Skocz do zawartości


Zdjęcie

New Horizons - Ultima Thule


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

02/01/2019

 

0.jpg

 

No i znowu im się udało! Zespół misji New Horizons doprowadził swoją sondę do kolejnego obiektu, który dał nam ogromną porcję wiedzy, której inaczej nie zdołalibyśmy zdobyć.

 

W 2015 roku okazało się, że Pluton jest zupełnie inny, niż się spodziewaliśmy. Minęły trzy lata i tam sama sonda, New Horizons, minęła kolejny cel. Tym razem była to planetoida Ultima Thule lub, jeśli wolicie oficjalną nazwę, (486958) 2014 MU69.

 

Wybrano ją z dwóch powodów. Pierwszym było to, że New Horizons było tam po drodze. Chodziło bowiem o to, by nie zmieniać zbytnio trajektorii lotu i nie marnować paliwa. Drugim był fakt, że Ultima Thule leży dość głęboko wewnątrz Pasa Kuipera, czyli obłoku planetoid, który rozciąga się za orbitą Neptuna. To miejsce, gdzie krążące skały niemal nie zmieniły się od 4,6 mld lat czyli od narodzin Układu Słonecznego.

 

Badacze spodziewali się, że Ultima Thule okaże się takim obiektem archiwalnym, który da nam wgląd w proces formowania się ciał otaczających Słońce.

 

I wiecie co? Nie pomylili się!

 

1 stycznia o 6:33 polskiego czasu sonda przemknęła w bardzo małej, jak na skalę kosmiczną, odległości 3500 km od celu. Cztery godziny później odwróciła się antenami w stronę Ziemi i zaczęła przesyłać zebrane dane. Idzie to wolno, bo odległość jest ogromna, więc najpierw lecą informacje łatwiejsze do przekazania, ale mniej szczegółowe. To na wypadek, gdyby sondę spotkało coś złego – w ten sposób dostaniemy choć część informacji.

 

I właśnie pierwszy pakiet danych omówili dziś na konferencji NASA członkowie zespołu misji.

 

Na początku pokazali cudowne zestawienie dwóch zdjęć – oto, jaką różnicę potrafi zrobić odstęp jednego dnia. Pierwsze zdjęcie zrobione zostało 31 grudnia 2018 roku, drugie 1 stycznia 2019 roku.

 

1.jpg

 

2.jpg

 

Następna grafika szczególnie mnie ujęła – NASA ma ten cudowny dystans do siebie, któremu zwykle brakuje ESA (no dobra, poza misją Rosetta).

 

3.jpg

 

Nazwa Ultima Thule nie jest oficjalna, jednak załodze misji bardzo przypadła do gustu. Jak z pewnością zauważyliście, planetoida okazała się (co wcześniej podejrzewano) zlepkiem dwóch obiektów. By utrzymać dwuczłonową nazwę, NASA postanowiła nazwać mniejszą część planetoidy Thule, a większą – Ultima.

 

Właśnie ta dwoistość badanego obiektu jest jego najciekawszą cechą. Według niektórych szacunków nawet 30% ciał tworzących Pas Kuipera składa się z dwóch połączonych ze sobą elementów. Warto przypomnieć, że taka też okazała się być kometa 67P/Czuriumow-Gierasimienko, do której dotarła Rosetta.

 

Podejrzewa się, że to obrazuje mechanizm powstawania dużych planet. Takie łączące się ze sobą obiekty stopniowo rosły aż osiągały masę, przy której grawitacja ściągała całą drobnicę z ich orbity. Jednak złożone oddziaływania grawitacyjne i zróżnicowana gęstość materii w Układzie Słonecznym nie wszędzie pozwoliły na utworzenie się ogromnych obiektów. W pasie planetoid między Marsem a Jowiszem oraz w Pasie Kuipera pozostały drobniejsze skały.

 

Podziw budzi fakt, że już w lipcu tego roku, gdy kamery New Horizons nie miały nawet cienia szansy dostrzec Ultima Thule, obserwacje prowadzone z Ziemi i ziemskiej orbity pozwoliły bardzo precyzyjnie określić kształt i rozmiar planetoidy. Było to możliwe dzięki śledzeniu tego, jak ten maleńki obiekt przysłaniał odległe gwiazdy. Maleńki, bo to ledwie 33 km widziane z odległości ponad 6 miliardów km.

 

Na tym zdjęciu pokazano przewidywany kształt i nałożony na niego faktyczny kształt planetoidy.

 

4.jpg

 

Dotychczas pokazane zdjęcia zrobione są w skali szarości – takie daje kamera o większej rozdzielczości znajdująca się na pokładzie New Horizons. Równocześnie jednak zdjęcia robiła druga, kolorowa kamera. Połączenie danych z obu instrumentów pozwoliło stworzyć obraz tego, jak Ultima Thule wygląda w kolorze:

 

0.jpg

 

Planetoida powstała prawdopodobnie w wyniku połączenia dwóch mniejszych obiektów. Stosunek ich mas to mniej więcej 3:1. Co ważne obiekty raczej zlepiły się, niż zderzyły. Nie widać śladów gwałtownego zetknięcia, więc geolodzy misji sądzą, że oba ciała krążyły wokół siebie stopniowo się zbliżając, aż połączyły się tworząc obiekt o nowej osi obrotu.

 

Na powierzchni Ultima Thule widać jaśniejsze i ciemniejsze obszary. Najjaśniejszym jest “szyja bałwanka”, co badacze tłumaczą faktem, że tam zsuwają się drobne fragmenty skały. Jaśniejsze są też zagłębienia na “głowie”. Co ciekawe na razie nie widać na powierzchni śladów większych kraterów.

 

Badacze zwrócili jeszcze uwagę na ciekawą rzecz. Otóż zarówno Ultima, jak i Thule są niemal kuliste. Tymczasem ich masa, a więc i grawitacja są zbyt małe, by uformować taki kształt na zasadzie przyciągania grawitacyjnego. Naukowcy podejrzewają, że kształty są efektem powolnego doklejania się z różnych stron małych fragmentów skał i pyłu, co po miliardach lat dało taki kształt.

 

Na razie wszystko co wiemy opiera się na kilku zdjęciach o niewielkiej rozdzielczości. Dane cały czas spływają i jutro nasza wiedza będzie dużo, dużo większa. Dosłownie jutro, więc już 3 stycznia o 20.00 kolejna konferencja NASA. Dzieje się!!!

Wszystkie zdjęcia pochodzą z artykułu.

źródło

 

 

Przestrzenne zdjęcia Ultima Thule i tajemnica brakującego księżyca

 

03/01/2019

 

Księżyc, choćby maleńki, gdzieś powinien być. Ale się… zgubił. Za to są zdjęcia, z których udało się złożyć pierwszy przestrzenny obraz planetoidy. Czyli relacja z dzisiejszej konferencji NASA New Horizons

 

Po wczorajszej, pełnej zaskakujących wieści, konferencji NASA dzisiejsza opierała się bardziej na tajemnicach. Ale zacznijmy od czegoś efektownego. Jak pisałem wcześniej, transmisja z odległej o ponad 6 mld km sondy New Horizons jest straaaaasznie wooooolna. Dane spływają w tempie, które dla naukowców jest normalne i spodziewane, a dla takich pochopnych rychliwców jak ja, nieznośnie wolne. No ale nie ma co utyskiwać, jest jak jest.

 

Od wczoraj przybyło nam jeszcze jedno zdjęcie. Jedno, ale ważne, bo zrobione w odstępie 30 minut względem pierwszego „bałwanka” pokazanego wczoraj. I to wystarczyło, by udało się złożyć pierwsze przestrzenne zdjęcie Ultima Thule. Można je oglądać na dwa sposoby. Jeśli macie w domu takie okulary:

 

okulary.png

 

to sięgnijcie po nie i podziwiajcie to:

 

5.jpg

 

Jeśli nie macie, to jakieś pojęcie daje tak przygotowana animacja:

 

videotogif_2019.01.03_20.57.43.gif

 

Po co naukowcy robią takie obrazki? Wbrew pozorom to nie zabawa i czarowanie publiczności. Na podstawie takich przestrzennych zdjęć próbują określić, jak naprawdę wygląda powierzchnia planetoidy. Bo pojedynce zdjęcie może być mylące – nie wiadomo, czy ciemniejszy fragment na zdjęciu to zagłębienie, czy przebarwienie skały.

 

Na razie dysponujemy tylko dwiema fotografiami, ale spływają kolejne zdjęcia pokazujące te same obszary w zmieniającym się oświetleniu. Na tej podstawie powstaje przestrzenny model planetoidy, a tworzy go… Brian May. Tak, to gitarzysta Queen, ten z napuszoną grzywą. Właściwie powinienem napisać dr Brian May, bo jest on astronomem, który w 2007 roku obronił on pracę doktorską zatytułowaną „Prędkości radialne w zodiakalnej chmurze pyłu kosmicznego”.

 

Ale miało być o tajemnicach. Największą (obecnie) jest tempo obrotu Ultima Thule. Pełny obrót „bałwanka” trwa około 15 godzin. Jednak po oszacowaniu masy obu części planetoidy naukowcom wyszło, że powinny kręcić się znacznie szybciej. A to dlatego, że obecna forma powstała w wyniku zlepienia się (a nie zderzenia) dwóch mniejszych ciał. Wedle wyliczeń Ultima Thule powinna wirować w tempie jednego obrotu na 3-4 godziny. Wiruje jednak znacznie wolniej.

 

6.jpg

 

Jedynym wyjaśnieniem, jakie obecnie znamy jest obecność satelity. Tak jak Księżyc spowalnia obroty Ziemi, tak nawet niewielki satelita przez miliardy lat spowolniłby Ultima Thule. Tylko… nie możemy znaleźć tego satelity. Trwa analiza zdjęć zarówno zrobionych przez Teleskop Hubble’a, jak i przesyłanych przez New Horizons. Na razie – ni widu, ni słychu. Ale to dopiero początek analizy.

 

Kolejna tajemnica to (nie)obecność atmosfery. Właściwie nie powinno jej tam być, nawet szczątkowej. Nie powinno, bo Ultima Thule jest za mała, by utrzymać gazową otoczkę. Sama z siebie otoczka mogłaby właściwie istnieć, ale nawet 6,6 mld km od Słońca słoneczny wiatr jest na tyle mocny, by zwiać takie gazowe resztki. Mimo tego zespół New Horizons postanowił zbadać temat – skoro trafia się TAKA okazja, to nie można jej ominąć.

 

Dlatego analizowana jest zarówno prędkość wiatru słonecznego (atmosfera by go spowolniła), jak i zdjęcia zrobione już po minięciu planetoidy, pod światło Słońca. Tu na wyniki przyjdzie nam poczekać przynajmniej kilka tygodni.

 

W ogóle będziemy musieli się uzbroić w nieco cierpliwości. Przez pięć kolejnych dni New Horizons będzie od Ziemi oddzielała tarcza słoneczna. W tym czasie transmisja jest niemożliwa, więc mamy chwilę przerwy. Potem spłyną kolejne dane i zapewne czeka nas prawdziwy zalew odkryć. Zatem chwilowo przekierowujemy nasza uwagę na Chang’e 4, chińską sondę, która dziś wylądowała na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Ależ mamy kosmiczny początek roku!

 

 

Wszystkie zdjęcia pochodzą z artykułu.

 

źródło

 

 


  • 6



#2

Anunnaki.
  • Postów: 540
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wie ktoś dlaczego tak mały obiekt ma atmosferę? Może to nie jest stała tylko okresowa atmosfera która z czasem "paruje" ?


  • 0

#3

Devoratrix.
  • Postów: 94
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Nie wiedzą czy ma atmosferę. Dopiero to badają. 

 

 

Kolejna tajemnica to (nie)obecność atmosfery. Właściwie nie powinno jej tam być, nawet szczątkowej. Nie powinno, bo Ultima Thule jest za mała, by utrzymać gazową otoczkę. Sama z siebie otoczka mogłaby właściwie istnieć, ale nawet 6,6 mld km od Słońca słoneczny wiatr jest na tyle mocny, by zwiać takie gazowe resztki. Mimo tego zespół New Horizons postanowił zbadać temat – skoro trafia się TAKA okazja, to nie można jej ominąć.

 


  • 1

#4

Devoratrix.
  • Postów: 94
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

 

Zdjęcie zostało zrobione z odległości 6700 km od obiektu – znacznie bliżej niż wcześniejsza partia powstała z dystansu 27 000 km. I-Sonda uchwyciła obraz dzięki szerokokątnej kamerze MVIC o oryginalnej rozdzielczości 135 m na piksel, a potem zespół naukowców wyostrzył obraz.
 

q-106.jpg

 

Nowe zdjęcia ukazują kilka nieznanych wcześniej szczegółów na temat Ultima Thule. Jest to dość nierówny świat, usiany małymi jamami o szerokości do 0,7 km. Zespół nie jest pewien, czy powstały one przez uderzenia z mniejszymi obiektami, czy są to zagłębienia, czy też efekt materiałów uciekających w kosmos spod powierzchni planetoidy. Kolejną interesującą cechą są jaśniejsze znaki, których zespół nie potrafi jeszcze wyjaśnić. Najbardziej oczywistym przykładem jest „kołnierz”, który tworzy szew między dwoma płatami obiektu.

 

Chociaż ten konkretny obraz został uchwycony zaledwie 23 minuty po poprzedniej partii, którą widzieliśmy, dotarcie na Ziemię zajęło dodatkowe trzy tygodnie. To dlatego, że Słońce przeszło między naszą planetą a New Horizons wkrótce po tym, dlatego sonda czasowo wstrzymała transmisję.


  • 1



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych