Skocz do zawartości


Zdjęcie

Polskie „Stranger Things”. Przerażający przypadek dziewczynki z Sosnowca


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
24 odpowiedzi w tym temacie

#1

Lokaj.
  • Postów: 56
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

GAJEWSKA JOANNA

Urodzona w I970 r. w Sosnowcu, wsławiła się fenomenalnymi zdolnościami wzbudzania w swym otoczeniu niezwykłych zjawisk określonych ogólnie pojęciem psychokinezy i telekinezy. Zjawisko, opisane w wielu publikacjach w prasie krajowej i zagranicznej oraz w książkach, polegało na okresowym przemieszczaniu się, często z dużą siłą i szybkością, różnych przedmiotów, w tym ciężkich mebli w mieszkaniu Gajewskiej Joanny i w innych miejscowościach, w których ona przebywała. Potrafiła też, podobnie jak Geller Uri, odkształcać różne przedmioty. Twierdziła, że widzi czasem nad głowami ludzi aurę w różnych kolorach. Mimo wielu badań z użyciem specjalistycznego sprzętu i analizy cząstkowych informacji opisujących przejawianie się tych zjawisk nadal nie ma ich naukowego wyjaśnienia.

pozdrawiam ~sawiola91:)
  • -1

#2

judas666.
  • Postów: 1468
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Uwielbiam tematy bez źródła tak samo jak kocham pokemony.
  • 0

#3

pazuzu.
  • Postów: 767
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Zjawisko, opisane w wielu publikacjach w prasie krajowej i zagranicznej oraz w książkach

i gdzie te wszystkie publikacje?

edit:
w necie znalazlem tylko to (niestety bez zdjec):
http://www.gwiazdy.com.pl/50_99/18.htm

historia bardzo intrygujaca ale jakos nigdy o tym nie slyszalem
  • 0

#4

GPNS.
  • Postów: 125
  • Tematów: 1
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jak na te wiele publikacji i książek, to serio obszerny artykuł. Mogłaś chociaż przekleić to z gwiazdy.com
Interesujące, ale na jakiej podstawie ktokolwiek ma w to uwierzyć...
  • 0

#5

Lokaj.
  • Postów: 56
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Pazuzu ja cie znam nie wiedzialem, ze obracasz sie na paranormalne.pl:) dlaczego nie wracasz na pea:? (tesknimy) jak dobrze miewam byles tam dosc lubianym userem:D
a wracajac fakt temat jest dosc obszerny chodziło mi o to aby ktos skomentował widocznie udało sie tylko dlaczego tak konkretnie nikt o tym nie wie znaczy... o niej wudawało mi sie poczotkowo, ze jest zarejestrowana na pea jako joannaelektryka, ale przemyslenia byly zludne , poniewaz to jest medium od psujacego sie dookola rtv/agd:) a mozecie podac przyklady polakow mediow, ktorewas zadziwiaja:)...
  • 0

#6

darokrol.
  • Postów: 729
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Geller Uri to oszust więc bardzo dobre porównanie tej kobiety do niego :)
  • 0

#7

Mandy.
  • Postów: 26
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Gajewska jest strasznie komercyjna i tyle.
  • 0

#8

Lokaj.
  • Postów: 56
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Gajewska jest strasznie komercyjna i tyle.

dlaczego uwazacie,ze to nie jest prawda;?
  • 0

#9

hunter22.
  • Postów: 167
  • Tematów: 15
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Tajemnicza moc, która zamieniła życie kobiety w koszmar

Prezentujemy historie przypadku Joanny Gajewskiej, która znalazła się w centrum najbardziej znanych w naszym kraju przypadków spontanicznej psychokinezy, zamieniającej mieszkanie i życie jej rodziny w swoisty koszmar. W przypadku tym dochodziło nie tylko do spektakularnych manifestacji sił, ale również to przedziwnej możliwości przenikania przedmiotów przez materialne przeszkody. Na nastolatkę zwrócili wkrótce uwagę naukowcy…

Początek wydarzeń, których sceną stało się jedno z sosnowieckich mieszkań miał miejsce wiosną 1983 roku. To, co działo się tam przez następne trzy lata zostało zawarte w książce „Nieuchwytna siła” autorstwa Anny Ostrzyckiej i Marka Rymuszki, która stanowiła relację z frontu działania zadziwiającej (a wręcz i niewiarygodnej) i jak mówił tytuł nieuchwytnej siły, która koncentrowała się wokół kilkunastoletniej dziewczyny, Asi Gajewskiej.

11-letnia wówczas Asia, która zdawała się być dziewczynką o „pogodnym usposobieniu i miłej powierzchowności, nie mającą w sobie nic demonicznego” znalazła się w centrum tajemniczych wydarzeń rozgrywających się w niewielkim mieszkaniu jej rodziców. Dziś jest inaczej – zamężna Joanna Gajewska, zawodowa pielęgniarka, nie powoduje już swym „działaniem” takiej sensacji jak onegdaj, gdy wszystko zaczęło się od tajemniczych trzasków przypominających łamanie suchych patyków, które jakby materializowały się w jej obecności. Potem pojawiła się dziwna choroba charakteryzująca się nagłymi skokami temperatury. Potem było już tylko coraz bardziej przerażająco, zadziwiająco i tajemniczo.

Podczas świąt Wielkiej Nocy rozpoczęła się w Sosnowcu historia bodaj najbardziej znanego w Polsce fenomenu psychokinezy. Śmigus Dyngus roku 1983 zdawał się upływać zupełnie zwyczajnie. Po rodzinnej kolacji z udziałem dziadka Joasi, pana Mariana Tomeckiego, jego zięć, Andrzej Gajewski, udał się na nocną zmianę do Sosnowieckich Odlewni Staliwa. Dziewczynka wraz z matką i dziadkiem zasiadła przed telewizorem. Gdy zrobiło się dość późno, pan Marian podjął decyzję o przenocowaniu w domu córki, która spała na leżance w kuchni swego jednopokojowego mieszkania, zaś on sam z wnuczką spał na wersalce w pokoju.

Tej nocy (5 kwietnia) około godziny trzeciej dziadek poczuł, że spada na niego jakiś przedmiot. Wstając z łóżka i orientując się, że obok niego spoczywa słomiana mata, próbował umocować ją na ścianie, jednak ta „wyrywała mu się z rąk, falowała i tańczyła”. Co najdziwniejsze, wszyscy domownicy spali. Nikt nie kpił z dziadka, jednak to, co wydawało mu się być albo przypadkiem, albo wybrykiem wnuczki było w rzeczywistości wstępem do lokalnego sosnowieckiego piekła.

Wkrótce zaczęło się. Wedle relacji domowników w powietrzu zaczęły ze świstem przelatywać przedmioty, które rozbijały się o ścianę i meble. Inne unosiły się w powietrzu podtrzymywane jakby niewidzialną ręką lub nicią. Szyby i meble drżały. Między drobinami rozbijanego szkła szybowały także zapałki, co ciekawe, płonące, które pan Marian szybko starał się gasić, aby wśród innych strat uniknąć pożaru. Tymczasem przy zapalonym świetle świadkowie zaobserwowali, jak kawałki szkła lgną w kierunku przerażonego dziecka, kalecząc je. Ewa, matka Joasi, stara się ściągnąć z dyżuru męża, sąsiad Gajewskich obserwuje wszystko przerażony... Jakiś czas później wszystko ustało. „Zły” zniknął, zostało pobojowisko, zaczęli się gromadzić ciekawscy…

To, że Joasia jest źródłem dziwnych zjawisk odkryto dopiero jakiś czas później. W międzyczasie wśród licznych gości i komentatorów pojawiały się przeróżne opinie, od wodnych cieków po złe duchy. Nie był to koniec niezwykłych zjawisk w domu Gajewskich. Sytuacja powtórzyła się bowiem kilka dni później, zaś zachowanie przedmiotów niekiedy przeczyło prawom fizyki dokonując w czasie lotu gwałtownych manewrów, często nie były widziane w czasie lotu a jedynie wtedy, gdy rozbijały się o ścianę. Jak zobaczymy potem, unoszące się przedmioty przenikały czasem w jakiś sposób przez materialne przeszkody. Często manifestacjom towarzyszyły również wspomniane już wcześniej trzaski.

Do powiększającego się grona świadków dołączyli m.in. dzielnicowy MO, który sporządził na ten temat raport, jak i naczelny architekt oraz pracownicy urzędu miejskiego, którzy zajęli się przybierającym na sławie przypadkiem rzekomo „nawiedzonego” domu. Ci odrzucili jednak teorię o osiadaniu budynku i wynikających z tego zniszczeniach. Gdy okazało się, że siła, czymkolwiek była, wywędrowała z Gajewskimi z Sosnowca do nowego mieszkania w Czeladzi, zaczęto zauważać, że źródło fenomenu, który w rzeczywistości przybrał na sile, musi wiązać się z kimś z rodziny, a dokładnie, z ich nastoletnią córką.

Rozgłos, jaki zyskały sobie wydarzenia z domu Gajewskich spowodowały, że uwagę na przypadek zwrócili również naukowcy, w tym także medycy. Pozwoliło to nawet na powtórzenie w warunkach laboratoryjnych niektórych z indukowanych przez Joasię Gajewską zjawisk. W międzyczasie mieszkanie wskutek działalności nieznanych sił zamieniało się w ruinę. Oprócz lewitujących przedmiotów zakres manifestacji objął również samoczynne odkręcanie się kranów, poruszanie się maszyny do szycia czy nawet przeprowadzane w celach eksperymentu odkształcanie sztućców i innych metalowych przedmiotów. Co ciekawe pies należący do rodziny zdawał się wyczuwać nadejście manifestacji i chował się w kąt.

Instytucjami, które brały udział w badaniu przypadku Gajewskiej były m.in. Zakład Biofizyki Śląskiej Akademii Medycznej, Instytut Psychologii Uniwersytetu Śląskiego, Instytut Metaloznawstwa i Spawalnictwa Politechniki Śląskiej oraz Centrum Rehabilitacji Leczniczej i Zawodowej w Reptach. Wyniki różnorakich testów, którym poddano nastolatkę były różnorodne i pomimo potwierdzenia realności generowanych w jej obecności zjawisk przyczyniły się do powstania licznych teorii. Udało się w ten sposób m.in. sprowokować wystąpienie telekinezy poprzez wypełnianie pomieszczenia, w którym przebywała Joasia promieniowaniem ultrafioletowym oraz odpowiednio zjonizowanym powietrzem. Choć udało się, Gajewska czuła się potem nie najlepiej.

Wśród badaczy znajdował się m.in. dr Eustachiusz Gadula, który powołał specjalny zespół. Udało się w ten sposób poddać nastolatkę zróżnicowanym badaniom i testom. Prof. Lech Radwanowski i dr Jerzy Sosnowski reprezentujący Polskie Towarzystwo Biocenotyczne przeprowadzili kolejne eksperymenty. Jedno z nich polegało na sprawdzeniu oddziaływania siły generowanej przez Joannę na zawieszone na nitce przedmioty znajdujące się w pewnej odległości od niej. Według relacji, w czasie wykonywania tego doświadczenia eksperymentatorzy poczuli, że oddziaływanie wpływa także na nich skutkując odczuciem bezwładu rąk.

Kolejny problem pojawił się także podczas operacji wyrostka robaczkowego, którą musiano przeprowadzić na Joasi. Lekarze mieli bowiem obawy, że po uśpieniu pacjentki, a więc wprowadzeniu ją w stan, gdy manifestuje się wokół niej większość niewytłumaczalnych zjawisk, może dojść do nieoczekiwanego wypadku. Dr Gadula denerwował się nawet, że w powietrzu mogą zacząć latać narzędzia chirurgiczne. Tego nie chciał nikt, więc Joasię poddano operacji po znieczuleniu zamiejscowym. Następnego dnia zjawiska i tak dały o sobie znać na sali, gdzie leżała Joasia, choć nie z takim skutkiem, jak w mieszkaniu.

Dr Mirosław Harciarek przeprowadził z kolei badania, z których wyniknęły wybitnie interesujące wnioski odnośnie pracy mózgu Joasi Gajewskiej, które rzuciły wiele światła na inne przypadki niekontrolowanej psychokinezy. Stwierdził on, że prawa półkula mózgu nastolatki, czyli ta, w której dominują procesy nieświadome wykazuje wzmożoną aktywność. Analizując wyniki badania skojarzeń określił, że przedmioty, na których manifestowały się zdolności telekinetyczne zostały u Joasi wykluczone z pola świadomości i poddane kontroli nieświadomości.

Jak powiedzieliśmy wcześniej, w przypadku Gajewskiej manifestowało się zjawisko szczególnie tajemnicze i niepojęte, a mianowicie przenikanie przedmiotów poddawanych sile psychokinetycznej przez materialne przeszkody. Manifestowały się one m.in. w czasie pobytu Joasi w Akademickim Centrum Rehabilitacji w Zakopanem na początku 1985 roku. Placówką kierował zajmujący się jej przypadkiem dr Gadula. Naocznymi świadkami tego, co wówczas się wydarzyło była szefowa pielęgniarek, Krystyna Kolak oraz salowa, Maria Wojtaś-Opiela – długoletnie pracownice centrum.

Był 28 stycznia roku 1985, na który przypadało apogeum działalności sił drzemiących w Gajewskiej. Około godziny 10 rano pani Kolak udała się do pokoju 309, aby zapytać Gajewskiej, czy chce wybrać się na narty. Będąc na korytarzu przed pokojem zobaczyła w łazience salową, której poleciła umyć znajdujące się tam lustro. Obie kobiety stały wówczas przed drzwiami pokoju Joasi, które były zamknięte w przeciwieństwie do znajdujących się vis-a-vis drzwi łazienki. Niespodziewanie obie kobiety usłyszały huk dochodzący z pokoju psychokinetyczki, zaś Krystyna Kolak, która weszła do pokoju zasypana została odłamkami szkła, które uformowały w powietrzu smugę i podążyły w jej kierunku. Nie był to jednak najbardziej zadziwiający aspekt incydentu. Przełożona pielęgniarek natychmiastowo spojrzała w kierunku lusterka wiszącego w pokoju 309. Było na swoim miejscu, jednakże w tym samym czasie znajdująca się w łazience salowa stwierdziła, że lustro, które szefowa zleciła jej umyć… zniknęło ze ściany.

Wyglądało zatem na to, że lustro z łazienki w ułamku sekundy przemieściło się w tajemniczy (a wręcz przeczący logice sposób) do zamkniętego pokoju 309, gdzie uległo rozbiciu. Dowodem tożsamości łazienkowego lustra była gruba płyta, którą odnaleziono w pokoju Gajewskiej. Nie był to jedyny zakopiański przypadek tajemniczego aportu. Do pokoju 309 przenikały kolejno lampki z sąsiednich kwater, sztućce, kubki, lampki, klucz i żarówka z zamkniętych szafek. Zdarzenia tego typu znacznie wpływały na Joasię Gajewską, która była po nich osłabiona, senna, niekiedy bolała ją głowa lub dostawała ataków gorączki.

Jednak jak w wielu tego typu przypadkach zjawisko z czasem zamierało. Przedmioty latały coraz rzadziej, aż zjawisko zanikło, ale tylko po to, aby objawić się w innych mieszkaniach, czy to w Polsce, czy na świecie. Do bliźniaczego przypadku dochodziło bowiem w tym samym czasie w mieszkaniu państwa Sokołów w Sochaczewie, gdzie kolejna Joasia (bowiem takie samo imię nosiła uczestniczka tych wydarzeń), generowała podobne zjawiska, wymagające jednak odrębnego zaprezentowania.

W swej książce pt. „W świecie zjaw i mediów” nieżyjący już Krzysztof Boruń – z pewnością najlepszy polski autor podejmujący trudne tematy zjawisk nadprzyrodzonych, próbuje naukowym okiem wyjaśnić zjawiska, do jakich doszło w Sosnowcu, Czeladzi, Sochaczewie, Myszkowie i wielu innych miejscach na świecie dotkniętych tym zjawiskiem.

„Oto fragmenty sprawozdania z podjętych badań, wygłoszonego przez doc. dr. Romana Bugaja na III Sympozjum: Wszelkie próby wytłumaczenia tego rodzaju fenomenów na podstawie klasycznej, newtonowskiej fizyki są zupełnie bezowocne. Pewne nadzieje zdają się rokować hipotezy rozwijające niektóre wnioski płynące z fizyki relatywistycznej i teorii kwantów albo raczej próbujące pokonywać przeszkody, jakie one napotykają, tworząc modele oddziaływań polowych.

Taką próbą jest np. hipoteza prof. dr hab. Arkadiusza Górala, dotycząca wewnętrznego mechanizmu fizycznego oddziaływań grawitacyjnych na poziomie mikroświata i przyjmująca, że ładunek grawitacyjny związany jest ze strukturą subtelną cząstek elementarnych. „Jeśli prawdą jest, że ładunek grawitacyjny gromadzi się w zewnętrznej otoczce cząstki nazwanej przeze mnie subtelną, oznacza to, że istnieje możliwość oddziaływania na tę cząstkę i zmiany jej pola grawitacyjnego bez znacznego naruszenia energii tej cząstki” – wyjaśnia prof. Góral w rozmowie z autorami „Nieuchwytnej siły”, nie wykluczając, że „w wyniku pewnej konfiguracji pól, nawet elektromagnetycznych, można zaburzyć pola grawitacyjne w takim stopniu, iż spowoduje to określone zjawiska fizyczne, jak na przykład znacznie silniejsze niż zazwyczaj przyciąganie, odpychanie lub wręcz odpychanie zamiast przyciągania”.

Co zatem powoduje poruszanie się przedmiotów w obecności osób posiadających zdolności psychokinetyczne? Dlaczego odpowiedzialne za to siły z czasem ustępują i dlaczego najczęściej według statystyk (choć nie jest to regułą) przynależą do nastoletnich dziewczynek? Najdziwniejsze wydaje się jednak milczenie oficjalnej nauki w kwestiach, których realność udało się potwierdzić i których podjąć nie bali się liczni wymienieni tu przedstawiciele świata nauki. Czy możliwe zatem, że w grę wchodziło zaburzenie pola grawitacyjnego wynikające, jak sądzą niektórzy uczeni, z biograwitacyjnego oddziaływania żywych organizmów, zaś zjawisko przechodzenia przedmiotów przez materialne przeszkody (które jak udowodniono deformowało w pewien sposób ich wewnętrzną strukturę) było skutkiem osłabienia wewnętrznych wiązań międzyatomowych? Tylko jak wytłumaczyć generowanie owych sił przez ludzki umysł?

Pytania można mnożyć w nieskończoność, bowiem równie wielka jest liczba przypadków, na które możemy się powołać. Jednym z najczęściej powtarzanych, ale wciąż niezgłębionych komunałów są słowa o nieznanych siłach ludzkiego umysłu. Podejmowane w tym kierunku wysiłki nie idą na marne, jednakże najbardziej ważne pytanie odnosi się do tego, jak spojrzymy na człowieka, jeśli okaże się, że jest on zdolny do rzeczy niezwykłych?

Na podstawie: Boruń K., W świecie zjaw i mediów.
Rymuszko M., Ostrzycka A., Nieuchwytna siła.


Źródło: http://niewiarygodne...,wiadomosc.html
  • 0

#10

CzstSrkzm.
  • Postów: 454
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ciężko jakkolwiek skomentować ten artykuł - żeby czemukolwiek tu zaprzeczyć albo coś potwierdzić trzeba by zrobić coś na kształt dziennikarskiego śledztwa, i dotrzeć do tych "szanowanych" osób które się przytacza. Wątpię żeby komuś się chciało.

A to zdjęcie z podpisem na stronie źródła bardzo mi poprawiło humor:

Dołączona grafika

Jeśli "w taki sposób" spadają na ziemie rzeczy w wykonaniu "psychokinetyków", to o co całe halo? Dołączona grafika
  • 0

#11

defensis.
  • Postów: 356
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bardzo wciągający artykuł ale nie wierze, że nie ma ani jednego dokumentu filmowego albo nawet jakiejkolwiek fotki z tamtych wydarzeń :)
  • 0



#12

livin.
  • Postów: 532
  • Tematów: 11
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Interesuje mnie Joasia Sokoł z Sochaczewa wiadomo coś więcej na jej temat?
  • 0



#13

+......

    Wędrowiec

  • Postów: 710
  • Tematów: 125
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Reportaż z Sochaczewa, gdzie duchy harcują (1984) fragment książki Lecha E. Stefańskiego i Michała Komara: Od magii do psychotroniki – ars magica

Inny przypadek artykuł Lecha E. Stefańskiego Basia i "duchy"
  • 0



#14 Gość_Konradyn von Hohenstaufen

Gość_Konradyn von Hohenstaufen.
  • Tematów: 0

Napisano

Prezentujemy historie przypadku Joanny Gajewskiej, która znalazła się w centrum najbardziej znanych w naszym kraju przypadków spontanicznej psychokinezy, zamieniającej mieszkanie i życie jej rodziny w swoisty koszmar. W przypadku tym dochodziło nie tylko do spektakularnych manifestacji sił, ale również to przedziwnej możliwości przenikania przedmiotów przez materialne przeszkody. Na nastolatkę zwrócili wkrótce uwagę naukowcy…

Dołączona grafika

Początek wydarzeń, których sceną stało się jedno z sosnowieckich mieszkań miał miejsce wiosną 1983 roku. To, co działo się tam przez następne trzy lata zostało zawarte w książce „Nieuchwytna siła” autorstwa Anny Ostrzyckiej i Marka Rymuszki, która stanowiła relację z frontu działania zadziwiającej (a wręcz i niewiarygodnej) i jak mówił tytuł nieuchwytnej siły, która koncentrowała się wokół kilkunastoletniej dziewczyny, Asi Gajewskiej.

11-letnia wówczas Asia, która zdawała się być dziewczynką o „pogodnym usposobieniu i miłej powierzchowności, nie mającą w sobie nic demonicznego” znalazła się w centrum tajemniczych wydarzeń rozgrywających się w niewielkim mieszkaniu jej rodziców. Dziś jest inaczej – zamężna Joanna Gajewska, zawodowa pielęgniarka, nie powoduje już swym „działaniem” takiej sensacji jak onegdaj, gdy wszystko zaczęło się od tajemniczych trzasków przypominających łamanie suchych patyków, które jakby materializowały się w jej obecności. Potem pojawiła się dziwna choroba charakteryzująca się nagłymi skokami temperatury. Potem było już tylko coraz bardziej przerażająco, zadziwiająco i tajemniczo.

Podczas świąt Wielkiej Nocy rozpoczęła się w Sosnowcu historia bodaj najbardziej znanego w Polsce fenomenu psychokinezy. Śmigus Dyngus roku 1983 zdawał się upływać zupełnie zwyczajnie. Po rodzinnej kolacji z udziałem dziadka Joasi, pana Mariana Tomeckiego, jego zięć, Andrzej Gajewski, udał się na nocną zmianę do Sosnowieckich Odlewni Staliwa. Dziewczynka wraz z matką i dziadkiem zasiadła przed telewizorem. Gdy zrobiło się dość późno, pan Marian podjął decyzję o przenocowaniu w domu córki, która spała na leżance w kuchni swego jednopokojowego mieszkania, zaś on sam z wnuczką spał na wersalce w pokoju.

Tej nocy (5 kwietnia) około godziny trzeciej dziadek poczuł, że spada na niego jakiś przedmiot. Wstając z łóżka i orientując się, że obok niego spoczywa słomiana mata, próbował umocować ją na ścianie, jednak ta „wyrywała mu się z rąk, falowała i tańczyła”. Co najdziwniejsze, wszyscy domownicy spali. Nikt nie kpił z dziadka, jednak to, co wydawało mu się być albo przypadkiem, albo wybrykiem wnuczki było w rzeczywistości wstępem do lokalnego sosnowieckiego piekła.

Dołączona grafika
Zdemolowane drzwi do łazienki w mieszkaniu Gajewskich. W okienku, sprawczyni całego zamieszania, Joanna Gajewska (fot. pochodzi z książki A.Ostrzyckiej i M.Rymuszko, Nieuchwytna Siła, Warszawa 1989).

Wkrótce zaczęło się. Wedle relacji domowników w powietrzu zaczęły ze świstem przelatywać przedmioty, które rozbijały się o ścianę i meble. Inne unosiły się w powietrzu podtrzymywane jakby niewidzialną ręką lub nicią. Szyby i meble drżały. Między drobinami rozbijanego szkła szybowały także zapałki, co ciekawe, płonące, które pan Marian szybko starał się gasić, aby wśród innych strat uniknąć pożaru. Tymczasem przy zapalonym świetle świadkowie zaobserwowali, jak kawałki szkła lgną w kierunku przerażonego dziecka, kalecząc je. Ewa, matka Joasi, stara się ściągnąć z dyżuru męża, sąsiad Gajewskich obserwuje wszystko przerażony... Jakiś czas później wszystko ustało. „Zły” zniknął, zostało pobojowisko, zaczęli się gromadzić ciekawscy…

To, że Joasia jest źródłem dziwnych zjawisk odkryto dopiero jakiś czas później. W międzyczasie wśród licznych gości i komentatorów pojawiały się przeróżne opinie, od wodnych cieków po złe duchy. Nie był to koniec niezwykłych zjawisk w domu Gajewskich. Sytuacja powtórzyła się bowiem kilka dni później, zaś zachowanie przedmiotów niekiedy przeczyło prawom fizyki dokonując w czasie lotu gwałtownych manewrów, często nie były widziane w czasie lotu a jedynie wtedy, gdy rozbijały się o ścianę. Jak zobaczymy potem, unoszące się przedmioty przenikały czasem w jakiś sposób przez materialne przeszkody. Często manifestacjom towarzyszyły również wspomniane już wcześniej trzaski. Do powiększającego się grona świadków dołączyli m.in. dzielnicowy MO, który sporządził na ten temat raport, jak i naczelny architekt oraz pracownicy urzędu miejskiego, którzy zajęli się przybierającym na sławie przypadkiem rzekomo „nawiedzonego” domu. Ci odrzucili jednak teorię o osiadaniu budynku i wynikających z tego zniszczeniach. Gdy okazało się, że siła, czymkolwiek była, wywędrowała z Gajewskimi z Sosnowca do nowego mieszkania w Czeladzi, zaczęto zauważać, że źródło fenomenu, który w rzeczywistości przybrał na sile, musi wiązać się z kimś z rodziny, a dokładnie, z ich nastoletnią córką.

Rozgłos, jaki zyskały sobie wydarzenia z domu Gajewskich spowodowały, że uwagę na przypadek zwrócili również naukowcy, w tym także medycy. Pozwoliło to nawet na powtórzenie w warunkach laboratoryjnych niektórych z indukowanych przez Joasię Gajewską zjawisk. W międzyczasie mieszkanie wskutek działalności nieznanych sił zamieniało się w ruinę. Oprócz lewitujących przedmiotów zakres manifestacji objął również samoczynne odkręcanie się kranów, poruszanie się maszyny do szycia czy nawet przeprowadzane w celach eksperymentu odkształcanie sztućców i innych metalowych przedmiotów. Co ciekawe pies należący do rodziny zdawał się wyczuwać nadejście manifestacji i chował się w kąt.

Instytucjami, które brały udział w badaniu przypadku Gajewskiej były m.in. Zakład Biofizyki Śląskiej Akademii Medycznej, Instytut Psychologii Uniwersytetu Śląskiego, Instytut Metaloznawstwa i Spawalnictwa Politechniki Śląskiej oraz Centrum Rehabilitacji Leczniczej i Zawodowej w Reptach. Wyniki testów, którym poddano nastolatkę były różnorodne i pomimo potwierdzenia realności generowanych w jej obecności zjawisk przyczyniły się do powstania licznych teorii. Udało się w ten sposób m.in. sprowokować wystąpienie telekinezy poprzez wypełnianie pomieszczenia, w którym przebywała Joasia promieniowaniem ultrafioletowym oraz odpowiednio zjonizowanym powietrzem. Choć udało się, Gajewska czuła się potem nienajlepiej.

Dołączona grafika
dr E. Gadula (fot.: archiwum prywatne/CRH)

Wśród badaczy znajdował się m.in. dr Eustachiusz Gadula, który powołał specjalny zespół. Udało się w ten sposób poddać nastolatkę zróżnicowanym badaniom i testom. Prof. Lech Radwanowski i dr Jerzy Sosnowski reprezentujący Polskie Towarzystwo Biocenotyczne przeprowadzili kolejne eksperymenty. Jedno z nich polegało na sprawdzeniu oddziaływania siły generowanej przez Joannę na zawieszone na nitce przedmioty znajdujące się w pewnej odległości od niej. Według relacji, w czasie wykonywania tego doświadczenia eksperymentatorzy poczuli, że oddziaływanie wpływa także na nich skutkując odczuciem bezwładu rąk. Kolejny problem pojawił się także podczas operacji wyrostka robaczkowego, którą musiano przeprowadzić na Joasi. Lekarze mieli bowiem obawy, że po uśpieniu pacjentki, a więc wprowadzeniu ją w stan, gdy manifestuje się wokół niej większość niewytłumaczalnych zjawisk, może dojść do nieoczekiwanego wypadku. Dr Gadula denerwował się nawet, że w powietrzu mogą zacząć latać narzędzia chirurgiczne. Tego nie chciał nikt, więc Joasię poddano operacji po znieczuleniu miejscowym. Następnego dnia zjawiska i tak dały o sobie znać na sali, gdzie leżała Joasia, choć nie z takim skutkiem, jak w mieszkaniu.

Dr Mirosław Harciarek przeprowadził z kolei badania, z których wyniknęły wybitnie interesujące wnioski odnośnie pracy mózgu Joasi Gajewskiej, które rzuciły wiele światła na inne przypadki niekontrolowanej psychokinezy. Stwierdził on, że prawa półkula mózgu nastolatki, czyli ta, w której dominują procesy nieświadome wykazuje wzmożoną aktywność. Analizując wyniki badania skojarzeń określił, że przedmioty, na których manifestowały się zdolności telekinetyczne zostały u Joasi wykluczone z pola świadomości i poddane kontroli nieświadomości.

Jak powiedzieliśmy wcześniej, w przypadku Gajewskiej manifestowało się zjawisko szczególnie tajemnicze i niepojęte, a mianowicie przenikanie przedmiotów poddawanych sile psychokinetycznej przez materialne przeszkody. Manifestowały się one m.in. w czasie pobytu Joasi w Akademickim Centrum Rehabilitacji w Zakopanem na początku 1985 roku. Placówką kierował zajmujący się jej przypadkiem dr Gadula. Naocznymi świadkami tego, co wówczas się wydarzyło była szefowa pielęgniarek, Krystyna Kolak oraz salowa, Maria Wojtaś-Opiela – długoletnie pracownice centrum.

Dołączona grafika
W Polsce badania nad zjawiskiem psychokinezy (zwanej też dawniej telekinezą) mają długą tradycję. Zapoczątkował je w pierwszej połowie XX wieku Julian Ochrowicz. Na zdjęciu widzimy z kolei polskie medium, S.Tomczykównę, demonstrującą psychokinezę na nożyczkach oraz wykonanej ze sztucznego tworzywa piłeczce (fot. PD)

Był 28 stycznia roku 1985, na który przypadało apogeum działalności sił drzemiących w Gajewskiej. Około godziny 10 rano pani Kolak udała się do pokoju 309, aby zapytać Gajewskiej, czy chce wybrać się na narty. Będąc na korytarzu przed pokojem zobaczyła w łazience salową, której poleciła umyć znajdujące się tam lustro. Obie kobiety stały wówczas przed drzwiami pokoju Joasi, które były zamknięte w przeciwieństwie do znajdujących się vis-a-vis drzwi łazienki. Niespodziewanie obie kobiety usłyszały huk dochodzący z pokoju psychokineytczki, zaś Krystyna Kolak, która weszła do pokoju zasypana została odłamkami szkła, które uformowały w powietrzu smugę i podążyły w jej kierunku. Nie był to jednak najbardziej zadziwiający aspekt incydentu. Przełożona pielęgniarek natychmiastowo spojrzała w kierunku lusterka wiszącego w pokoju 309. Było na swoim miejscu, jednakże w tym samym czasie znajdująca się w łazience salowa stwierdziła, że lustro, które szefowa zleciła jej umyć… zniknęło ze ściany.

Wyglądało zatem na to, że lustro z łazienki w ułamku sekundy przemieściło się w tajemniczy (a wręcz przeczący logice sposób) do zamkniętego pokoju 309, gdzie uległo rozbiciu. Dowodem tożsamości łazienkowego lustra była gruba płyta, którą odnaleziono w pokoju Gajewskiej. Nie był to jedyny zakopiański przypadek tajemniczego aportu. Do pokoju 309 przenikały kolejno lampki z sąsiednich kwater, sztućce, kubki, lampki, klucz i żarówka z zamkniętych szafek. Zdarzenia tego typu znacznie wpływały na Joasię Gajewską, która była po nich osłabiona, senna, niekiedy bolała ją głowa lub dostawała ataków gorączki.

Jednak jak w wielu tego typu przypadkach zjawisko z czasem zamierało. Przedmioty latały coraz rzadziej, aż zjawisko zanikło, ale tylko po to, aby objawić się w innych mieszkaniach, czy to w Polsce, czy na świecie. Do bliźniaczego przypadku dochodziło bowiem w tym samym czasie w mieszkaniu państwa Sokołów w Sochaczewie, gdzie kolejna Joasia (bowiem takie samo imię nosiła uczestniczka tych wydarzeń), generowała podobne zjawiska, wymagające jednak odrębnego zaprezentowania.

W swej książce pt. „W świecie zjaw i mediów” nieżyjący już Krzysztof Boruń – z pewnością najlepszy polski autor podejmujący trudne tematy zjawisk nadprzyrodzonych, próbuje naukowym okiem wyjaśnić zjawiska, do jakich doszło w Sosnowcu, Czeladzi, Sochaczewie, Myszkowie i wielu innych miejscach na świecie dotkniętych tym zjawiskiem.

„Oto fragmenty sprawozdania z podjętych badań, wygłoszonego przez doc. dr. Romana Bugaja na III Sympozjum: Wszelkie próby wytłumaczenia tego rodzaju fenomenów na podstawie klasycznej, newtonowskiej fizyki są zupełnie bezowocne. Pewne nadzieje zdają się rokować hipotezy rozwijające niektóre wnioski płynące z fizyki relatywistycznej i teorii kwantów albo raczej próbujące pokonywać przeszkody, jakie one napotykają, tworząc modele oddziaływań polowych. Taką próbą jest np. hipoteza prof. dr hab. Arkadiusza Górala, dotycząca wewnętrznego mechanizmu fizycznego oddziaływań grawitacyjnych na poziomie mikroświata i przyjmująca, że ładunek grawitacyjny związany jest ze strukturą subtelną cząstek elementarnych. „Jeśli prawdą jest, że ładunek grawitacyjny gromadzi się w zewnętrznej otoczce cząstki nazwanej przeze mnie subtelną, oznacza to, że istnieje możliwość oddziaływania na tę cząstkę i zmiany jej pola grawitacyjnego bez znacznego naruszenia energii tej cząstki” – wyjaśnia prof. Góral w rozmowie z autorami „Nieuchwytnej siły”, nie wykluczając, że „w wyniku pewnej konfiguracji pól, nawet elektromagnetycznych, można zaburzyć pola grawitacyjne w takim stopniu, iż spowoduje to określone zjawiska fizyczne, jak na przykład znacznie silniejsze niż zazwyczaj przyciąganie, odpychanie lub wręcz odpychanie zamiast przyciągania”.

Dołączona grafika
Joasia Sokół - inna psychokinetyczka demonstruje w jaki sposób spadł na ziemię czajnik
(fot. za L.Stefański, M.Komar, Od magii do psychotroniki)

Co zatem powoduje poruszanie się przedmiotów w obecności osób posiadających zdolności psychokinetyczne? Dlaczego odpowiedzialne za to siły z czasem ustępują i dlaczego najczęściej według statystyk (choć nie jest to regułą) przynależą do nastoletnich dziewczynek? Najdziwniejsze wydaje się jednak milczenie oficjalnej nauki w kwestiach, których realność udało się potwierdzić i których podjąć nie bali się liczni wymienieni tu przedstawiciele świata nauki. Czy możliwe zatem, że w grę wchodziło zaburzenie pola grawitacyjnego wynikające, jak sądzą niektórzy uczeni, z biograwitacyjnego oddziaływania żywych organizmów, zaś zjawisko przechodzenia przedmiotów przez materialne przeszkody (które jak udowodniono deformowało w pewien sposób ich wewnętrzną strukturę) było skutkiem osłabienia wewnętrznych wiązań międzyatomowych? Tylko jak wytłumaczyć generowanie owych sił przez ludzki umysł?

Pytania można mnożyć w nieskończoność, bowiem równie wielka jest liczba przypadków, na które możemy się powołać. Jednym z najczęściej powtarzanych, ale wciąż niezgłębionych komunałów są słowa o nieznanych siłach ludzkiego umysłu. Podejmowane w tym kierunku wysiłki nie idą na marne, jednakże najbardziej ważne pytanie odnosi się do tego, jak spojrzymy na człowieka, jeśli okaże się, że jest on zdolny do rzeczy niezwykłych?

http://infra.org.pl/...adek-joasi.html

Użytkownik +..... edytował ten post 06.06.2012 - 11:27
połączenie tematów

  • 2

#15

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Było

http://www.paranorma...__1#entry283244

Historia o bardzo wątpliwej wiarygodności.
  • -1




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych