Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nikotyna pobudza neurony? Jasna strona tego narkotyku: stymuluje i uspokaja


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

c03445765869770ae4ccff07b8c1000e9dee1942

Palenie papierosów ma efekty terapeutyczne. Domena publiczna.

 

Palenie papierosów uzależnia równie silnie jak twarde narkotyki. Jednak odpowiedzialna za to nikotyna ma też swą jaśniejszą stronę – usprawnia działanie szarych komórek i może pomagać w leczeniu chorób.

 

Nikotyna to naturalny środek owadobójczy. Rośliny takie jak tytoń produkują ją, by odstraszyć szkodniki. Skutecznie: nikotyna zakłóca działanie neuroprzekaźników u owadów i zabija je. Ludzki układ nerwowy działa bardzo podobnie do owadziego. Substancja będąca śmiertelną trucizną dla insektów ludziom daje przyjemność, jeśli jest przyjmowana w niewielkich dawkach. Choćby takich jak te w papierosach. I nawet te niewielkie dawki potrafią wywołać niezwykle silne uzależnienie. Wyniki badan naukowych pokazują, że nie docenialiśmy siły nikotyny.

 

Nikotyna wpływa na układ nerwowy, powodując przyjemne doznania. Jak przyjemne? W doświadczeniach prowadzonych przez dr. Jacka Henningfielda z Johns Hopkins University podawana dożylnie w coraz większych dawkach powodowała euforię porównywalną z efektami zażycia twardych narkotyków: kokainy, amfetaminy czy morfiny.

 

Dym działa błyskawicznie

 

Palacz nie doświadcza tak silnych przeżyć, ponieważ dym papierosowy zawiera niewielkie ilości nikotyny. Ale i one wystarczają, by zaczęły się kłopoty. Wszystkie substancje uzależniające – heroina, kokaina, alkohol, amfetamina czy nikotyna – maja ze sobą wiele wspólnego. Bo choć w różny sposób oddziałują na układ nerwowy, efekt końcowy ich zażywania jest podobny: powodują nałóg. Prof. Sharon Hall z wydziału psychiatrii na University of California twierdzi, że łatwiej odstawić heroinę niż rzucić palenie. Większość substancji uzależniających wywołuje albo tolerancję (konieczność zwiększania dawki w celu osiągnięcia tego samego efektu), albo zespół abstynencyjny (nieprzyjemne objawy) pojawiające się, gdy zabraknie narkotyku). Nikotyna potrafi jedno i drugie.

 

Zwiększająca się tolerancja oznacza, że nałóg zaczyna się niewinnie, od kilku papierosów na tydzień, a po kilku latach nie wystarcza cała paczka dziennie. Podobne zjawisko lekarze obserwują w przypadku alkoholu, środków uspokajających, stymulantów i twardych narkotyków.

 

Ludzie, którzy próbują rzucić palenie, są poirytowani, niespokojni, mają kłopoty z koncentracją, problemy z układem pokarmowym, bóle głowy, dreszcze, narzekają na senność, spowolnienie akcji serca, zaczynają tyć. Nikotyna różni się jednak od reszty substancji uzależniających – działa błyskawicznie! Jedna czwarta dawki zawartej w porcji dymu już po ośmiu sekundach dociera do mózgu.

 

Stężenie nikotyny we krwi osiąga szczytową wartość w momencie, gdy palacz gasi niedopałek w popielniczce. Potem poziom narkotycznej substancji równie szybko spada. Jest usuwana z krwi przez wątrobę i nerki, a następnie wydalana z organizmu wraz z moczem. Jeszcze dwie dekady temu twierdzono, że o nałogu można mówić dopiero wtedy, gdy palacz kończy dzień na więcej niż pięciu papierosach. Bo dopiero wtedy nikotyna zaczyna być stale obecna we krwi. Natomiast ci, którzy palą mniej, są wolni od uzależnienia. Nic bardziej błędnego – mówią naukowcy.

 

Nie ma bezpiecznego palenia

 

Badania przeprowadzone z udziałem nastolatków w USA i Nowej Zelandii wykazały, że nawet kilka pierwszych papierosów wystarcza, by wpaść w nałóg. 14-latka, która popala ledwie od dwóch miesięcy nie więcej niż kilka papierosów tygodniowo, może mieć objawy odstawienia równie silne jak wieloletni palacz, który nie jest w stanie przetrwać dnia bez dwóch paczek.

 

Z badań prof. Josepha DiFranzy z University of Massachuses Medical School w Worcester wynika, że większość nastolatków popada w uzależnienie, paląc zaledwie dwa papierosy tygodniowo. Już wtedy pojawiają się pierwsze objawy nałogu. Podobnie alarmujące wyniki dały badania prowadzone przez prof. Roberta Scragga z nowozelandzkiego University of Auckland. Spośród nastolatków uzależnionych od nikotyny 10 proc. miało pierwsze objawy nikotynizmu po dwóch dniach od wypalenia pierwszego w życiu papierosa. 25–35 proc. – w ciągu pierwszego miesiąca. Blisko jedna czwarta młodych ludzi uzależnia się, paląc nie więcej niż cztery papierosy dziennie.

 

Wyznaczenie granicy „bezpiecznego” palenia nie jest wiec możliwe. „Mózg nastolatka reaguje już na pierwszą dawkę nikotyny, a zmiany w jego funkcjonowaniu utrzymują się bardzo długo. Doświadczenia prowadzone na młodych szczurach pokazały, że skutki zażycia jednej porcji tej substancji są widoczne jeszcze u dorosłych gryzoni. W mózgu człowieka palącego papierosy zachodzą zmiany, które przystosowują go do określonego poziomu nikotyny. I te zmiany powodują, że pozbawiony jej palacz nie może normalnie funkcjonować” – wyjaśnia prof. DiFranza.

 

Do niedawna sądzono, że organizm palacza ma wewnętrzny „nikotynostat”. Jego działanie porównywano do domowego termostatu, włączającego piec centralnego ogrzewania, gdy temperatura w pokoju spadnie poniżej ustalonej wartości. Nikotynostat miał zmuszać palacza do zapalenia kolejnego papierosa, gdy poziom nikotyny w jego krwi zmaleje. Zgodnie z ta teorią większość palaczy wypala około 10 papierosów dziennie, by zachować dobre samopoczucie. Jednak badania na nastolatkach przeczą tej hipotezie. „Teraz wiemy, że poczucie »nikotynowego głodu« zależy nie od poziomu nikotyny, lecz od czasu, który upływa od przyjęcia ostatniej dawki” – mówi prof. DiFranza. W przypadku początkujących palaczy ten czas może być bardzo długi, sięgający nawet tygodni.

 

Narkotyk, który pomaga

 

Nikotyna jest niezwykła z jeszcze jednego powodu. Może być i stymulantem, i środkiem uspokajającym. Płytkie zaciąganie się papierosem zwiększa pobudzenie układu nerwowego. Małe dawki nikotyny uwalniają z neuronów neuroprzekaźnik zwany acetylocholina. Wdychanie dymu głęboko odpręża, bo duża dawka narkotycznej substancji zmniejsza poziom acetylocholiny.

 

Nic dziwnego, że lekarze mówią o tzw. terapeutycznych efektach palenia papierosów. Należą do nich łagodzenie stresu, zmniejszenie apetytu, poprawa zdolności uczenia się, pobudzenie i większa aktywność fizyczna. Nikotyna dla palacza jest narzędziem, dzięki któremu próbuje lepiej funkcjonować w otaczającym go świecie. Gdyby nie to, że jej dostarczanie w formie dymu wiąże się z wdychaniem setek szkodliwych substancji, w niektórych przypadkach mogłaby naprawdę pomóc.

 

Badania wskazują, że dzięki nikotynie palacze mają lepszą pamięć krótkotrwała, są bardziej skoncentrowani i osiągają lepsze wyniki w zadaniach wymagających sprawności intelektualnej. Substancja ta może też działać leczniczo u pacjentów ze schorzeniami neurodegeneracyjnymi mózgu. Dzieje się tak, ponieważ nikotyna wpływa nie tylko na acetylocholinę, ale także na dopaminę, której brakuje w chorobie Parkinsona. U cierpiących na nią pacjentów nikotyna ogranicza nawet o jedną trzecią występowanie mimowolnych ruchów ciała – typowego objawu tego schorzenia.

 

Badania sugerują także, że palenie papierosów może chronić przed wczesnymi stadiami choroby Alzheimera. Pod wpływem nikotyny pacjenci stają się pobudzeni, mają lepszą pamięć i większą sprawność ruchową. Uczeni przypuszczają, że substancja ta zwiększa żywotność neuronów. Nikotyna może działać jak antyoksydant, chroniąc komórki mózgu przed szkodliwymi wolnymi rodnikami. Można ją wykorzystać również w terapii zespołu nadpobudliwości z deficytem uwagi (ADHD).

 

Już po 45 minutach od naklejenia plastra zawierającego 7 mg nikotyny badani przez naukowców pacjenci sprawniej panowali nad impulsywnymi zachowaniami i lepiej zapamiętywali pokazywane im obrazy. Psychiatrów od dawna zastanawia to, że prawie 90 proc. chorych na schizofrenię i depresję intensywnie pali papierosy. Być może to forma samoleczenia. Pacjenci zmagają się ze stałym lękiem i niemożnością skupienia się na jednej rzeczy, a nikotyna może złagodzić te objawy. Ale może jest odwrotnie – chorują dlatego, bo palą? „Tego jeszcze nie wiemy.

 

Nie ma rzetelnych dowodów na to, że istnieje coś takiego jak samoleczenie zaburzeń psychicznych przy pomocy papierosów. Palenie tytoniu w gruncie rzeczy zwiększa ryzyko depresji, samobójstw i napadów paniki” – twierdzi prof. DiFranza. Dlatego lepiej nie próbować takich terapii na własna rękę. Badania nad leczniczym wpływem nikotyny są wciąż młodą dziedziną wiedzy, bo do niedawna naukowcy skupiali się wyłącznie na jej negatywnym działaniu. Być może za jakiś czas będą wiedzieli, jak ją wykorzystać, by pomóc organizmowi, nie szkodząc mu przy tym.

źródło


  • 3





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych