Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Please log in to reply
1611 replies to this topic

#1606

Tailypo.
  • Postów: 9
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Venka

 

We wczesnych latach 70. moja ciocia Sara studiowała dydaktykę w koledżu umiejscowionym w dość konserwatywnym miasteczku. Mieszkała na terenie kampusu, natomiast jej chłopak Jack (który później został moim wujkiem) zamieszkiwał podupadły dom w podupadłej części miasteczka.

 

Ponieważ koledż znajdował się w przemysłowym ośrodku, otaczały go wielkie tuczarnie i rzeźnie działające 24 godziny na dobę i wśród pracowników znajdowało się wielu nielegalnych imigrantów, którzy zatrudnieni byli na czarno i mieszkali w ruderach bez prądu i wody.

 

W ramach swoich studiów, ciocia odwiedzała dzielnicę imigrancką i starała się pomóc rodzinom w otrzymaniu wsparcia dla dzieci (takiego jak darmowe posiłki w szkole i opieka położnicza jeśli matki były w ciąży). Było to okrutnie frustrujące: rodziny chciały otrzymać wsparcie, ale nie chciały przyciągać uwagi władz w związku ze swoim nieudokumentowanym pobytem.

 

Wujek Jack mieszkał naprzeciwko rudery w której zamieszkiwało kilka takich rodzin i grupki dzieci często bawiły się na zewnątrz. Odwiedzając go pewnego dnia, ciocia dostrzegła jedno dziecko, dziewczynkę w wieku pięciu lub sześciu lat, siedzącą samotnie na rozpadającym się balkonie. Od tego dnia, kiedy tylko ciocia odwiedzała Jacka w ciągu tygodnia (we dnie czy w nocy), dziewczynka zawsze tam siedziała, ale nie pokazywała się w weekendy.

 

Wielu ludzi mieszkało w tym bloku, więc każdego weekendu całe stada dzieciaków w różnym wieku biegały po okolicy, wpadały w kłopoty, generalnie zachowywały się jak małe dranie, jak to dzieci mają w zwyczaju. Ich rodziny wprowadziły się tam w sierpniu, pogoda była więc upalna i słońce  zachodziło dopiero przed dziesiątą wieczór i dopiero wtedy dzieciaki wracały do domu.

 

Jednak każdego tygodnia to dziecko przesiadywało na balkonie samotnie do późnego wieczoru, po prostu się przyglądając. Jak później opowiadała moja ciocia, początkowo myślała jakie to było smutne, że to dziecko nie ma nikogo, kto by się nim zajął.

 

Jednak potem nadeszła jesień i dni stawały się coraz krótsze i zimniejsze. Pewnej nocy, kiedy wujek odprowadzał ciocię do jej samochodu, z ulgą zwróciła jego uwagę na fakt nieobecności dziewczynki na  zewnątrz, co przy panującym chłodzie było bardzo pozytywną zmianą. Jednak kiedy wyjechała na ulicę i światła jej samochodu oświetliły balkon, zobaczyła, że dziecko dalej tam było. Jak później twierdziła, musiało nosić ciemne ubrania ponieważ kiedy zostało oświetlone przez światła samochodu, widoczna była jedynie niewielka, bardzo blada twarz, o rysach niewidocznych w ostrym świetle. Dziewczynka była tam przez cały ten czas, tylko niewidoczna z powodu panującej ciemności.

 

Ta noc stała się punktem zwrotnym dla cioci Sary. W tym czasie była już głęboko zaangażowana w swoje praktyki w tej dzielnicy i często starała się wyciągnąć pomocną dłoń do tych rodzin. Dlatego pewnego popołudnia w tygodniu, kiedy pogoda była jeszcze znośna, razem z wujkiem podeszli do grupki mieszkańców rudery. Zapytała ich o tę małą dziewczynkę, jednak nikt nie chciał z nią rozmawiać. Według niej, nawet dzieci udawały, że jej nie rozumieją.

 

Nadeszła zima, a mała dziewczynka nadal pojawiała się na balkonie i najwyraźniej nie miała na sobie kurtki. Na tym etapie ciocia zdecydowała się zainterweniować: zdobyć dla dziecka kurtkę, może nawet zapisać je do szkoły. Dlatego, widząc dziewczynkę pewnego ranka, przeszła na drugą stronę ulicy i zewnętrznymi schodami weszła na balkon na pierwszym piętrze. Jednak do czasu kiedy tam dotarła, dziecka nie było. Ciocia nie usłyszała przy tym żadnych kroków i zamykanych drzwi. Niczego.

Ciocia uznała, że była to typowa sytuacja z nielegalnymi imigrantami – po prostu bali się obcych. Ale teraz była już naprawdę zdeterminowana żeby coś z tym zrobić, ponieważ ta dziewczynka wyraźnie potrzebowała pomocy.

 

Tego tygodnia padał śnieg, więc kiedy nadszedł weekend, banda małych łobuzów z rudery po drugiej stronie ulicy lepiła śnieżki i rzucała je w siebie nawzajem. Ciocia wyciągnęła nioski z poprzedniej wizyty, więc tym razem nie zabrała ze sobą wujka, zabrała natomiast słodycze i trochę srebrnych dolarów.

 

Starsze dzieci unikały jej jak ognia, jednak kilkoro młodszych podeszło do cioci i ta zaczęła pytać je o małą dziewczynkę. Dzieciaki były znacznie bardziej zainteresowane cukierkami i pieniędzmi  niż jej pytaniami. Większość z nich odmówiła odpowiedzi, dopóki jedno w końcu nie powiedziało „Venka”, co ciocia Sara wzięła za imię dziewczynki. Nigdy nie słyszała o takim imieniu, jednak dała dzieciom trochę słodyczy i pieniędzy, co wreszcie skłoniło starsze dzieciaki żeby podejść i porozmawiać z nią. Dopóki nie zaczęła pytać ich o „Venkę”. Po tym starsze dzieci całkowicie ucichły, zebrały młodsze szkraby i po jakichś trzydziestu sekundach już nikogo nie było.

 

Pewnego szczególnie ciemnego zimowego wieczoru ciocia Sara zobaczyła dziewczynkę.  Było już naprawdę zimno, poprzedniej nocy szalała śnieżyca, a dziewczynka dalej siedziała na zewnątrz.  Nie mogąc już tego znieść, ciocia ruszyła na balkon, zdecydowana zabrać dziecko i zawiadomić policję, ponieważ to nie było już zaniedbanie – to było okrucieństwo.

 

Kiedy wreszcie wspięła się po oblodzonych schodach, dziecka znowu nie było, co w końcu ją przeraziło: to było absolutnie NIEMOŻLIWE żeby dziecko poruszało się tak szybko po oblodzonym betonie, a drzwi do żadnego mieszkania nie były otwierane. Niemniej, ciocia Sara wzięła się w garść i  postanowiła sprawdzić cały balkon żeby upewnić się, że dziewczynki naprawdę tam nie było.

 

Zbliżając się do centralnego punktu balkonu, gdzie dziecko zawsze siedziało, dostrzegła te… Rzeczy głęboko w śniegu, nie była pewna, jak je nazwać. Nie były to ślady stóp, ponieważ nie miały takiego kształtu, nawet gdyby miały to być ślady niewielkich stópek. I nie znajdowały się na wierzchniej warstwie lodu, tylko sięgały samego dołu, aż do betonu. Wyglądało to tak, jakby dziewczynka stała tam podczas śnieżycy z poprzedniej nocy i warstwy śniegu i lodu uformowały się wokół jej stóp.

 

Przerażona, ciocia pognała przez balkon i oblodzone schody, po drodze przewracając się i poważnie kalecząc się w łydkę (do dzisiaj ma bliznę). Jakoś dotarła do domu wujka i opowiedziała, co się wydarzyło. Po tym wujek Jack i jego dwaj współlokatorzy udali się na miejsce sprawdzić feralny balkon, a ciocia została u nich w domu, gdzie ktoś pomógł jej opatrzyć ranę na łydce.

 

Po jakichś dziesięciu minutach chłopcy wrócili i powiedzieli jej, że owszem, widzieli ślady, ale żaden z nich nie mógł znaleźć dla nich wyjaśnienia. Próbowali to zbagatelizować, przestawiając różne scenariusze tłumaczące powstanie śladów w przekonujący sposób. Na przykład, na balkonie mogły stać jakieś poste naczynia albo coś podobnego i dziecko strąciło je poza krawędź, co tłumaczyłoby dziwne ślady „stóp”. Udało im się ją przekonać, że na pewno te naczynia leżą na ziemi i gdyby poszukali ich tam rano, na pewno by je znaleźli. Po czym stwierdzili, że być może moja ciocia tak naprawdę nie widziała dziecka. Do tego momentu oni WSZYSCY widzieli tę dziewczynkę, przynajmniej raz – ona zawsze tam była. Jednak zwrócili uwagę cioci na to, że wszyscy tak bardzo przyzwyczaili się do widoku dziewczynki na tym balkonie, że ciocia Sara prawdopodobnie zobaczyła jakiś cień i z góry uznała go za dziecko (to wyjaśnienie nie miało żadnego sensu jeśli naprawdę wierzyli, że to dziecko strąciło naczynia z balkonu, ale to już inna sprawa).

 

Po egzaminach kończących semestr zimowy, wujek Jack i jego współlokatorzy postanowili urządzić wielką imprezę zanim wszyscy wyjadą do domu na Święta. Był to pierwszy raz gdy ciocia Sara znalazła się w jego domu od czasu całej tej historii ze śladami na balkonie. Jednak teraz wszystko wydawało się być w porządku – nigdzie nie było widać małej dziewczynki.

 

Na końcu impreza zwolniła i zostali na niej tylko ciocia Sara, wujek Jack, jego współlokatorzy, ich dziewczyny i siostra jednego ze współlokatorów o imieniu Marisol. Noc przeciągała się, kiedy nadeszła kolejna śnieżyca, doprowadzając do awarii prądu. To skłoniło współlokatorów wujka do zapalenia w kominku.

 

Na tym etapie wszyscy byli już dość pijani i jeden ze współlokatorów przypomniał sprawę dziwnych śladów, której nie poruszali wcześniej w szerszym gronie. Wreszcie, siedząc przy kominku, wujek i dwaj jego współlokatorzy przyznali, że było to naprawdę niepokojące.

 

– Wiem, że to niemożliwe, ale to wyglądało jak... – zaczął jeden z nich.

 

– Jak kozie albo świńskie kopyto – dokończył inny współlokator, a mój wujek dodał:

 

– Tak, zupełnie jakby stało tam coś, co miało rozszczepione kopyta.

 

Według mojej cioci, atmosfera w pomieszczeniu była nadal dość nerwowa kiedy współlokator, który powiedział, że ślady wyglądały jak kozie kopyta, zapytał:

 

– Jakie było imię tej dziewczynki? Velma?

 

– Venka – poprawiła go ciocia Sara.

 

Ciocia twierdzi, że panowała taka cisza, że można by usłyszeć upadającą szpilkę, ale w końcu ktoś zmienił temat i wszyscy znowu zaczęli pić i wygłupiać się. Kiedy jednak ciocia Sara wyszła do kuchni, Marisol, siostra jednego ze współlokatorów, poszła za nią. W kuchni Marisol zapytała  z dziwnym wyrazem twarzy:

 

– Mówiłaś, że imię tej dziewczynki brzmiało „Venka”?

 

Ciocia przytaknęła, wyjaśniając, że tak powiedziały jej dzieci – „normalne” dzieci – z naprzeciwka.

 

Marisol pokiwała głową i przez chwilę nic nie mówiła, jednak kiedy ciocia Sara  odwróciła się do wyjścia, położyła jej rękę na ramieniu i powiedziała:

 

– To nie była „Venka”. To była „Venga”. To takie potoczne wyrażenie – po hiszpańsku oznacza ono „Przyjdź tu”.

 

Po tym Marisol opowiedziała cioci Sarze historię.

 

Był to pierwszy rok kiedy władze dzielnicy i koledż wprowadziły praktyki, które później odbywała moja ciocia. Biorąc udział w tym programie, Marisol dosłownie chodziła od drzwi do drzwi, starając się znaleźć rodziny z dziećmi, które należało zapisać do szkoły. Udało jej się dotrzeć nieporównanie dalej niż cioci Sarze ponieważ płynnie porozumiewała się po hiszpańsku. Imigranckim rodzinom nadal nie podobało się, że wokół nich węszyła, ale przynajmniej byli skłonni z nią rozmawiać.

 

Marisol powiedziała, że udała się do innej rozpadającej się rudery, nie tej naprzeciwko domu wynajmowanego przez wujka Jacka i jego kolegów, ale znajdującej się niedaleko. Odwiedzając to miejsce, widziała dzieci biegające samopas, a także małą dziewczynkę w ciemnych ubraniach, która zawsze była sama.

 

Więc Marisol porozmawiała z co przyjaźniejszymi dzieciakami i ich rodzinami, starając się ich przekonać, że kwalifikują się do pomocy, a chodzenie do szkoły jest naprawdę dobrą decyzją. Zbierając się do odejścia, zapytała jeszcze o małą dziewczynkę, którą widziała na zewnątrz. Na wspomnienie dziewczynki starsza kobieta – prawdopodobnie babcia albo prababcia – przeżegnała się i potrząsnęła głową. Powiedziała Marisol, że to, co widziała, nie było małą dziewczynką – był to zły duch i powinna zapomnieć, że kiedykolwiek go zobaczyła.

 

Po tym Marisol uznała, że prawdopodobnie dziecko było tu nielegalnie, lub może zostało skradzione lub sprzedane innej rodzinie (smutne, ale zdarza się). Jednak wówczas, kiedy starała się przypomnieć sobie twarz dziewczynki, nic nie przychodziło jej na myśl. Była jakby… Pusta. Jedynie sprawiająca ogólne wrażenie dziewczynki w ciemnych ubraniach.

 

Przez następne tygodnie i miesiące Marisol zaczęła przysłuchiwać się imigrantom i dowiadywać się coraz więcej o tej Vendze. Najwidoczniej była tak nazywana, bo miała w zwyczaju szeptać „Venga” i zwabiać ludzi wgłąb lasów. Marisol nie wyjaśniła, co rzekomo miało spotykać osoby, które odważyły się za nią iść. Według rozmów, które podsłuchała, wszystkie dzieci doskonale wiedziały, że nie wolno im nigdzie z nią iść, bo groziła im za to brutalna kara wymierzona przez babcię uzbrojoną w drewnianą łyżkę. Po tym Marisol mogła przysiąc, że zdarzało jej się kątem oka widzieć to dziecko w różnych częściach miasteczka.

 

Do tego momentu historii ciocia Sara była poważnie wystraszona. Pragnąc uciec od Marisol najszybciej jak się dało, poinformowała wujka Jacka, że ten musi odwieźć ją do akademika. Jadąc przez jeden zalesiony odcinek, czy to z powodu śnieżycy, czy może nietrzeźwości, wujek uderzył w krawężnik z taką siłą, że przebił oponę. Jako że był to środek mroźnej nocy, zostawił on ciocię Sarę w samochodzie i wyszedł zmienić koło przy świetle flary, jedynym źródle oświetlenia, jakie posiadał.

 

Siedząc w samochodzie, moja ciocia była przerażona. Czerwone światło flary odbijało się od śniegu we wszystkich kierunkach i tak, w lesie jakieś siedem metrów od samochodu, stała dziewczynka. Flara była wystarczająco jasna aby ciocia mogła dobrze przyjrzeć się jej twarzy, tylko, że... Niczego nie widziała. Twarz była kompletnie blada i pozbawiona rysów – oczu, nosa, ust. Była zupełnie gładka.

 

Ciocia Sara twierdzi, że nawet przez dźwięk silnika i radia mogła wyraźnie usłyszeć jak dziewczynka szepcze do niej „Venga” i mogła zobaczyć jak przyzywa ją ruchami palca. Był to pierwszy raz gdy moja ciocia mogła zobaczyć palce dziewczynki – krwawiące, z długimi, spękanymi paznokciami. A jej stopy nie były stopami, wyglądały jak kopyta… 

 

W tym momencie wujek z powrotem wsiadł do samochodu. Ciocia wskazała mu na dziewczynkę, jednak robiąc to dostrzegła, że dziewczynka zniknęła.

Następnego ranka, kiedy tylko słońce wzeszło, spakowali się i pojechali do domu na święta.  Po tym moja ciocia odmówiła powrotu do feralnego domu po drugiej stronie ulicy i nigdy więcej nie widzieli już dziewczynki.


Użytkownik Tailypo edytował ten post 30.10.2020 - 10:55

  • 1

#1607

Tailypo.
  • Postów: 9
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

O tej legendzie można przeczytać artykuł tutaj: https://jezebel.com/my-endless-quest-to-find-the-woman-in-this-terrifying-t-1791668318 

 

 

Randka z Tindera

 

Pierwsza znana mi wersja tej legendy opowiada o dwudziestokilkuletniej kobiecie, która właśnie przeprowadziła się do Bostonu żeby rozpocząć studia magisterskie. Jej ciocia wyjeżdżała do Europy na miesiąc i pozwoliła jej zamieszkać w swoim domu na przedmieściach dopóki studentka nie znajdzie sobie czegoś bliżej centrum.

 

Niedługo po wprowadzeniu się do domu cioci, kobieta zaczęła słyszeć dziwne dźwięki, które zrzuciła na karb „osiadania” typowego dla starych budynków. Jednak czuła się nimi na tyle zaniepokojona, że na wszelki wypadek zdecydowała się zadzwonić do swojego ojca. Ojciec zgodził się, że to prawdopodobnie nic takiego, ale namówił ją żeby zadzwoniła na policję i poprosiła o sprawdzenie domu, tak na wszelki wypadek.

 

Kobieta wykręciła numer 911 i podzieliła się swoimi wątpliwościami z dyspozytorem, przez cały czas twierdząc, że to „prawdopodobnie nic takiego”. Dyspozytor spytał ją o to czy jest sama w tym domu (kobieta odpowiedziała twierdząco) i zgodził się, że to prawdopodobnie paranoja z jej strony, jednak mimo wszystko obiecał, że wyślą do niej oficera, kiedy tylko któryś będzie wolny. Niestety, to bardzo pracowita noc i prawdopodobnie nikt nie będzie w stanie przyjechać wcześniej niż za czterdzieści minut. W międzyczasie, dyspozytor zgodził się pozostać na linii na wypadek gdyby miało się coś stać.

 

Nie minęły nawet trzy minuty kiedy kawalkada radiowozów z piskiem opon wtoczyła się na trawnik cioci. Policjanci przeszukali dom, w którego piwnicy natrafili na ukrywającego się mężczyznę   i jego bogatą kolekcję instrumentów mogących służyć jako narzędzia tortur lub sprzęt do rozczłonkowania ludzkiego ciała. Kiedy pokazano jej tego dzikiego lokatora, kobieta natychmiast rozpoznała w nim mężczyznę, którego poznała przez Tindera i była z nim niedawno na randce, nieco dziwnej, która jednak nie dostarczyła jej żadnych powodów do obaw. Odwożąc ją do domu ciotki, mężczyzna dowiedział się, że mieszka tam sama.

 

   Jak podaje historia, podczas rozmowy z nią dyspozytor wychwycił obcą aktywność: usłyszał, że ktoś przysłuchiwał się ich rozmowie z wnętrza domu. Dlatego skłamał o co najmniej czterdziesto-minutowym czasie oczekiwania na przyjazd policji, w nadziei, że intruza uda się zaskoczyć – i uda się go aresztować zanim zdąży zrobić jej krzywdę.


Użytkownik Tailypo edytował ten post 30.10.2020 - 19:44

  • 3

#1608

PanSpodLatarni.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Spoczywam w piekle od dawna.

Na Dnie wypłakałem resztki łez.

Tylko od ciebie zależy prawda.

Grób ozdabia biały bez.

Ma sens to co ukryte.

Pierścienie i czaski ozdobione złotem.

Tracą blask ze zniczem.

Sam cienie i wrzaski przywołasz potem...


  • 0

#1609

Tailypo.
  • Postów: 9
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Peagull.com.

 

 

Witaj. Dziękujemy za korzystanie z Peagull.com.
Peagull.com jest najlepszym losowym czatem w Darknecie.
Prosimy o dokładne zapoznanie się z zasadami zanim przejdziesz dalej.

 

Korzystając z naszych usług, musisz pamiętać o 11 zasadach:

1 Bądź uprzejmy dla wszystkich.
 

2 Nie podawaj obcym swoich poufnych danych.
 

3 Nie używaj słowa "rytuał", "rytuały" we wspólnym chatboxie.
Naprawdę nie chcesz poznać tych ludzi.
 

4 Jeśli wyskoczy ci okienko z prośbą o zaakceptowanie jakichś warunków, po prostu kliknij w mały znaczek „x” ukryty w lewym rogu.
To nie jest wiadomość od nas. Ani jakiegokolwiek człowieka.
 

5 Jeśli z kimś rozmawiasz i twój rozmówca zapyta czy może cię odwiedzić, powiedz „Nie” i wyjdź.
Jeśli się zgodzisz, zaprosisz to do siebie. Nie ponosimy za to odpowiedzialności.
 

6 Jeśli ktoś przedstawi ci się jako Mr.Mekwell, zgłoś tego użytkownika i przejdź dalej. 
 

7 Jeśli ktoś na czacie poprosi cię o rozwiązanie zagadki, odpowiedz w ciągu 15 minut.
Wskazówka: odpowiedź to ZAWSZE jakaś część ludzkiego ciała.
Jeżeli nie uda ci się odpowiedzieć lub podasz nieprawidłową odpowiedź, wówczas najlepszym rozwiązaniem będzie zniszczenie twojego urządzenia elektronicznego i każdego lustra znajdującego się w pomieszczeniu. Uwierz nam, alternatywa jest gorsza. 
 

8 Jesteśmy najlepsi, ale jakość wideo na naszej stronie niestety nie jest doskonała. Jeśli dźwięk pojawia się po obrazie, będzie to nasza wina. Jeśli natomiast dźwięk pojawia się przed obrazem, po prostu opuść stronę.
Nastąpi pukanie do twoich drzwi wejściowych, nie otwieraj ich. Poczekaj z ich otworzeniem przynajmniej 15 minut po ucichnięciu pukania.
Pukanie może również dochodzić z wnętrza twojej łazienki.
 

9 Jeśli ktoś powie ci, że „Wyglądasz na głodnego”, odpowiedz zdaniem wskazującym na to, że zaraz wrócisz, np. „Będę z powrotem po małej przekąsce” albo „Zaraz wrócę, tylko przyniosę sobie coś do jedzenia.” Natychmiast po opuszczeniu pokoju UCIEKAJ. 
 

10 Jeśli w trakcie wideoczatu zobaczysz za swoim rozmówcą ciemną postać, zachowuj się normalnie i zakończ rozmowę po podaniu twojemu nowemu znajomemu kodu „Wyglądasz na głodnego.”
 

11 Jeśli spróbujesz nas zhakować, zarżniemy jak świnię.

 

Źródło: https://www.reddit.c...w6r/peagullcom/


Użytkownik Tailypo edytował ten post 18.04.2021 - 14:22

  • 1

#1610

Tailypo.
  • Postów: 9
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

10 Zasad pilnowania mojego kota

 

 

Hejka! Dzięki, że zgodziłeś się przypilnować mojego kotka kiedy jestem zajęta odwiedzaniem rodziny. Musisz jednak pamiętać o kilku zasadach:

 

1: Mój kot ma na imię Lyndon. Nigdy nie zwracaj się do niego innym imieniem.

 

2: Zabrałam ze sobą psa, więc nie ma go w domu. Jeśli tam jest, zamknij się w pokoju i nie wychodź aż do mojego powrotu.

 

3: Nie wypuszczaj Lyndona z domu. Jeśli ci się wymknie, sprowadź go z powrotem. Jeśli tego nie zrobisz, zabij się. Będzie to śmierć znacznie szybsza od tego, co ja z tobą zrobię. 

 

4: Zamów jedzenie z dowozem. Nie chciałbyś niczego z naszej kuchni. Jeśli Lyndon będzie na ciebie miauczeć, oznacza to, że chce powąchać twoje jedzenie. Jeśli nie pozwolisz mu powąchać swojego jedzenia, będzie miauczeć dopóki mu nie pozwolisz. Jeśli będzie miauczeć w nocy, niech Bóg ma cię w swojej opiece.

 

5: Kiedy Lyndon miauczy w nocy, przyzywa mnie do domu. Kiedy przyjdę, twoje organy trafią na czarny rynek.

 

6: Lyndon jest naprawdę miłym kotkiem. Traktuj go czule przez cały czas aby powstrzymać go od miauczenia w nocy. 

 

7: W środku nocy ktoś zapuka do drzwi. Jeśli szybko nie otworzysz, Lyndon będzie miauczeć. Jeśli za drzwiami stoi mężczyzna, wskaż na znak „Akwizytorom wstęp wzbroniony” umieszczony obok drzwi i zamknij je. Jeśli to kobieta, ucisz ją i przytul. Jeśli to dziecko, uciekaj i schowaj się. Lyndon cię ochroni jeśli jest zadowolony z twojej opieki. Jeśli to kot, gratulacje! Zapewniłeś sobie przychylność Lyndona i nowego puszystego przyjaciela. Jeśli to pies, pocałuj swoje organy na do widzenia.  

 

8: Jeśli w jakikolwiek sposób skrzywdzisz Lyndona, staniesz się jednym z tych, którzy pukają do drzwi.

 

9: NIGDY NIE SCHODŹ DO PIWNICY. Nie przeszkadzaj w tym jednak Lyndonowi.

 

10: Kiedy wrócę do domu, Lyndon zda mi sprawę z tego jak się nim zajmowałeś. Jeśli dobrze się spiszesz, nie będziesz miał żadnych wspomnień o tych wydarzeniach. Obudzisz się i znajdziesz nowiutki studolarowy banknot pod poduszką. Jeśli spiszesz się kiepsko, wylądujesz w piwnicy.

 

Do rychłego!

 

Źródło: https://www.reddit.com/r/Ruleshorror/comments/mpmo3r/10_rules_for_watching_my_cat/ 


Użytkownik Tailypo edytował ten post 18.04.2021 - 19:44

  • 1

#1611

Tailypo.
  • Postów: 9
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zielona wstążka

 

Pewnego razu była sobie dziewczyna imieniem Jenny. Była taka jak inne dziewczęta, nie licząc jednego szczegółu. Jej szyja zawsze była obwiązana zieloną wstążką.

 

Do jej klasy chodził chłopiec o imieniu Alfred. Alfred lubił Jenny i Jenny lubiła jego. Któregoś dnia zapytał ją:
– Dlac​zego zawsze nosisz tę wstążkę na szyi?
– Nie mogę ci powiedzieć – odrzekła Jenny.

 

Jednak Alfred nie ustępował.
Dlaczego zawsze ją nosisz?
Na co Jenny odpowiedziała:
– To nic ważnego.

 

Jenny i Alfred dorośli i zakochali się w sobie. Pewnego dnia wzięli ślub.
Po ślubie Alfred stwierdził:
– Teraz, kiedy jesteśmy małżeństwem, powinnaś w końcu powiedzieć mi, dlaczego zawsze nosisz tę wstążkę.
– Będziesz musiał poczekać – odpowiedziała Jenny. – Powiem ci we właściwym czasie.

 

Minęły lata. Jenny i Alfred zestarzeli się.

 

Pewnego dnia Jenny poważnie zachorowała. Lekarz orzekł, że jest umierająca.

 

Jenny przywołała do siebie Alfreda.
– Alfredzie – powiedziała – Teraz mogę ci wyjaśnić, dlaczego zawsze nosiłam wstążkę. Rozwiąż ją, a przekonasz się, dlaczego nie mogłam pokazać ci tego wcześniej. 

 

Powoli i ostrożnie, Alfred rozwiązał zieloną wstążkę.
Głowa Jenny odpadła i potoczyła się po podłodze.

 

 

Źródło: http://okayquitmadst...een-ribbon.html


Użytkownik Tailypo edytował ten post 29.04.2021 - 20:39

  • 1

#1612

NenoDeKiller.!.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

siema ludzie mam tu creepe paste z watt pada którą pisze lol  ,,jestem Neno zwyczajna dziewczyna ze zwyczajnymi problemami ale czasem myśli moje są przerażające, 3 klasa gimnazjum, 3 A, wszedłam do klasy cicho jak zawsze na mojej ławce tez jak zawsze powypisane przekleństwa i przezwiska w stylu ,,emos!'' ,,cringe kid'' ,,kys'' siadłam w ławce nic nie mówiąc wyjełam książki i swój notatnik w którym zaczęłam rysować koty, jakaś osoba z klasy krzykneła

- Kys!
nie zareagowałam na to z przyzwyczajenia
-Ej! no co jest typiaro!!
dalej nic nie mówiłam zeby sie nie narażać, ta osoba z klasy podeszła do mnie i walneła mnie w głowę! krzyknełam
-Ał! czy cię kompletnie po(wulg)?!!
gość odpowiedział
-moze ciebie, ale się (wulg) więc dostaniesz taki (wulg)-krzyknął głośno i strasznie-
w ten wbiegła moja przyjaciółka Amelia, Amelia była młodsza odemnie o kilka miesięcy i była trochę wyższa i silniejsza, podbiegła do gościa i zaciągneła go do tablicy gość sie darł zeby go zostawiła ale ona dalej go ciągneła i wkońcu przycisneła do tabilcy i zaczeła mazać jego policzkiem po tablice a typ dalej krzyczał i po kilku minutah z jego policzka zaczeła lecieć krew a on płakał, Amelka go puściła a on uciekł z płaczem do higienistki, powiedziałam
-dziękuje- powiedziałam lekko przerażona tym co zrobiła Amelka-
-nie ma za co
(ten prolog zaczął sie sceną pobicia xD)
nie zręczna cisza i lekki smród tablicy która w miejscu pobicia była nasiąknienta krwią
-masz zamiar wyczyścić tą tablice- zapytałam -
-nie wiem może chcesz mi w tym pomóc?-
-spoko nie ma problemu chyba...-
czyściłam z Amelką plamę krwi na tablicy , tablica wyczyszczona a ja poszłam do domu
wszedłam do przedpokoju i krzyknełam
- Juz jestem!
- cześć siostra!-krzykną mój młodszy brat-
mam 2 braci młodszego i starszego 1 to James mały i pocieszny, energiczny i 10 letni brat i 2 starszego Maćka ma 22 lata i opiekuje sie nami bo rodzice wyjehali na zawsze tak powiedział maciek pomimo ze wiedział ze się na to nie nabierałam bo dawno umarli(w sęsie rodzice).
maciek zawołał mnie do kuchni
-wiesz co sie stało z Nemem(gościem którego pobiła Amelia na początku historii)?
- nie wiem nic o tym zdarzeniu
- czekaj to było jakieś zdarzenie?!
- uhh nie poprostu sie przejęzyczyłam- powiedziałam lekko zestresowana-
- napewno?-spytał podejżliwie Maciek-
- napewno-
-  Okej ale będę cię obserwować
zaczęłam myśleć o tym żeby zostać mordulcem jak PsychoPatka lub inny Jeff de killer(jak nie wiecie kto to PsychoPatka to nie siedzicie w creepepastah zbyt mocno:>) Tak myślałam myślałam aż sie zmęczyłam tym myśleniem ze aż poszłam spać
                                                                THE NEXT DAY
Nowy dzień i nowa ja, powiedziałam jak zawsze i wyruszyłam do szkoły z monsterkiem w plecaku i telefonem w kieszenie

 

wulgaryzmy2.gif

 

No dobra, jesteś świeżynka, więc od razu nie dostaniesz urlopu, tylko warna.

Przypomnę, że obowiązuje regulamin i nieprzestrzeganie go jest bolesne dla użytkownika.

Nazbierało Ci się za:

- wulgaryzmy,

- ortografię ( niestosowanie dużych liter ),

- interpunkcję ( bez niej tekst staje się niezrozumiały ).

Cytowanie cudzego tekstu, czy jego kopiowanie, również nie uprawnia do wulgaryzmów.

Jeżeli chcesz taki tekst zamieścić, musisz go wyczyścić. W razie wątpliwości,

pisz na PW do moderatora.

Staniq


  • 0


 


Also tagged with one or more of these keywords: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych