,,– Ja wiem, czuję to, że on wciąż żyje. Tomek potrafi przeżyć przez 6 dni w jamie śnieżnej na podobnej wysokości. To twardy i bardzo uparty chłopak – mówi „Newsweekowi” ojciec himalaisty Witold Mackiewicz. Apeluje o pomoc dla syna Tomasza."
Źródło: http://www.newsweek....y,422501,1.html
Nie traktujcie tego jako jakiś głupi temat, bo ja (co prawda wstrząśnięty wydarzeniami na Nandze) piszę serio i chcę otrzymać odpowiedzi serio, poważne.
Mianowicie idzie mi o te słowa ojca śp. (?) Tomka Mackiewicza. Jak myślicie są to tylko słowa ojca wstrząśniętego i załamanego śmiercią syna w wysokich górach? Czy może jednak jakieś przeczucie typu psi i Tomek jeszcze żyje? Żeby była jasność nie idzie mi o dyskusję żyje/nie żyje i czemu E. Revol. i ekipa ratunkowa (A. Bielecki i D. Urubko) Go zostawili. NIE!! Idzie mi tylko o to byśmy podyskutowali tutaj czy może słowa tamte to jednak coś z pogranicza tematyki naszego forum, coś z pogranicza psi.