Skocz do zawartości


Zdjęcie

Świadectwo Wiary


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
12 odpowiedzi w tym temacie

#1

ewangelia.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mam dwie formy świadectwa wiary. Jedno jest szczegółowe, które znam tylko ja i częściowo moja kochana żona. Druga forma, to świadectwo ogólne(nie zdradzający szczegołów), którego się trzymam. Dlaczego drugie? Bo widząc po odzewach wielu pomogłem. Zrozumie to tylko chrześcijanin, który zna Biblie i środowiska wyznaniowe. Do rzeczy:

 

Chciałbym się z Wami podzielić ostatnimi przemyśleniami ale nim do tego dojdziemy, to wpierw muszę rozszerzyć wstęp.
Będzie to takie moje streszczone świadectwo i przemyślenia na temat poróżnień.

Jestem chrześcijaninem wyznania katolickiego i mam w swoim życiu dwa, bezcenne świadectwa wiary.
Te dwa świadectwa są powiązane z moim wyznaniem:
1) Mój chrzest w 2006r.(miałem wówczas 23 lata), który odbył się w kościele katolickim, tylko po to, by móc wziąć kościelny ślub.
2) Modlitwa życia, która wydarzyła się 9 lat później, w 2015r. i która jest powiązana z chrztem.

Nie będę się dokładnie rozpisywać co konkretnie się wydarzyło, bo to bardzo długa historia, którą bardzo trudno opisać więc na razie powiem tylko ogólnie:
dosłownie OD PIERWSZEJ LITERY SŁOWA wypowiedzianej przez proboszcza otwierającą ceremonie mojego chrztu
poczułem bardzo silny, gwałtowny i niewyobrażalny przypływ euforii, miłości, szczęścia, radości, niesamowitości - generalnie same pozytywne odczucia ale tak nieziemsko
intensywnie odczuwalne nie tylko na ciele ale i na duszy i umyśle, które emanowały we mnie i poza mną, że do dzisiaj jak o tym myślę, to przechodzą mnie ciarki po ciele i bynajmniej nie tylko z powodu
tego nieziemskiego, błogiego stanu jaki mi towarzyszył przez całą ceremonie ale przede wszystkim dlatego, że Bóg
ujawnił mi się w sposób jawny(nie przez sen, nie przez śmierć kliniczną, nie przez znaki itd.) tylko "osobiście" po przez to, czego wtedy doświadczałem będąc świadomym.
Ogólnie i po ludzku mówiąc - doświadczałem niewyobrażalną miłość płynącą od kogoś wszechinteligentnego.
Na tym nie było koniec(to był dopiero początek) ale dalej nie będę pisać, dodam tylko, że jak proboszcz postawił kropke,
to ten niewyobrażalnie silny stan błogości ustał tak gwałtownie jak się gwałtownie pojawił od pierwszej litery słowa. Dosłownie wróciłem na Ziemie i byłem zamurowany tym, co się przed chwilą stało...
I właśnie tego dnia, całym sercem uwierzyłem w Boga, który mnie po prostu powalił z nóg.

9 lat później, w 2015r. kiedy byłem już dojrzalszy, przeżyłem niesamowitą modlitwe zapewne dlatego, że bardzo jej potrzebowałem.
Po tej "modlitwie życia" połączyłem fakty, zacząłem czytać
na temat Boga. Dowiedziałem się, że jest coś takiego jak świadectwo wiary, że trzeba się tym dzielic z innymi więc zacząłem pracować nad świadectwem.
Zacząłem czytać Biblie fizycznie strona po stronie ST i NT. Oglądałem całą mase filmów, głównie z NT dla zobrazowania sobie ewangelii.
Zdecydowanie najwięcej nabierałem wiedzy z internetu i któregoś dnia bardzo boleśnie się nadziałem...
Dowiedziałem się, że "uczestniczę w sekcie", że "jestem bałwanem". Cała moja harmonia duchowa padła w gruzach.
Wyszarpano mnie z drogi jaką podążałem i zrobiono spustoszenie na moim duchu i umyśle.

Przeczytałem chyba setki artykułów i tysiące dyskusji na forach na temat Maryi, dekalogu, bałwochwalstwa,
katolicyzmu gdzie jedna strona mówi, że to złe, druga strona sie broni mówiąc, że jest dobrze.

Nie potrafiłem sobie ostatecznie wyrobić zdania. Ataki wersetami i obrona wersetami.
Tak więc znalazłem się w cholernie ciężkiej sytuacji, byłem po środku tego wszystkiego, bo w dyskusjach przeważnie wynik był na korzyść antykatolika ale różnicą jednej bramki(w mojej ocenie). Niejednokrotnie prosiłem Boga żeby mi pomógł, żeby mi wskazał właściwą droge, że - po prostu - nie wiem co robić.
Gdyby nie te dwa świadectwa - i byłbym wierzący z jakiegoś innego powodu - to uciekałbym natychmiast z KK i włączyłbym się w nauki osób, które głoszą przeciwnicy KK.
W pewnym momencie już tylko świadectwa trzymały mnie przy KK. I któregoś dnia, do mojej głowy zaczęły napływać przemyślenia nad moją sytuacją i wierze w to, że to nie moje myśli, a Boga myśli spływały do mnie, że w końcu się nade mną zlitował.

Pierwsza z nich była taka, że jeżeli odejdę z kościoła, to tym samym muszę się zrzec swoich świadectw, tych cudownych łask od Boga.
Muszę wtedy uznać, że w czasie chrztu miałem albo halucynacje, albo było to działanie złego, bo przecież KK, to sekta ich zdaniem i tam Boga nie ma.
Podobnie z "modlitwą życia".
Pierwsze wykluczyłem od razu, ponieważ to był nieziemski i nieustający stan, który nie sposób ubrać w słowa, doświadczenia nie z tej ziemi, nie ma po prostu takich słów niestety. I po prostu wiem, że to nie halucynacje, bo to było zbyt piękne i zbyt inteligentne doświadczenie.
Nad drugim zacząłem się zastanawiać i dzisiaj jest mi z tego powodu niedobrze...
Niedobrze mi się robi na samą myśl, że po śmierci jak dane mi będzie zobaczyć Boga powie mi: "Jak mogłeś tak pomyśleć?"
Brzydzę się dzisiaj tamtymi podejrzeniami, niewiele brakowało, a byłbym troche jak Judasz, który wydał swoje świadectwa i poszedł inną drogą porzucając starą droge, od której zaczęła się wiara w Boga.
Niestety/stety od sporego okresu czasu stałem się czujny jak nakazał Pan Jezus. Szukam prawdy i będę jej szukał aż do śmierci
ale dzisiaj, po tych wcześniejszych napływających myślach wiem jedno - to było prawdziwe doświadczenie z Bogiem ponieważ nie widzę logiki, żeby zła strona mnie zwodziła
najpiękniejszym chrztem życia - najpiękniejszym dniem w moim życiu, bo to właśnie od tego momentu uwierzyłem w Boga zaś 9 lat później, po cudownej modlitwie
zacząłem Go poznawać, generalnie mówiąc - uwierzyłem w Boga i zakochałem się w Bogu i staram się żyć tak jak On tego chce.
Jeżeli o to chodziło złemu, to sarkastycznie dziękuje mu za jego zaskakujące miłosierdzie w stosunku do mnie,
bo dzięki niemu nie skończe jak ateista tylko jako człowiek wiary, szukający drogi zbawienia, czyli mający już jakieś szanse na zbawienie.
Także dla jasności - odrzuciłem i drugą opcje, że to nie pan kłamstwa a wielki Bóg.
Konkluzja po moich prywatnych przeżyciach jest taka, że Bóg jest obecny nie tylko w Nas ale i w kościele katolickim, który jest tak często krytykowany przez innych wyznawców tego samego Boga.
Jestem chrześcijaninem, modle się w Duchu i Prawdzie, czytam Słowo Boże i będę uczęszczał na mszy, bo tam zaczęło się wszystko i tam się wszystko skończy.

Kolejna sprawa:
Osoby innego wyznania atakują katolików natomiast katolicy starają się bronić. Tak wynika z moich obserwacji z forów dyskusyjnych.
Często atakuje się katolika np. wersetem Mt 7:22-23.

Więc o kim mówi Jezus w Mt 7:22-23, które regularnie się wypełniają?
Mówi o katolikach, którzy się bronią czy o atakujących?
To jak na razie przeciwnicy zarzucają katolikom, że są sekciarzami, bałwanami oraz że Watykan to ta apokaliptyczna, wielka nierządnica.
Że w kościele katolickim rządzi szatan. Tak wielu prorokuje.
I mówią to osoby z taką pełną pewnością swoich racji chociaż nie mają potężnej wiedzy teologicznej i historycznej i nie mogą również być pewni jak mocno są napełnieni Duchem Świętym.
Nie mają pewności po przez braki w dziedzinie historii i nie grzebią w historii tylko stawiają natychmiastowy osąd.
Może te objawienia juz się wypełniły a może się dopiero wypełnią ale za następne 2000 lat albo i więcej i dotyczyć będzie zupełnie czegoś innego?
Być pewnym swoich proroctw na podstawie Biblii, to pycha i stawianie się w pozycji na prawie równi z Bogiem.
Św. Piotr: "To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia.
Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili Boga święci ludzie." (2 P 1:20-21)
Wielu "proroków" nie traktuje Biblii poważnie, tylko jak gre w skojarzenia.
"Tam są zboki - to na pewno wielka nierządnica!". Tylko jeden mały szczegół - Bóg nie odbiera wolnej woli żadnemu człowiekowi, nawet osobom duchownym.
I każdy z nich będzie sądzony wg. sprawiedliwości a ich status w niczym im nie pomoże. Dodam jeszcze, że w KAŻDYM środowisku występuje zło.

Często jak widzę wersety z Jezusem i faryzeuszami, to pojawia się w mojej głowie analogia do dzisiejszych sytuacji, które nas poróżniają.
Faryzeusze chcą ukamieniować cudzołożnice, Jezus na to nie pozwala mówiąc, że jej nie potępia i żeby więcej nie grzeszyła.
I tutaj trafia do mnie taka analogia do dzisiejszych czasów, że osoby innego wyznania chcą werbalnie ukamieniować katolików
bo oni wiedzą najlepiej(tak jak faryzeusze "wiedzieli" najlepiej). Widać niektóre osoby są bezgrzeszne skoro postanowiły pierwsze rzucić kamieniem.

Jezus spluwany i wyzywany od bałwochwalców przez faryzeuszy - podobnie katolicy są werbalnie opluwani i wyzywani od bałwochwalców.

Jezus ukrzyżowany - nad katolikami już postawiono krzyżyk. Będziemy potępieni, bo uczestniczymy w sekcie kierowanej przez wielką nierządnice.
To nie moje słowa tylko dzisiejszych "proroków", być może
to ci sami co z Mt 7:22-23.

A Jezus po prostu chciał, żebyśmy się miłowali wzajemnie.

Na temat drugiego przykazania...
Zacznijmy od tego, że wiele osób ma myślenie starotestamentowe. Jeszcze tylko brakuje, żeby się ktoś obrzezał dla kompletu.
Jezus ustanowił nowe prawo: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem.
To jest NAJWIĘKSZE i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.
Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy" (Mt 22:36-40)

Oczywiście trzymamy się nadal starego dekalogu ale musimy do tego podejść współcześnie, bo raczej nikt nie posiada niewolnika swego i nikt nie pożąda osła bliźniego.
Ludzie w tamtych czasach tworzyli sobie rzeźby, tańczyli koło tych rzeźb i modlili się wierząc, że ta rzeźba fizyczna im w czymś pomoże.
To były rytuały pewnie pomieszane z magią. I to się Bogu mogło nie podobać, bo ludzie ci nie modlili się w duchu tylko do czegoś materialnego wierząc, że to coś materialnego ich wysłucha.
Drugie przykazanie w tamtej formie było z naciskiem na stare przymierze.
Dla naszego przymierza najważniejsza jest wiara w Boga, którego mamy kochać najmocniej na świecie i Jezusa, który świat zbawił i zmartwychwstał.
I to się do tej pory nie wypełniło patrząc na świat - Ludzie się nienawidzą, a wierzących wyśmiewa się od ciemnogrodu - Nie ma wiary, nie ma miłowania. Nowy Testament wciąż aktualny.

Druga sprawa, to czy Bóg wszechwiedzący wiedząc, że tyle jego wyznawców będzie nieodpowiednio wyznawać wiare pozwoliłby na takie masowe potępienie?
Bóg miłościwy, bo na Jego cześć cała ta dekoracja świątyni?
Gdyby to naprawdę chodziło o wnętrze kościoła, to Bóg np. w dekalogu dopisałby: "Nie uczynisz sobie(...) Nawet gdyby to miało być na moją cześć."

Mimo wszystko jestem przeciwny modlenia się do figurek, kłanianiu sie im, ogólnie do rzeczy martwych,
chociażby dlatego, że dla mnie jest to po prostu głupie ale jak sobie coś stoi wewnątrz jako dekoracja, jako symbol, tak jak cheruby w Arce,
to ja nie widzę w tym grzechu. Poza tym Bóg doskonale wie po przez swoją wszechwiedze, że to jest dla Niego, na Jego cześć, bo tam się czyta Jego Słowo Boże.
Bóg zna nasze serca i wie, czy modlimy się tylko do figur/rzeźb czy w Duchu i Prawdzie. Od osądów jest Bóg - nie człowiek.

 

To, czego doświadczyłem w czasie mojego chrztu było jak z innego świata.
Miłość jaka od Nich bije jest niesamowicie ogromna. Wystarczy tylko tam sie znaleźć i jesteś natychmiast napełniony miłością, radością, szczęściem i tą ogólną "niesamowitością",
która emanuje w tobie i na zewnątrz. Właściwie to nie ma takich słów, żeby można było to odpowiednio opisać. To jest po prostu inny świat, inne zmysły i gdyby nie Jego opatrzność nade mną w czasie chrztu, to mój organizm nie wytrzymał by takiej "ekstazy", nikt by nie wytrzymał, poumieralibyśmy, takie to były silne doznania.

Dodam, że w tamtym dniu miałem trzeźwy umysł i szedłem do tego koscioła z lekką pogardą, a Pan Bóg w czasie chrztu zaskoczył mnie jak złodziej nocą. Moje objawienie wydarzyło się w kościele katolickim. Proszę mi teraz odpowiedzieć dlaczego? Czy Bóg tak mnie nienawidzi, że chce mnie zwieść bym uczestniczył w bałwochwalczej sekcie? Bóg kazał Mojżeszowi wyrzeźbić cheruby w Arce. Czy czegoś Ci to nie przypomina? Tu chodzi o wystrój świętości i Bóg doskonale wie, że to wszystko jest na Jego cześć, bo tam się czyta Jego słowo Boże. Niewolno się modlić do figur wierząc, że pod tą figurą jest moc Boża, bo moc Boża nie znajduje się w materialnych rzeczach, tylko w Duchu i Prawdzie. Jeżeli uważasz, że Bóg MIŁOSIERNY o niewyobrażalnej WSZECHINTELIGENCJI potępia masowo i na globalną skale tylu SWOICH WYZNAWCÓW, bo są rzeźby NA JEGO CZEŚĆ, to obrażasz Jego inteligencje zniżając Go do poziomu przeciętnego człowieka patola, który lubi się poznęcać z jakichś błahostek. Gdzie tu widzisz miłość i mądrość jakiej nie jesteś sobie w stanie wyobrazić? Wyobrażenia Boga co poniektórych osób kwalifikuje się pod bluźnierstwo.

 

Pozdrawiam,

Jeremiasz Mucha

 


  • -1

#2

dziewięć.

    Apprentice

  • Postów: 472
  • Tematów: 9
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ok, dziękuję za podzielenie się przemyśleniami na moje życzenie. Niestety osobiście nie będę miała z tego pożytku, bo to świadectwa są jedynie oparte na wrażeniach i uczuciach, które ja oczywiście i automatycznie tłumaczę po swojemu w bardzo prosty sposób. Dla ciebie jednak być może dobrze jest, że je masz. Jednak, bycie ateista nie jest takie złe. Nie żałuj takich ludzi. Ateiści mają takie same powodu do niewiary jak ty masz do wiary. Brak Boga dał im zwykle masę świadectw.

 

Ci co są agresywni w stosunku do kościoła katolickiego i wyrażają to na forach w taki prymitywny sposób, to zazwyczaj neofici podjarani tym, że mogą być przeciwko ustalonemu porządkowi rzeczy. Oczywiście nie bronię KK. Uważam, że gdyby Bóg istniał wolałby by być wyznawany na wiele innych, bardziej logicznych i przyjaznych sposobów niż ten propagowany przez obecne religie, zwłaszcza te bliskowschodniego pochodzenia.

 

Czy Bóg tak mnie nienawidzi, że chce mnie zwieść bym uczestniczył w bałwochwalczej sekcie?

 

 

Z jednej strony traktujesz Boga jak coś większego od ciebie, o nieskończonej inteligencji a z drugiej strony uważasz, że kierują nim ludzkie, prymitywne uczucia regulowane hormonami (ma Bóg hormony?). Nienawidzenie kogoś tylko dlatego,że jest, jest dość prymitywne nieprawdaż? A jeśli nienawidzi cię za twoje przywary to dlaczergo cię takim stworzył?

 

Dlatego nie wspieram wiary w Bogam, zwłaszcza tego bliskowschodniego. Jest to wiara pełna nieścisłości i błędów logicznych. Nic się nie trzyma kupy. Mimo to- powodzenia.


  • 0



#3

ewangelia.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

"Z jednej strony traktujesz Boga jak coś większego od ciebie, o nieskończonej inteligencji a z drugiej strony uważasz, że kierują nim ludzkie, prymitywne uczucia regulowane hormonami (ma Bóg hormony?)"

 

Dziewieć, to był dla mnie trudny okres, kiedy myślałem, że podążam właściwą ścieżką, a później dowiedziałem się, że uczestnicze w sekcie. I się po prostu pogubiłem w tym wszystkim. Jak się człwoiek pogubi, traci racjonalne myślenie, kolejne wieści z mojego doświadczenia. 

 

Dziewięc, to są niestety przeżycia empiryczne, nic oprócz moich słów nie mogę ci zaoferować. Albo uwierzysz, albo nie, Twój wybór.
Pozdrawiam i dzięki.


  • 0

#4

ppp.
  • Postów: 770
  • Tematów: 36
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Jednym z wiekszych dokonań, dziedzictwa naszego i całej ludzkości jest wiedza, którą posiadamy. Świadczy o naszym potenciale, dokonaniach, i stanowi o dobrobycie, jednak nie jest darmowa, wiedza np. patenty, odkrycia można wyminić na wszystko. My jako społeczeństwo wyszliśmy z analfabetyzmu jakieś 100 lat temu, ale są ludzie przekazujący sobie znania od pokoleń i są one ściśle tajne np. Biblioteka Watykańska,  Biblioteka Aleksandryjska, tajne służby, tajemnice państwowe i wojskowe i.t.d.

Wiedza jest dla mądrych jeśli zasłużą i dlatego nie jest udostępniana nam jako społeczeństwu również ta wiedza o Bogu. Być może Bóg nie jest taki jak nam opowiadają na religii wszechmocny i wszechmogący a jest Istotą z którą można rozmawiać lub przynajmniej ze sługami bożymi, z którymi wspólnie się modliłem - być może tylko w mojej wyobraźni a być może była to rzeczywistość. Bóg jest naszym nauczycielem w każdej religii i jeśli możemy się z nim kontaktować to prawdziwa wiedza pochodzi od Niego, a teraz nastąpił czas gdy ludzkość dojrzała do otrzymania mądrości, którą nasi nieliczni przodkowie posiadali przed wiekami. 


  • 0

#5

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6631
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

ewangelia@

Czytając Twój tekst, zauważyłem wielkie podobieństwo do słów mojego kolegi, kiedy wstąpił do Świadków Jehowy. Ten sam nachalny sposób tłumaczenia "prawd".





#6

ewangelia.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

ewangelia@
Czytając Twój tekst, zauważyłem wielkie podobieństwo do słów mojego kolegi, kiedy wstąpił do Świadków Jehowy. Ten sam nachalny sposób tłumaczenia "prawd".

Dziękuję Panu ee.za odpowiedź. Nic Pan o mnie. Nie wi e.
Nic

Użytkownik ewangelia edytował ten post 26.05.2018 - 21:25

  • 0

#7

StatystycznyPolak.
  • Postów: 2570
  • Tematów: 18
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak to powiedział Karol Marks, ojciec dwóch najbardziej zbrodniczych systemów totalitarnych, ''religia to opium dla mas''. Czytając to tylko w tym się utwierdzam. 


  • 2



#8

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6631
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

ewangelia@
Czytając Twój tekst, zauważyłem wielkie podobieństwo do słów mojego kolegi, kiedy wstąpił do Świadków Jehowy. Ten sam nachalny sposób tłumaczenia "prawd".

Dziękuję Panu ee.za odpowiedź. Nic Pan o mnie. Nie wi e.
Nic

Owszem nie wiem. Porównałem tylko. Podobne. Jak dla mnie Świadek Jehowy. Dlaczego? Dlatego, że stawiasz Jezusa na piedestale. Jeszcze kilka wątków bym znalazł, ale mi się nie chce.





#9

ewangelia.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

ewangelia@
Czytając Twój tekst, zauważyłem wielkie podobieństwo do słów mojego kolegi, kiedy wstąpił do Świadków Jehowy. Ten sam nachalny sposób tłumaczenia "prawd".

Dziękuję Panu ee.za odpowiedź. Nic Pan o mnie. Nie wi e.
Nic
Owszem nie wiem. Porównałem tylko. Podobne. Jak dla mnie Świadek Jehowy. Dlaczego? Dlatego, że stawiasz Jezusa na piedestale. Jeszcze kilka wątków bym znalazł, ale mi się nie chce.

Iluminatek, łykasz sam propagande, jakoby system wierzen był czyms niewolniczym. Oczywiscie jak ktos nie ma rozumu, to idzie zatym stajac sie fanatykiem. Ja byłem ateista, i doswiadczylem czegos niesamowitego, cos co spowodowalo, ze, moje zycie sie zmienilo. Na lepsze. Nie wierzycie, to jest wasza wola, prosiłbym tyylko zebyscie mnie nie obrazali, nie wtykali wyznania, nie osadzali.


  • 0

#10

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6631
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Piszesz na publicznym forum. Mamy więc prawo Cię osądzać pod kątem tego co napisałeś. Czyż nie?

Tak apropo rozumu, każdy ma swój, zależy tylko jak go używa.

Nikt Ci wyznania nie wtyka. Napisałem, że "dla mnie" tak to wygląda, a nie że tak jest.

Czytaj spokojnie i ze zrozumieniem.





#11

ewangelia.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bardziej pisałem to do iLuminatek. Oczywiście, macie prawo wyrazić swoją opinie, nawet taką, która mi się nie będzie podobać. Jestem na to przygotowany od 2006r.

Ja mam swoją wole, wy swoją, moim obowiązkiem jest tylko poinformować, a nie nakłaniać do czegoś. 


  • 0

#12

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Cóż, takie świadectwa są zwykle mocno subiektywnym tokiem rozumowania i doznań. Mają wartość tylko dla tej osoby i już dawno zauważyłem, że obiektywnie nie są dowodem dla nas, osób które nie widziały i nie czuły twoich wrażeń. Znam świadectwa ludzi, którzy opisywali podobne doznania przy kontaktach z Sai Babą albo w ruchu Harre Krishna; subiektywne wrażenia, włącznie z błogością i "wszechogarniającą miłością" nie są specyfiką tylko jednej religii.

Jeśli ci z tym dobrze, to trwaj w swojej wierze. Ale bacz też aby innym nie było źle z tobą. Wpadanie w kaznodziejski ton i potrzeba wciskania świadectw i interpretacji ewangelijnych komu się tylko da, skończy się zawsze oskarżeniem o sekciarstwo, bo zwykle przedstawiciele sekt tak działają. Wystarczy popatrzyć na Jehowitów. 


  • 1



#13

ewangelia.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Panie Zaciekawoiny, dwie prośby padły, bym podzielił się swoimi doświadczeniami w temacie "Ostatnia wola". Udostępniłem. 


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych