Skocz do zawartości


Zdjęcie

A Imię jego czterdzieści i cztery


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Milosc-w-epoce-romantyzmu_10.05_2-600x40

Domena publiczna

 

Jeden z najsłynniejszych i najbardziej tajemniczych cytatów w historii polskiej literatury. Co oznacza tajemnicze “40 i 4” i jak ma się do narodzin wieszcza, których 218. rocznica mija 24 grudnia 2016?

 

W "Widzeniu Księdza Piotra" w "Dziadach cz. III" (jak wiadomo z lekcji polskiego pisanej przez Mickiewicza po powstaniu listopadowym w poczuciu winy wobec rodaków) Mickiewicz mówi o mającym nadejść Mesjaszu, obrońcy i wskrzesicielu narodu. Tym narodem jest oczywiście Polska. Pytanie, kto jest mesjaszem?

 

Pytanie, kogo w tym miejscu miał na myśli poeta, byłoby może zupełnie bezsensowne – a my późni wnukowie na zawsze skazani na dociekania i spekulacje historyków literatury, gdyby nie fakt, że dokładnie takie pytanie zadał Mickiewiczowi jeden z jego współczesnych – i uzyskał odpowiedź.

 

Rozmowa z Mickiewiczem

 

Tym współczesnym był bliski przyjaciel poety z czasów Sprawy Koła Bożego, także adherent Towiańskiego, Seweryn Goszczyński. To dzięki jego pamięci i sumienności wiemy też dokładnie, jak Mickiewicz pisał tę część dramatu:

 

    “Kiedym go pytał, co on w rzeczywistości rozumiał przez tę liczbę 44, odpowiedział mi opowiadając obszernie pracę swoją nad tem miejscem Dziadów. - Było to w Dreźnie. - Miał nadzwyczajne natchnienie. - Przez trzy dni nie mógł się oderwać od pisania. - Stół zasłany był czystym papierem, a on przez cały dzień leżał prawie na stole i pisał – zaledwie tyle tylko odrywał się od pracy, ile było potrzeba niekiedy zjeść cokolwiek, poczem wracał natychmiast do siebie i ciągnął dalej pracę.”

 

Dalej pada już odpowiedź wprost na postawione pytanie:

 

    "Kreśląc obraz proroczy tego męża Zbawcy Polski – zdawało mu się, że tym mężem on będzie. - Nie płynęło to z zarozumiałości, bo czuł cały ogrom ofiary leżący na takim człowieku – trudzie trudów. - Rysy, którymi kreśli tego męża rzucał bezwiednie, bez żadnego rozmysłu – nie zdawał sobie podczas pracy sprawy z tego obrazu i dzisiaj zdać jej nie umie. - Podobnie położył liczbę 44 – nie wiedząc, dlaczego tę liczbę, a nie inną położył – położył ją, bo mu sama nastręczyła się w chwili natchnienia, gdzie nie było miejsca dla żadnego rozumowania.”

 

Wydawałoby się, że skoro sam autor stwierdza, że w chwili pisania chodziło mu o siebie, sprawa powinna być prosta. Tak jednak przez długi czas nie było – sam Mickiewicz jeszcze dwa razy odnosił się do tego fragmentu (raz już jako Towiańczyk oświadczył publicznie w College de France, że profetyczny ustęp dotyczy Towiańskiego, wreszcie synowi powiedział, że cyfra czterdzieści cztery była dla niego zagadką). W kołach emigracyjnych pleniły się spekulacje co do zaszyfrowanej w liczbie 44 postaci - Mickiewicz nigdy ich nie dementował (wśród wymienianych postaci pojawiali się m.in. Adam Czartoryski, Napoleon II, Towiański, też sam Mickiewicz). Na rozwiązanie zagadki tajemniczej liczby trzeba było trochę poczekać.

 

A imię jego... Adam?

 

Jako pierwszy zadowalającej odpowiedzi na to pytanie udzielił wybitny historyk literatury Juliusz Kleiner w 1924 r. w rozprawce “Proroctwo księdza Piotra” - odpowiedzi, dodajmy, która nigdy nie zadomowiła się w mickewiczologii, a na pewno w powszechnej świadomości Polaków. Kleiner w swojej interpretacji poszedł częściowo drogą wytyczoną już wcześniej przez Lucjana Siemieńskiego (1871), który zwracał uwagę na związki między ideą mesjańską Mickiewicza a ideami francuskiego filozofa Louis-Claude'a de Saint-Martin.

 

Ale to nie od Saint-Martina wziął Mickiewicz swoje “40 i 4”. Kleiner przekonująco pokazał, że Mickiewicz w “Widzeniu Księdza Piotra” odwołał się bezpośrednio do żydowskiej Kabały, a dokładnie do gematrii, czyli nauki o liczbowej wartości liter, obecnej przede wszystkim w kabalistycznych interpretacjach Biblii. "Otóż w alfabecie hebrajskim 40 jest M, czwórką – D" - pisze Kleiner, i po dokonaniu drobnej korekty stwierdza, że Mickiewicz próbował w tym miejscu zaszyfrować imię Adam – swoje imię.

 

40 i 5?

 

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że poeta pomylił się w rachunkach. Wyszedł z błędnego założenia, że hebrajski nigdy nie zapisuje samogłosek, policzył więc tylko spółgłoski D- 4, M-40 (DM), podczas gdy powinien jeszcze uwzględnić początkowe "alef" o wartości 1 (ADM). Gdyby tak zrobił, otrzymałby też nieco inny wynik – a my może powtarzalibyśmy dziś: "a imię jego 40 i 5".

 

To oczywiście nie zmieniało konkluzji Kleinera:

 

    "Mesjaszem zapowiedzianym może być człowiek, nazywający się Adam. Na tej podstawie proroctwo tyczyć się może samego Mickiewicza, tembardziej że nie wybór dowolny nadał mu to imię, że urodził się 24 grudnia [tego dnia przypada Adama i Ewy – przyp. MG] – i że nazwisko jego zaczyna się literą Mesjasza."

Skąd Mickiewicz znał  kabałę? - czytaj w artykule Krzysztofa Rutkowskiego "Mickiewicz i Zohar"...

 

Z matki obcej...

 

Za tym, że właśnie siebie miał poeta na myśli w chwili tego niezwykłego natchnienia wskazuje jednak przede wszystkim poprzedni wers – który w toku dziejów jakoś od naszych skrzydlatych słów odleciał:

 

    "Z matki obcej: krew jego dawne bohatery,

    a imię jego będzie czterdzieści i cztery"

 

Według Kleinera matka obca to nikt inny jak własna matka poety – Barbara Majewska. Była ona obca w tym sensie, że jej rodzice lub jedno z nich (Kleiner pisze o odleglejszych przodkach) należeli do sekty Jakuba Franka, wychrzczonej w poł. XVIII wieku. Taka informacja o żydowskim pochodzeniu matki poety z frankistów pojawia się już we wspomnieniach jego współczesnych – przede wszystkim Ksawerego hrabiego Branickiego, przyjaciela i mecenasa poety, także przebywającego na emigracji - jednego z najbogatszych ludzi w ówczesnej Europie:

 

    “Adam Mickiewicz, z którym żyłem w wielkiej przyjaźni, powiedział mi kilkakrotnie: 'Mój ojciec z Mazurów, matka moja Majewska z wychrztów, jestem więc na pół Lechitą, na pół Izraelitą... i tym się szczycę!'” - cytował Mickiewicza Branicki we wstępie do swojego tłumaczenia "Elegii" rabina Schossburga.

 

O tym, że owa pogłoska o żydowskim pochodzeniu Mickiewicza była na emigracji żywotna świadczą też słowa Zygmunta Krasińskiego (skądinąd szwagra Branickiego i - w przeciwieństwie do niego - antysemity):

 

    "Mickiewicz - to doskonały Żyd. Czy wiesz, że matka jego była Żydówką, która się przechrzciła przed pójściem za ojca jego? Niezawodnie. Stąd w tym człowieku taki zakrój. Kabała, Talmud, Dawid... energia... wszystko razem. Miłość ojczyzny i Wallenrodyzm."

 

W tym kontekście szczególnie ciekawe jest, że rewelacje Kleinera, co do sensu liczby i roli Mesjasza jakoś nie przedarły się do świadomości Polaków, którzy jeśli cytują to zdanie – to raczej bez znajomości takiej, bardzo w końcu prawdopodobnej, interpretacji. Więcej, słowa "a imię jego 40 i 4”  w zwykłym użyciu pojawiają się raczej jako symbol jakiejś tajemniczej, niejasnej przepowiedni, mistycznej tajemnicy, nierozwiązanej, ostatecznej zagadki. Tylko dlaczego? Skoro rozwiązanie wydaje się leżeć na tacy dostarczone przez badaczy - a powiązania z żydowskim kontekstem i pochodzeniem Mickiewicza nasuwają się same.

 

Psychoanaliza Adama Mickiewicza

 

mickiewicz%20adam%20portret%201_6588313.

Adam Mickiewicz z laską pielgrzyma fotografia z 1853 roku, rep. Piotr Mecik

Domena publiczna

 

Adam Mickiewicz z laską pielgrzyma fotografia z 1853 roku, rep. Piotr Mecik / Forum Adam Mickiewicz z laską pielgrzyma fotografia
z 1853 roku, rep. Piotr Mecik / Forum

 

Zapewne nie bezpośrednio na to pytanie szukał odpowiedzi Artur Sandauer w swojej próbie psychoanalizy Adama Mickiewicza pt. "Nie czy lecz po co 'z matki obcej'". Sandauer idąc za ustaleniami Kleinera (i polemizując z Konradem Górskim odrzucającym tezę tego ostatniego) twierdzi, że profetyczny ustęp w III części Dziadów to jeden z momentów, kiedy w myśleniu Mickiewicza dokonuje się przełom. Według badacza Mickiewicz w słynnym fragmencie “Widzenia” naprawdę przypisuje sobie rolę mistycznego zbawcy, a więc narodowego Mesjasza-Chrystusa. "Niesłychaność tych uroszczeń sprawiła, że bezpośredni wyraz mógł im dawać tylko w poezji.

 

Niemniej faktem jest, że w głębi duszy się z tą postacią utożsamiał" – mówi Sandauer występujący w roli psychoanalityka Mickiewicza.

Sandauer zauważał, że owa postać nadchodzącego Odkupiciela przerzucała pomost między judaizmem i chrystianizmem - dokonywała "rejudaizacji" chrześcijaństwa:

 

    "Dla Żydów Mesjasz należy do przyszłości, dla chrześcijan do preszłości; pierwsi na niego czekają, dla drugich już się zjawił. Postać odkupiciela nadchodzącego oznacza zatem nawrót do koncepcji judejskiej. Następuje rejudaizacja chrystianizmu: Polska to nowy Izrael. Polacy – jak Żydzi po narodzeniu Mesjasza – mają przyjąć Mesjasza, który się właśnie objawia."

 

Sandauer powiada, że w ramach tej koncepcji byłoby wręcz idealnie, gdyby ów nadchodzący Odkupiciel był, podobnie jak Tamten, żydem-chrześcijaninem;

 

    "Połączenie takie stanowiłoby zwornik całej ideologii, wyrzucił je z siebie – jak blok lawy – w natchnionym 'Widzeniu Księdza Piotra', obecnie rozbudowuje je, wykorzystując to, co mu zostało w pamięci z rodzinnych przekazów czy może z sąsiedzkich plotek, dotyczących pochodzenia jego matki. Pochodzenie to, o którym nie mógł, oczywiście, nie wiedzieć, lecz które wypierał w podświadomość, staje się odtąd kamieniem węgielnym nowej ideologii. Pasuje jak ulał, nadaje sie tak doskonale, że - gdyby go nie było, powinien by je wymyślić" - pisze krytyk.

 

Sandauer zauważa jednocześnie, że od tego czasu w wypowiedziach Mickiewicza o Żydach znikają akcenty negatywne, które pojawiały się wcześniej tu i ówdzie, pozostają zaś tylko pozytywne, a nawet mistyczne.

Mickiewicz uważał, że to Opatrzność skupiła w jednym kraju Polaków i Żydów, że "to przeznaczenie powiązało ściśle dwie narodowości, na pozór tak sobie obce". Mówił: "Izraelowi, bratu starszemu cześc i poszanowanie". A pod koniec życie oddał się idei stworzenia w Konstantynopolu legionu żydowskiego.

 

Sandauer kończy swoją psychoanalizę Mickiewicza spekulacją:

 

    "Kto wie, czy jeśli zamilkł, to nie dlatego, że rzeczy tak palącej nie mógł dopowiedzieć do końca, zrzucić maski, która zżerała mu twarz, że w swej 'egomesjanistycznej' koncepcji musiał posługiwać się szyfrem. Musiał zaś dlatego, że w oczach współczesnego społeczeństwa polskiego rodowód taki uchodził – uchodzi dziś jeszcze w pewnych jego kręgach – za wstydliwy."

[...]

 

Źródła: O kabalistycznej wykładni "40 i 4" pisał Juliusz Kleiner m.in. w swojej monografii Mickiewicza (tom 1, 1948),  jego hipotezę rozwinął Artur Sandauer w artykule "Nie czy lecz po co 'z matki obcej'" opublikowanym po raz pierwszy w "Życiu Literackim" w 1981 r. (i zawartym w 4. tomie "Dzieł zebranych" Sandauera); żydowskim wątkom w życiu i twórczości Mickiewicza poświęcona jest książka Jadwigi Maurer "Z matki obcej..." (Londyn, 1990). O tej kwestii pisała obszernie Maria Janion, m.in. w esejach "Legion żydowski Mickiewicza" i "Sprawa o Pigonia" w tomie "Do Europy...  tak, ale z naszymi umarłymi".

 

Autor: Mikołaj Gliński, 23.12.2013

 

źródło


  • 5





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych