foto: domena publiczna
Naukowcy z Francji zbadali zęby, które miały należeć do Adolfa Hitlera. Swoimi badaniami udowodnili, że zmarł w 1945 roku.
Jak i czy umarł najsłynniejszy i prawdopodobnie najokrutniejszy dyktator na świecie? Teorie spiskowe na temat Adolfa Hitlera mnożyły i rozprzestrzeniały się przez lata. Wielu ludzi nie było w stanie uwierzyć, że bezwzględny nazistowski przywódca byłby w stanie odebrać sobie życie i zapewniali, że musiał znaleźć jakiś sposób, by umknąć wymiarowi sprawiedliwości.
I zdaje się, że francuscy naukowcy udowodnili właśnie, że umknął. Tyle tylko, że Hitler nie zbiegł z Europy, nie wsiadł w łódź podwodną i nie zamieszkał w Argentynie ani na Antarktydzie. Jego sposobem było dokładnie to, co lata temu podano za oficjalne - samobójstwo.
Francuski paleopatolog, prof. Philippe Charliera, wraz z grupą innych naukowców postanowili zbadać zęby, które Rosjanie uznali za szczątki dyktatora.
Materiały dowodowe udało się pozyskać od rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, wywiadu i z archiwów państwowych, po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej. Złożyły się na nie między innymi szczątki uzębienia oraz zdjęcia rentgenowskie szczęki Hitlera, wykonane na rok przed jego (oficjalną) śmiercią.
Co się okazało?
Zęby należą do Adolfa Hitlera
Jak podaje The Local, naukowcy porównali cechy morfologiczne zębów ze zdjęciem i orzekli, że materiały są ze sobą zbieżne. Znaczy to tyle, że przekazane im przez Rosjan kości należą do osoby, którą poddano badaniu rentgenowskiemu w 1944 roku. W ten sposób jednogłośnie orzekli, że Hitler musiał umrzeć rok później.
Zęby są autentyczne, nie ma wątpliwości, nasze badania dowodzą, że Hitler zmarł w 1945 roku. Możemy ukrócić wszystkie teorie spiskowe na temat Hitlera, który nie uciekł do Argentyny na łodzi podwodnej, nie znajduje się też w ukrytej bazie na Antarktydzie lub po ciemnej stronie księżyca - powiedział profesor Philippe Charlier.
Hitler popełnił samobójstwo
Francuscy naukowcy na zębach znaleźli między innymi osad kamienia nazębnego, ale nie odnaleźli tam śladów błonnika zwierzęcego, co miałoby być poszlaką w sprawie. Powszechnie wiadomo bowiem, że dyktator był wegetarianinem.
Naukowcy nie znaleźli także śladów prochu co miałoby wykluczyć, że przywódca nazistów popełnił samobójstwo strzelając sobie w usta, a potwierdzić strzał w skroń. Dowodem na to, że przed strzałem połknął cyjanek, miałoby być ubarwienie protez zębowych, które w wyniku reakcji z trucizną zabarwiły się na niebiesko.
Wyniki swoich badań Francuzi opublikowali w piśmie naukowym „European Journal of Internal Medicine”
To może jeszcze dla dopełnienia obrazu:
Znaleźli okręt, którym Hitler miał uciec do Argentyny. Teoria spiskowa legła w gruzach
Wrak U-3523 - Fot. 100 % | YouTube | Printscreen
Nurkowie z Danii odnaleźli wrak okrętu, którym według plotek Adolf Hitler miał zbiec zaraz po wojnie do Argentyny. Ich odkrycie ma być dowodem na to, że nigdy nie opuścił Niemiec.
Historia o tym, jakoby Hitler wcale nie popełnił samobójstwa, tylko zaraz po wojnie zbiegł z Niemiec do Argentyny, od lat podtrzymywana była przez potencjalnych świadków i wielbicieli teorii spiskowych.
Przez lata wielu ludzi żyło w przeświadczeniu, że samobójstwo Hitlera to tylko przykrywka, a ten przez wiele lat żył sobie spokojnie gdzieś na odległym kontynencie. Do Argentyny miał się dostać specjalnym okrętem podwodnym U-3523. Zabrać miał ze sobą swoją kochankę i wielu nazistowskich towarzyszy.
W 2017 roku FBI odtajniło akta, z których wynikać miało, że już w 1945 roku anonimowy informator doniósł o przybyszach z Niemiec. Mieszkaniec Argentyny prosił o azyl w zamian o informację o tym, że witał nazistów i miał pomóc im w ukrywaniu się przed światem.
Podał ponoć nawet szereg szczegółów, które miały ułatwić dojście do wioski i odnalezienie zbiegów, wśród których znajdować się mieli nieżyjący oficjalnie Hitler i jego kochanka Ewa Braun.
Prowadzono nawet śledztwo, które miało dowieść (lub zaprzeczyć), że odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi przywódca przeżył i uciekł z Europy. To jednak, mimo wielu przesłanek zamknięto i uznano śmierć nazistowskiego przywódcy w 1945 roku za pewnik.
Nie przeszkodziło to jednak w spekulacjach na temat jego ucieczki. Przez lata podejrzewano, że zbiegł do Argentyny okrętem U-3523. Ten wyjątkowy statek przez całą daleką podróż nie musiał wynurzać się z wody. Całkowicie ukryty w głębinach mógł dopłynąć aż do Ameryki.
Przez lata nie znaleziono jednak ani statku, ani dowodów na ucieczkę. Aż do teraz. Duńscy nurkowie odnaleźli zatopiony U-3523 zaledwie 18 kilometrów na północ od miasta Skagen.
Jak twierdzą badacze z Sea War Museum, łódź podwodna została zatopiona w czasie bombardowania, o czym świadczyć mają ślady na kadłubie. Jej wrak utknął w cieśninie Skagerrak, na głębokości 130 metrów.
U-3523 faktycznie miał przewozić nazistowskich zbiegów z III Rzeszy. 6 maja 1945 brytyjskie bombowce zaatakowały szyk nazistowskich statków zmierzających w stronę Norwegii i zatopiły część z nich. Tyle tylko, że U-3523 miał wyjść z tego cało i odpłynąć, już nie w towarzystwie innych łodzi, ale samotnie. Dopiero w 2018 roku ostatecznie obalono teorię o jego ucieczce tą drogą.
Czy Hitler popełnił samobójstwo a jego zwłoki zostały spalone przez nazistów, czy może uciekł do Argentyny? Tego nie wiemy. Oficjalna jest wersja to odebranie sobie życia. A pewne jest to, że U-3523 nie pomógł mu w ucieczce.
źródło