenie, że koty wybrane na czarcich pomagierów czarownica karmiła piersią.

 

Zakonnicom nasi futerkowi pupile towarzyszyły na długo przed reformacją. Od pewnego momentu zaczęto kojarzyć je z bezdzietną, niezamężną, starszą kobietą, która niekoniecznie należała do zakonu; być może był to właściwy początek powszechnego utożsamiania czarownic z kotami. Od tego czasu, a możliwe, że już wcześniej, samotną starszą kobietę (nieważne, czy wdowę czy pannę), u stóp której kręcił się czarny mruczek, w nieunikniony sposób uznawano za czarownicę. Jeśli na przyjazne powitanie pani kot niewinnie uniósł ogon, podejrzenie padało i na kobietę, i na zwierzę. Rzekome przewinienie zyskiwało na sile, jeśli kot zaczynał się łasić, gdy stara kuśtykała do domku z naręczem chrustu.

 

Społeczeństwo nie wykazywało się dobrocią w stosunku do kotów należących do rzekomej czarownicy. Pupil wiedźmy miał niewiele wspólnego z rozpieszczonym kocurem domowym. Zwierz czarownicy był jej duchem pomocniczym; uważano też, że opętało go tyle samo – jeśli nie więcej – sił nadprzyrodzonych co jego właścicielkę. Stworzenie to często przedstawiano w kolorze czarnym. Jego obecność wywoływała niepokój i zawsze istniało przekonanie, że w pewien złowrogi sposób zaatakuje kogoś, kto z niego zadrwi lub spróbuje zaczepki. O tym, że koty czarownic były nie tylko czarne, świadczy pewien akt oskarżenia, w którym pomagier staruchy figurował jako „biały kocur”.

 

Czarne koty często traktowano najokrutniej, ponieważ uważano je za najpodlejsze. Mówi się, że diabeł pożyczał futro czarnego kota, gdy chciał torturować swoje ofiary. W rezultacie koty, które były całe czarne, stały się mniej popularne, podczas gdy czarne z choćby najmniejszą ilością białego futra – przetrwały. Nawet obecnie większość czarnych kotów ma choćby maleńką białą plamkę. Współczesny anglosaski przesąd o tym, że czarny kot przebiegający drogę przynosi szczęście tłumaczy się następująco: zło właśnie nas minęło i przetrwaliśmy pecha, którego przyniosło. W Ameryce Północnej przesąd ten wygląda odwrotnie: czarny kot przebiegający drogę przynosi pecha, ponieważ jest zwiastunem zła i nieszczęścia.

 

 

35e43c5846517ca4b9598f1ca80e36e2,641,0,0,0.jpg

fot: google

 

 

Kotem, którego utożsamiano ze szczególnym złem, był Rutterkin, rodzinny pupil XVII-wiecznej służącej angielskiego hrabiego Rutlanda, Joan Flower, którą oskarżano o czary. Diable oczy Rutterkina miały połyskiwać jak dwa ogniki. Wierzono, że kot pomaga Joan i jej dwóm córkom wywierać „szatański wpływ” na rodzinę Rutlandów. Obaj synowie hrabiego umarli, a jego żona stała się bezpłodna. Córki Joan powieszono w 1617 roku. Matka, protestując w więziennej celi, zakrztusiła się i umarła, zanim przyszło jej podzielić los córek. Wciąż nie wiadomo, co stało się z Rutterkinem, choć mało prawdopodobne, by ktokolwiek pomógł mu przeżyć.

 

Bure koty również uważano za przeklęte. W 1969 roku przyrodnik Brian Vesey-Fitzgerald pisał, że „prawdziwy kot związany z czarami, prawdziwy duch czarownicy, to bury kot Grimalkin”. Termin „grimalkin” doskonale znany z XVII wieku, oznaczający po prostu kota, a w szczególności starą kotkę, początkowo wskazywał na związek tych zwierząt z kobietą.

 

Białe koty były prześladowane w podobny sposób, choć w łaskawym świetle ukazywano je w różnych wersjach tej samej opowieści opartej na bajce Ezopa, która proponowała pozytywny, wręcz uroczy obraz czworonoga. W 1682 roku hrabina D’Aulnoy stworzyła swoją wersję opowieści, w której przystojny książę zakochał się w pięknej białej kotce i postanowił ją poślubić. Kotka poprosiła, by odciął jej głowę oraz ogon i rzucił je do rzeki. Książę niechętnie przystał na tę propozycję, dzięki czemu zdjął z kotki starożytny urok i zwierzę przybrało swą pierwotną postać, stając się piękną księżniczką. Zakochani żyli długo i szczęśliwie.

Powyższa opowieść to wyjątek. Z reguły w czasach prześladowań czarownic koty wszelkich ras i maści okrutnie torturowano i uśmiercano. Obecnie nikt, w kim uchowała się choćby najmniejsza doza wrażliwości, nie tolerowałby barbarzyńskich praktyk, jakich dopuszczano się w stosunku do kotów i innych zwierząt. Jednak w tamtych czasach widok zwierzęcego cierpienia wyjątkowo bawił wielu gapiów.

 

Zwierzęta te torturowano i składano w przebłagalnej ofierze, ponieważ wierzono, że koty korzystają z nieziemskich mocy i pomagają czarnej magii po to, by stanąć w jednym szeregu z wiedźmami i diabłem. Kościół wspierał te praktyki; świętych czczono podczas wielkich uroczystości, paląc żywcem całe stada kotów.

 

Król Jakub I Stuart (1566-1625) uważał się za specjalistę w dziedzinie magii i czarów. Jego naiwność i ślepy upór obecnie wydają się ze wszech miar okrutne – zwłaszcza wtedy, gdy ofiarami padały rzekome czarownice. Jego podejście odzwierciedlało ducha czasów. Pod koniec XV wieku powstała praca „Malleus Maleficarum”, czyli „Młot na czarownice”. Według króla Jakuba oraz ludzi Kościoła praca ta nie pozostawiała wątpliwości, że pomocnicy diabła potrafili przeistaczać się w zwierzęta, szczególnie w koty.

 

james_vi.jpg

Król Jakub Stuart

fot.:http://freemasonry.b...i/james_vi.html

 

999234d00a667dcc6612bcfd808f471a,641,0,0,0.jpg

"Malleus Maleficarum" / "Młot na czarownice" Heinricha Kramera (1486)•wikipedia.org

 

 

Król Jakub nigdy nie odniósł się konkretnie do ducha czarownicy, który miał się rzekomo skrywać pod postacią zwierzęcia. Jednak w trakcie wielu procesów o czary, którym przewodniczył, na pewno nie raz słyszał o tak zwanych „czworonożnych sługach szatana”. Agnes Thompson z Haddington, „najstarsza ze wszystkich czarownic”, podczas spowiedzi dała królowi powód, by ukarał oskarżone kobiety i uwierzył, że kot często uczestniczył w ich pogańskich praktykach. Zaskoczyła króla, powtarzając mu dokładnie słowa, które wymienił z królową podczas nocy poślubnej w Oslo w Norwegii, oraz przyznała, że to ona za pomocą tajemnych sztuk wznieciła burzę, która zatrzymała królewski statek.

 

Thompson przyznała się również do sprowadzenia burzy, która zatopiła inny statek płynący do Leith. Statek wiózł ładunek „przeróżnych klejnotów i kosztownych podarków”, które miały zostać ofiarowane królowej na jej powrót do Szkocji. Zabieg, jaki zastosowała Agnes, sprowadzając katastrofę, był równie okrutny co „utopienie czarownicy” z całym jego nieuniknionym finałem – śmiercią. Podczas spowiedzi opisała sposób, w jaki przywołała sztorm: „Wzięła kota, ochrzciła go, po czym do wszystkich członków zwierzęcia przywiązała główne części ciała nieżywego człeka oraz kilka stawów jego. Kolejnej nocy rzeczonego kota wyniosły na środek morza wszystkie czarownice, co żeglować potrafiły rzeszotem lub sitem, podobnie jak wyżej wspomniany. Tak oto kot znalazł się nieopodal Leith w Szkocji. Następnie zerwał się taki sztorm, że gorszego nigdy wcześniej nie widziano”.

 

Agnes Thompson to nie jedyna szkocka czarownica, która dla przekonania swoich oskarżycieli wykorzystała kota w diabelski sposób. W 1596 roku w Aberdeen grupa wiedźm sióstr miała przeistoczyć się w koty i – po tej szczególnej transformacji – oddawać się orgii pod krzyżem ustawionym w centrum targu rybnego. Informację o rzekomej magicznej przemianie czarownicy w kota może tłumaczyć fakt, że ówczesne szkockie czarownice nosiły płaszcze, welony z futra i maski kota. Tańcząc w takim przebraniu, musiały wyglądać bardzo osobliwie.

 

Nie trzeba było chrzcić kota ani go topić, by przywołać burzę. Wszyscy wiedzieli bez słów, że tego rodzaju moce są domeną czarownic. Czasem wykorzystywały je, gdy coś je rozdrażniło.

 

Prześladowania czarownic i kotów trwały w całej Europie, Anglii i Ameryce. W 1749 roku stracono jedną z ostatnich czarownic. Była nią zakonnica z Bawarii, którą oskarżono o posiadanie trzech kotów demonów.

 

 

źródło: http://strefatajemni...-szatana/1cndnm


  • 0



#2

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6631
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Niezły artykuł, niezły... ale, cóż... i tak jeszcze nie wiesz wszystkiego do końca....

 

zo8fg4.gif





#3

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

3835c9b43d7de3411b8da049e17032013210912.

 

 

Nie rozumiem , jak można było posądzać o to koty. Odkąd sięgam pamięcią, koty, to zawsze był dla mnie dobry omen, zawsze wierne i lojalne. Pamiętam kota , którego nazwałam "Demon" , bo był cały czarny jak smoła i miał takie fajne przenikliwe spojrzenie. Ludzie mówili " Weź pozbądź sie tego kocura!", bo miał w sobie podobno , cos dziwnego. Ludzie sie dziwnie w jego towarzystwie czuli. Za to ja go uwielbiałam. Jego towarzystwo, sprawiało , że sie uspokajałam , podobnie jak towarzystwo Shadowa. Poza tym Demon był jedynym kotem , jaki wkupił sie w łaski Shadowa ( Shadow nie cierpiał kotów , a Demonowi pozwalał na wszystko i ze wzajemnością). Demon sprawnie czytał w moich myślach i podobnie jak Shadow podchodził do mnie jak było mi smutno. Jak to kot ocierał się, domagał sie pieszczot, mruczał jak najęty a nawet sam domagał sie by go drapać po brzuszku ( koty ponoć tego miejsca bronią najbardziej i nie pozwalają sie tam dotykać ) Czasami do mnie mówił w sposób podobny do ludzkiej mowy, w sensie to miauczenie, wyglądało jak zdanie podzielone na wyrazy, a gdy mu odpowiadałam tak po jego języku, to on mi po swojemu odpowiadał. Naśladował mnie w ciekawy sposób. Upodabniał do mnie tonację i zawsze zamiauczał dokładnie tyle razy ile ja zamiauczałam do niego. Gdy go wołałam to zawsze sie zjawiał na czas , w zależności jak daleko sie znajdował. Zawsze wracał. Szybko nauczyłam go wskakiwania, podawania łapki, komendy "siad". Z tym kotem mogłam iść nawet przez miasto,bo  zawsze chodził koło mojej nogi , jak pies policyjny. Ufał tylko mi a jak wchodziłam do sklepu to czekał za mną pod drzwiami. jak wierny pies. Parę takich przechadzek po mieście i już nabyłam ksywę SABRINA  nastoletnia czarownica, poza tym padały określenia wiedźma, czarownica, diablica, kobieta demon i takie tam. Ludzie się odwracali i patrzyli na mnie jak na na UFO, albo coś niemożliwego. Demon często przebiegał mi drogę i w tym czasie obroniłam prace magisterską , wiec obalamy mit , zabobon o jakimkolwiek pechu :D , bo mi przyniosło to szczęście :D


Użytkownik Shadow Of Angel edytował ten post 02.07.2016 - 15:27

  • 0



#4

Sarlinz.
  • Postów: 25
  • Tematów: 1
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Dobry artykuł, będący kolejnym przykładem na to jaką ciemnotę mieli w głowach niektórzy nasi przodkowie. Co do samych czworonożnych diabełków, to ja też mam słabość do tych czarnych - aktualnie dwa takie sobie ganiają po mieszkaniu. Jak dotąd żaden z nich (ani Behemot, ani Fretka) mi krzywdy nie zrobił, ani pecha nie przyniósł. No i są niezwykle piękne. :P


  • 0

#5

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Co do samych czworonożnych diabełków, to ja też mam słabość do tych czarnych - aktualnie dwa takie sobie ganiają po mieszkaniu. Jak dotąd żaden z nich (ani Behemot, ani Fretka) mi krzywdy nie zrobił, ani pecha nie przyniósł. No i są niezwykle piękne. :P

Czarne jest piękne :D I wszystkie z kotów , które miałam to tylko te czarne były najbardziej  inteligentne, łagodne i wierne :D


  • 0



#6

Skambha.
  • Postów: 99
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Dobry artykuł, będący kolejnym przykładem na to jaką ciemnotę mieli w głowach niektórzy nasi przodkowie. 

Nie tylko nasi przodkowie ;) Przecież wciąż wielu ludzi  wierzy, że koty przynoszą pecha. Oczywiście nikt nie pali ich na stosie, ale ludzie lubią wierzyć w różne rzeczy...


  • 0

#7

Daikin.
  • Postów: 248
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Słowianie też mieli swojego pupila:

 

Wargin – słowiański demoniczny król kotów

 

wagrin-bialoruski-demon-kot.jpg?w=486&h=

 

Mitologia słowiańska jest niezwykle bogata. Wśród demonów można wymienić mało znanego psotnika z białoruskiego folkloru – Wargina, demonicznego króla kotów. Kim był? Jak wyglądał? Zapraszam do lektury.

Wyraz „Wargin” (Варгі́н) prawdopodobnie pochodziło z litewskiego słowa „varginti”, co w tłumaczeniu oznaczało „mękę” lub „przynoszenie „cierpienia”. Wargin wyróżniał wśród innych kotów swoim wyglądem. Był ogromny, czarny jak smoła, z błyszczącym, puszystym futrem, gładkim i miękkim kosmatym ogonem podobnym do sobolowego.

 

„[…]wyborny kot, jaki ogromny, jaka sierść na nim błyszcząca, cały czarny jak węgiel, jakie jaskrawe oczy, to jest prawdziwy Wargin król kotów przywiozłem go jak największą rzadkość. Kot wskoczył na stół, pani pogłaskała go ręką, on przymrużył oczy, podniósł półkolem grzbiet czarny i mrucząc przechadzał się poważnie po stole, pani wzięła go na ręce, kot piękny łaskawy trafił do gustu, miał wszystkie wygody[…]”

 

Oczy zaś goreją płomieniem. Pojawia się i znika nagle, nieważne czy drzwi i okiennice są zawarte. Właścicieli zmienia jak rękawiczki.

 

94c27-wargin2b25e2258025932bg-2bt-2bpaul

Szlachta i kot Wargin, G. T. Pauli, Generalne opisanie narodów Rosji, 1864.

 

Kiedy już mieszka z ludźmi, jest przez nich uwielbiany. Tylko, że dla miłośników kocich wdzięków kończyło się to zazwyczaj źle. Głównie dla jego pana lub pani, którego sobie wybrał. Jego obecność wywoływała dość znaczne zaburzenia psychiczne.

 

„[…]po kilku miesięcy wszyscy zaczęli postrzegać jakąś odmianę w pani, pokazały się w niej jakieś dziwaczne kaprysy[…] […]nudna, niespokojna, swarliwa, pokojówek, sług karała bez winy, łajała sąsiadki, krzyczała na męża[…]”

 

Ludzie z nim obcujący zamieniali się w socjopatów, przestawali się bać czegokolwiek i kogokolwiek. bez potrzeb awanturowali się z najbliższymi i z przyjaciółmi. I w ogóle ze wszystkimi dookoła. Wszczynali burdy bez potrzeby, a i służbie się obrywało bez powodu. Koniec końców, skutkowało to wątrobienie się całkowitym wyczerpaniem fizycznym i psychicznym ofiary.

 

72a2c-bargin-slavuk.jpg?w=291&h=381

Znachor i kot Wargin, rys. Валери Славук

 

Ludzie wierzyli, że kot, a w szczególności Wargin, swoim mruczeniem może spowodować pojawienie się w głowie człowieka, który się z nim najczęściej bawił, ale nie tylko, roju os, pszczół, much lub innych potwornych owadów. Co w zasadzie doprowadzało do jego śmierci w straszliwych męczarniach.

 

„[…]wtem roje ossy wyleciały z ust, rozsypały się po całym pokoju, kąsały wszystkich i plątały się we włosach blisko stojących osób, kot okropnie wrzeszcząc biegał po stołach, rzucał się na okna i na ściany, na koniec skrył się za piecem i tam miauczał przeraźliwie[…]”

 

[…]pani lubiła bawić się z kotem, i on nieczystym burczeniem swoim w głowie jak w gnieździe rozmnożył jadowite ossy[…][…]Radzę panu mieć się na ostrożności, koty mają truciznę, a najwięcej czarne.[…]

 

Z Warginem i skutkami jego działalności, mógł sobie tylko poradzić szaman lub znachor, znający tajemne zaklęcia, które mogły nie tylko wygnać Wargina z obejścia ale i zniszczyć go. Wargin bał się takich ludzi jak czart, księdza z wodą święconą i gromnicą.

 

źródełko https://historiamnie...zny-krol-kotow/

 


  • 0



#8

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kocur paranormalny - niesamowite zdolności kotów

Każdy posiadacz kota wie, że jest to zwierzę niezwykle tajemnicze i pełne zagadek. Jeszcze w czasach starożytnych uważało się go za stworzenie o boskich przymiotach. Choć minęły całe tysiąclecia, niewiele się w tej kwestii zmieniło - kot nadal wydaje się magiczny.

shutterstock_1033164271-864x575.jpg

foto: koty.pl

 

  • Koty są naturalnymi empatami - wiedzą, jaki mamy nastrój
  • Zwierzęta te potrafią zlokalizować źródło bólu i go zmniejszyć
  • Uważa się, że koty posiadają zdolność przewidywania trzęsień ziemi

 

Większość badań wskazuje na to, że udomowienie kotów nastąpiło w Egipcie blisko sześć tysięcy lat temu. Od momentu, kiedy pierwszy raz weszły "na salony", stały się symbolem piękna, gracji i tajemniczości. Egipcjanie uważali koty za zwierzęta, którym trzeba oddawać należytą cześć. Do tego stopnia, że jego zabicie oznaczało dla mordercy karę śmierci. Gdy kot umarł, jego właściciel golił brwi na znak żałoby, a ciało zwierzęcia poddawał mumifikacji.

 

W średniowieczu, gdy święta inkwizycja walczyła z wszelkimi przejawami szatańskich działań, kot stał się odzwierciedleniem diabła, będąc jednocześnie nieodłącznym atrybutem czarownicy. W związku z tym na mocy prawa zwierzęta te sądzono i torturowano, po czym kończyły tak, jak i rzekome wiedźmy.

 

Wraz z rozwojem cywilizacji koty zaczynały gościć w domach zwykłych śmiertelników, chociaż utarło się przekonanie, że te o czarnym umaszczeniu pomieszkują w chatach prawdziwych czarownic.

 

Dziś czarne koty nikogo już nie dziwią, ale i tak czujemy się nieswojo, jeśli przebiegną nam drogę.

Co jest tak niezwykłego w kotach, że traktujemy je nie jak zwykłe zwierzęta, ale raczej jako "wyższe byty"?

 

 

Kot zamiast doktora

 

Osoby mieszkające z kotem doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ich pupile mają bardzo przydatną umiejętność - gdy któremuś z domowników dolega jakaś przypadłość, kot wchodzi w rolę "nadwornego" lekarza. Przy bólach menstruacyjnych zwykły mruczek kładzie się w dolnej części brzucha kobiety, działając tym samym jak rozkurczający termofor uśmierzając ból.

 

Przy bólu nerek kocur również wie, gdzie się ułożyć, by rozgrzać chore miejsce.

 

No i jest jeszcze oczywiście charakterystyczne "ugniatanie" podłoża przednimi łapkami. Koty wykonują je niemal zawsze, gdy moszczą sobie miejsce do spania, ale zdarza się, że obejmują swoim masażem akurat to miejsce na naszym ciele, w które wszedł nerwoból.

 

Naukowcy twierdzą, że kocie "znachorstwo" to po prostu rezultat wyczuwania przez zwierzę innej temperatury w miejscach dotkniętych chorobą. Sceptycy mówią z kolei, że to zwykły przypadek. A osoby znające ludowe mądrości wierzą, że kot po prostu wie, gdzie boli i pomaga domownikowi zwalczyć dolegliwość.

 

 

Wąsaty sejsmograf i radiesteta

 

Nie od dziś wiadomo, że koty potrafią wyczuć nadchodzący kataklizm i uciec z miejsca znajdującego się w strefie zagrożenia. Nie znajdujemy ich wśród ofiar tsunami, trzęsień ziemi czy innych katastrof naturalnych. Zanim jeszcze sejsmolodzy lub inni specjaliści odkryją, że nadciąga nieszczęście, koty zdążą już ewakuować się z niebezpiecznej okolicy.

 

Naukowcy tłumaczą te kocie umiejętności wyjątkowo wrażliwymi zmysłami, które zawczasu wyczuwają mikrodrgania i jonizację powietrza.

 

Takie wytłumaczenie w żaden sposób nie sprawdza się jednak w sytuacji, kiedy kot przeczuwa pożar, który ma się zdarzyć dopiero w przyszłości. Znane są przypadki, gdy kocice wynosiły swoje młode z budynku, który trawił ogień dopiero kilka dni później.

Zarówno specjaliści od feng shui, jak i radiesteci twierdzą, że kot działa lepiej niż różdżka przy poszukiwaniu szkodliwych dla człowieka żył wodnych. Wystarczy obserwować, gdzie zwierzę najczęściej przebywa, by wiedzieć, że w tym miejscu prawdopodobnie zbiegają się negatywne kanały. Kot wyjątkowo je lubi, z kolei pies będzie je omijać z daleka.

 

 

Medium i psycholog

 

Większość właścicieli kotów wie, że nie musi się obawiać, iż padną ofiarą fałszywych przyjaciół. Gdy do naszego domu zawita osoba obłudna lub po prostu zła, zwierzę wyraźnie da nam do zrozumienia, że ten "typ" mu się nie podoba. Lepiej posłuchać jego opinii i oszczędzić sobie nieprzyjemności, które mogą wyniknąć z kontynuowania takiej znajomości.

 

Kotom zdarza się czasem, że intensywnie wpatrują się w jeden punkt w mieszkaniu, choć tak naprawdę niczego tam nie ma. Ani gry świateł i cieni, ani muchy czy też falującej pajęczyny. Zdarza się, że obserwują ten sam punkt przez długi czas, nawet przez całe życie mogą zawsze w tym jednym miejscu zatrzymywać się na chwilę "refleksji".

 

Choć ludziom też zdarza się przecież zapatrzeć w siną dal i nie ma w tym głębszej filozofii, osoby wierzące w zjawiska paranormalne są przekonane, że kot konsekwentnie wpatrujący się w jeden punkt po prostu widzi ducha.

 

Żony marynarzy trzymały kiedyś w domu czarne koty, by mężowie szczęśliwie wrócili z morza. Na statku również nie mogło zabraknąć mruczącego zwierzęcia - podobno gwarantował pomyślność wyprawy. Koty są bohaterami wielu przesądów i mrożących krew w żyłach miejskich legend. Bał się ich Adolf Hitler, a nie tak dawno temu jednego z nich zatrudniono na pełny etat w siedzibie premiera Wielkiej Brytanii. Ile z tej kociej mocy to tylko zabobony lub wyjątkowo silny instynkt, a ile jest prawdziwą magią?

 

Czy wasze koty też nie są "tylko" zwierzętami?

Źródło


  • 0



#9

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Paranormalne przesądy na temat kotów panowały też w Japonii - koty zostały wprowadzone na wyspy dość późno, w średniowieczu. Utożsamiano je z wcielonymi duchami lub posłańcami przeznaczenia. W związku z tym mogły mieć zarówno dobre jak i złe cechy. Dziś lepiej znane są aspekty pozytywne - figurka kota Maneki Neko, z podniesioną łapką, który przywołuje szczęście, często ruchomą. W klasycznej formie kot ma podniesioną łapkę z opuszczonymi palcami, bo japoński gest przywoływania kogoś przypomina nieco nasze "pa-pa". 

1024px-Japanese_cat_figurines_%28Unsplas

Istnieje kilka legend tłumaczących ten symbol. W jednej z mich mnich zauważył, że kot go przywołuje jak człowiek. Gdy podszedł, w miejsce w którym stał uderzył piorun. Bardziej prawdopodobne jest, że bierze się to z japońskiego powiedzenia "gdy kot myje twarz to przyjdą goście", bo myjący się kot wykonuje wtedy podobny gest koło ucha (co ciekawe, pisząc tego posta opowiedziałem o tym mamie, która przypomniała sobie że jej babcia też znała ten pogląd w wersji "jak kot się myje, będzie padało lub przyjdą goście"; nikt z przodków nie był w Japonii więc ciekawe jak to przywędrowało).

Na małej wysepce Tashirojima kultywuje się tradycję hodowania kotów, których jest obecnie kilka razy więcej niż mieszkańców. Dawniej na wyspie funkcjonowały fabryki jedwabiu. Gryzonie były w nich wielkim utrapieniem, więc zaczęto hodować koty dla ich kontroli. Z czasem się rozmnożyły a mieszkańcy zaczęli uważać, że chronią ich przed zagrożeniami. Twierdzi się na przykład, że dzięki nim wyspę w małym stopniu dotknęło Tsunami w 2011 roku. Znajduje się tam nawet kapliczka poświęcona pewnemu przypadkiem zabitemu kotu.

 

Z drugiej strony koty mogły być wysłannikami złych duchów, lub ich postaciami. Ponieważ koty były łącznikiem między bezpiecznym światem domowym a dzikim światem górskich lasów, z demonicznymi kotami wiązano niebezpieczeństwa związane z tym co dzikie, ciemne i nieznane.  Znanym przykładem były istoty Bakaneko, w które mogły się zamieniać zwykłe koty gdy żyły zbyt długo lub gdy polizały krew człowieka. Kot taki zaczynał się dziwnie zachowywać, stawać na tylnych łapkach i lizać ogień w lampie olejowej. Potem mógł zacząć mówić ludzkim głosem, tańczyć, nosić na głowie chustę lub zamieniać się w ludzką postać. Bakaneko nabierał magicznych mocy i potrafił zaczarować swych właścicieli, czasem ich atakował albo wybierał się do lasu i sprowadzał wilki. Ich moc była wiązana z długością ogona, stąd dawny zwyczaj bądź skracania ogonów, bądź hodowania ras krótkoogonowych.

W Jokohamie istnieje do dziś miejsce wiązane z legendą o właścicielu sklepu z sosem sojowym, któremu nocą ginęły serwetki. Pewnej nocy ukrył się w sklepie i usłyszał muzykę z pomieszczenia, w którym nikogo nie powinno być. Gdy tam zajrzał, zobaczył swojego kota tańczącego z serwetką na głowie w otoczeniu kręgu okolicznych kotów.  Miejsce to nazwano Odoriba a nazwa do dziś jest używana na określenie pewnego skrzyżowania oraz jednej ze stacji metra.

The_Nekomata_attacks.jpg

Innym magicznym stworzeniem w formie kota był Nekomata. Zazwyczaj żył w odludnych, górskich terenach i był stworzeniem w formie bardzo dużego kota, który polował na zwierzęta, mógł też atakować i zjadać ludzi ub rzucać na nich klątwę. Zmieniał postać z podobnej do zwykłego, domowego kota, w dużą, groźną i chodzącą na tylnych łapkach. Z czasem pojawiały się też opowieści o domowych Nekomata, w które zamieniały się źle traktowane koty, którym na starość wyrastał drugi ogon. Wywoływały one w domu różne dziwne zdarzenia, przypominające nawiedzenie przez duchy - stukanie, przesuwanie się przedmiotów, niewyjaśnione pożary i znikanie drobnych rzeczy. Mogły przywoływać duchy zmarłych a nawet wskrzeszać ciała zmarłych ludzi, kontrolując ich ruchami podobnymi do tańca.

 

Motywy te przedstawia znany film Kaneto Shindo z 1968 roku "Yabu no Naka no Kuroneko" tłumaczony jako "Czarny kot" ale lepiej znany na zachodzie jako Kuroneko, o duchach matki i córki, które zabite przez samurajów wracających z bitwy zostają ożywione przez czarne koty aby mścić się na swych zabójcach.


Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 02.03.2019 - 16:26

  • 1






Also tagged with one or more of these keywords: czarownice, symbolika kota, koty w średniowieczu, Agnes Thompson, prześladowanie czarownic, prześladowanie kotów

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych