Ludzie, przedstawiciele gatunku ,,Homo Sapiens", autorytarni ,,Panowie", jedyni ,,możliwi" i wybrani władcy Ziemi... Wybrani władcy Ziemi? Bzdura i nonsens. Zawiązującą ciasną pętlę na świadomości zbiorowej ludzkości dość solidną ironią losu ludzkość podsumowującą jest to, że wobec złożoności istoty życia na Ziemi, jak i wobec samej natury - wobec tego czym w swej potędze jest Ziemia - my ludzie, naprawdę jesteśmy niczym. Ewolucję cywilizacji, którą tworzymy - od jej początków do chwili obecnej i przyszłości - sądzę że oparliśmy na odmiennym schemacie myślenia: że życie które istnieje na Ziemi musi być nam bezwzględnie posłuszne. Człowiek tworząc tak gigantyczną zbiorowość, jak Cywilizacja, reprezentując ,,Królestwo Ludzi", można by rzec, nadużywa swej władzy. Żaden gatunek w historii ziemskiego życia nie okazał się tak inwazyjnym, ingerującym na tak głębokim poziomie w serce planety - co wpływa na życie na Ziemi - gatunkiem, jak Homo Sapiens. Najdziwniejsze jest to, że my ludzie ewoluowaliśmy nie od żadnego ,,kosmicznego DNA", lecz od sinic (cyjanobakterii), prostych mikroorganizmów czerpiących energię ze światła słonecznego, formujących kamienne kopczyki, tzw. stromatolity. Najwcześniejsze ślady życia na Ziemi to właśnie stromatolity liczące sobie około 3,4 mld lat. To pra-pra...praprzodkowie ludzi, przodkowie wszelkiego ziemskiego życia, które eony eonów temu wyglądało tak prosto i niepozornie niczym zanikające pod zwałami ziemi, poddające się upływowi czasu ruiny średniowiecznego zamku:
Gdyby nie prąd przemian ewolucyjnych, rozłożonych w czasie na Osi Czasu ziemskiego życia, przez miliardy lat, wciąż wyglądalibyśmy tak ,,niewinnie i niepozornie", jak na powyższej fotografii.