Skocz do zawartości


Zdjęcie

Wywiad z Raymondem E. Fowlerem


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Raymond E. Fowler jest jednym z najwybitniejszych badaczy zjawiska NOLi, znanym głównie z badania przypadku Betty Ann (Andreasson) Luca, które opisał w trzech kolejnych książkach uważanych za punkt zwrotny w rozważaniach na temat wzięć przez załogantów NOLi ( The Andreasson Attair *, 1979; The Andreasson Attair Phase Two, 1982; The Watchers: The Secret Design Behind the UFO Abduction, 1990). Po zakończeniu służby w siłach powietrznych USA na początku lat pięćdziesiątych wstąpił do NICAP (National Inyestigation Committee on Aerial Phenomena Krajowy Komitet ds. Badania Zjawisk Powietrznych) i zbadał klasyczną już dziś obserwację NOLi, której John Fuller poświęcił książkę Incident at Exeter (Zdarzenie w Exeter).

W 1971 roku Fowler został przewodniczącym stanowego oddziału MUFON-u (Mutual UFO Network Wspólna Sieć ds. Badania NOLi) obejmującego Massactiusetts oraz członkiem CUFOS-u (Center for UFO Studies Centrum Badań NOLi). Ostatnio zaczął doświadczać podobnych przeżyć do wzięć Betty (Andreasson) Luca, które opisał częściowo w swojej ostatniej książce The Watchers (Obserwatorzy). W wywiadzie udzielonemu naszemu pismu [amerykańskiemu dwumiesięcznikowi UFO, z którego zaczerpnęliśmy niniejszy wywiad, nr 4, vol. 6,1991] Fowler opowiada o swoich przeżyciach, których doświadczył od czasu ukazania się The Watchers, oraz implikacjach, jakie wynikają zarówno z jego badań, jak i innych badaczy.


UFO: Dlaczego ostatnią książkę poświeconą przypadkowi Betty Andreasson Luca zatytułował pan The Watchers? Czyżby za jej wzięciami kryto się coś więcej?

Fowler: Ostatnią książkę opisującą dalsze przeżycia Betty Andreasson Luca nazwałem The Wafchers z trzech powodów. Po pierwsze, jeśli się potraktuje dosłownie jej przeżycie, wówczas stanie się jasne, że rzekome posłanie" zostało ostatecznie przekazane. Po drugie, jest to ostatnia książka na temat jej przypadku, jeśli chodzi o moją osobę, jako że poważnie wątpię, abym zdobył się na pisanie następnej. Choć muszę szczerze przyznać, że podobnie myślałem po napisaniu drugiej części [ The Andreasson Attair Phase Two ]. Tak więc, kto wie? Na pewno nie będzie to wynikało z braku materiału, jako że Betty i Bob Luca, podobnie jak wielu innych wziętych, nadal doświadczają różnych zjawisk paranormalnych i jak sądzę, przeżyją jeszcze niejedno wzięcie. Badając wzięcia przekonałem się, że w przypadku wielu osób te przeżycia są nie kończącą się historią. Po trzecie, publiczne ujawnienie moich własnych przeżyć wpłynęło destrukcyjnie na moją rodzinę oraz życie religijne. Sen" o wzięciu połączony z pojawieniem się po nocy, w tym samym okresie czasu, blizn na mojej nodze oraz Betty ramieniu wyglądających jak po biopsji uświadomił mi z ogromną siłą rzeczywistość tego wszystkiego, co wydarzyło się w moim życiu od czasu dzieciństwa. To wszystko tak przestraszyło moją żonę, że musiała zwrócić się do specjalisty z prośbę o pomoc i poradę. Moja decyzja ujawnienia tych przeżyć opinii publicznej zaniepokoiła nawet moich synów i córki. Odniosłem wrażenie, że potraktowano to jako swego rodzaju ekscentryczny kaprys z mojej strony. To sprawiło, że w chwili obecnej mam wielką ochotę usunięcia się w cień i zajęcie się tym bardziej prywatnie. Nie znaczy to oczywiście, że skończyłem definitywnie z prezentacją materiałów dotyczących przypadku Betty Andreasson, jako że wiele jeszcze rzeczy zostało nie powiedzianych z uwagi na ograniczenia, jakie wynikają ze sposobu dokumentowania badań w książce przeznaczonej dla szerokiej opinii publicznej. Zanim przejdę w częściowy stan spoczynku w dziedzinie badań zjawiska NOLi, chciałbym zrealizować kilka przedsięwzięć, które zaplanowałem. Po pierwsze, chciałbym przygotować trzy pokazy na kasecie video prezentujące namalowane przez Betty obrazy przedstawiające jej przeżycia. Będą one obejmowały l, II i III ( The Watchers ) fazę badań. Mój komentarz wzbogacony będzie fragmentami nagrań seansów hipnotycznych. Po drugie, chciałbym wydać transkrypcje seansów hipnotycznych z przeznaczeniem dla zainteresowanych badaczy, które zawierają wiele informacji, które nie znalazły się w książkach. (Mogę również nagrać wiekszość odpowiedniego materiału na kasety i udostępnić go badaczom). Po trzecie, jeśli obecne starania dotyczące sprzedaży praw do wznowienia książek Andreasson Attair i The Andreasson Affair Phase Two nie powiodą się, mam zamiar sprawić, aby książki te stały się dostępne dla zainteresowanych z wykorzystaniem techniki desk-top. Są to ambitne zamierzenia w świetle wielu innych moich zainteresowań. W ten sposób będę mógł jednak dopełnić swoje wieloletnie badania przypadków wzięć, zanim oddam się bardziej prywatnemu życiu.

UFO: Czy od czasu ukazania się The Watchers miał pan jakieś inne przeżycia, o których chciałby pan powiedzieć? Mógłby pan je opisać w skrócie, czy raczej wolałby pan nie mówić o nich?

Fowler: Po opublikowaniu The Watchers, badacz zjawisk UFO i zarazem mój przyjaciel, David Webb, powiedział mi, abym zapisywał wszystkie zdarzenia, które mogą mieć związek ze zjawiskiem NOLi. Zacząłem notować je od 1990 roku. W rejestrze tym umieszczam także informacje pochodzące od członków rodziny, którzy czytali tę książkę. Kilku z nich powiedziało mi, że oni też doświadczyli zjawisk paranormalnych. Jeden z nich miał nawet przed laty sen przypominający wzięcie. W tym samym okresie czasu, kiedy osoba ta miała ten sen, na jej nodze pojawiła się blizna dokładnie w tym samym miejscu, gdzie moja. W świetle tej relacji pojawienie się blizny na mojej nodze, która przedstawiona jest na zdjęciu w książce, dotąd niezrozumiałe, stało się jasne. Blizna tej osoby pojawiła się równie nagle, jak moja. Kiedy to się stało, nie mogła zrozumieć, jak to znamię mogło pojawić się na ciele bez upływu krwi. Obecnie osoba ta zastanawia się, czy nie ma to związku z owym snem. Zanotowałem wiele zdarzeń. Niektóre miały miejsce w przeszłości i trafiły do mojej świadomości w fortnie przebłysków pamięci. Do innych doszło po wydaniu The Watchers. Wiele z nich, a może i wszystkie, mogę być równie dobrze produktami ubocznymi paranoi, która czasami nawiedza typowego wziętego.

UFO: W pewnym momencie, kiedy był pan w stanie hipnozy, zaczął Pan płakać i szlochać, nie będąc w stanie prawie mówić. Wiemy, że jest to typowy objaw u wziętych, ale jak pan sam to traktuje? Opisywał pan coś, co uważał pan za piękne, ale jednocześnie był pan bardzo zaniepokojony. Czy to było coś w rodzaju religijnego katharsis?

Fowler: Rzadko plączę i tych kilka razy, kiedy to się zdarzyło, dotyczyło sytuacji z mojego życia prywatnego. Jestem znany z bezemocyjnego, logicznego podchodzenia do wielu spraw. Tym, co spowodowało, że płakałem podczas hipnozy (w czasie przeżywania tego, co określam jako doznanie Wielkiej Sali"), było wypełniające mnie uczucie miłości, które emanowało ze świetlistej istoty. Było ono tak silne i wszechogarniające, że dosłownie nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa. Powiedziano mi, że coś cudownego wydarzy się w przyszłości i że w pewien sposób stanie się to za moją sprawą. Pamiętam, że kiedy obudziłem się następnego ranka, wciąż wypełniało mnie to cudowne uczucie, które starałem się utrwalić w pamięci. Kilka razy w życiu zdarzyło mi się doznać tego krótkotrwałego, ulotnego uczucia. Raz było to w czasie, kiedy będąc nastolatkiem leżałem w łóżku i doświadczyłem nawrócenia się na wiarę chrześcijańską. Drugim razem doznałem go również w czasie, kiedy byłem nastolatkiem. Zdarzyło się to w chwili, kiedy zamierzałem zrobić coś, co było moralnie złe. W owym momencie ktoś przejął kontrolę nade mną i bardzo łagodnie przemówił do mnie i młodej damy, która była ze mną. Absolutnie nie byłem w stanie kontrolować tego, co wypowiadały moje usta. Ogólnie mówiąc, powiedziano nam, dlaczego to, co zamierzamy zrobić, jest złe. To zdarzenie wystraszyło bardzo tę młodą kobietę i sprawiło, że czułem się zawstydzony. Następnym razem doznałem go, kiedy modliłem się wraz z żoną zaraz po naszym ślubie. Ostatnim razem przytrafiło mi się podobne 8 listopada 1990 roku.

UFO: Zarówno Pan, jak i Betty Andreasson Luca jesteście chrześcijanami, dla których ten typ przeżyć ma podtekst religijny. Czy proroctwa mówiące o Apokalipsie rodzą w panu jakiekolwiek skojarzenia z Obserwatorami? Czy uważa pan, że świat, jaki znamy dzisiaj, jest skazany z powodu zagrożeń, przed którymi ostrzegają nas Obserwatorzy, takich jak wojna jądrowa czy klęska ekologiczna?

Fowler: Betty rzeczywiście wierzy, że przeżycia, których doświadczyła, mają anielski charakter i są w zgodzie z jej chrześcijańskim światopoglądem, który obejmuje między innymi proroctwo dotyczące Apokalisy oraz ponowne nadejście Chrystusa. Chciałbym wierzyć, że taki związek istnieje i że pojawianie się NOLi zarówno w przeszłości, jak i obecnie, ma bezpośredni związek z tradycją judeo-chrześcijańską. Oczywiście można powiedzieć, że gdyby to, co widuje się dzisiaj, zaobserwowano w czasach biblijnych, zinterpretowano by to w kontekście religijnym. l odwrotnie, gdyby niektóre z wydarzeń biblijnych byłyby relacjonowane dzisiaj, byłyby z pewnością sklasyfikowane w ramach zjawiska NOLi. Jeżeli taki związek nie istnieje, to muszę przyznać, że w ramach obecnej teologii chrześcijańskiej, trudno byłoby znaleźć miejsce dla NOLi. Problem NOLi i wynikające z niego implikacje stanowi znacznie większe wyzwanie niż rewolucja kopernikańska. Kościół, wprawdzie z bólami, ale przetrwał tę rewolucję. Czeka go jednak jeszcze wiele dalszych na drodze ekspansji jego geocentrycznej teologii, których z całą pewnością dozna w zetknięciu z rodziną innych istot. Jeżeli doktryna chrześcijańska oparta jest na prawdzie, to z pewnością przetrwa i to największe z wyzwań.

UFO: Czy chciałby pan przekazać coś od siebie? Może jakiś końcowy komentarz?

Fowler: Dziękuję za tę możliwość swobodnego wypowiedzenia się. To, co muszę powiedzieć, jest skierowane przede wszystkim do osób mocno zaangażowanych w badanie zjawiska NOLi. Po pierwsze, chcę podkreślić, że jestem badaczem, który po prostu bada i stara się najlepiej, jak potrafi, obiektywnie dokumentować raporty na jego temat. Chcę także zaznaczyć, że sporządzanie przeze mnie szczegółowych raportów bądź pisanie książki niekoniecznie oznacza, że podzielam interpretacje świadków odnośnie ich przeżyć. Podkreślam to szczególnie, jako że niektórzy błędnie uważają, że je podzielam.

[size=18]"DZIENNIK SNÓW" RAYMONDA FOWLERA

Poniższy tekst jest fragmentem dziennika Raymonda Fowlera, w którym opisuje on przeżycia dotyczące jego własnych wzięć. Jak sam pisze: Być może są to tylko nocne koszmary, a być może wspomnienia rzeczywistych zdarzeń przetworzonych przez moją podświadomość w postać snów dodając jednocześnie, że to drugie wyjaśnienie znajduje oparcie w dowodach fizycznych.

8 listopada 1990 roku (wczesny ranek):

Pamiętam fragmenty dziwnego snu, w którym znajduję się w czymś w rodzaju laboratorium. Człowiek, który je prowadził, był przyjacielem, ale nie mogę sobie przypomnieć, kto to. Nie był to nikt, kogo znam w normalnym życiu. Żartując powiedział do mnie, że jeśli chcę, podpisze dokument stwierdzający, że zostałem wzięty przez obce istoty, zaznaczając przy tym, że gotów jest zrobić to tylko dlatego, że jestem jego przyjacielem. Śmiał się podpisując i podając mi go, jak gdyby chciał w ten sposób dać mi do zrozumienia, że tak naprawdę nie wierzy, że zostałem wzięty. Poczułem złość i zapytałem go, czy chciałby zobaczyć obcą istotę. Odparł, że tak.

Zacząłem patrzyć mu prosto w oczy. W tym samym momencie nagle poczułem ogarniające mnie typowe mrowienie, które czułem w czasie poprzednich wizyt w sypialni" *. W tym momencie sen skończył się. Czułem ciśnienie otaczające całe ciało oraz że unoszę się do góry, a następnie przesuwam poziomo. Nie mogłem otworzyć oczu. Czułem ożywiające uczucie mrowienia uczucie ulgi, nieważkości. Czułem, jakbym unosił się swobodnie w pozycji horyzontalnej. To uczucie było podobne do tego, jakiego doznałem w czasie, gdy byłem w Dodge Court Big Hali (zdarzenie opisane w The Watchers ), kiedy unosiłem się wewnątrz snopu światła razem z tamtą istotą, z wyjątkiem tego, że nie mogłem widzieć, lecz mimo to nie bałem się, że spadnę z wysokości. Nie wiem jak wysoko byłem. Unosiłem się leżąc poziomo, l wówczas powiedziałem do siebie: Podążam za nimi, chcę się udać z nimi, ale jednocześnie chcę wracać". Zatrzymałem się i zwisłem nieruchomo.

Ciągle nie mogłem otworzyć oczu, niemniej przez zamknięte powieki byłem w stanie dojrzeć niewielką skoncentrowaną jasną plamkę światła. Było to jak mała zamazana, bezkształtna plama wyglądająca tak, jak wyglądałaby oddalona żarówka, oglądana przez zamknięte powieki w ciemnym pokoju. Wtedy poczułem, że ktoś mnie dotyka i trzyma. Poczułem przenikające moje ciało uczucie miłości i zapytałem: Czy to ty, mamo?" (Uwaga: niewykluczone, że myślałem, iż zmarłem i byłem dotykany przez moją nie żyjącą już matkę). Ponownie zacząłem przesuwać się poziomo. Następnie zatrzymałem się i poczułem, że opadam. Ponownie zatrzymałem się i w tym samym momencie zacząłem odczuwać ciężar ciała i odbierać inne wrażenia. Zacząłem czuć obecność rąk i nóg, lecz były one sparaliżowane, poza tym całe ciało wypełniało uczucie mrowienia. Wiedziałem, że leżę teraz w łóżku i staram się oprzytomnieć. Nie wierzyłem, że to był sen, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że leżę w łóżku. Wiedziałem, że nie mogę się ruszyć. Wiedziałem, że staram się uwolnić z tego dziwnego stanu pólświadomości. Powoli, lecz z całą wyrazistością dotarło do mnie, że to część mojego umysłu mówiła mi, że nie mogę się ruszyć. Czułem, że jeżeli wytężę swój umysł, to będę mógł otworzyć oczy i poruszać rękoma i nogami. Wytężyłem umysł, aby to uczynić, i w końcu zdołałem otworzyć oczy. Zdałem sobie wówczas sprawę, że leżę na plecach w bardzo dziwnej pozycji. Miałem silnie skrzyżowane na klatce piersiowej nogi (nigdy nie śpię w tej pozycji). Teraz, kiedy mogłem poruszać kończynami, wytężyłem umysł, aby przesunąć je, i w końcu, powoli, udało mi się. Kiedy je unosiłem, czułem, jakby nic nie ważyły, jakby same się wznosiły. Ledwie czułem, że są częścią mojego ciała. Nagle zacząłem zastanawiać się, czy doświadczyłem wzięcia, czy też jestem w stanie przedśmiertnym. Wtedy z jakiegoś powodu z powrotem zgiąłem ręce i nogi i zamknąłem oczy. Nadal czułem mrowienie. Powiedziałem w myślach: Chcę iść z tobą ponownie. Chcę cię widzieć. Chcę wrócić". Czułem, jak część mnie stara się ponownie unieść pionowo.

Czułem się całkowicie rozluźniony. To było uczucie bliskie uczuciu swobody, lecz nie mogłem iść. Znowu powoli otworzyłem oczy i spróbowałem poruszyć rękoma i nogami. Leżałem tam przez chwilę, nie będąc w stanie bądź nie mając ochoty ruszać się. Byłem zadowolony i starałem się zachować to uczucie mrowienia. Po chwili powoli, lecz zdecydowanie uniosłem ręce znad tułowia. Było to tak, jak gdyby czas zwolnił, a ja poruszam się w zwolnionym tempie. To samo uczyniłem z nogami, kiedy uczucie mrowienia powoli ustąpiło. Powiedziałem sobie, że muszę zapamiętać to niezwykle doświadczenie. Sięgnąłem po pudełko Kleenexu leżące u mojego wezgłowia i położyłem je na szafce, aby przypominało mi to przeżycie. Zanotowałem, że zegarek wskazywał 2.23. Powoli wstałem z łóżka i poszedłem na wpół drzemiąc wziąć prysznic. Po drodze zatrzymałem się i popatrzyłem na niebo poprzez okno pracowni, i ponownie zadałem sobie pytanie, czy przeżyłem wzięcie. Spojrzałem na zegar w pracowni: wskazywał 2.26. Wziąłem prysznic i wróciłem do łóżka. Zegar w sypialni wskazywał 2.28. Zastanawiałem się, czy powinienem spróbować ponownie wejść w ten stan świadomości. Położyłem się na plecach i skrzyżowałem tak samo, jak przedtem ręce i nogi i zacząłem myśleć o śmierci i o tym, że mogę już nie wyjść z tego stanu, jeśli mi się uda. Coś powiedziało mi, abym położył się w mojej normalnej pozycji i zasnął. Zrobiłem tak.

Kiedy obudziłem się rano, pamiętałem dokładnie wszystko to, co opisałem powyżej. Wziąłem blok papieru i zanotowałem wszystko, co pamiętałem na wypadek, gdyby okazało się to ważne w przyszłości.


29 marca 1991 roku (wczesny ranek):

Ostatniej nocy, we wczesnych godzinach rannych (nie pamiętam dokładnie, o której to było), miałem bardzo realistyczny sen. Nagle ujrzałem siebie leżącego w jasnym pomieszczeniu w obecności trzech istot. Jedna z nich wyglądała jak człowiek. Pochylała się nade mną. Pozostali dwaj byli typowymi szarakami, chociaż jeden z nich był niższy od drugiego. Nie pamiętam, w co była ubrana istota o ludzkim wyglądzie ani jak wyglądała, a także co robiła lub mówiła, pamiętam jednak, że ci dwaj szaracy mieli na sobie przylegające do ciała białe kombinezony.

Ten niższy uspokajał mnie, mówiąc mi, że nic mi nie będzie. Sprawiał wrażenie sympatycznego. Wyższy patrzył jedynie na mnie. Miałem uczucie, że znam wszystkich trzech, i że nie lubię tego wyższego. To, co mnie obudziło (w śnie), to było uczucie, że coś jest wprowadzane do prawej dziurki mojego nosa. Pamiętam, że widziałem jednego z nich, jak trzymał przyrząd w kształcie długiej igły zakończonej małym, zakrzywionym w prawo haczykiem. Potem mogłem już tylko czuć i nie widzieć. Nie mogłem się poruszać i leżałem. Coś zostało wprowadzone do mojego nosa i spowodowało jego rozwarcie. Z początku czułem ból, a potem odrętwienie, mimo że wciąż był rozszerzany. Wtedy poczułem krew, która zaczęła płynąć z prawej dziurki.

Czułem się całkowicie bezradny i pomyślałem, że to ponad moje siły. Nastawiłem się na najgorsze. W chwilę potem to coś zostało usunięte z nosa. Stwierdziłem, że mogę teraz poruszać prawą ręką, ponieważ natychmiast dotknąłem nią nosa, aby go obmacać, i poczułem wypływającą zeń w dalszym ciągu krew. Następną rzeczą, którą pamiętam, było otwarcie oczu i stwierdzenie obecności niższego szaraka, który ponownie uspokajał mnie. Czułem, że był opiekuńczy i przyjaźnie nastawiony. Leżałem nie mogąc się poruszyć, lecz mimo to nie czułem strachu ani nie chciałem stamtąd uciec. Zapytał mnie, czy chcę coś zobaczyć. Wydaje mi się, że to była książka lub jakiś szkic przedstawiający zabieg, który został na mnie przeprowadzony. Sięgnąłem po to i ledwie na to spojrzałem, kiedy z prawej strony wszedł wyższy szarak i zobaczył mnie z tym. Zapytał gniewnie, kto mi to dał, kierując złość na niższego szaraka. Słyszałem i rozpoznałem jego głos w swojej głowie. Jego glos różnił się od głosu niższego szaraka. Był ostry, nieprzyjemny i bardzo chłodny.

Ujrzałem coś, co wyglądało jak papierowy lub plastikowy kubek wody stojący na meblu podobnym do stołu usytuowanym obok miejsca, w którym leżałem w pozycji półleżącej. Zacząłem wstawać. Zapytałem, czy mogę wypić łyk wody, gdyż czułem ogromne pragnienie. Wyższy szarak spojrzał na mnie i powiedział bardzo stanowczo: „Nie". Następną rzeczą, którą pamiętam, było to, że obudziłem się z czegoś, co było bardzo realistycznym koszmarem. Czułem, że muszę go pamiętać, w związku z czym sięgnąłem ręką po pudełko Kleenexu i położyłem je na szafce, aby rano przypomniało mi o nim. Wstałem rano ciągle pamiętając ten sen.

Kiedy ubrałem się, sięgnąłem ręką pod poduszkę, aby włożyć pod nią piżamę, i wówczas z przerażeniem odkryłem na niej kilka kropel krwi! Wziąłem papier i zanotowałem wszystko, co pamiętałem z tego snu. Obejrzałem swój nos, ale nie stwierdziłem żadnych oznak krwawienia ani niczego nienormalnego. Jednak z powodu realności snu i krwi na poduszce, czułem, że to zdarzenie powinno być zarejestrowane, przynajmniej to, co pamiętałem. Niestety, obawiam się, że kiedy przebudziłem się na dobre, pewne fragmenty tego snu uleciały z mojej świadomości. Jestem pewny, że wydarzyło się w nim więcej, lecz niestety nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć.

  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych