Skocz do zawartości


Zdjęcie

Lucyfer w każdym z nas

Konrad Maj Phipil Zimbardo eksperyment

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
75 odpowiedzi w tym temacie

#1

Alis.

    "Zielony" uspokaja ;)

  • Postów: 690
  • Tematów: 171
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Lucyfer w każdym z nas. Dlaczego zło bywa tak pociągające? Eksperyment Philipa Zimbardo.

 

 

635987554243884115.jpg

fot. Chuck Painter/Stanford News Service

 

 

Eksperyment Zimbardo pokazał, że do bardzo brzydkich rzeczy jest zdolny zwykły człowiek, bliski, tu i teraz – psycholog dr Konrad Maj o tym, dlaczego zło bywa pociągające.

 

NEWSWEEK: Jest rok 1971. Młody psycholog Philip Zimbardo zamyka grupę studentów i każe im odgrywać role więźniów i strażników. Wychodzą z nich bestie tak potworne, że planowany na dwa tygodnie eksperyment trzeba przerwać po niecałym tygodniu. Opinia publiczna przeżywa wstrząs. Te bestie to my?

 

KONRAD MAJ: Eksperyment dowiódł, że w każdym z nas drzemie jakiś pierwiastek zła i że w pewnych okolicznościach może się on zaktywizować.

 

 

Okolicznościach?

 

– Połowę z tych ludzi – więźniów – Zimbardo skuł, zawiózł na posterunek prawdziwej policji, a stamtąd w kapturach na głowach do uniwersyteckiej piwnicy przebudowanej na areszt. Kazał im założyć drelichy wyglądające jak damskie piżamy. Strażnicy mogli sami sobie wybrać stroje – wybrali anonimowe mundury i ciemne okulary uniemożliwiające kontakt wzrokowy. Odebrali więźniom imiona i nazwiska, kazali używać więziennych numerów, wymyślili system kar za najmniejsze przewinienia. Na wiele sposobów ich zdehumanizowali. Stworzyli okoliczności, w których przestali w więźniach widzieć ludzi, i wtedy zaczęli się nad nimi znęcać.

 

Dr Konrad Maj:

Zimbardo pokazał, że do bardzo brzydkich rzeczy jest zdolny zwykły człowiek – bliski, tu i teraz. Jeśli tylko znajdzie się w odpowiedniej roli społecznej.

 

Uczestnicy eksperymentu Philipa Zimbardo nie docenili, jaka jest moc tej sytuacji. Zagubili się w tym, co jest eksperymentem, a co prawdą.

 

Co to jest rola społeczna?

 

– To wzorzec zachowań, jakich oczekuje się od osoby, kiedy funkcjonuje ona w danej sytuacji lub grupie. Wejście w rolę społeczną strażnika wyzwoliło w uczestnikach agresję. Podobnie w grupie więźniów – wejście w tę rolę społeczną spowodowało postawę poddania się, zgody na bycie poniżanym, obrażanym. Pogodzenie się z tym, że jest się kimś gorszym.

 

 

Nie wywoływało sprzeciwu?

– Była co prawda próba buntu, ale on tylko pogorszył warunki więźniów. Gdy człowiek dostaje etykietę, ona się do niego przykleja. I człowiek ją uwewnętrznia, przyjmuje jak swoją. Przestaje się szarpać z systemem. Bo ten system mu mówi: „I tak cię załatwimy, lepiej się poddaj”. I on się poddaje.

 

 

W kilka dni? Nelson Mandela siedział 40 lat w więzieniu w RPA i się nie poddał.

– Uczestnicy eksperymentu Zimbardo na początku byli silni, bo traktowali sytuację jak teatrzyk. Ale nie docenili, jaka jest moc tej sytuacji. Zaskoczył ich jej realizm, zgubili się w tym, co jest eksperymentem, a co prawdą. Wtedy „pękli”. Część poszła nawet na układ ze strażnikami i zaczęła „sypać”.

 

Dwa lata po eksperymencie Zimbardo zrobiono doświadczenie na oddziale psychiatrycznym Szpitala Stanowego w Elgin (w stanie Illinois). 29 członków personelu medycznego zamknięto na ich własnym oddziale, odgrywali rolę pacjentów. Bardzo szybko zaczęli przejawiać emocje i zachowania, które do tej pory obserwowali u podopiecznych. Większość odczuwała lęk i frustrację, twierdzili, że są traktowani nieludzko. Sześciu nawet podjęło próbę ucieczki, odnotowano przypadki załamania nerwowego.

 

Większość błyskawicznie weszła w rolę. Podobnie jest z wejściem w rolę bezrobotnego. W polskich badaniach Romana Pomianowskiego z 2015 roku stwierdzono, że większość bezrobotnych odczuwa bezradność w różnym nasileniu. Osoby bezrobotne trwale wchodzą w swoją rolę – stają się mniej aktywne, pesymistyczne, mają obniżone poczucie wpływu na bieg zdarzeń.

 

 

Wejście w rolę więźnia poszło łatwo. Ale wejście w rolę strażnika chyba jeszcze szybciej. Czy wystarczy kilka dni, by w bliźnim przestać widzieć człowieka?

 

– Czasem dni, czasem lat. Ale zawsze zaczyna się od małych kroków. Tak jak w Niemczech przed II wojną światową albo w Rwandzie przed ludobójstwem. Najpierw dochodzi do infrahumanizacji – o przeciwniku mówi się, że to podludzie, jak o Żydach w III Rzeszy, albo przypisuje mu się przymioty zwierzęce – w Rwandzie na Tutsich mówiono „karaluchy”. Oprawcy wtedy tracą pierwsze opory – są przekonani, że robią coś dobrego, że oczyszczają świat ze złego elementu. Potem się tych prześladowanych szturcha, wyzywa, demoluje ich sklepy, pali kukły i pozbawia praw – a w końcu może dojść do tragedii. Nawet dobrzy ludzie wciągają się w tę machinę terroru. Zwłaszcza jeśli dochodzi do rozproszenia odpowiedzialności, jeden planuje, drugi buduje, trzeci zagania ludzi do komór gazowych, a dopiero ktoś kolejny odkręca gaz. Wtedy ludzie tłumaczą się chętnie: „Ja tylko wykonywałem rozkazy”.

 

Często ludzie robią różne okropieństwa, bo oczekują nagród.

 

 

W eksperymencie Zimbardo aż jedna trzecia strażników znajdowała przyjemność w znęcaniu się nad więźniami, choć żaden test nie wykazywał wcześniej u nich skłonności do sadyzmu. Czy nie można stracić wiary w człowieczeństwo?

 

– Szwajcarskie badania nad mową nienawiści pokazały, że poniżanie kogoś może pobudzać tzw. układ nagrody. Zło i dobro bywają równie pociągające. Zimbardo określił nagłą przemianę człowieka pod wpływem sytuacji „efektem Lucyfera”. Co ciekawe, nawet on sam, profesor psychologii, świadomy badacz, dał się ponieść i przyjął rolę naczelnika więzienia w eksperymencie i prawdopodobnie eskalował pewne zachowania. Nawet on poddał się temu złemu duchowi, który czyha za kołnierzem.

 

 

Jaka przynęta działa na tego Lucyfera, by się wychylił zza kołnierza?

 

– Często ludzie robią różne okropieństwa, bo oczekują nagród. Co ciekawe, badania pokazały, że łatwiej jest ludzi skłonić do złego, gdy nagrody będą niewielkie. Mają wtedy poczucie wykonywania jakiejś szlachetnej „misji”, a nie „pracy tylko dla kasy”. Równie skutecznie można ludzi skłonić do złego techniką „stopy w drzwiach” – najpierw prosimy o drobną przysługę, np. o kwestowanie na rzecz organizacji, i ta osoba się zgadza, bo to w końcu drobiazg. Potem zwracamy się z prośbą o coś ciut tylko większego, np. o znalezienie kogoś, kto dołączy do naszej sprawy – i wtedy znowu trudno odmówić, skoro ktoś zgodził się już wcześniej. Drobne działania budują w ludziach przekonanie, że robią coś istotnego. I tak krok po kroku, prosząc o coraz więcej, z czasem można skłonić bliźniego do morderstwa lub samobójstwa w imię szalonej idei. Tak działały np. niektóre sekty w USA.

 

 

Co więźniowie Zimbardo czuli do strażników? Tylko strach?

 

– To był strach pomieszany z podziwem. Okazuje się, że przez te mundury i bijący od nich specyficzny blask władzy oceniali ich np. jako fizycznie wyższych. Trzy lata po eksperymencie stanfordzkim Robert Mauro opublikował artykuł, w którym udowodnił, że gdy osoba cywilna zakłada mundur, zaczyna być postrzegana jako – ogólnie rzecz biorąc – lepsza. Więźniowie Zimbardo stopniowo nabierali przekonania, że „zasłużyli na taki los”.

 

 

Czyli wystarczy dobrze ubrać byle kogo, by ludzie zaczęli się z nim liczyć?

 

– Oczywiście, że tak. Badania dotyczące autoprezentacji mówią wprost: dobra szata nadaje człowiekowi pozytywne atrybuty. A np. uniform policjantów czy strażników skłania nas do uległości. Leonard Bickman wykazał to kiedyś w serii prostych eksperymentów – nakłaniał ludzi do szeregu czynności na ulicy, np. podniesienia torby papierowej. Gdy osoba prosząca była ubrana w strój strażnika, prośbę spełniało blisko 40 proc. badanych, gdy jej ubranie było cywilne – o połowę mniej, a najmniej, gdy mężczyzna miał na sobie strój mleczarza.

 

Dyktatorzy nie znoszą poczucia humoru, bo wiedzą, że śmiech ich obnaża, że przestają być groźni.

 

 

Jesteśmy w gruncie rzeczy bardzo powierzchowni?

 

– Tak, pierwszy kontakt z drugim człowiekiem kształtuje nasze przekonania o nim.

 

 

Nie ma drugiej szansy, żeby zrobić pierwsze wrażenie?

 

– Dopiero później, gdy kogoś poznajemy, możemy zmienić o nim opinię, ale dominuje efekt pierwszeństwa.

 

 

Czyli ładniejszym jest łatwiej?

 

– Nie tylko ładniejsi więcej zarabiają, robią większe kariery, ale nawet są badania mówiące o tym, że ładniejsi dostają niższe wyroki. W badaniach opublikowanych kilka lat temu w „Behavioral Sciences and the Law” wykazano, że brzydcy muszą posiedzieć średnio o ponad 22 miesiące dłużej w więzieniu! A kolumbijscy przemytnicy bardzo często zatrudniają piękne miss, bo one statystycznie rzadziej wpadają z narkotykami.

 

 

Czy wśród strażników Zimbardo był ktoś, kogo więźniowie obawiali się szczególnie?

 

– Był jeden, dostał przydomek John Wayne. Wykonywał wszystkie polecenia i dręczył więźniów. Był nieugięty i bezwzględny. Szybko stał się nieoficjalnym autorytetem. Po drugiej stronie najbardziej charakterystyczny był więzień nr 8612, nazywał się Douglas Korpi, musiał zostać wypuszczony z uwagi na szereg niepokojących objawów emocjonalnych. Co ciekawe, skończył później psychologię i został psychologiem więziennym.

 

 

Jak bardzo ulegamy autorytetom?

 

– Eksperyment Stanleya Milgrama, wcześniejszy o dekadę od Zimbardo, pokazał, że bardzo. Kiedy autorytet mówi: „Musisz zaaplikować porażenie prądem nieznanemu człowiekowi”, to aż 63 proc. badanych aplikuje najwyższe napięcie, jakie jest na skali! 450 woltów! Gdyby nie fakt, że w przewodach nie płynął prąd, ciało aktora, który grał ofiarę, uległoby zwęgleniu.

 

 

Co różniło te 63 proc. gotowych zwęglić człowieka dla swojego wodza od pozostałych?

 

– Nic. Testy i badania nie wykazały żadnych różnic osobowości. Chcielibyśmy znać jakiś jeden czynnik, który o tym decyduje, ale – jak pokazał Zimbardo – takiego jednego czynnika nie ma. Wyzwalaczem jest sytuacja i jej moc. Również moc propagandy wykorzystywanej przez autorytet.

 

 

Można się obronić przed propagandą?

 

– Wszystko, co do nas dociera, ma na nas wpływ. Nawet jeśli się z tym nie zgadzamy, to powoli się to do nas przesącza. Bardzo trudno obronić się przed propagandą. Jedyne, co można zrobić, to uciec od źródła tej propagandy. Ratunkiem jest nie oglądać, nie czytać, nie słuchać propagandy. Bo nie jesteśmy na nią odporni.

A, i jest jeszcze jeden sposób na propagandę – wyśmiać ją. Dyktatorzy nie znoszą poczucia humoru, bo wiedzą, że śmiech ich obnaża, że przestają być groźni.

 

 

Dr Konrad Maj jest psychologiem społecznym, prowadzi badania nad wpływem społecznym, jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

 

 

 

źródło


  • 0



#2

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1627
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Fantastyczny artykuł.

 

Nie od dziś wiadomo, że człowiek ma dwa oblicza. Takim eksperymentem może być np. nasza praca.

Każdy ma przełożonego z którym niekoniecznie musi się zgadzać, lecz jednak jest naszym przełożonym i traktujemy go z szacunkiem w duchu go przeklinając.

Nie zawsze od razu czujemy nienawiść, jeśli ktoś zajdzie nam za skórę to pierwotnie swoje pomyślimy i bagatelizujemy sprawę, następnie jeśli sytuacja się powtórzy zwracamy uwagę, jeśli nic to nie pomaga nasza psychika podpowiada nam gorsze rozwiązania. Oczywiście wszystko zależy od danej sytuacji.

 

Zróbmy przykład na sobie:

Jaka bestia się w nas obudzi jeśli np. złapiemy włamywacza, bylibyśmy ofiarami mordercy czy nawet złapalibyśmy pedofila?

Czy spokojnie i racjonalnie zaczęlibyśmy tłumaczyć, że robi źle czy bierzemy co jest pod ręką i w obronie własnej działając w amoku popełniamy czyny bądź zdarzenia o których nawet nie posądzilibyśmy sami siebie.

 

Jestem osobą dość "agresywną". Wiem, że jeśli ktoś by skrzywdził moją rodzinę to stoję murem za Starym Testamentem "Oko za oko, ząb za ząb" i potrafię się pięknie odwdzięczyć.  Będę niepoczytalna ale odpłacę się pięknym za nadobne.





#3

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6626
  • Tematów: 764
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Działanie pod wpływem "wzburzenia", jak to eufemistycznie nazywa Kodeks Karny, wyłącza nam bezpiecznik zwany myśleniem. Wiem to jako niejednokrotnie zaczepiany przez ulicznych cwaniaczków. Jeżeli tylko do mnie szczeka, obejdę go łukiem. Gdy jednak pojawia się bezpośrednie zagrożenie, moja postawa się zmienia. Jeżeli jestem z rodziną, moja reakcja może być gwałtowniejsza. Nie daj Boże, aby atak był skierowany do nich. Wtedy prawdopodobnie napastnik musiał by mnie zabić, inaczej prałbym, aż do wbicia jego szczęki do jego własnego mózgu.

W takich sytuacjach przeobrażamy się w zwierzę.





#4

Daniel..
  • Postów: 4137
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na szczęście nigdy nie miałem takiej sytuacji i mam nadzieje, że nie będę miał. Mogę mieć ku temu jakieś obiekcje, bo w wielu sytuacjach potrafiłem zachować zimną głowę i rozsądek. Także jeśli nawet drzemie we mnie "bestia" to jest ją cholernie ciężko aktywować, bo jeszcze nigdy nikomu się to nie udało. I niech tak pozostanie.


  • 1



#5

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Artykuł fajny, już lata temu czytałem o wynikach tych eksperymentów, ale tytuł i wnioski troszkę wprowadzają w błąd. Bo wynikało by z tego, że w każdym siedzi jakaś ukryta, ciemna strona mocy, która może zostać aktywowana takimi, czy innymi okolicznościami. To troszkę nie tak - my jesteśmy i dobrzy i źli jednocześnie. Nie istnieją ludzie dobrzy z domieszką zła, ani ludzie źli z domieszką dobroci. Nie istnieje takie coś jak obiektywne dobro, czy zło, a to jacy jesteśmy wynika z naszego wychowania, ze społeczeństwa i otoczenia. Jesteśmy jednocześnie miłościwi, jak i jesteśmy oprawcami - przez cały czas. To tylko sytuacja i okoliczności sprawiają, która strona jest bardziej uzewnętrzniona.


  • 1



#6

Universe24.
  • Postów: 831
  • Tematów: 54
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

nie zgodzę się że każdy człowiek ma tak brutalne oblicze. Są ludzie np: buddyści którzy nie boją się śmierci i zniszczenia czy cierpienia. Wszystko zależy od poziomu wiary i siły mentalnej.


  • 0



#7

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Buddyści sobie taki pogląd wypracowali i wciąż muszą go utrwalać na nowo.

 

Generalnie rzecz biorąc człowiek ma w sobie potencjał zachowań i możliwości, który przecina różne kategorie moralne. Sytuacja może sprawić, że zachowa się w sposób, jakiego by nigdy przedtem nie dopuszczał.


  • 2



#8

Universe24.
  • Postów: 831
  • Tematów: 54
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Buddyści sobie taki pogląd wypracowali i wciąż muszą go utrwalać na nowo.

 

Generalnie rzecz biorąc człowiek ma w sobie potencjał zachowań i możliwości, który przecina różne kategorie moralne. Sytuacja może sprawić, że zachowa się w sposób, jakiego by nigdy przedtem nie dopuszczał.

 

Np. Maxymilian kolbe - idealny przykład spoza horyzontu buddyjskiego, nie wspomne o np: Jezusie, czy zwierzakach które umierały na grobach/po śmierci swoich panów. Istoty czasem są godne nazwania ich istotami, ale ból sprawia przeciwna strona - oprawca. Ich cierpienie będzie podobne według np: wierzeń buddyjskich. 


Użytkownik Universe24 edytował ten post 04.11.2016 - 19:28

  • 0



#9

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Czy ja wiem, czy to takie dobre przykłady? Gdyby Kolbe urodził się w takim Wietnamie, a nie tutaj, to biegałby po dżungli z karabinem w ręku i rozwalał Amerykanów, zamiast oddawać życie za więźniów w obozie. Jezus równie dobrze też mógłby urodzić się w zupełnie innych okolicznościach i być zupełnie innym człowiekiem (ja uważam Jezusa za zwykłego człowieka). A człowiek nie rodzi się taki, albo inny - to dopiero życie i otoczenie go kształtuje (pomijając patologie chorobowe). Natomiast zwierzęta się do człowieka przywiązują, głównie psy, tak samo jak człowiek przywiązuje się do drugiego człowieka, a strata bliskiej osoby zwykle boli i się tęskni.


Użytkownik szczyglis edytował ten post 04.11.2016 - 20:48

  • 0



#10

Universe24.
  • Postów: 831
  • Tematów: 54
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Czy ja wiem, czy to takie dobre przykłady? Gdyby Kolbe urodził się w takim Wietnamie, a nie tutaj, to biegałby po dżungli z karabinem w ręku i rozwalał Amerykanów, zamiast oddawać życie za więźniów w obozie. Jezus równie dobrze też mógłby urodzić się w zupełnie innych okolicznościach i być zupełnie innym człowiekiem (ja uważam Jezusa za zwykłego człowieka). A człowiek nie rodzi się taki, albo inny - to dopiero życie i otoczenie go kształtuje (pomijając patologie chorobowe). Natomiast zwierzęta się do człowieka przywiązują, głównie psy, tak samo jak człowiek przywiązuje się do drugiego człowieka, a strata bliskiej osoby zwykle boli i się tęskni.

 

A hmm..skąd to wiesz że biegałby? To chyba spekulacje..było wielu ludzi którzy poświęcili swoje życie dla innych, pytanie czy są wyjątkowi? A co z tymi którzy przeżyli śmierć kliniczna - wielu z nich nie boi się śmierci i poświęca wszystko dla innych ludzi. 


  • 0



#11

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ale najlepsi są buddyjscy mnisi. Wszyscy wiedzą, że oni potrafią lewitować, przechodzić przez ściany, nie odczuwać bólu.

Prawda jest taka, że nie ma ludzi krystalicznie czystych, całkowicie dobry. Każdy człowiek w jakiś sposób musi ,,grzeszyć". Wystarczy jedna myśl np. o tym że chce si e komuś zrobić krzywdę i już jest plama na czystym sumieniu.


  • 0



#12

Universe24.
  • Postów: 831
  • Tematów: 54
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ale najlepsi są buddyjscy mnisi. Wszyscy wiedzą, że oni potrafią lewitować, przechodzić przez ściany, nie odczuwać bólu.

Prawda jest taka, że nie ma ludzi krystalicznie czystych, całkowicie dobry. Każdy człowiek w jakiś sposób musi ,,grzeszyć". Wystarczy jedna myśl np. o tym że chce si e komuś zrobić krzywdę i już jest plama na czystym sumieniu.

 

Nie jem mięsa, nie potrafię skrzywdzić zwierząt (pająki wynoszę na dłoni poza mój pokój za dwór jak się jakiś na potoczy, osy/ćmy/szerszenie/muchy wypłaszam ręcznikiem za okno próbując ich nie skrzywdzić, nie wspominam o zwierzętach większej wagi i masy mózgowej). Szanuje przyrodę i jeśli ona mnie nie atakuje, ja nie atakuje. A jak mam odeprzeć atak staram się odpierać w sensowny sposób i wykorzystując środki które nie będą zabójcze dla mojego małego oprawcy. Tak mam już od dzieciństwa, kocham zwierzaki i nie wyobrażam sobie ich krzywdy. Mam to naturalnie - nie uczyłem się tego, nikt mi tego nie wmawiał. Jestem miękki? Być może - ale czuję że jestem nieco mądrzejszy i bardziej rozsądny od rzeźnika. Do ludzi mam podobny stosunek, jeśli ktoś wartościowy umierałby pomógłbym mu bez wahania, nawet za cenę swojego życia. Czy boję się cierpienia fizycznego? Tak, boję się jak każdy. Moje życie to notoryczne cierpienie psychiczne (m.in lekka niepełnosrpawność kończyn przednich), ale mimo to nie postradałem zmysłów i szanuje doświadczenie życia i wierzę w karmę bo zbyt wiele przeszłem a moje personale doświadczenie i pewne dziwne momenty w życiu pokazują, że coś w tym jest, że zasady tej gry są proste - miłość i nic ponad to. 


Użytkownik Universe24 edytował ten post 04.11.2016 - 21:13

  • 3



#13

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A prawo jazy masz? Wiesz że jak jedziesz autkiem to bardzo dużo muszek, komarów i innych owadów ginie w wyniku zderzenia z autkiem? I co wtedy robisz? Pochylasz się nad maską auta i mówisz do siebie ,,boże, co ja narobiłem?".


  • 0



#14

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A na swoim materacu spisz? Wiesz ile tam zycia jest? Jak sie kladziesz to zabijasz tysiace zyjatek.
Jakie to sa konczyny przednie? A tylne tez masz?

Ja rozumiem przywiazanie do przyrody i szacunek, ale nie popadajmy w przesade i paranoje. Zycie jest okrutne i myslenie, ze jesli ty bedziesz fair to ono takze, to naiwne i nieprzemyslane stanowisko. Myslisz, ze jak wejdziesz do lasu i spotkasz dzikie zwierze, to ono cie nie zaatakuje bo wyczuje twoje dobro?
  • -1



#15

Universe24.
  • Postów: 831
  • Tematów: 54
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

A prawo jazy masz? Wiesz że jak jedziesz autkiem to bardzo dużo muszek, komarów i innych owadów ginie w wyniku zderzenia z autkiem? I co wtedy robisz? Pochylasz się nad maską auta i mówisz do siebie ,,boże, co ja narobiłem?".

 

Ale czy ja robie to świadomie, liczy się świadomy akt. Jak robisz to świadomie, to boli. Jak nieświadomie nie boli. Myślałem że tego nie musze tlumaczyć. 

 

A na swoim materacu spisz? Wiesz ile tam zycia jest? Jak sie kladziesz to zabijasz tysiace zyjatek.
Jakie to sa konczyny przednie? A tylne tez masz?

Ja rozumiem przywiazanie do przyrody i szacunek, ale nie popadajmy w przesade i paranoje. Zycie jest okrutne i myslenie, ze jesli ty bedziesz fair to ono takze, to naiwne i nieprzemyslane stanowisko. Myslisz, ze jak wejdziesz do lasu i spotkasz dzikie zwierze, to ono cie nie zaatakuje bo wyczuje twoje dobro?

 

Po raz kolejny - robie to nieświadomie. Przywiązanie to przyrody to złe słowo. To że życie jest okrutne, nie znaczy że muszę zadeptać pająka jeśli mogę go wynieś poza mój pokój. Życie nie jest fair przez myślenie takich ludzi jak ty. Gdyby wszyscy myśleli tak jak ja - o ile bardziej byłoby fair? Jak spotkam dzikie zwierze będę walczył, ale większość dzikich zwierząt, bądźmy szczerzy - ucieka. Świat oparty jest na strachu, przemocy, to koło bez ucieczki. Nawet w waszym ateistycznym świecie to koło bez ucieczki i bez jakiejś drobnej mentalnej rewolucji krucho to widzę. Technologiczne małpy za sterami statku kosmicznego rozbijają kadłub statku o swoje ego jak mawia jeden z moich wierszy


Użytkownik Universe24 edytował ten post 04.11.2016 - 21:33

  • 1




 


Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Konrad Maj, Phipil Zimbardo, eksperyment

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych