Skocz do zawartości


Zdjęcie

Gdyby wtedy wybuchła III wojna światowa, Zachód byłby bez szans.


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Hungary-flag-lion.jpg

foto: domena publiczna

 

 

Latem 1986 roku w Zurychu doszło do nietypowej transakcji. Na jednym z mostów oficer CIA przekazał Węgrowi ogromną kwotę pieniędzy, nie widząc nawet jego twarzy. Ten miał w zamian podać nazwisko szpiega wykradającego plany wojenne. Ale nie podał i zniknął z gotówką. Okazało się, że za tym wszystkim stał sam poszukiwany, przekonany o swojej nieuchwytności. Tym większe było jego zdziwienie, gdy wczesnym rankiem 23 sierpnia 1988 roku obudził się, otworzył oczy i stwierdził, że patrzy prosto w lufę pistoletu.

 

- To największa afera szpiegowska w powojennej historii Stanów Zjednoczonych! - reaguje płk Stuart Herrington, gdy mówię mu, że w Polsce mało kto słyszał o operacji kryptonim „Canasta Player”.

 

Pułkownik w latach 1988-1992 stał na czele Foreign Counterintelligence Activity (FCA) – elitarnej jednostki amerykańskiego kontrwywiadu wojskowego. On i jego ludzie rozbili siatkę, która przekazywała państwom Bloku Wschodniego dokumenty określane przez specjalistów jako bezcenne - i to słowo naprawdę nie jest na wyrost.

 

Jedną z osób, które oceniały skalę wycieku był generał Glenn K. Otis, w latach 80. dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie. Nie miał on żadnych wątpliwości, że wykradzione plany wojenne były kluczowe dla systemu obrony NATO. W jego opinii porażka Zachodu w przypadku ataku wojsk Układu Warszawskiego była pewna.

 

Ojczyzna wzywa!

 

W okresie Zimnej Wojny wywiad węgierski przyjął prostą taktykę – na agentów werbował najchętniej rodaków, którzy wyemigrowali na Zachód.

 

Jednym z nich był Zoltan Szabo – mężczyzna, który uciekł z Węgier podczas powstania w 1956 roku i wraz z rodziną trafił do Stanów Zjednoczonych. Tam zaciągnął się do amerykańskiej armii. Początki jego szpiegowskiej kariery nie są jasne, ale prawdopodobnie wszystko zaczęło się na przełomie lat 60. i 70. Wówczas z Szabo skontaktowali się oficerowie węgierskiego wywiadu wojskowego – MNVK/2. Ich propozycja była prosta – duże pieniądze w zamian za tajne dokumenty.

 

Mężczyźni dobili targu. W 1973 roku szpieg trafił do amerykańskiej bazy wojskowej w niemieckim Bad Kreuznach, gdzie powierzono mu kontrolę nad planami wojennymi. Z dnia na dzień okazało się, że MNVK/2 ma na swojej liście płac jedno z najważniejszych źródeł osobowych całego Bloku Wschodniego.

 

Do przewożenia skopiowanych przez Szabo dokumentów wyznaczono kuriera – pochodzącego z Węgier i mieszkającego w Szwecji lekarza, który w późniejszym okresie do siatki wciągnął też kolegę po fachu – notabene swojego brata. Ich zawód nie był bez znaczenia – pochodzące z Bad Kreuznach dokumenty przewozili bowiem pomiędzy trudnymi do zrozumienia dla celników tekstami medycznymi.

 

Następca

 

Lata mijały i będący coraz bliżej emerytury Szabo, otrzymał od Węgrów rozkaz zwerbowania „następcy”. Wybór padł na niespełna trzydziestoletniego podopiecznego - weterana wojny w Wietnamie o imieniu Clyde Conrad. Mimo że był on „jedynie” podoficerem (sierżantem), wszyscy żołnierze z Bad Kreuznach odnosili się do inteligentnego i pracowitego kolegi z najwyższym szacunkiem.

 

Clyde Lee Conrad w 1965 roku.jpg

Clyde Lee Conrad w 1965 roku. Foto: Associated Press

 

Mężczyzna miał tylko jedną poważną wadę – chciwość. Ta jednakże czyniła go idealnym kandydatem na agenta. Werbunek powiódł się i gdy Szabo przeszedł w 1979 roku na emeryturę, Conrad przejął jego szpiegowskie obowiązki.

 

Plany III wojny światowej

 

Clyde Conrad nie tylko sprawował pieczę nad archiwum, w którym znajdowały się ściśle tajne materiały, ale był też odpowiedzialny za samo udoskonalanie amerykańskich planów wojennych (jednocześnie będąc agentem wroga!). Dokumenty, które sprzedawał na Wschód zupełnie obnażyły taktykę NATO w przypadku wojny z ZSRR. Zawierały nawet dane dotyczące broni nuklearnej, która miała być wykorzystana podczas III wojny światowej.

 

Materiałów było tyle, że wkrótce zaczęło brakować rąk do pracy. W pewnym momencie doszło nawet do tego, że zwerbowano „osiłka”, który był w stanie wynieść z terenu bazy straszliwie ciężką torbę z aktami. A co dalej zrobić z taką ilością dokumentów? Conrad wynajął w pobliżu mieszkanie, tylko po to, aby móc w komfortowych warunkach je opracowywać. Leżące na ziemi stosy papierów sięgały tam aż do kolan.

 

Canasta Player

 

Pierwsze informacje o wycieku Amerykanie otrzymali pod koniec lat 70. Pochodziły od źródeł osobowych CIA działających w krajach Bloku Wschodniego. Agenci nie dysponowali jednakże konkretnymi nazwiskami. Wiadomo było natomiast, że plany wojenne docierają do ZSRR przez Węgry.

 

Sprawie nadano kryptonim „Canasta Player” i rozpoczęto polowanie. Do Stanów Zjednoczonych trafiła po jakimś czasie lista skradzionych dokumentów, więc zawężenie kręgu podejrzanych oparło się na ustaleniu, którzy żołnierze mieli dostęp do wszystkich akt, które wyciekły na Wschód.

 

Przełom nastąpił po latach poszukiwań, w roku 1986, gdy na pierwszym miejscu listy potencjalnych winowajców pojawił się będący już wówczas na emeryturze, ale nadal mieszkający w Niemczech Clyde Conrad. Gdy kontrwywiad zaczął mu się przyglądać, okazało się, że żołnierz ma wszystkie możliwe objawy nadmiaru gotówki.

 

Sierżant. Milioner

 

Pierwotnie żyjący od wypłaty do wypłaty Conrad, w połowie lat 70. nagle zmienił swoje życie o 180 stopni. Zaczął kolekcjonować złote monety, jego żona miała coraz droższą biżuterię, a dzieci najmodniejsze ubrania.

 

Mimo to, było mu mało – to właśnie on wysłał do CIA Węgra, który wyłudził od Amerykanów pieniądze, obiecując podać nazwisko szpiega wykradającego plany wojenne. Oficerowie kontrwywiadu zauważyli, że w momencie, gdy sytuacja finansowa Conrada się poprawiła, jego przełożonym był Zoltan Szabo – Węgier z pochodzenia. Śledczy z FCA byli prawie pewni, że szpiegów jest więc co najmniej dwóch. Swoją uwagę skupili słusznie na Conradzie, który na emeryturę przeszedł niedługo wcześniej i który to nadal mieszkał w okolicy bazy w Bad Kreuznach.

 

Pieniądze i ego

 

Rozpracowanie prowadzono bez wiedzy służb RFN. Stuart Herrington podkreśla, że powodem była obawa przed agentami wschodnioniemieckiej Stasi. Sprawa kryptonim „Canasta Player” była najtajniejszą z prowadzonych przez kontrwywiad armii amerykańskiej.

 

Aby zapewnić maksymalnie bezpieczną komunikację pomiędzy oficerami kontrwywiadu, prowadzącymi rozpracowanie w Bad Kreuznach, a Centralą w Fort Meade w USA, postanowiono zrezygnować z wojskowych systemów łączności i korzystać z tych należących do CIA. Wiadomości wysyłane z terenu RFN były więc dostarczane pułkownikowi Herringtonowi przez kuriera, który odbierał je osobiście w centrali amerykańskiego wywiadu w Langley.

 

stuard.jpg

Stuart Herrington nad albumem ze zdjęciami, 2005. Foto: Dan Tuffs/Getty Images / Getty Images

 

W toku działań FCA postanowiła zwerbować do pomocy dawnego kolegę Conrada. Mężczyzna został wysłany do RFN, nawiązał kontakt ze szpiegiem i wkrótce otrzymał propozycję współpracy przy wykradaniu sekretów dla Węgrów. Operacja pokazała jak bardzo zdemoralizowany stał się Conrad - w pewnym momencie okazało się, że rozważał nawet morderstwo, aby tylko pozyskać więcej zachodnich sekretów.

 

Szokujące jest to, jak szybko i z jakim zapałem zaczął wyjawiać dawnemu koledze swoje tajemnice. Płk Herrington wyjaśnia dziś powód:

 

- Większość szpiegów cechuje pycha, czują się niedoceniani i uważają, że świat nie dostrzega ich geniuszu. Proszę pamiętać, jak KGB nauczał o motywacji szpiegów: pieniądze, ideologia, przymus i ego. Conrad rozpoczął swoją przygodę właśnie dla pieniędzy oraz z powodu swojego ego. Chodziło o ten geniusz, którego według niego ludzie nie dostrzegali, o poczucie wyższości nad przełożonymi - oficerami i innymi ludźmi w armii.

 

Cywil

 

W Niemczech Zachodnich wyroki za szpiegostwo były wyjątkowo łagodne, o czym Conrad doskonale wiedział. Będąc emerytowanym żołnierzem żyjącym w RFN, podlegał jedynie lokalnemu prawu, jak każdy inny cywil. FCA zdawała sobie sprawę, jak wielkie szkody wyrządzone zostały NATO. Chciano więc, aby szpieg trafił przed oblicze amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości – i to najlepiej na ławę oskarżonych w sądzie wojskowym.

 

Ponieważ armia USA miała prawo aresztować na terenie RFN swojego żołnierza w czynnej służbie, rozważano nawet wręczenie Conradowi w drzwiach domu rozkazu przywracającego szpiega do pracy, a następnie natychmiastowe założenie mu na ręce kajdanek. Z pomysłu jednakże zrezygnowano, uznając go za zbyt kontrowersyjny. Latem 1988 roku poinformowano Niemców o operacji kryptonim „Canasta Player”.

 

Z wizytą u szpiega

 

Wczesnym rankiem 23 sierpnia 1988 roku funkcjonariusze zachodnioniemieckich służb rozprawili się po cichu z zamkiem w drzwiach wejściowych do domu Clyde'a Conrada. Wkroczyli do środka i bezszelestnie rozeszli się po pomieszczeniach. Weszli też do sypialni. W umówionym momencie ktoś wcisnął przycisk dzwonka. Conrad otworzył oczy i spojrzał prosto w lufę pistoletu.

 

Jak opisuje Stuart Herrington - szpieg obejmował akurat małżonkę. Celujący w niego niemiecki śledczy nie znał zbyt dobrze języka angielskiego, więc słowa, które wówczas omyłkowo wypowiedział przeszły do historii: „proszę wyjąć ręce ze swojej żony”.

 

Podczas dokładnego przeszukania domu znaleziono wiele istotnych dowodów. Jednym z nich było dostarczone przez Węgrów urządzenie do szyfrowanej komunikacji. Jego działanie było proste – Conrad wprowadzał na klawiaturze wiadomość, dzwonił pod odpowiedni numer w Budapeszcie, przystawiał aparaturę do słuchawki i wciskał przycisk. Wówczas następowało przesłanie komunikatu do osoby po drugiej stronie, wyposażonej w takie samo urządzenie.

 

Amerykanin, który zdradził Niemcy

 

Szpieg nigdy nie zgodził się na złożenie zeznań. - W mojej opinii Conrad nie powiedział nic śledczym, ponieważ wiedział jak łagodne jest niemieckie prawo i spodziewał się, że zostanie skazany na jakieś dwa lata więzienia - mówi dziś pułkownik Herrington. Może szpieg wkalkulował nawet ewentualną odsiadkę w swój życiowy plan? Tym bardziej, że pieniądze ukrył bardzo dobrze – służbom nigdy nie udało się do nich dotrzeć.

 

Odłożona kwota musiała być znaczna, bowiem szacuje się, że sprzedając sekrety NATO Conrad zarobił ponad 2 miliony dolarów. W sądzie czekała na niego jednakże niespodzianka. Niemcy uznali bowiem, że skala przedsięwzięcia pozwala na skazanie nie tylko za szpiegostwo. Za stosowne uznano powołanie się na artykuł dotyczący zdrady kraju – po raz pierwszy w historii wobec obcokrajowca. To zapewniło mu dożywotnią odsiadkę, o której sąd zadecydował latem 1990 roku. I faktycznie – Clyde Conrad nigdy nie wyszedł na wolność. W 1998 roku zmarł w swojej celi na zawał serca.

 

A jednak Austria

 

Na zatrzymaniu Conrada się nie skończyło, aresztowano szereg osób należących do siatki, w tym mieszkających w Szwecji kurierów (jeden z nich po raz drugi zatrzymany został w Niemczech, już w XXI wieku, po trzydziestu latach od popełnienia przestępstwa). Taki los nie spotkał Zoltana Szabo, który w momencie rozbicia siatki żył w neutralnej Austrii. Szpieg usłyszał w radiu informację o dekonspiracji, więc po prostu spakował rzeczy i wyjechał na Węgry, gdzie był jeszcze bardziej bezpieczny. Żelazna Kurtyna powoli jednakże opadała.

 

W 1989 roku Szabo zgłosił się do rządu austriackiego z propozycją - zeznania w zamian za możliwość powrotu i spokojnego życia.

 

- Na Węgrzech pozbywano się komunistów, sytuacja była niepewna i Szabo mógł obawiać się, że zostanie oddany w ręce Amerykanów – wyjaśnia pułkownik Herrington. Austriacy przystali na propozycję. Trudno nie przecierać oczu ze zdumienia w reakcji na to, co im powiedział w zamian. Szpieg przyznał m.in., że używając imienia „Alan” sprzedał część dokumentów nie tylko Węgrom, ale jednocześnie też Czechosłowakom – tym samym podwajając zysk za rzeczone materiały.

 

Jednym z funkcjonariuszy, którzy widzieli się z Szabo po jego powrocie z Budapesztu był Joe Navarro z FBI. Podczas rozmowy powiedział mi, że jednym z powodów, dla których szpieg chciał wrócić do Austrii była… amerykańska emerytura. Ta raczej nie dotarłaby na Węgry, ale za to mogła być mu nadal wysyłana do Austrii. Jak to możliwe, że szpieg dostawał pieniądze za służbę w wojsku, które zdradził? - Stany Zjednoczone nie mogły mu odmówić czeku, bo nigdy nie został u nas skazany. Mamy tu do czynienia z domniemaniem niewinności – tłumaczy Navarro.

 

Powyższa historia nigdy nie zyskała żadnego rozgłosu w Polsce. Tymczasem jej główny bohater, Clyde Conrad, uważany jest przez wielu amerykańskich specjalistów za najważniejszego agenta Bloku Wschodniego w całym okresie trwania Zimnej Wojny.

-

Pisząc artykuł korzystałem z relacji ustnych J. Navarro oraz S. Herringtona, a także spisanych przez nich wspomnień. W latach 90. ukazała się książka S. Herringtona – Traitors among us (Presidio Press 1999). Niedawno wydana została natomiast książka J. Navarro Three minutes to doomsday (Scribner 2017) opisująca śledztwo przeciwko jednemu z młodszych pomocników Clyde'a Conrada. O sprawie przeczytać można także w książce Michaela J. Sulicka American spies (Georgetown University Press 2013).

Tomasz Awłasewicz

źródło

 


  • 9





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych