Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dostrzeżone kątem oka. Jak kamera w telefonie zabiła UFO, duchy i Wielką Stopę.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6626
  • Tematów: 764
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

UFO w wersji, jaką znamy z mitu Roswell, Strefy 51 czy serialu „Z Archiwum X” pozostaje ściśle związane z określoną technologią utrwalania obrazu. Niewyraźne, nieostre, niedoświetlone obrazy fotografii analogowej i kamer wideo pobudzały wyobraźnię, zostawiając wiele miejsca na to, co niedopowiedziane.

 

                                                              UFO.png

                                                              grafika/mitologiawspolczesna

 

W ten sposób fotografia zawsze pozostawała jedynie pretekstem – punktem wyjścia, od którego rozpoczynała się opowieść. To relacje naocznych świadków oraz rozbudowane interpretacje tropicieli zjawisk paranormalnych tworzyły wokół UFO niezwykle atrakcyjną mitologię, którą można by nazwać mitologią „dostrzeżonego kątem oka”. Opierała się ona na zgłębianiu tego, co – dosłownie i w przenośni – mieściło się na krawędzi pola widzenia. Na niedoskonałej fotografii Nieznane czaiło się w ciemności, w głębi kadru albo przemykało po jego krawędzi. Było zbyt szybkie lub zbyt odległe, by utrwalić się w sposób wyraźny.

 

YouTube tępi potwory

Obserwując repertuar kin i tabloidowe doniesienia nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mitologia „dostrzeżonego kątem oka” jest dziś w odwrocie. Opowieści o latających spodkach, duchach i ukrytych potworach przestały rozpalać zbiorową wyobraźnię1.

 

Zapewne – jak to zwykle bywa w przypadku zjawisk społecznych – odpowiada za to wiele przyczyn. Jedną z nich jest, jak się wydaje, rozszerzenie naszego pola widzenia, jakie zapewniły nowe media. Chodzi przede wszystkim o wszechobecność zapisu obrazu i poprawę jego jakości.

 

Do takiego wniosku doszedł m.in. Stuart Walton – publicysta związany z „Guardianem”, badacz kultury wizualnej i autor m.in. przełożonej na język książki Odlot. Kulturowa historia odurzenia:

 

„Każdy może teraz sfilmować wszystko smartfonem. Kamery telewizji przemysłowej (CCTV) potwierdzają, że na opuszczonych nocą ulicach nie dzieje się nic. Kamery wideo utrwalały tylko najważniejsze wydarzenia z naszego życia (śluby, rocznice, urodziny), ale dziś w zasadzie nic nie wymyka się czujnej uwadze YouTube’a. W złotych czasach opowieści o duchach ulotnym Świętym Graalem wydawała się fotografia czy film przedstawiający widmową emanację. Dziś nic nie powinno już stać na przeszkodzie dostarczeniu dowodów. A jednak – wszystko, co mamy, to dziwne białawe rozmycie, które równie dobrze może okazać się zaciekiem na ekranie.”2

 

Jak dawniej odkrycia geograficzne unicestwiły mity o ludach Jednonogich czy Psiogłowców, tak dziś YouTube wypiera kosmitów, rozszerzając zasięg naszego spojrzenia.

 

Photoshop zabija kosmitów

Do śmierci „dostrzeżonego kątem oka” w nieoczywisty sposób przyczyniły się także cyfrowe narzędzia manipulacji obrazem. Rola obrazów fałszywych, zręcznie zmanipulowanych czy starannie zainscenizowanych w historii badań nad zjawiskami paranormalnymi jest trudna do przecenienia. Ograniczone możliwości technicznej manipulacji fotografią sprawiały jednak, że przez cały wiek dwudziesty cieszyła się ona (nierzadko niezasłużonym) kredytem zaufania. Wydawało się, że to, co utrwalone na fotografii, jest prawie jak zobaczone na własne oczy.

 

Tymczasem błyskawiczny rozwój narzędzi do cyfrowej manipulacji obrazem sprawia, że publiczność staje się coraz bardziej sceptyczna wobec tego, co widzi. Efekty specjalne znane z kinowych ekranów i zuchwałe manipulacje stron z fałszywymi wiadomościami mogą nas zachwycać lub konfundować, ostatecznie jednak zapewne doprowadzą do swoistego znieczulenia na bodźce wizualne.

 

Powszechna dostępność prostych w obsłudze narzędzi do podszywania się pod czyjś głos czy obraz albo wycinania i dodawania postaci ze zdjęć może – jak prorokują niektórzy autorzy3 – doprowadzić do fakenewsowej „infokalipsy”. Ale równie dobrze może też sprawić, że fotografia i film utracą swój uprzywilejowany status, stając się równorzędne rysunkowi czy ustnej opowieści. Równie łatwo będzie za ich pomocą mieszać prawdziwe i zmyślone, rzeczywiste i mitologiczne.

 

Co będzie dalej?

Odpowiedź na to pytanie, jaką przynosi nam zbiorowa wyobraźnia, jest nieoczywista. Jak to często bywa, żeby dowiedzieć się, co będzie dalej, najlepiej sięgnąć do przeszłości.

 

Warto na przykład pamiętać, że dwudziestowieczna mitologia niesamowitości związana z krawędzią pola widzenia nie pojawiła się znikąd. To nie tak, że przed wiekiem dwudziestym nie było „zjawisk paranormalnych”. Nowa mitologia stopniowo wkraczała na miejsce ukształtowane przez prasę drukowaną (wraz z rozbudzającymi wyobraźnię rycinami!), a wcześniej jeszcze – przez słowo mówione.

 

Kosmici, upiory i potwory sprzed epoki fotografii i filmu byli na przykład mniej ujednoliceni – fotografia jest niezwykle silnym narzędziem synchronizowania wyobraźni. Pomyślmy tylko, że przed czasami rozpowszechnienia fotografii ludzie w zasadzie nie wiedzieli jak wyglądają ich władcy czy odległe miejsca (a nierzadko stolice krajów, w których przyszło im żyć). Tak więc niezależnie od zmian związanych z rolą, jaką w wyjaśnianiu „niezwykłych zjawisk” zaczęła pełnić nauka (konkurująca na tym polu chociażby z religią), ostatnie stulecie było więc czasem przemiany wizualnego wymiaru niezwykłości.

 

Kosmici, Yeti i poltergeisty nie są więc skazani na wymarcie, lecz raczej zmuszeni do ewolucji, która zapewni im przetrwanie w świecie poszerzonego pola widzenia.

 

Mogą też wybrać nieoczywistą strategię przetrwania i schronić się… w przeszłości. Na łamach „Mitologii” kilka razy pisałem już o „retro science fiction”. Poszerzenie pola widzenia tworzy bowiem obszar tęsknoty za tajemnicą. To, co dawniej pozostawało niedostrzegalne i niewypowiedziane, w dobie YouTube’a i kamer w telefonach staje się przedmiotem nostalgii.

 

Kosmici i duchy mogą więc znaleźć schronienie w tym samym kartonie na strychu naszej wyobraźni, w którym trzymamy stare kasety wideo, walkmana i koślawą Myszkę Miki. Wyprawa w kosmos okazywać się będzie tym samym wyprawą w nasze dzieciństwo czy nawet czasy naszych rodziców. Zdaje się, że scenarzyści filmów i seriali już wyczuli tu żyłę złota (To na podstawie Kinga, Stranger Things). Co ciekawe, maszyneria wizualnej magii zostaje wówczas wykorzystana nie tylko do tworzenia realistycznych potworów, lecz przede wszystkim do perfekcyjnego odtworzenia BMXów i przedmieść z lat ‘80. Bo tylko cyfrowo zrekonstruowana analogowa kamera wideo może przywołać na ekran wiarygodnego kosmitę.

 

Mitologia Współczesna





#2

asbiel.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ewolucja świadomości nt. UFO też ma związek z rozwojem nauki w tym zakresie. Człowiek zaczął sobie również uświadamiać, że Wszechświat jest ogromną przestrzenią. Sam osobiście nigdy nie dowierzałem w spisek, iż jesteśmy odwiedzani, ale to 'ściśle tajne'. Bardziej skierowałem swoją analizę ku temu, że obce cywilizacje jak my mogą mieć wielki dylemat jak tu podróżować po swoim układzie planetarnym. A co dopiero mówić o optymalizacji technologii w kierunku odbywania szybkich i dalekich podróży. W rzeczywistości w galaktyce Andromedy może być tyle życia, że nam się w głowie nie mieści. Nie jesteśmy wstanie temu zaprzeczyć ani tego potwierdzić. Po prostu taka jest specyfika tego wszystkiego. Zresztą wystarczy Droga Mleczna i jej rozpiętość 100 tys. lat świetlnych jest zbyt wielkim obszarem dla cywilizacji, która 150 lat temu korzystała głównie z konia jako szybszego transportu pomiędzy przyziemnymi punktami. Obcych form życia jest setki milionów, ale wszystkich ograniczają podobne prawa fizyki chyba, że dana cywilizacja okazała się bardziej innowacyjna lub w swojej strefie wpływów posiada szeroką gammę pierwiastków nam trudniej dostępnych. Co nie oznacza, że dana rasa humanoida jest wstanie więcej niż my teraz w kwestii podróży międzygwiezdnych. Specyfika życia polega na tym, że rozwija się ono na planetach i nie widzę powodu by natura myślała o ekspansji w wielowymiarowym zakresie niż to jest potrzebne do egzystencji. 


Użytkownik asbiel edytował ten post 16.08.2018 - 20:56

  • 3



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych