Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Please log in to reply
1611 replies to this topic

#46

CherubUltima.
  • Postów: 42
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Dołączona grafika


Obserwatorzy z innego wymiaru

Istnieje hipoteza, że obcy - i być może duchy, a także „ludzie cienia” - w rzeczywistości są istotami z wymiaru czasu i przestrzeni, w ogóle nieprzypominającego naszego. Z nieznanych nam powodów, czasami odwiedzają nasz poziom istnienia. Mogą pojawiać się jako przelotne cienie, mgliste postacie lub jako stwory pilotujące dziwne pojazdy. Dlaczego tutaj przybywają? Badają nas, czy są jedynie obserwatorami przy rekreacyjnym zwiedzaniu Ziemi? Czy David Crow i dwóch jego kolegów spotkało międzywymiarowych turystów pewnej wiosennej nocy w górach Nowego Jorku? Oto historia David’a....

Jestem 61-letnim emerytowanym zastępcą szeryfa. To zajście przydarzyło się mnie i dwóm innym oficerom w nocy kiedy byliśmy poza służbą na rejsie rybackim. Byliśmy na północy stanu Nowego Jorku, w górach Adirondack. Był to 18 kwiecień 2004 roku.

Przypłynęliśmy i dopiero dokowaliśmy łódź. Kiedy przywiązywałem line, wydawało mi się, że zobaczyłem błysk niebieskiego światła dobiegającego od strony jeziora. Spojrzałem w górę, i zauważyłem, że moi dwaj kumple, też to widzieli. Kolor tego błysku przypomniał mi neonowe światła, które są popularne wśród dzieci i młodzieży. Obiekt wydawał się być mniej więcej wielkości piłki do baseball’a rzuconej w powietrze.

Obserwowaliśmy to światło przez dobre pięć czy sześć sekund. Po chwili znacznie zwolniło, gdy doleciało do przeciwnej strony jeziora. Następnie, zaczęło powoli opadać ku ziemi w pobliżu gospodarstwa znajdującego się po drugiej stronie. Nikt nie korzystał z tego gospodarstwa od co najmniej dziesięciu lat. Przyglądaliśmy się temu, gdy schodziło coraz niżej i niżej. W końcu nie mogliśmy zobaczyć na niebie już nic więcej, oprócz ledwo widocznej, kolorowej poświaty.

Podążając za kulą

Jako funkcjonariusze policji, zdecydowaliśmy się zbadać to zjawisko. Szybko odwiązaliśmy liny i wskoczyliśmy z powrotem na łódź. Przebyliśmy jezioro w ciągu nie więcej niż pięciu minut.

Gdy dotarliśmy do gospodarstwa, blask stał się ponownie nieruchomy i przestał pulsować. We trójkę, idąc obok siebie, każdy z nożem w ręku, obeszliśmy farmę z drugiej strony, skąd światło wydawało się pochodzić.

Zobaczyliśmy wtedy coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem i nie byłem w stanie pojąć…

Istoty

To było lśniące koło lub kula o wielkości podobnej do Volkswagen’a garbusa, nadal świeciło neonowym światłem. Obiekt był przezroczysty i wewnątrz tego ujrzeliśmy coś, co wyglądało jak dwoje ludzi – mężczyzna i kobieta – siedzący naprzeciwko siebie. Jednak nie było widać pod nimi siedzeń.

Kobieta miała długie blond włosy i była ubrana na szaro i czarno. Mężczyzna miał średniej długości blond włosy i podobne ubrania. We trójkę patrzyliśmy na to przez kilka sekund zanim spojrzeliśmy na siebie i niemal równocześnie spytaliśmy: "Czy naprawdę to widzimy?"

Zaczęliśmy szeptać o tym co w ogóle widzimy i wszyscy mówiliśmy dokładnie o tym samym. Staliśmy tylko około 25 do 30 metrów od tego obiektu, widzieliśmy wyraźnie, że mężczyzna i kobieta mieli przyciśnięte do siebie dłonie, a ich oczy były zamknięte. Sfera wokół nich wydawała się być płynna, jednak cały czas miała stały kształt. Czy to ma jakiś sens? Cóż, dla nas za bardzo nie miało.

Zostaliśmy zauważeni

Miałem papierosy w kieszeni od koszuli, więc sięgnąłem po nie nerwowo. Kiedy wyciągnąłem zapalniczkę i wskrzesiłem płomień, kobieta nagle odwróciła się i spojrzała prosto na nas. Mój kumpel Tom potrącił mnie łokciem i powiedział: "Świetnie. Zauważyli nas".

Nie czułem strachu, a jak się później okazało, moi koledzy także się nie bali. Wiem, że bardzo trudno w to uwierzyć. Ale wyobraźcie sobie nas starających się w to uwierzyć, widząc to wszystko z bliska!

Po tym jak kobieta spojrzała się na nas, uśmiechnęła się miło i puściła jedną ręką swojego towarzysza. Następnie, on spojrzał na nas i uśmiechnął się - bardzo skromnie. Wszyscy ponownie spojrzeliśmy na siebie z pytającymi minami „Poważnie?”. Jej ruch dłoni wyglądał jakby do nas lekko pomachała, a mężczyzna zrobił to samo.

Moi znajomi nawet się nie poruszyli, tylko ciągle patrzyli. Ja jednak podniosłem rękę z prostego powodu - aby odmachać. Gdy to zrobiłem, dwie istoty spojrzały na siebie i uśmiechnęły się. Kobieta wyciągnęła wtedy rękę na zewnątrz kuli i podniosła coś, co wyglądało jak kawałek trawy. Następnie ponownie zamknęła oczy, przykładając ręce z powrotem do swojego towarzysza, a wtedy kula powoli zaczęła wznosić się jak helikopter! Jedynym emitowanym odgłosem był bardzo cichy szum, brzmiało to jak potężny oczyszczacz powietrza.

Kula wzniosła się na ok. 50 lub 60 stóp i zobaczyliśmy, że zarówno mężczyzna jak i kobieta patrzą na nas z góry. Widzieliśmy ich głowy zwrócone w naszą stronę. Krótko po tym, powiedziałbym, pięć do dziesięciu sekund, obiekt dość szybko odleciał. Robił się coraz mniejszy, wznosząc się 20 stóp może co kilka sekund. Pojazd poleciał bezpośrednio w kierunku konstelacji Oriona, który był widoczny na czystym, nocnym niebie. W końcu mały punkcik zginął nam z oczu. Wydawało się, że zniknął na prawo od trzeciej gwiazdy w pasie Oriona.

A potem- puf! - Byliśmy z powrotem w ciemnościach obok gospodarstwa. Nie mieliśmy latarek i byliśmy niemal ślepi, gdy światło nagle zgasło. Trzymaliśmy się siebie, żeby się nie potknąć, gdy wracaliśmy z powrotem do łodzi. Tej nocy usiedliśmy na zewnątrz przyczepy kempingowej, powtórzyliśmy i zapisaliśmy wszystko, co każdy z nas widział. Potem porównaliśmy naszej notatki i wszystkie okazały się takie same.

Do dzisiaj, wszyscy troje pamiętamy o tym i nie opowiadamy tej historii wielu ludziom. Nasze rodziny wiedzą i wierzą nam albo tylko tak mówią. Kilka osób tu i tam też o tym wiem. Ale to było tak prawdziwe jak nic, czego dotąd doświadczyłem.

Użytkownik CherubUltima edytował ten post 18.05.2010 - 14:11

  • 1

#47

SushieEz.
  • Postów: 125
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

A teraz moja kolej. Mam nadzieję, że tłumaczenie zachowa atmosferę oryginału. :)

Oni

TO widziało mnie. TO na mnie skoczyło. Strzeliłem do TEGO. Jak to mówią w Pokemonach - "To nie było zbytnio efektywne..." i wkrótce znalazłem się w pokoju. Bez drzwi. Bez okien. Nic, tylko CZERŃ. TO COŚ POŁKNĘŁO MNIE ! Nie wiem jak długo tu byłem, wiem jednak, że przebywam tu już dłuższy czas. A im dłużej tu jestem, tym więcej się ICH pojawia.

Na początku ONI byli tylko ruchem w kącie mojego oka, lecz potem... zaczęli nawiązywać kontakt. ICH ręce zaczęły czepiać się mnie ze ścian i musiałem zostać w martwym środku pokoju albo mogłem być pewien, że mnie przyciągną. Lecz mogli mnie sięgnąć nawet na środku, zwiniętego w kłębek. ICH koniuszki palców z każdym dotykiem lekko szorowały moją skórę. Czułem jak odchodzę od zmysłów.

Wtedy jeden z NICH zdołał mnie chwycić. I kolejny. Wiedziałem, że nie mogłem się teraz wyrwać, ale próbowałem. Kopałem, odpychałem, ciągnąłem. Bez skutku. TO złapało mnie przy ścianie, i tak jak się spodziewałem, zaczęło mnie przyciągać. Przez cały czas czułem coraz więcej rąk próbujących oderwać moje ciało od kości.

Lekarze powiedzieli mi, że strażnik znalazł mnie w kącie, w stanie śpiączki.

Do dziś dnia nie wiem co się ze mną stało. Lecz za każdym razem kiedy zamykam oczy, czuję to. Czuję ICH.

Myślę, że nie będę musiał się już martwić o zaspanie. NIGDY.

Użytkownik SushieEz edytował ten post 18.05.2010 - 17:30

  • 0

#48

Ro-Bhaal.
  • Postów: 89
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

7 Lat
Włącz przeglądarkę Internet Explorer 3. To musi być właśnie ta wersja.
Gdy ją już uruchomisz wpisz adres for-you://gratitude-and-remembrance (dla-ciebie://wdzięczność-i-pamięć - przyp. tłumacza)
Poczekaj około 40 sekund. Będziesz czuł się dziwnie. Nie walcz jednak z tym uczuciem, albo połączenie ze stroną zostanie przerwane, a możesz się z nią połączyć jedynie jeden raz.
Pojawi się weblog. Będzie zawierał wydarzenia, które nastąpią w twoim życiu w ciągu następnych 7 lat.
Dodaj formułę /admin/ do paska adresu. Spróbuj zgadnąć hasło, które wybrałeś ty z przyszłości. Może się to wydawać niemożliwe, jednak zawsze jest jakiś sposób - hasło nigdy nie jest poza twoim zasięgiem.
Gdy w końcu zalogujesz się na stronę jako admin możesz usuwać wpisy dotyczące dowolnych wydarzeń z twojej przyszłości. Wtedy to wydarzenie nigdy nie będzie miało miejsca.
Jednak nigdy, pod żadnym warunkiem nie waż się edytować wpisów. Nawet nie próbuj.
Na całą akcję będziesz miał jedynie godzinę. Po tym czasie utracisz połączenie.
  • 8

#49

CherubUltima.
  • Postów: 42
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Dołączona grafika


Podróżnicy w czasie


Maszyny czasu może są dostępne jedynie w filmach, jednak jest wiele osób, które doświadczyły tego niewyjaśnionego zjawiska jakim jest podróż w czasie. Wydają się one być jedynie chwilowe, ale rzeczywiście przenoszą w przeszłość lub przyszłość.

Gdzie i w jakie czasy byś się udał, gdybyś mógł podróżować w czasie? Ludzie od dawna zadają sobie to pytanie – sama myśl o takich możliwościach wprowadza w zachwyt i podniecenie. Czy chciałbyś zobaczyć egipskie piramidy podczas ich budowania? Brać udział w spektakularnych walkach gladiatorów w rzymskim Koloseum? Obserwować prawdziwe dinozaury? A może wolisz dowiedzieć się, co przyniesie ludzkości przyszłość?

Podobne fantazje wpływały na sukcesy takich historii jak „Wehikuł Czasu” H.G. Welles’a, filmy z serii „Powrót do przyszłości”, ulubione odcinki „Star Trek" i reszty niezliczonych powieści science fiction.

I choć niektórzy naukowcy uważają, że może być, przynajmniej teoretycznie, możliwe podróżowanie w czasie, nikt (o ile wiemy) nie opracował skutecznego sposobu, żeby tak się stało. Ale to nie znaczy, że ludzie nie donosili o prawdziwych podróżach w czasie. Istnieje wiele fascynujących anegdot od osób, które mówią, że niespodziewanie odwiedzili - choćby na krótko – inne czasy, a niekiedy także inne miejsca. Wydarzenia te, często nazywane są zaburzeniami czasu, wydają się występować losowo i spontanicznie. Ludzie, którzy doświadczyli takich przypadków, są wielokrotnie zdezorientowani i oszołomieni przez to, co widzieli i słyszeli, a potem kompletnie nie wiedzą jak to wszystko wyjaśnić.

Oto kilka ciekawych przypadków nad którymi warto się zastanowić:

Lot w przyszłość


W 1935 roku, marszałek Królewskich Sił Lotniczych(RAF), Sir Victor Goddard doświadczył wstrząsającego przeżycia w swoim dwupłatowcu „Hawker Hart”.

Goddard był w tym czasie podpułkownikiem i podczas lotu z Edynburga w Szkocji do bazy w Andover w Anglii, zdecydował się na przelot nad opuszczonym lotniskiem w Drem, niedaleko Edynburga. Bezużyteczne lotnisko było porośnięte trawą, hangary były zburzone a krowy pasły się przy pasach startowych. Goddard kontynuował lot do Andover, gdy napotkała go niezwykła burza. Sztorm przywiał ze sobą dziwne żółto-brązowe chmury, przez które najprawdopodobniej pilot stracił panowanie nad samolotem. Maszyna zaczęła się kręcić i spadać ku ziemi.

Ledwo zapobiegając katastrofie, Goddard zauważył, że jego samolot z powrotem leci w kierunku Drem. Gdy zbliżył się do starego lotniska, nagle burza zniknęła i samolot leciał w lśniących promieniach słońca. Jednak tym razem, gdy przelatywał nad lotniskiem Drem, wszystko wydawało się zupełnie inne.

Hangary wyglądały jak nowe. Na ziemi stały cztery samoloty: trzy podobne do siebie dwupłatowce, ale pomalowane w nieznanym, żółtym kolorze, czwarty był jednopłatowcem. Żadnego z nich, brytyjska armia nie posiadała w 1935 roku. Mechanicy byli ubrani w niebieskie kombinezony, co było dla Goddard’a dziwne, ponieważ wszyscy mechanicy RAF byli ubierani na brązowo. Niezwykłe było również to, że żaden z mechaników nie zauważył go lecącego nad nimi. Opuszczając ten obszar, znów natknął się na osobliwą burzę, ale udało się mu się wrócić do Andover.

Dopiero w 1939 roku, brytyjskie siły lotnicze zaczęły malować samoloty na żółto, używać jednopłatowców typu tego, jaki widział Goddard, a kombinezony mechaników zmieniono na niebieskie. Czy Goddard jakimś cudem odbył lot cztery lata w przyszłość, po czym wrócił do swoich czasu?


Złapana w wir czasu


Doktor Raul Rios Centeno, lekarz i badacz zjawisk paranormalnych, powtórzył pisarzowi Scott’owi Corrales’owi historię opowiedzianą mu przez jednego z jego pacjentów, 30 – letniej kobiety, która zgłosiła się do niego z poważnym przypadkiem porażenia połowiczego - całkowity paraliż jednej strony ciała.

"Byłam na campingu w pobliżu Markahuasi", powiedziała do niego. Markahuasi jest słynnym kamiennym lasem położonym około 35 km na wschód od Limy, Peru. "Późnym wieczorem wyszłam pozwiedzać z przyjaciółmi. Nagle usłyszeliśmy niezwykłą odmianę muzyki i zauważyliśmy światło w dziwnym pomieszczeniu z kamienia. Mogłam zobaczyć ludzi tańczących w środku. Podchodząc bliżej poczułam nagły chłód, na który jednak nie zwracałam zbytnio uwagi. Wsunęłam głowę przez otwór. Zobaczyłam osoby ubrane w stroje przypominające modę z siedemnastego wieku. Starałam się wejść do środka, ale jedna z moich koleżanek wyciągnęła mnie". Właśnie w tym momencie, kobieta została do połowy sparaliżowana.

Czy dlatego, że przyjaciółka kobiety wyciągnęła ją z kamiennej kabiny, gdy pół jej ciała znajdowało się w środku? Czy część jej ciała została złapana w czasowym wirze lub wymiarowej bramie? Dr Centeno poinformował, że "EEG wykazało, niepoprawne funkcjonowanie lewej półkuli mózgu, a także zaburzenia fal bioelektrycznych."

Autostrada do przeszłości


W październiku 1969 roku, człowiek znany jedynie jako L.C. i jego wspólnik, Charlie, jechali na północ od Abbeville w Luizjanie w kierunku Lafayette autostradą 167. Gdy jechali wzdłuż niemal pustej drogi , zaczęli wyprzedzać coś, co wydawało się być bardzo powoli jadącym zabytkowym samochodem.

Mężczyźni byli pod wrażeniem bardzo dobrego stanu pojazdu, który miał blisko 30 lat - wyglądał praktycznie jak nowy – również zaskoczyła ich jego jasno pomarańczowa tablica rejestracyjna, na której było wytłoczone jedynie „1940". Uznali jednak, że samochód jechał na jakiś pokaz zabytkowych aut. Gdy mijali wolno poruszający się pojazd, zmniejszyli prędkość, aby przyjrzeć się temu staremu modelowi. Kierowcą starego samochodu była młoda kobieta ubrana w rzeczy noszone w latach czterdziestych, a jej pasażerem było podobnie ubrane małe dziecko. Kobieta wydawała się być spanikowana i oszołomiona. L.C. spytał przez otwarte okno, czy nie potrzebują pomocy. Dama tylko pokiwała potwierdzająco głową. Mężczyzna pomachał jej ręką aby zjechała na brzeg szosy.

Przedsiębiorcy zjechali na pobocze stając za starym autem. Gdy wyszli na zewnątrz ... stary samochód zniknął bez śladu. Nie było możliwości aby gdziekolwiek mógł odjechać niezauważony. Chwilę później inny samochód zatrzymał się do obok mężczyzn i bardzo zdziwiony kierowca, powiedział, że widział ich zjeżdżających na pobocze ... i stary samochód, który po prostu rozpłynął się w powietrzu.

Motel przyszłości


Pewnej nocy, w 1972 roku, cztery studentki z Southern Utah University jechały z powrotem do akademika w Cedar City po dniu spędzonym na rodeo w Pioche, Nevada. To było około dziesiątej wieczorem a dziewczęta chciały już powrócić do swojego dormitorium przed wyznaczonym czasem. Jechały wzdłuż autostrady 56, która miała reputację "nawiedzonej".

Po rozwidleniu dróg, skręciły na północ. Dziewczęta były zdziwione, że czarny asfalt zamienił się w biały cement a trasa kończyła się urwiskiem. Zawróciły i próbowały znaleźć drogę z powrotem na autostradę, lecz szybko zaczęły martwić się nieznanym krajobrazem - czerwone ściany kanionu, które w końcu ustąpiły ogromnym ziemiom uprawnym i wysokim sosnom, których nigdy wcześniej nie można było spotkać w tej części kraju. Zrozumiały, że się zgubiły. Jednak po jakimś czasie poczuły pewną ulgę, gdy zbliżyły się do jakiegoś zajazdu czy motelu. Wjechały na parking i jedna z pasażerek wysunęła głowę przez okno, aby dowiedzieć się gdzie są od „ludzi” wychodzących z budynku. Nagle krzyknęła, każąc kierowcy wynosić się stamtąd - migiem.

Dziewczęta odjechały ale po chwili zdały sobie sprawę, że są ścigane przez ludzi w dziwnych, trzykołowych, jajowatych pojazdów. Szybko przejechały przez kanion i udało im się zgubić tamte pojazdy, wracając na znaną autostradę. Co było powodem krzyku? Dziewczyna mówiła, że tamte istoty nie były ludźmi.

Hotel w dziurze czasu


Dwie pary brytyjskich małżonków, na wakacjach w północnej Francji w 1979 roku jechały, szukając miejsca na spędzenie nocy. Po drodze zauważyli pewien obiekt, które wydawał się być bardzo staromodnym rodzajem cyrku. Pierwszy budynek do którego podjechali sprawiał wrażenie motelu, ale część ludzi stojących przed nim powiedziało podróżnym, że to był tylko "zajazd" i że hotel można znaleźć jadąc wzdłuż drogi. Dalej, znaleźli staroświecki budynek z napisem "hotel".

Wewnątrz, odkryli, prawie wszystko było wykonane z grubego drewna i wydawało się, że nie ma chociażby tak nowoczesnych udogodnień jak telefony. W pokojach nie było zamków, ale proste drewniane zatrzaski. Okna miały drewniane ramy, ale nie było w nich szyb. Rano, gdy jedli śniadanie, do stołówki weszło dwóch żandarmów ubranych w bardzo staromodne kaszkiety i mundury. Po dowiedzeniu się od mężczyzn jak bardzo trudno jest dojechać stamtąd do Avignon, pary zapłaciły rachunek, który wyniósł tylko 19 franków i poszli sobie.

Po dwóch tygodniach spędzonych w Hiszpanii, pary wybrały się na podróż powrotną przez Francję i postanowiły jeszcze raz zatrzymać się w tym dziwnym, ale bardzo tanim hotelu. Tym razem jednak, nie mogli znaleźć budynku. Inne obiekty były w dokładnie tych samych miejscach (widzieli te same plakaty cyrkowe), zdali sobie sprawę, że stary hotel zniknął bez śladu. Zdjęć zrobionych w hotelu nie można było wywołać. A niewielkie badania ich opisów wykazały, że takie mundury nosiła francuska żandarmeria przed rokiem 1905.

Zapowiedź nalotu


W 1932 roku, niemiecki dziennikarz Bernard J. Hutton i jego kolega, fotograf Joachim Brandt, opisali pewną historię, która przydarzyła im się w stoczni w Hamburgu-Altonie.

Po zwiedzaniu stoczni z jej właścicielem, dwóch dziennikarzy postanowiło już odjeżdżać, gdy nagle usłyszeli warkot samolotów nad głową. W pierwszym momencie pomyśleli, że były to praktyki wiertnicze, ale te przypuszczenia bardzo szybko rozwiały wybuchy bomb i ryki dział przeciwlotniczych. Niebo szybko pociemniało a mężczyźni byli w środku obszaru nalotu. Szybko wskoczyli do samochodu i odjechali ze stoczni z powrotem do Hamburga. Gdy opuszczali tamten teren, niebo zdawało się rozjaśniać i znowu znaleźli się w zwykłym, późnym popołudniu. Spojrzeli na stocznie, która nie była zniszczona, nie było piekła wywołanego zrzucanymi bombami ani samolotów na niebie. Zdjęcia zrobione przez Brandt’a podczas ataku nie pokazywały niczego nadzwyczajnego.

Dopiero w 1943 roku Brytyjskie Siły Lotnicze zaatakowały i zniszczyły stocznie - tak jak Hutton i Brandt przeżyli to 11 lat wcześniej.
  • 3

#50

CherubUltima.
  • Postów: 42
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Szczęście


Jeśli masz szczęście, nigdy nie będziesz o tym wiedział. Spędzisz życie w błogości, która może się wziąć jedynie z nieznajomości prawdziwego okropieństwa, rozdrapującego i gryzącego krawędzi rzeczywistości. Nigdy nie usłyszysz w ciemności szeptów dobiegających z szafy, nigdy nie poczujesz przeszywającego chłodu pełznącego wzdłuż kręgosłupa. Nigdy nie zatrzymasz się, widząc ruch w korytarzu, ponieważ wiesz, że jeśli spojrzysz, zobaczysz coś, czego nie powinno tam być. Coś, co pełza, czai się i skrada gdzieś w cieniu. Coś, co jeśli raz zobaczysz, nigdy nie przestanie po Ciebie przychodzić. Nigdy nie odwiedzi Cię podczas snu. To coś chce abyś wiedział, że tam jest. Chce żebyś słyszał nieustający odgłos kroków, dyszący oddech. Chce czuć twój strach, usłyszeć twój skowyt i widzieć przerażenie na twojej twarzy, gdy w końcu podejdzie.

Jeśli masz trochę rozsądku, nie będziesz próbował tego znaleźć. Nie będziesz zwracał uwagi na odgłosy. Nie będziesz starał się dostrzec rzeczy, które będą przemykać przed twoimi oczami. Twoja ignorancja będzie twoją tarczą i ochroną. Nie bądź zbyt ciekawy pomrukami starego domostwa, pieca lub innych rzeczy, których nie możesz sobie wytłumaczyć. Cokolwiek robisz, nie wierz w to. Bo kiedy raz uwierzysz, wszystko stanie się prawdziwe. Jeśli dowiesz się o ich istnieniu, nie będzie już ucieczki.
A kiedy wreszcie dowiesz, czym są ...

Przyjdą po Ciebie.

Prawdopodobnie to nie jest dobry pomysł


Przy każdym wydechu, część twojej duszy wydostaje się zewnątrz. Na szczęście, prawie zawsze wdychamy ją z powrotem zanim ktokolwiek zrobi to za nas. Prawie zawsze.

Zaparowałeś kiedyś lustro własnym oddechem?

Nie rób tego.

Cisza


Spróbuj tego. Wyłącz muzykę. Wyłącz telewizor. Jeśli musisz, wyłącz komputer. Następnie pójdź do innego pokoju i usiądź. W całkowitym milczeniu. Słyszysz to? To pulsowanie? Ludzie mówią, że twój mózg tworzy ten dźwięk aby wyjaśnić ciszę.

Ludzie kłamali.

Nie mogę Ci powiedzieć, co tworzy ten dźwięk, ale cokolwiek to jest, nie chcesz tego spotkać. To coś stara się przedrzeć. Włamać się w nasz poziom istnienia.

Spróbuj teraz. Powtórz wszystkie kroki. Wyłącz wszystko. Tym razem, wyłącz też światło. Wciąż słyszysz pulsowanie? Lepie żebyś słyszał. Jeśli nie, to dlatego, że wreszcie udało im się przebić.

I żadna ucieczka Cię nie uratuje.

Użytkownik CherubUltima edytował ten post 19.05.2010 - 18:06

  • 2

#51

CherubUltima.
  • Postów: 42
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Sam



Nawet nie wiem dlaczego to piszę. Jest milion innych miejsc gdzie mogę to umieścić. To nie ma znaczenia. Zawsze znajdzie się ktoś, kto to przeczyta. Nikt wcześniej nie słyszał mojej historii. Jednak może to być moja ostatnia szansa, aby to napisać, więc zrobię to. To uczucie nie odejdzie. Oni patrzą. Oni obserwują i z każdą sekundą są bliżej. Czują mój strach. I wiem, że to sprawia im przyjemność.

Minęły około cztery miesiące odkąd wszyscy zniknęli. I mam na myśli każdego. Pewnego dnia obudziłem się do szkoły. Od razu spojrzałem na zegarek. Lekcje zaczęły się trzy godziny temu. Musiałem po prostu wyłączyć budzik przez sen i z powrotem zasnąć. Czasem mi się to zdarza. Dlaczego nie obudzili mnie rodzice? Prawdopodobnie poszli wcześniej do pracy.

Po raz pierwszy zauważyłem to na dworcu. Zazwyczaj jeżdżę pociągiem do szkoły, ponieważ jest to najszybszy sposób, aby się tam dostać. Nie spotkałem nikogo w drodze na dworzec, ale żyłem w dość spokojnej części miasta, więc wszystko działo się wolno o tej porze dnia. Tak się zdarza, więc zbytnio nie myślałem o tym. Kiedy dotarłem na dworzec, zauważyłem, że nie było tam nikogo. To było dziwne. Powinno tam być przynajmniej kilka osób czekających na pociąg, nawet o tej godzinie. Wzruszyłem ramionami, twierdząc, że to niezwykle leniwy dzień. Czasem tak też się zdarza.

Czekałem przez dłuższą chwilę, ale pociąg nie nadjeżdżał. Nie pamiętam jak długo tam stałem, ale byłem coraz bardziej sfrustrowany. Zdecydowałem się pójść do szkoły na piechotę. Mimo wszystko, jeśli się pośpieszę, to tylko dwadzieścia minut, a i tak już byłem spóźniony na następną lekcję.

Po drodze nie widziałem nikogo. W szkole też nikogo nie było. Budynek szkoły był otwarty i oświetlony. Nadal się tym za bardzo nie przejmując ruszyłem na lekcje. Ale sale były puste. Każda klasa w całym budynku. Niektóre drzwi były otwarte, niektóre zamknięte. Ale nie było tam nikogo. Sprawdziłem pokój nauczycielski, który też okazał się pusty. Nawet przypomniał mi się zapach świeżej kawy. Spróbowałem zadzwonić do jednego z moich znajomych, aby zapytać, co się dzieje. Nie odebrał. Telefon dzwonił, ale po prostu nie było żadnej odpowiedzi. Spróbowałem do innego. To samo. Zadzwoniłem do każdej osoby, którą znałem ze szkoły. Brak odpowiedzi.

Poszedłem do centrum handlowego, które znajdowało się w pobliżu. Było puste. Cały budynek, zazwyczaj tętniący życiem, całkowicie pusty. Sklepy były otwarte, światła zapalone, muzyka grała, ekrany z informacjami włączone. Po prostu nie było nikogo przechadzającego się po centrum handlowym, przeszukującego sklepy, żadnych sprzedawców ani obsługi.

Wyglądało to jakby wszyscy zniknęli na dobre.

Próbowałem dodzwonić się do moich rodziców. Brak odpowiedzi. Przez cały dzień, nie widziałem nikogo żywego. Jedyne samochody, które widziałem to były tylko te zaparkowane. Nie było żadnych zwierząt. Wszędzie tylko cisza. Jednak wszystko jeszcze działało. Sklepy były otwarte, światła się paliły telewizory działały, tylko nie było żadnego programu. Nawet internet działał. Każda strona działała, czaty i fora także, tylko nikogo tam nie było.

Poszedłem się zdrzemnąć. Nie pamiętam wiele z pierwszych dni. Nie pamiętam jak to było. Cały czas tylko uczucie niewyobrażalnego strachu i samotności. Spałem mało, nie jadłem w ogóle. Siedziałem przed blokiem, czekając na kogoś wracającego do domu, na kogoś kto do mnie zadzwoni, wysłuchując przejeżdżającego samochodu, czekając aby ten sen się skończył. Nigdy tak się nie stało.

W końcu się pozbierałem. Powiedziałem sobie, że nikt nie nadejdzie, a ja muszę wstać i przynajmniej jeść. I tak zrobiłem. Jadłem wszystko co udało mi się znaleźć, czy jest po terminie, czy nie. Jadłem i jadłem. I płakałem. Byłem sam. Nie było żadnego znaku, że gdzieś jest chociaż jedna osoba, gdziekolwiek na świecie. Żaden z kanałów telewizyjnych nie pokazywał jakiegokolwiek programu. Na niektórych był ciągle tylko ten sam obraz. Żadnej aktualizacji w internecie. Nikt nigdzie nie był zalogowany. Nikt nie odpowiadał na telefon. Jednak wszystko, ciągle działało. Energia nigdy się nie wyczerpała . Światła zawsze były włączone. Latarnie na ulicach działały. Sklepy były otwarte. Muzyka grała zawsze tam gdzie grała.

Ale wszystko nadal było puste.

W końcu przyzwyczaiłem się do tego. Minęło trochę czasu, zanim zacząłem wychodzić na zewnątrz. Na początku spróbowałem odwiedzić znajomych, szukać ludzi, kogokolwiek. Wkrótce się poddałem. Niebawem zdałem sobie sprawę, że potrzebuję więcej żywności niż to, co mieliśmy w domu. Zacząłem plądrować sklepy spożywcze. Tylko to, co aktualnie potrzebowałem, a następnie szedłem do domu i zjadałem. Niedługo potem zacząłem zabierać inne rzeczy. Słodycze. Napoje.

Być może minął już miesiąc, a ja musiałem pogodzić się z moim życiem oraz faktem, że nie było nikogo innego na świecie. Więc zacząłem korzystać z życia. Bawiłem się. Był to rodzaj zabawy, którą możesz wyobrazić sobie, gdybyś miał cały świat dla siebie na jeden dzień. Rabowałem sklepy, które chciałem, brałem wszystko, co wpadło mi w ręce. Spałem na łóżkach w sklepach meblowych, grałem gry na największych ekranach w sklepach elektronicznych. Tłukłem każdy kawałek porcelany na jaki się natknąłem. Szalałem po centrum handlowym, pozostawiając za sobą zniszczenia. Brakowało mi dawnego życia, lecz zrobiłem z teraźniejszego jak najlepsze.

To było może z miesiąc temu, gdy pojawił się on.

Odpoczywałem w domu, przesłuchując kilku albumów, które przyniosłem ze sobą do domu, gdy nagle usłyszałem dziwne odgłosy dobiegające z zewnątrz. Nie potrafię tego za bardzo opisać. To brzmiało jakby coś mnie wzywało. Nie jestem nawet pewien, czy to naprawdę słyszałem. Po prostu to czułem. To co ujrzałem na zewnątrz zaparło mi ze strachu dech w piersiach. Ktoś lub coś. Miało kształt człowieka, ale coś było... nie tak. Było zupełnie czarne. Nie, nie po prostu czarne. Wydawało się pochłaniać światło wokół siebie. Nie miało żadnych szczegółów, które można było dostrzec. Bez ubrania, bez włosów, bez twarzy. To była tylko czarna masa ale w jakiś sposób przypominała człowieka. Nie mogłem bezpośrednio na to patrzeć ale nie mogłem też oderwać wzroku. Z każdą sekundą widziałem jak się zbliża, mimo że się nie poruszało .To coś mnie przyciągało ale stałem cały czas w tym samym miejscu. Jedynym elementem, jakim byłem w stanie rozpoznać, były oczy. Dwie zielone, błyszczące kropki. Wiedziałam, że to oczy. Wiedziałem to, bo żaden wzrok nigdy nie był tak przenikliwy, tak paraliżujący, tak straszny. Czułem jakby wysysało ze mnie życie.

Mówiło do mnie. Nie słowami. Nie znakami czy gestami. Po prostu patrzyłem na to i wiedziałem, co mówi.

"Nie powinieneś tu być."

Obudziłem się. Minął dzień, może dwa. Nie pamiętam na pewno. Obudziłem się spocony, krzycząc we własnym łóżku. To był sen. Musiał być. Byłem sam. Nie było nikogo innego na świecie, jak mogło to być coś innego niż sen?

Wstałem. Na początku sen mnie niepokoił. Był taki realny. Był? Nie, nie mógł być. Z kolejnymi dniami, zacząłem o tym zapominać. W pewnych chwilach to zaczęło przypominać coraz bardziej sen, więc przestałem o tym myśleć. Nawet śmiałem się do siebie, że mogłem myśleć, że to coś innego.

Jednak miałem uczucie, że coś wisi w powietrzu. To było jak nadchodzący huragan, który nigdy nie nadszedł. Czasami ledwo na to zwracałem uwagę, a czasami nie mogłem przestać o tym myśleć. Aczkolwiek, żyłem dalej.

Dzisiaj stało się to ponownie. Uczucie. Wezwało mnie, akurat gdy szedłem spać. Wezwało mnie i kazało mi podejść do okna. Za bardzo się bałem żeby się ruszyć. A jednak, nogi same zaprowadziły mnie tam. Niewyobrażalne uczucie strachu i rozpaczy wróciło. Łzy płynęły mi z oczu, gdy moje nogi niechętnie ciągnęły mnie do okna. Nie było tam nikogo. Ulica była pusta, jak zawsze. Jednak uczucie nie odeszło. Czułem się jakby miliony oczu patrzyło się prosto na mnie. Oni tam byli. Patrzyli.

Powiedzieli.

"Przybyliśmy po Ciebie".

To było dwie godziny temu. Nawoływanie ustało. Nie patrzą. Piszę to teraz, bo wiem, że to ostatni raz, kiedy mogę. Zbliżają się z każdą sekundą.
Nie jestem nawet pewien, czemu to piszę. Może jest ktoś, jak ja, w jakimś zakątku świata. Może ktoś to przeczyta. Nie obchodzi mnie to. Mam komuś o tym powiedzieć.

Są tutaj.

Użytkownik CherubUltima edytował ten post 19.05.2010 - 20:35

  • 5

#52

Ro-Bhaal.
  • Postów: 89
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Dzieło
Leże od kilku godzin. Jest 5:35 rano i niewiele mogę zrobić. Wiesz, co jest najgorsze w mojej sytuacji? Jestem w tym samym pokoju, co moi rodzice. Wciąż na mnie patrzą, a ja nie mogę im pomóc. Mogę jedynie odwrócić się, starając się nie płakać albo nie krzyczeć. Ich oczy są skierowane na mnie, a ich usta są szeroko otwarte. Czuć od nich ostry zapach krwi. Jestem sparaliżowany ze strachu.
To jest tutaj. Leżę i nie daję po sobie poznać, że już nie śpię. Jest bardzo źle. Umrę, a dookoła nie ma nikogo, kto byłby w stanie mnie uratować. Zastanawiałem się nad wyjściem z tej sytuacji, lecz jedyny pomysł, który przyszedł mi do głowy zakłada wyważenie drzwi na zewnątrz, wybiegnięcie na dwór i krzyczenie w nadziei, że któryś z sąsiadów mnie usłyszy. To ryzykowne, lecz jeżeli zostanę tutaj, na pewno umrę. On czeka, aż się obudzę i będę mógł zobaczyć jego dzieło.
Pewnie zastanawiasz się, co się dzieje.
Jakieś trzy godziny temu usłyszałem krzyki po drugiej stronie domu. Wstałem, i poszedłem zobaczyć, co to za dźwięki. Zdałem sobie wtedy sprawę, że muszę skorzystać z toalety. Zamiast wejść tam na chwilę, a następnie rozpocząć dochodzenie ja musiałem wejść jeszcze do łazienki. Przez ten głupi ruch mogłem zginąć już wtedy. Wyszedłem z łazienki. Zobaczyłem krew na dywanie. Przestraszyłem się i uciekłem do swojego pokoju, po czym schowałem się pod kołdrę jak mała dziewczynka. Próbowałem przekonać samego siebie, żeby ponownie zasnąć. Wmawiałem sobie, że to tylko jakiś bardzo realny sen.
Usłyszałem, że drzwi mojej sypialni otwierają się. Jak przerażone dziecko bardzo ostrożnie wyjrzałem spod kołdry żeby zobaczyć, co się dzieje. Widziałem, że to coś wciąga moich martwych rodziców do pokoju. Mogę cię zapewnić, że to nie był człowiek. To było łyse i nie miało oczu. Nie nosiło też żadnego ubrania. Chodziło zgarbione i zgarbione - zupełnie jak jaskiniowiec. To było jednak znacznie mądrzejsze niż jakikolwiek jaskiniowiec. Było świadome, co robi.
Podparło mojego ojca na krawędzi łóżka w ten sposób, że był zwrócony twarzą do mnie. To posadziło moją mamę na krześle, również zwróconą w moją stronę. Następnie To zaczęło pocierać rękoma o ścianę, plamiąc ją krwią. Narysowało odwrócony pentagram. To zrobiło coś, co prawdopodobnie można nazwać jego dziełem. Żeby je skończyć, napisało wiadomość na ścianie, której jednak nie mogłem przeczytać w ciemności.
Następnie wczołgało się pod moje łóżko, przygotowując się do ataku.
Najstraszniejsze jest to, że teraz moje oczy przyzwyczaiły się już do ciemności i mogę dzięki temu przeczytać wiadomość na ścianie. Nie chcę na to patrzeć, ponieważ to jest straszne nawet, gdy się o tym pomyśli. Czuję jednak, że muszę odczytać napis, zanim zostanę zabity.
Popatrzyłem na dzieło tej istoty.
"Wiem, że nie śpisz"
  • 17

#53

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dzieło git :), ciekawe pasty znajdujesz - tylko pogratulować :).

Dzisiaj pasta wyjątkowo bez nazwy (chyba że najdzie mnie na wymyślenie jej jakiejś ;)), pojawiła się ona na 4chanie w temacie o dziwnych opowieściach związanych z grami video. Język jest czasami dość wulgarny lecz pozostałem jak najbliższy oryginalnemu tekstowi - dużo lepiej ukazuje wszystkie emocje które targały autorem podczas pisania tejże pracy. A więc nazwę ją po prostu "Gra"
 

"Gra"


Świetnie /x/, za takie tematy właśnie was kocham ! Wydaje mi się że będę tutaj wpadał coraz częściej, co więcej wydaje się że wszystkie /b/astardy znudziły się już swoim trollingiem.

W każdym razie mam coś w sam raz dla was. To NIE jest creepypasta. To zdarzyło się naprawdę.

Gdy byłem w drugiej klasie szkoły średniej, mieliśmy razem ze znajomymi, w zwyczaju wybierać się na kemping w miejsce zwane Sunset State Beach w Kalifornii. Zawsze gdy robiło się już ciemno, graliśmy w pokera dla zabicia czasu. Tego roku byłem tam wraz z dwójką moich przyjaciół. Będę nazywał ich "B" i "Z". B poszedł do łazienki, a ja i Z rozkładaliśmy żetony, pieniądze i ten cały burdel potrzebny do gry. W tym samym czasie z pieprzonego lasu wyszedł TEN facet. Miał długą splątaną brodę i turystyczny plecak. Wyglądał jakby mieszkał na ulicy i na pewno przydałaby mu się porządna kąpiel.

Ja i Z patrzyliśmy wprost na niego, kierował się bezpośrednio w naszą stronę. Nie było w tym nic dziwnego, od czasu do czasu jakiś turysta lub mała ich grupka mijała nasze obozowisko w drodze na plażę. Jednak tym razem wszystko wyglądało zupełnie inaczej.

Facet bez skrępowania po prostu się do nas przysiadł. Powitał nas z radością, a my siedzieliśmy sparaliżowani ze strachu nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć. Mieliśmy wtedy po jakieś 16 lat i zupełnie nie wiedzieliśmy co robić w takiej pieprzonej sytuacji. Zakładam że B wiedział co jest grane, bo szybko wyłączył swoją latarkę i starał się niepostrzeżenie do nas zbliżyć.

Powiedział że nazywa się Roger, ale dla przyjaciół Bryan. Jego pełne imię brzmiało Roger Bryan King. Opowiadając o sobie wyznał że był w przeszłości programistą i developerem gier wideo. Pół żartem pół serio starał się dać nam do zrozumienia że musiał wybrać się z pewnych powodów na przymusowe "wakacje".

W tym momencie, B który stał kilka metrów od nas, ostrożnie się do nas zbliżył. Nie wiem czemu wybrał tą możliwość zamiast *** jak najdalej, ja na pewno bym tak właśnie postąpił na jego miejscu. Z perspektywy czasu na pewno przelewam mniej emocji do mojej opowieści, ale wtedy wszyscy byliśmy zgodni co do jednego : zginiemy albo przynajmniej facet będzie starał się nas zamordować. Był zbyt wesoły żeby być normalny i nie czuliśmy się w jego obecności ani komfortowa ani bezpiecznie.

Wybaczcie że moja opowieść na temat okoliczności tamtych wydarzeń trwa tak długo, ale to wszystko jest tak cholernie dziwne że nie mogę tego opuścić

Staraliśmy się więc nawiązać z nim jakąś rozmowę. "Bryan, dla jakiej firmy pracowałeś ?" zapytaliśmy szczerze zainteresowani, on niespodziewanie szybko i z pogardą odpowiedział "dla bardzo małej". Pytaliśmy się o projekty nad którymi pracował, ale on ciągle kręcił i widać było że z jakiegoś powodu nie ma zamiaru z nami na ten temat rozmawiać. W końcu zaproponował partyjkę pokera.

Cały czas byliśmy kurewsko przestraszni więc od razu się zgodziliśmy. Wszystko aby tylko nie denerwować wariata - wiecie o czym mowie. W tym czasie, B starał się przedstawić całą sprawę jako dobrą zabawę ale bardzo szybko okazało się że zabawa wcale nie będzie taka dobra.

Facet opowiedział nam historię o tym jak znalazł ciało w środku lasu, potem zaczęliśmy grać w pokera. Postawiliśmy stawki, niestety Bryan nie miał przy sobie żadnych pieniędzy. Wszyscy zgodnym głosem przekonywaliśmy go że wcale nie musi żadnych mieć i że to przecież tylko zwykła gra. Przerwał nam ostro mówiąc że czułby się winny gdyby tak postąpił. Parę sekund dumał nad czymś po czym zaczął szperać w swoim plecaku.

Byłem już gotowy do skoku. Co więcej byłem zupełnie przekonany że w jego plecaku kryje się jakieś narzędzie zbrodni. Jednak po chwili powiedział że ma ze sobą "kopie zapasową" gry nad którą pracował - i że to właśnie ją postawi jako stawkę. Mówił że trzyma ją przy sobie bo jest przeklęta i przynosi pecha, albo coś w tym rodzaju. Wtedy wszyscy, nawet on, śmialiśmy się z jego historii, lecz stał się nagle zupełnie poważny i powiedział że NIGDY nie możemy w nią zagrać - nawet jeżeli ją wygramy. Będzie mogła być dla nas jedynie pamiątką ze spotkania z nim.

Po czym wybuchnał głośnym śmiechem po czym uspokoił nas że przecież tylko żartował.

Dobrze wiem że cała historia wydaje się wam być wyjątkowo głupia i niewiarygodna. "Każdy od razu uciekłby od kogoś takiego" - zapewne macie racje, ale koleś był niesamowicie charyzmatyczny. Był miły i nawet jego dziwna opowieść zainteresowała nas w pewnym stopniu. Cały czas był uśmiechnięty i głośno się śmiał, wszyscy chyba zdaliśmy sobie sprawę z tego że gdybyśmy zaczęli uciekać to po prostu pozabijałby nas szybciej.

Tak więc graliśmy w pokera i po chwili i ja i Bryan mieliśmy po tyle samo żetonów. Miał takie umiejętności że myśleliśmy że jest zawodowym graczem.

Wtedy zaczął przegrywać, robił głupie ruchy i zakłady. Grał w taki sposób jakby pierwszy raz w życiu miał do czynienia z pokerem. Moi znajomi (którzy dokładnie przyglądali się grze dzielnie mnie dopingując) stwierdzili że Bryan, z jakiś powodów, specjalnie chce przegrać.

Oczywiście, zgodnie z oczekiwaniami, w końcu wygrałem. Wstał, podał mi rękę i powiedział "Dziękuję".

Wtedy bez ŻADNEGO powodu zaczął głośno płakać. Po czym bez słowa odwrócił się od nas i skierował się do lasu.

Chyba nie muszę mówić, że od razu zabraliśmy się za pakowanie całego tego burdelu. Chcieliśmy wynieść się stąd jak najszybciej. Cała droga zabrała nam coś koło czterech godzin. Kiedy nie kierowałem, patrzyłem na moją nagrodę - płytę CD, w małym plastikowym opakowaniu, które było całe lepkie od błota (przynajmniej mam nadzieję że było to błoto). Na płycie było napisane coś czego nie mogłem odczytać. Jestem pewien że tytuł gry to "Coffin Box" (Trumna) albo "Coffee Shop" (chyba nie muszę tłumaczyć). C-coś, a następnie, krótki wyblakły i niewyraźny napis.

Gdy tylko dotarliśmy do domu B, piliśmy do nieprzytomności grając w jakieś gry wyścigowe. Nie pamiętam teraz zupełnie ich tytułów - zresztą to mało ważne.

Kiedy się obudziłem, moi kumple jeszcze byli pogrążeni w głębokim śnie. Popatrzyłem na zegarek i ze zdziwieniem stwierdziłem że znowu była noc - przespaliśmy cały dzień ! Obudziłem ich wszystkich i postanowiliśmy sprawdzić co kryje tajemniczy prezent od Bryana.

Zaprosiłem moją najlepszą przyjaciółkę (będę mówił o niej N) która znała się na grach PC dużo lepiej ode mnie. Osobiście wolałem grać na konsolach. Gdy tylko się pojawiła, włożyliśmy płytę do napędu.

Pierwszą rzeczą jaka pojawiła się na ekranie było małe okienko, bez żadnego tekstu, jedynie z przyciskiem "OK". Martwiłem się że może to być jakiś wirus, ale i tak miałem niedługo kupować nowy twardy dysk więc postanowiłem uruchomić aplikację.

Gdy tylko kliknąłem na zasrany przycisk, mój Windows Media Player odtworzył jakąś bardzo GŁOŚNĄ piosenkę. Wszystko nagrane zostało w zupełnej dysharmonii, nagromadzenie basów oraz trzasków nie pozwalało skupić się na grze. Wyłączyłem go i usłyszeliśmy wtedy niski, złowieszczy można by było powiedzieć, odgłos. Brzmiało to jak kilkanaście spowolnione i obniżone o pare tonów bicie serca.

Gdy uporaliśmy się ze sprawą dźwięku, przeszliśmy bezpośredni do gry. Ekran był bardzo, bardzo mały i trzeba było naprawdę starać się aby coś zobaczyć. Gra przedstawiała coś co wydawało się "nieskończonym" lasem pogrążonym w czym co zdawało mi się być mgłą.

Najbliżej jej było do tych wszystkich trzecio-osobowych przygodówek. Grafika była utrzymana w konwencji 3-D lecz wszystko wyglądało jak zbudowane z różnego rodzaju pudełek, skrzynek. Dla przykładu drzewo zostało stworzone z jednego dużego brązowego pudełka (pień) i wielu innych, malutkich zielonych pudełeczek (liście).

Po chwili dotarliśmy naszym bohaterem do altanki. Altanka wywołała we mnie niepokój, boję się praktycznie tylko dwóch rzeczy a jedną z nich są przerażające pieprzone altanki w środku lasu. Co jest moim drugim lękiem ? Niedługo się dowiecie.

Po dotarciu do kabiny, dźwięki z WMPlayera zostały wyciszone a gra zaczęła odtwarzać swoją własną muzykę. W tym momencie, altanka była bardzo mała i ciężko było stwierdzić gdzie znajdują się drzwi. Gdy zbliżaliśmy się do niej, dźwięk wyłączał się i słychać było jedynie to, dziwne 8-bitowe jęczenie.

Gra była bardziej formą interaktywnego filmu ponieważ wszystko co mogłeś zrobić to iść przed siebie, dotrzeć do altanki, spróbować wejść - ale było to niemożliwe ponieważ okienko było bardzo małe. Coś jak 1/32 monitora.

Wszyscy wpatrywaliśmy się w ekran starając się zobaczyć co się dzieje kiedy nagle... BAM !. Odtworzony został dziwny, głośny krzyk a okienko samo się zmaksymalizowało. W tym momencie śmialiśmy się z siebie że przestraszyliśmy się jak małe dzieci, ale szybko uspokoiliśmy się i zaczęliśmy szukać drzwi. Skierowałem postać w lewo aby okrążyć domek, wszystko było w porządku dopóki nie przechodziłem koło okna, słyszałem wtedy jak ktoś mówi albo przynajmniej się stara. Potem słychać było tylko dziwny "śpiewny" jęk.

Około pięciu minut zajeło nam rozwiązanie zagadki. Trzeba było podejść do okna i nacisnąć przycisk akcji żeby dostać się do środka. Na chwile ekran zrobił się czarny a muzyka zatrzymała się na sekundę. Wyświetlił się film/animacja o bardzo niskiej rozdzielczości. Oczom naszym ukazału się schody na szczycie których, stała kobieta ubrana w brzoskwiniową sukienkę. Kobieta była bardzo blada, praktycznie miała białą skórę. Jej oczy były zupełnie czarne, i wyglądały jakby były zasnute mgłą. W tym momencie wszyscy byli cholernie cicho.

Nagle dziewczyna spadła ze schodów. Nie było by to tak straszne gdyby była to po prostu animacja, ale wyglądało to jak dziwny, bardzo realistyczny film. W powolnym tempie wiotkie ciało staczało się coraz niżej. Gdy dotarła na sam koniec, mogłeś zobaczyć twarz na jej sukni, co oznaczało że wykonana została ze skóry.

Wszyscy byli cholernie pewni że nie chą dłużej w to grać. Ponaciskałem kilka przycisków żeby tylko się stamtąd wydostać. W końcu znalazłem tylnie drzwi które prowadziły do jeziora a na jego brzegu kajak, albo łódkę - nie pamiętam dokładnie. Kamera obróciła sie i patrzyliśmy na naszego bohatera z góry. Wiosłowałem dobre dwie minuty kiedy to OGROMNY cień pojawił się dokłądnie pod naszą łódką.

Wtedy też na ekranie wyświetlił się napis "KONIEC".

Napis zniknął i pojawiło się drugie okienko "POWTÓRZYĆ ? T/N"

Wybrałem T, wcisnałem enter, po czym na ekranie pojawił się komunikat "Włóż płytę numer 2". Nigdy więcej nie grałem już w tą grę ponieważ moją drugą fobią jest woda - oceany, jeziora to wszystko mnie przeraża. Cała gra wydawała mi się zaprogramowana w oparciu o moje najgłębiej skrywane strachy.

Mam nadzieje że znajdę kiedyś płytę z tą grą żeby dokładnie ją zanalizować i może podzielić się z kimś. B, Z i N także dużo o tym nie mówią, podejmujemy ten temat tylko na imprezach i takich tam rożnych spotkaniach towarzyskich.

Wiem doskonale że Bryan jest tam gdzieś w tym swoim cholernym lesie zaśmiewając się do rozpuku.

Przepraszam za tak długą historię /x/. Podziękowania dla tych którzy ją przeczytali :).


  • 4



#54

CherubUltima.
  • Postów: 42
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Slender Man


"Slender Man" to pseudonim nadany tajemniczej postaci widzianej w tle kilku zdjęć w jednym z tematów forum SomethingAwful. Zdjęcia pokazywały dzieci i pewnego człowieka o smukłej sylwetce, czasem pojawiającego się w długich, poskręcanych włosach przypominających macki. „Szczupły mężczyzna” został odkryty na forum SomethingAwful w wątku skupionym wokół pożaru w którym zginęło wiele dzieci w latach 80-tych. Opisuje się go jako osobę noszącą czarny garnitur i czarny kapelusz, a jak sama nazwa wskazuje, wydaje się on być bardzo chudy i zdolny do rozciągnięcia swoich kończyn oraz tułowia w długości niemożliwej dla normalnego człowieka. Gdy wyciąga swoje ramiona, jego ofiary są wprowadzane w stan przypominający hipnozę, podczas której podchodzą do tej istoty nie z własnej woli.

Nie wiadomo czy pochłania, zabija lub porywa swoje ofiary do nieznanych miejsc lub innych wymiarów, gdyż nie ma żadnych dowodów lub śladów do wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków. Jak dotąd niewiele wiadomo, ale jego cele i siedliska są dość wyraźnie uzgodnione. Ma potrzebę porywania dzieci i często pojawia się tuż przed zniknięciem dziecka lub nawet kilku na raz. Wydaje się pojawiać w miejscach ukrytych we mgle, parkach lub lasach, co jest najprawdopodobniej jego sposobem na kamuflaż. Należy również zauważyć, że dzieci były w stanie go czasem zobaczyć, gdy w pobliżu nie było żadnych dorosłych, chociaż mówi się, że niektóre dorosłe osoby też go widziały. Dzieci również mają sny lub koszmary o „szczupłym mężczyźnie”, tuż przed ich zniknięciem. Powstaje mnóstwo dyskusji dotyczących możliwości zobaczenia „Slender Man’a” przez inne osoby niż jego ofiary. Wielu ludzi jednak wierzy, że jeśli widzisz „Slender Man’a” to jesteś jego ofiarą lub celem, chociaż nie ma na to żadnych dowodów.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dwa odzyskane zdjęcia z pożaru biblioteki w Stirling City. Zostały one zrobione w dzień zniknięcia czternastu dzieci. Istoty uznaje się jako skazy na filmie dokonane przez urzędników. Pożar w bibliotece wybuchł dokładnie tydzień później. Oryginalne zdjęcia skonfiskowano jako dowody.
1986, fotograf: Mary Thomas, zaginął 13 czerwca 1986 roku.

  • 4

#55

Zgryźliwy sceptyk.
  • Postów: 18
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

OPASKA NA NADGARSTEK
Kiedy rodzisz się w szpitalu, na twoim nadgarstku umieszczana jest biała opaska z twoim imieniem. Ale istnieją też opaski w innych kolorach, które znaczą co innego. Czerwone opaski są zakładane na nadgarstki zmarłych.
Pewien chirurg pracował na nocnej zmianie w szpitalu uniwersyteckim. Właśnie skończył operację i wychodził z sali. Wszedł do windy, wewnątrz niej znajdowała się już jedna kobieta. Porozmawiał z nią przez chwilę, gdy winda zjeżdżała na dół. Nagle drzwi windy się otworzyły, kolejna kobieta chciała do niej wsiąść. Lekarz czym prędzej nacisnął przycisk zamykania drzwi i wybrał przycisk najwyższego piętra. Zaskoczona kobieta obruszyła się na lekarza i spytała, czemu nie pozwolił tej drugiej wsiąść.
- To była kobieta, którą właśnie operowałem. - odpowiedział - Nie przeżyła operacji. Nie widziałaś czerwonej opaski na jej nadgarstku?
Kobieta uśmiechnęła się, podniosła rękę i spytała:
- Taką jak ta?

NAPRAWDĘ WAŻNE WIADOMOŚCI
Kto odkrył istnienie życia po śmierci? Antonia Simone, wszyscy o niej słyszeli, ale o dokładnych okolicznościach jej odkrycia niewiele wiadomo. W 1992 jej młodszy brat Ricardo został ranny w wyniku działań wojennych, przez co został całkowicie sparaliżowany. Potrzebował respiratora, żeby żyć, porozumiewał się z innymi mrugając oczami. Antonia była wtedy informatykiem w Centrum Badań firmy Xerox w Palo Alto i zdecydowała stworzyć specjalne podłączane do komputera urządzenie odbiorcze, które wykrywałoby najsłabsze źródła energii. Studiowała metodę fotografowania aury metodą Kirliana i wierzyła, że pole elektromagnetyczne ludzkiego ciała może wpływać na urządzenia elektroniczne. Stworzyła urządzenie odbiorcze inne niż wszystkie do tej pory - nie była to klawiatura, mysz, ani nic tego typu. Było to proste, czarne pudełko.
Pani Simone całkowicie poświęciła się by stworzyć to urządzenie, urządzenie które miało pozwolić jej komunikować się ze swoim bratem. Z powodu porażki jej urządzenia, które miało pomóc także tysiącom innych podobnie dotkniętych ludzi, Antonia powiesiła się. Kiedy jej ciało zostało odnalezione kilka dni później na ekranie komputera wyświetlała się wiadomość: "Co tak długo? Mam naprawdę ważne wiadomości.".

OPIEKUNKA
Młoda para bardzo chciała wyjechać na swoje pierwsze wakacje odkąd urodziło im się dziecko, ale ciocia kobiety, która miała się nim zaopiekować spóźniała się o pół godziny. Młoda kobieta zadzwoniła do swojej ciotki żeby sprawdzić co się dzieje. Starsza kobieta przyznała, że zapomniała, przeprosiła i powiedziała że już jedzie.
Ciotka mieszkała tylko kilka kilometrów od domu więc para zdecydowała się opuścić dom przed jej przyjazdem, żeby zdążyć na samolot. Dwa tygodnie później kiedy wrócili odkryli, że dziecko ciągle siedzi na wysokim krześle na którym je zostawili, ale było martwe i opuchnięte, chodziły po nim muchy. Ciotka zginęła w wypadku samochodowym zaraz po wyjeździe z domu.

* * *
Kojarzysz może takie filmiki w których jesteś proszony o patrzenie na jedną rzecz przez cały film (np. ten: (przyp. tłum.)? Na końcu okazuje się, że kiedy na to patrzyłeś coś dużego i nie pasującego do otoczenia przeszło przez cały ekran i nawet tego nie zauważyłeś. To straszne, jak często się to dzieje. Na przykład kiedy ty czytałeś ten tekst, mi udało się dojść od drzwi wejściowych do twojego pokoju.

Użytkownik Zgryźliwy sceptyk edytował ten post 22.05.2010 - 20:01

  • 0

#56

CherubUltima.
  • Postów: 42
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Kto zastrzelił człowieka neandertalskiego?


Dołączona grafika


Muzeum Historii Naturalnej w Londynie posiada czaszkę z wczesnego paleolitu, datowaną na 38 000 lat, została wydobyta w 1921 roku w Zambii. Po lewej stronie czaszki znajduje się idealnie okrągły otwór mający blisko 3 cale średnicy. Co ciekawe, nie ma żadnych linii pęknięcia lub innych znaków wokół otworu, które powinny być pozostawione przez broń taką jak strzała lub włócznia. Po drugiej stronie czaszka jest zniszczona, a rekonstrukcja fragmentów pokazała, że czaszka została rozsadzona od wewnątrz, tak jak od strzału z pistoletu. W rzeczywistości, każdy wolniejszy pocisk nie spowodowałby ani tak równego otworu, ani takiego efektu roztrzaskania kości.

Jeśli faktycznie taką bronią zastrzelono tego człowieka, można uznać jeden z dwóch wniosków: albo czaszka nie jest tak stara, jak myślano i została po prostu postrzelona w Europie w ostatnich stuleciach, albo nadal jest tak stara jak stwierdzono a strzelcem był też ktoś ze starożytności. Z uwagi na fakt, że czaszka z paleolitu została wydobyta z głębokości 60 stóp, głównie z grafitowych skał, drugi wniosek jest bardziej prawdopodobny.

Ale kto posiadał prochu 38.000 rok temu? Na pewno nie człowiek z ery kamienia łupanego. Musiała istnieć inna rasa o wiele bardziej zaawansowana i ucywilizowana, a jednocześnie nowoczesna.

Pytaniem jest, skąd ten strzelec pochodził?


Kryształowa czaszka


Dołączona grafika


Bez wątpienia najbardziej znanym i tajemniczym kryształem starożytności jest czaszka odkryta w 1927 roku przez F.A. Mitchell’a-Hedges’a na szczycie ruiny świątyni w starożytnym mieście Majów w Lubaantum w Hondurasie Brytyjskim, teraz Belize.

Czaszka została wykonana z jednego bloku czystego kwarcu, 5 cali wysokości, 7 cali długości i 5 cali szerokości. To jest mniej więcej rozmiar małej, ludzkiej czaszki, z niemal idealnymi szczegółami. W 1970 r. konserwator sztuki Frank Dorland otrzymał zgodę na przeprowadzenie badań nad czaszką w Hewlett-Packard Laboratories. Ujawniło się wiele anomalii.

Czaszka została wyrzeźbiona z całkowitym pominięciem naturalnej osi kryształu, proces niespotykany w nowoczesnej krystalografii. Nie użyto żadnych narzędzi metalowych. Dorland nie był w stanie znaleźć żadnych rys. Faktycznie, większość metali byłaby bezskuteczna. Nowoczesny nóż nie zostawia żadnego śladu. Z małych wzorów w pobliżu rzeźbionej powierzchni, Dorland określił, że na początku była rzeźbiona, zapewne za pomocą diamentów. Do końcowego kształtowania, szlifowania i polerowania Dorland uważa zastosowanie mnóstwa wody i krzemowego piasku. Jeśli to prawda, zajęłoby to 300 lat ciągłej pracy. Musimy zaakceptować ten niemal niemożliwy wyczyn, albo przypuszczać korzystanie z jakiejś formy utraconej technologii.

Współczesna nauka ma kłopot w wyjaśnieniu takich umiejętności a zarazem wiedzy. Jak podsumował to Garvin: To jest praktycznie niemożliwe, dzisiaj, w czasach, gdy ludzie latają na Księżyc, powielając to osiągnięcie ... To nie byłaby kwestia umiejętności, cierpliwości czy czasu. Byłoby to po prostu niemożliwe.

Jak to jeden krystalografów z Hewlett-Packard powiedział, tej cholernej rzeczy nie powinno w ogóle być.


Wyprodukowane metale miliony lat temu.


Dołączona grafika


W ciągu ostatnich trzech dekad górnicy w kopalni Wonderstone Silver w pobliżu Ottosdal w zachodnim Transwalu, RPA, wydobyli z głębokich skał kilka dziwnych, metalowych kul. Do tej pory znaleziono co najmniej 200. W 1979 roku, kilka z nich zostało dokładnie przeanalizowanych przez J.R. McIver’a, profesora geologii na Uniwersytecie Witwaterstand w Johannesburgu i geologa profesora Andries’a Bisschoff’a z Uniwerystetu Potsshefstroom.

Metalowe sferoidy wyglądają jak spłaszczone kule, około 1 do 4 cali średnicy, a ich powierzchnia jest zazwyczaj w stalowo-niebieskim kolorze z czerwonawym blaskiem, w metalu osadzone są małe, białe plamy włókien. Kule wykonane są ze stopu niklu i stali, który nie występuje naturalnie, a ich skład jest pochodzenia meteorycznego. Niektóre z nich mają jedynie cienką powłokę około ćwierć cala grubości, a po jej przebiciu w środku znajduje się pełno dziwnego, gąbczastego materiału, który rozpada się w pył po zetknięciu z powietrzem.

Wszystko to jest bardzo niezwykłe, gdyż sferoidy wydobyto z warstwą skał pirofilitu, geologicznie datowaną przez technikę radioizotopów na co najmniej 2,8 do 3 miliardów lat.

Roelf Marx, kustosz Muzeum Klerksdorp w Południowej Afryki, odkrył, że sferoida na wystawie powoli obraca się wokół własnej osi z własnym napędem, podczas gdy była zamknięta w gablocie, niewrażliwa na jakiekolwiek zewnętrzne wibracje.

Wewnątrz tych kul może nadal być zachowana energia, działająca po trzech eonach czasu.
  • 3

#57

Zgryźliwy sceptyk.
  • Postów: 18
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Jeśli chcesz inne historie niż te które się tu zamieszcza - zrób nowy temat, forum się od tego nie zawali.

Po co nowy temat? TEN w zupełności wystarczy.
A teraz creepypasta!

WYOBRAŹNIA

Cholera, znowu. Tym razem coś na pewno się poruszyło. Trwało to bardzo krótko, widziałeś to zaledwie kątem oka. Ale chwila... drzwi są pozamykane, nie trzymasz w domu żadnych zwierząt, a rodzice nie wrócą do domu przed dwudziestą drugą. Więc nic nie mogło się poruszyć. To tylko twoja wyobraźnia znowu robi sobie z ciebie jaja. Siedzisz sam w pokoju, jedyne światło pochodzi z monitora twojego komputera, patrzysz w ciemność przez kilka minut, tak dla pewności. Teraz czujesz się głupio. Co ty sobie myślałeś? To oczywiste, że tam nic nie ma. Masz sześć lat, czy co? Wracasz do tego co robiłeś.

Piętnaście minut później przygotowujesz się do pójścia spać. Jesteś w łazience. Zasłonka od prysznica się poruszyła. Zaraz... nie. Przestań się straszyć. To tylko twoja nadaktywna wyobraźnia wypełniająca twój umysł niestworzonymi rzeczami. Przyglądasz się sobie w lustrze. Mówisz to sobie na głos, powoli i wyraźnie - "Wyobraźnia". Wzdychasz, gasisz światła i idziesz do swojego pokoju.

Leżysz w łóżku i gapisz się w ciemny sufit. Tylko mały wiatraczek zakłóca spokój nocy. Cień w korytarzu się poruszył. Nie. Nie, nie, nie! Przestań! To twoja wyobraźnia! Nic więcej! Idź wreszcie spać, głupcze!

Ale wtedy, kiedy masz już zapaść w sen, w tym momencie, którego nikt nie pamięta po przebudzeniu, wyczuwasz coś w ciemności. Otwierasz oczy. To twoja wyobraźnia, gapiąca się na ciebie z makabrycznym, szalonym uśmiechem.
  • 5

#58

Szemat.
  • Postów: 46
  • Tematów: 1
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Postanowiłem przetłumaczyć jedną historię. Może nie jest najlepsza, ale najgorsza też nie jest.


CHOROBA

Odbierasz telefon od swojej Mamy. Jako że jej samochód jest w warsztacie, prosi cię byś podjechał do sklepu i kupił jej kilka drobiazgów. Chleb, mleko, płatki oraz piersi z kurczaka.

Po spisaniu listy zakupów niechętnie udajesz się do samochodu, podjeżdżasz pod sklep i kupujesz to co miałeś kupić. Kasjerka zwraca ci uwagę, "Wie pan, nie grozi nam brak mleka. Mamy go dużo na zapleczu." Po dotarciu pukasz kilka razy. Nikt nie odpowiada. Decydujesz się sprawdzić drzwi. Otwierają się. Kładziesz torbę na ladzie. Dziwne. Obok leży sześć toreb o tej samej zawartości. W kilku z nich kurczak i mleko już się popsuły. Wołasz "Mamo", lecz bez odpowiedzi. Idąc przez kuchnie wchodzisz do salonu. Twoja matka siedzi na kanapie, ze swoją odciętą głową na kolanach.

Jak najszybciej dzwonisz po policję która przybywa zrobić dochodzenie. Lekarze stwierdzili że ofiara nie żyje niecały tydzień. Na miejscu wydarzeń policyjny psycholog odbywa z tobą rozmowę by ocenić twój stan psychiczny. Siedząc na frontowych schodach, podsłuchujesz rozmowę psychiatry z policjantem. "Nie jest rzadkością w przypadku osób cierpiących na schizofrenię, by zablokować się w paśmie powtarzających się zachowań." Myślisz sobie, "Nie mogą mówić o mnie. Schizofrenia? Gdzie tam. Powtarzające się zachowania? Czy oni myślą że ja to
zrobiłem?" Nagle ktoś do ciebie dzwoni. "Słucham?"

"Cześć skarbie, to ja. Mógłbyś podskoczyć do sklepu i przywieść mi jakiegoś kurczaka i mleko? A, przydał by się jeszcze jakiś chleb i płatki."
"Nie ma problemu Mamo. Za chwile będę na..."


--------------------
Another one :

FILM

666-ta klatka każdego typowego Halloweenowego filmu, kreskówki lub telewizyjnego show przedstawia piwnicę ze zwłokami w kącie; klatki te są często usuwane z ostatecznej wersji, lecz można je okazjonalnie znaleźć. Jeśli skleimy te wszystkie klatki razem, w chronologicznej kolejności wydania, powstanie nowy film. Przedstawiać on będzie odwróconą scenę brutalnej śmierci. Ostatnimi klatkami będzie twoje zdjęcie, siedzącego przed ekranem, oglądającego ostatnią klatkę tego filmu.

Użytkownik Szemat edytował ten post 23.05.2010 - 20:31

  • 11

#59

emadni.
  • Postów: 57
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A ja wam opowiem coś co pamiętam z dzieciństwa z pewnej "głupiej" bajki:

Na początku powinniśmy wyobrazić sobie, że mamy ok.5-6 lat.
Akcja toczy się na typowym amerykańskim osiedlu i na typowej dziecięcej posiadówie na drzewie.
Zaczyna się od opowieści o strachach i tu pojawia się ta, którą do tej pory pamiętam (dokładnie zobrazowana jak to w bajkach)

Pamiętaj młody człowieku, że gdy przyjdzie Ci mieć nowe łóżko, większe i pozornie wygodniejsze, przyjdzie Ci też przyjąć wraz z nim nowego lokatora. Gdy wstaniesz w nocy przestraszony z wielką chęcią biegu do łoża rodziców zrób to wyjątkowo szybko gdyż inaczej porwie Cię pojawiająca się spod łóżka ręka i już nikt nigdy Cię nie znajdzie.

(Jeżeli ktoś usilnie będzie chciał tej bajki szukać to pamiętam tylko tyle, że była o grupce dzieciaków, na amerykańskim przedmieściu i wszystkie miały przerośnięte głowy oraz pojawiały się na oczach jednego z nich okulary.)

ps. ja wiem, że to głupia historyjka do straszenia dzieci. Ale ja posiadająca już rodzinę z mężem i dzieckiem w swoim gronie i do tej pory gdy w ciemności idę do łóżka to mnie irracjonalny strach ogarnia.
  • 3

#60

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

"Strażnik Rozsądku"



W każdym mieście, w dowolnym kraju znajduje się szpital psychiatryczny bądź dom opieki społecznej z którego możecie skorzystać. Kiedy dotrzesz do recepcji, poproś, że chcesz odwiedzić kogoś kto nazywa siebie "Strażnikiem Rozsądku". Ledwo zauważalny uśmiech przemknie przez twarz pracownika, jakby chciał powiedzieć, "Ty głupcze".

Poprowadzi Cię długim korytarzem, który prowadził będzie w głąb instytucji. Praktycznie to miejsce nie powinno istnieć w takim miejscu jak to. Korytarz będzie bardzo cichy, tak cichy aż będziesz w stanie usłyszeć własne myśli. Słowa, krzyki czy jakikolwiek inny hałas zostanie zduszony jeszcze zanim wyjdzie z Twoich ust. Twój przewodnik po prostu wskaże Ci drzwi.

Kiedy wejdziesz do środka, Twoim oczom ukaże się przytulny pokój pełen przyjemnych dla zmysłów perfum, których zapachu nie będziesz potrafił zidentyfikować. W środku pokoju zauważysz prześliczną kobietę. Pokój będzie tak samo cichy i spokojny jak korytarz który do niego prowadził. Jedyny wyjątek który przerwie wszechogarniającą ciszę to Twoje pytanie. Możesz zadać tylko jedno "Dlaczego zostały rozdzielone ?". Kobieta wytłumaczy wszystko w przerażających detalach, opowie o każdym morderstwie, każdej wojnie i każdym gwałcie jaki dokonał się w historii. Wszystkie okropności wszechświata pojawią się nagle przed Twoimi oczami. Gdy skończy wszystko znów umilknie. Co zrobisz z otrzymanymi informacjami zależy tylko od Ciebie.

Kobieta jest "Przedmiotem" nr.2 na 538. Pamiętaj, to czy zostaną one połączone zależy od Ciebie.

"Strażnik Wieczności"



W każdym mieście, w dowolnym kraju znajduje się szpital psychiatryczny bądź dom opieki społecznej z którego możecie skorzystać. Kiedy dotrzesz do recepcji, poproś, że chcesz odwiedzić kogoś kto nazywa siebie "Strażnikiem Wieczności". Pracownik cicho westchnie, a w jego oczach zauważysz wielkie współczucie. Zaprowadzi Cię w dół po schodach, do pomieszczenia które powinno być (jak w każdym normalnym miejscu) piwnicą. Jednak nią nie jest. Zamiast tego przed Tobą rozciągał się będzie długi korytarz, którego koniec niknie w ciemnościach.

Podczas gdy Ty będziesz zagłębiał się coraz bardziej w ciemną otchłań, zaczniesz słyszeć krzyki. Na początku będą one ledwo słyszalne, tak jakby pochodziły z dużej odległość, ale im bliżej do końca korytarza tym dźwięk robi się coraz głośniejszy. W końcu stanie się tak głośny że zagłuszy wszystkie pozostałe dźwięki. Będzie to tak bolesne że ogłuszenie się będzie wydawało Ci się najlepszym sposobem ucieczki do tego koszmaru. Wskazane jest jednak oprzeć się temu impulsowi ponieważ wtedy będzie niemożliwe aby ukończyć zadanie. Pracownik wskaże Ci drzwi, szybko je otworzy i ucieknie, zostawiając Cię samego w ciasnym korytarzu pogrążonym w absolutnej ciemności.

Będzie to Twoja ostatnia szansa aby uciec. Jeżeli jednak zdecydujesz się kontynuować, otwórz drzwi; przenikliwy lament urwie się nagle, cisza będzie tak ogłuszająca że będzie dzwonić Ci w uszach. Pokój w którym się znajdziesz będzie pogrążony we wręcz namacalnych ciemnościach. Jednak na drugim końcu pokoju Twoim oczom ukaże się wychudzona, pokryta ropiejącymi ranami postać. Będzie wpatrywał się w Ciebie z maniakalnym uśmiechem przyklejonym do jego twarzy. Uśmiecha się pomimo gnijącego ciała i jeszcze wystającego z piersi skalpela. Kiedy to dostrzeżesz będzie to ostatnia szansa na ratunek, jedyny sposób to zadać mu pytanie "Kto je stworzył?".

Przed udzieleniem odpowiedzi zajdzie się potwornym rechotem który mogę porównać do dźwięku wydawanego przez zwierzę w czasie agonii. Jego opowieść będzie najbardziej przerażającą rzeczą jaką było dane słyszeć Ci w całym swoim życiu. Poza tak oczywistymi sprawami jak ból i śmierć, będzie zagłębiał się on w głąb samej istoty zła. Ludzie o słabych umysłach zapewne oszaleją słysząc historię tego człowieka. Musisz pozostać silny, nie ważne jak krucho może czuć się Twój umysł.

Kiedy zakończy swoją powieść, będzie zależeć od Ciebie czy chcesz zakończyć życie tego człowieka, uwalniając go od jego potwornego brzemienia. Usuń skalpel wystawiający z jego piersi. Przez jego ciało przejdzie dreszcz, po czym cicho spadnie...już na zawsze.

Skalpel do "Przedmiot" nr. 3 z 538. To od Ciebie zależy czy chcesz je chronić czy zniszczyć.

Użytkownik Shinji77 edytował ten post 23.05.2010 - 22:33

  • 6




 


Also tagged with one or more of these keywords: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych