Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy nastały czasy, w których można zakłamać cały internet?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
16 odpowiedzi w tym temacie

#16

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Akurat Trump dobrze wie jak działają fake newsy, bo bardzo mu pomogły w kampanii. Sztucznie nakręcona afera wokół pewnej pizzerii to nic, bo krążyły też wersje że Clinton jest chora psychicznie oraz że nie żyje i zastąpiono ją sobowtórem.


  • 0



#17

Perseusz.
  • Postów: 75
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Akurat Trump dobrze wie jak działają fake newsy, bo bardzo mu pomogły w kampanii. Sztucznie nakręcona afera wokół pewnej pizzerii to nic, bo krążyły też wersje że Clinton jest chora psychicznie oraz że nie żyje i zastąpiono ją sobowtórem.

 

Nie bardzo chcę wchodzić w temat kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych, gdyż jest to w mej ocenie niemal zawsze zwyczajna farsa przypominająca kupczenie na targu. Zresztą jakże idealnie pasująca do ogólnego stanu tego co zazwyczaj serwują media i do jakich rozrywkowych programów przyzwyczajeni są wyborcy. Można powiedzieć, że wybory zostały sprowadzone do poziomu zrozumiałego dla większości. Skoro są równie proste co zasady niedzielnego teleturnieju i nie mniej od tegoż teleturnieju kolorowe, zatem i ich przebieg nie może być poważniejszy. Ja jednak naprawdę nie o tym!

 

Branie udziału w różnych internetowych dyskusjach, ogólna aktywność na forach, portalach społecznościowych, blogach i witrynach informacyjnych każe mi sądzić, iż te osławione ,,fake news'' mają o wiele większe znaczenie niż mogliśmy dotąd przypuszczać. Przede wszystkim ze względu na ich niesamowitą ilość, a jak wszyscy wiemy, kłamstwo powtórzone tysiąc razy... 

 

Jestem od wielu lat mieszkańcem jednego z krajów Europy Zachodniej, który zdobył wiele popularności dzięki trwającemu nadal kryzysowi migracyjnemu. Uważnie od momentu jego rozpoczęcia śledziłem informacje podawane na ten temat w każdym miejscu sieci, do jakiego odważyłem się z czystym sumieniem (no, przynajmniej częściowo) wejść. Dziś mogę z absolutną pewnością stwierdzić, że około 90% zebranych przeze mnie informacji to nie były nawet informacje zmanipulowane, lecz były one ordynarnymi kłamstwami nie mającymi najmniejszego oparcia w faktach. Pokuszono się o zachowanie autentycznych miejsc i ich geografii, jednak poza tym najczęściej czytałem wypowiedzi nieistniejących osób (brak ochrony danych w naszym kraju umożliwiał mi łatwo sprawdzenie tegoż), wypowiedzi realnych osób, których nie znajdywałem nigdzie indziej, nieistniejące statystyki, a niejednokrotnie miałem nawet okazję czytać o swojej dzielnicy i na własne oczy weryfikować to, co wedle niektórych miało się w niej rzekomo dziać. Bezczelna propaganda wszystkich stron (jednej przekonującej, że wszystko przebiega cudownie i drugiej wieszczającej wojny domowe) zaczęła mnie wręcz kłuć po oczach. W pewnym momencie nie wiedziałem już nawet w jakim kraju i w jakiej dzielnicy żyję, spodziewając się lada moment ujrzenia drutów kolczastych, murów i bycia zastrzelonym za sam kolor skóry.

 

W tym czasie popularność w polskiej sieci zdobyły wyrastające niczym grzyby po deszczu ,,profesjonalne witryny informacyjne'' z anonimowymi redaktorami i informacjami ,,źródeł własnych''. Bywało też, że z informacjami po prostu przekopiowanymi za podobnymi im pseudo-dziennikarskimi stronkami albo witrynami prowadzonymi przez ludzi zaangażowanych w politykę bardziej niż może się to wydawać. To one, zaraz za największymi witrynami wielkich koncernów medialnych, notowały największą ilość wejść i udostępnień w różnych mediach społecznościowych. 

 

Doszło w pewnym momencie do tego, że nie można było znaleźć niemal ani jednej strony bez fałszywej, przekopiowanej za podejrzanym źródłem łże-prasowej informacji. 

 

Temat można ten rozwinąć o wiele wątków, lecz ja pragnąłbym rzucić tak ogólnie w przestrzeń pytanie o to, czy wejście w nowy etap społeczeństwa informacyjnego nie jest najlepszym momentem, by podstawą edukacji stało się (o ironio, na powrót) weryfikowanie źródeł, krytykowanie ich, sprawdzanie wiarygodności każdej informacji już na etapie pisania wypracowań szkolnych i próba zrozumienia jakie cele finansowe, polityczne, ideologiczne, religijne albo jeszcze inne mogą tłumaczyć fakt powielania oraz tworzenia ,,fake news''. Umiejętność samodzielnej weryfikacji danych nie jest już nawet dziś równie wymagana w szkołach wyższych, co tłumaczyć może po części tę ogromną naiwność czy też nawet zbiorową hipnozę, jaka ogarnęła ludzkość. Nie jest to jednak powód, by załamywać ręce i oddawać pola kłamstwom, rozsiewanym już przez każdą stronę konfliktu; widać święcie przekonaną, że jej wyższy cel tłumaczy dezinformowanie społeczeństwa. 


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych