Najpierw niebo rozświetlił intensywny błysk, potem w niezbyt wyniosły ostaniec uderzyła ognista kula, wreszcie rozległ się przerażający grzmot. Potem drugi, słabszy. I jak gdyby nigdy nic na powrót zapadła noc. Tylko nieliczni dostrzegli świecące kule, które po ułamku sekundy odskoczyły od skały. Były dwie, małe. - Zjawisko trwało dość długo, jego czas świadkowie oszacowali na powyżej kilku sekund. Sam błysk miał trwać dwie sekundy - mówi dr Tomasz Ściężor, miłośnik astronomii, fizyk z Politechniki Krakowskiej.
Czytaj więcej na forum