Skocz do zawartości


Zdjęcie

Gdyby nie był królem, wykastrowaliby go albo ścięli ...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

82e99de8944b6e1b.jpg

Kazimierz Wielki według wzoru Tytusa Maleszewskiego. Foto: domena publiczna

 

Był rok 1356. Kazimierz Wielki wygnał właśnie swoją żonę, Adelajdę Heską i postanowił zawrzeć nowy związek. Ceremonia nie była huczna. Nie sproszono setek gości, nie zorganizowano zabaw dla gawiedzi. Król żenił się niemal w tajemnicy. Nic dziwnego. Małżeństwo było poniżające, grzeszne i nielegalne.

 

Nigdy wcześniej nie zdarzyło się jeszcze, by polski monarcha poślubił kobietę spoza swego stanu. Nie królewnę czy księżniczkę, nie arystokratkę, ale… zwyczajną mieszczkę. On sam był przekonany, że wchodzi w związek z prażanką Krystyną Rokiczaną z miłości. Rzeczywistość wyglądała inaczej. Ponętną kochankę podsunął mu król Czech i cesarz, Karol IV Luksemburski. A Krystyna była w rzeczywistości agentką wrogich interesów.

 

Król i mieszczka poznali się w Pradze, podczas wizyty Kazimierza u południowego sąsiada. Do Krakowa jechali już wspólnie, Krystyna była jednak stanowcza. Stwierdziła, że z monarchą zamieszka tylko, jeśli ten odprawi żonę, a z nią samą weźmie ślub. Właśnie dlatego Kazimierz, już od lat starający się pozbyć bezpłodnej Adelajdy, ostatecznie zerwał z żoną i oświadczył się nowej partnerce.

Ślub odbył się niemal natychmiast. Sakramentu udzielił nawet nie żaden biskup, lecz opat Tyńca. Człowiek oddany monarsze, ale i tak zupełnie świadomy, że błogosławi związkowi ze wszech miar niegodnemu i nielegalnemu. Bo przecież wcześniejsze małżeństwo Kazimierza nie zostało unieważnione przez Kościół.

 

Średniowieczne kary za bigamię

 

Gdyby Kazimierz nie był królem, a do tego żył gdzieś w zachodniej Europie, za czyn, którego się dopuścił, mogłyby mu grozić nawet kastracja albo odrąbanie ręki. Tak postępowano z bigamistami na przykład w północnych Włoszech. W sporo bliższym Wrocławiu wielożeńców ścinano, jakby byli mordercami. W Krakowie sądy też nie były zbyt wyrozumiałe. Znany jest chociażby miejscowy XIV-wieczny przypadek bigamisty, którego publicznie wychłostano, wygnano z miasta, a jego ohydny postępek nakazano obwieścić poprzez heroldów wszystkim mieszkańcom stolicy.

 

Podwójne małżeństwo króla też musiało być na językach całego miasta. Kazimierza nie mogli jednak ukarać rajcy ani nawet biskupi. Instancja była jedna – papież. I to właśnie do niego natychmiast zwróciła się oddalona i poniżona żona króla, Adelajda. Od 1357 roku skarżyła się już nie tylko na porzucenie i wygnanie, ale również na nowy perfidny związek króla.

 

Domagała się wprost, by "małżeństwo, a w istocie konkubinat z Rokiczaną i cały wynikający stąd związek, zawarty w sposób próżny a zuchwały pomiędzy wspomnianym królem a Krystyną, mieszczką praską, zostały unieważnione i aby wymienionego króla zmuszono wszelkimi środkami prawnymi do jej usunięcia i wygnania z kraju".

 

Kazimierz musiał się spodziewać, że nie po raz pierwszy, ale za to w stopniu większym niż kiedykolwiek będzie mieć na pieńku z ojcem świętym. Liczył pewnie, że Czesi wyciągną do niego dłoń i pomogą zalegalizować związek z kobietą, którą sami mu naraili. Można się domyślać, że właśnie wiara we wsparcie cesarza skłoniła monarchę do tego, by zawrzeć bigamiczny związek. Kazimierz łamał kościelne przepisy, bo był święcie przekonany, że nie dosięgnie go żadna kara.

 

Karol IV. Niezwykle pomocny sąsiad

 

Cesarz Karol IV Luksemburski w istocie nie pozostał bezczynny. Spełnił prośbę sąsiada i nie poparł petycji Adelajdy. Zarazem jednak obudziły się w nim nagłe skrupuły i zaczął przekonywać Kazimierza, iż… pragnie zaprowadzić zgodę między poróżnionymi małżonkami.

 

Niespodziewanie, po 15 latach małżeństwa polskiego króla, stwierdził, że nie godzi się, aby posag za żonę nie został zapłacony. Wypada przypomnieć, że małżeństwo Adelajdy z Kazimierzem też zostało zapośredniczone przez Czechów, a zwłaszcza przez samego Karola, który był wówczas następcą tronu. Związek nie tylko okazał się wyjątkowo nieudany, ale też – wybitnie nieopłacalny. Ojciec panny młodej, Henryk Żelazny rządzący Hesją, nigdy nie wypłacił obiecanego posagu. Czechom to nie przeszkadzało. Aż do roku 1357.

 

Dopiero teraz w Karolu IV niespodziewanie obudziło się sumienie. Doszedł do wniosku, że jeśli Henryk Żelazny nie uiścił zobowiązań, to w takim razie cesarz – będący przecież jego suwerenem – zrobi to osobiście.

 

dfda41ac9623eb96.jpg

Kazimierz Wielki z jedną ze swoich kochanek na obrazie Franciszka Żmurki. Foto: domena publiczna

 

Akt łaski nie był przypadkowy. Prawnicy doradzający Kazimierzowi właśnie w braku posagu widzieli bodaj jedyną szansę na legalne pozbycie się Adelajdy. Jeśli ślub nie został właściwie opłacony, to też królowej nie należały się w gruncie rzeczy żadne dobra i dochody w Polsce. Można ją było pozbawić uposażenia i posiadanej dożywotnio oprawy w postaci Ziemi Sandomierskiej. A przynajmniej… można to było zrobić tak długo, dopóki w awanturę nie wmieszali się Luksemburgowie. Teraz wszystko wskazywało na to, że sprawa ugrzęźnie w kościelnych sądach na całe lata.

 

Żona króla czy wtyczka konkurencyjnego rodu?

 

Wygranym był, rzecz jasna, Karol. Rozwój wypadków w jakąkolwiek stronę służył jego interesom. Szachował króla w kurii, ale też – śledził wszystkie jego poczynania i wywierał na nie silny wpływ. Zamontował przecież na Wawelu własną niezawodną agentkę.

Krystyna Rokiczańska doskonale rozumiała, komu zawdzięcza bajeczny awans i komu winna jest absolutną lojalność. Już ze swojej nowej rezydencji i jako królewska małżonka słała potajemne listy do władcy Czech. Jeden z nich zachował się i zdradza prawdziwe kulisy szokującego małżeństwa.

 

b6c6d4f52f399f4e.jpg

Adelajda Heska na szkicu Jana Matejki. Foto: domena publiczna

 

Krystyna zapewnia swojego mocodawcę, że pamięta, iż "przebywa w Polsce dzięki niemu". Podkreśla, że Karol "może jej ufać tak, jakby ciągle jeszcze przebywała w mieście Pradze". Słowem: Rokiczana była na każde jego skinienie. A on nie obawiał się wykorzystywać wywieranego na kobietę wpływu.

 

Dziedzictwo Krystyny Rokiczany

 

Krystyna stale przebywała u boku króla. Towarzyszyła mu w podróżach, ingerowała w jego decyzje, odwracała jego uwagę od naglących, ale mogących źle wpłynąć na interesy Luksemburgów problemów. Paraliżowała poczynania Kazimierza przez kilka długich lat.

 

Nie była w tym czasie na pewno jego jedyną partnerką. Być może monarcha właśnie w trakcie związku z Rokiczaną nawiązał też relację z niejaką Esterą. Romans z piękną Żydówką przeszedł do legendy, choć trudno dowieść, że w istocie miał miejsce. Nawet jeśli Estera nie istniała, to musiały pojawić się inne kochanice. A wpływy Krystyny, którą Kazimierz stopniowo się nudził, zaczęły nieubłaganie słabnąć. To już jednak nie miało żadnego znaczenia.

 

Król był bigamistą, jego relacje z kurią papieską znajdowały się w rynsztoku, a związek z Rokiczaną, jako nielegalny i morganatyczny (zawarty poza stanem) nie mógł przynieść uznanego następcy tronu. Przez naiwność i podatność na kobiece wdzięki Kazimierz postawił pod znakiem zapytania przyszłość całej dynastii.

źródło


  • 3





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych