Skocz do zawartości


Zdjęcie

Śmierć bliskiej osoby a emanacje fizyczne


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
8 odpowiedzi w tym temacie

#1

padam.
  • Postów: 6
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Cześć,

 

Chciałem podzielić się swoją historią sprzed sześciu lat. Najpierw kilka słów wstępu, które naświetlą zdarzenie.

 

Miałem ojczyma - Bogdan, drugi mąż mojej mamy - z którym miałem bardzo dobrą relację jako dziecko. Kochałem go, nazywałem "tatą", często spędzaliśmy czas. Niestety, był alkoholikiem i w fazie, kiedy był w cugu, był bardzo złym człowiekiem. Gdy wchodził w trzeźwą fazę, był przeciwieństwem swojego pijackiego alter ego, bardzo cierpiał z powodu dokonanych czynów i wypowiedzianych słów. Był wrażliwym artystą - malarzem, muzykiem, dowcipnym i ciepłym człowiekiem. Można by powiedzieć, że to były dwie osobowości w jednym ciele. W pewnym momencie jednak w pijackim szale na moich oczach (miałem wtedy 8 lat) rozbił głowę mojej mamy o futrynę drzwi. Przeżyła, choć skończyło się szpitalem. To był jednak koniec małżeństwa i moja relacja z ojczymem się zakończyła.

 

Jedyne, co mi po nim zostało, oprócz uczucia gniewu i rozczarowania, to obraz - piękna, martwa natura, którą namalował, a która wisiała u mnie w pokoju, przypominając mi o tym, że był także dobrym człowiekiem.

 

21 grudnia 2011 roku, gdy byłem już dawno dorosłym człowiekiem, późną nocą, kiedy oglądałem jakiś film, obraz z hukiem spadł ze ściany, rama rozbiła się. Zignorowałem początkowo to wydarzenie, ale 27 grudnia tego roku nabrało sensu. Jak dowiedziałem się od jego mamy (z którą wciąż miałem dobre relacje i kontakt), nie odzywał się całe święta, więc zawiadomiła policję. Sądziła, że wpadł w alkoholowy ciąg, ale trwało to dość długo. Znaleziono jego ciało w mieszkaniu - pijany spadł z antresoli swojego mieszkania na parter lokalu, roztrzaskując się o podłogę. Mieszkanie było zimne, datę zgonu ciężko było ustalić dokładnie, ale od razu pomyślałem o obrazie i na chłodno przeanalizowałem zdarzenie.

 

Gwóźdź został w ścianie. Zatem, aby obraz spadł, należało podnieść go nieco do góry i pociągnąć do siebie (wiecie, jak są skonstruowane takie zawieszki). Obraz wisiał na tej ścianie latami i nagle spadł. Nie jestem człowiekiem, który od razu szuka niewyjaśnionych zjawisk wokół siebie, ale nie wierzę w tak złożone zbiegi okoliczności. Zniszczenia ramy także wydały mi się zbyt duże, aby wywołane były samą grawitacją, ale to już spekulacja podparta jedynie intuicją. Wcześniej słyszałem o portretach umierających osób, które spadały ze ściany, o zdjęciach, które się przewracały, ale nie traktowałem tego poważnie. Jakie mogły być przyczyny takiego zdarzenia? Czy w chwili nagłej śmierci mojego ojczyma uwolniła się jakaś jego zła energia, która powędrowała do mnie, połączona przez jego przedmiot i zamanifestowała w ten sposób? Czy była to jego energia, czy jakiś nienawistny byt, który opętał go za życia i sprawiał, że dokonywał złych czynów? Obraz spaliłem jakiś czas później.

 

Jest jeszcze jeden wątek związany z tą historią, ważniejszy, niż mój obraz. Pogrzeb Bogdana na początku stycznia. Podszedłem po ceremonii złożyć kondolencje jego mamie. Nie chciałem wspominać jej absolutnie o zdarzeniu z obrazem, aby jej nie denerwować. Ale ona, 80-letnia kobieta, odciąga mnie na bok:

- Coś się stało tej nocy, której zginął Bogdan. - mówi. Po jej wyrazie twarzy widzę, że to coś, co mocno ją poruszyło i, mając w pamięci mój obraz na ścianie, już wiem, że stało się coś dziwnego. W tym miejscu nadmienię, że "babcia" była bardzo twardo stąpającą po ziemi kobietą - księgowa, bardzo religijna, bez wybujałej fantazji (ba! pozbawiona fantazji). Powiedziała, że obudziła się w środku nocy i poczuła, że ktoś jest w pokoju. Na fotelu nieopodal łóżka zobaczyła "sylwetkę ogromnego, czarnego psa o czerwonych oczach". Pies dyszał i wpatrywał się w nią. Zaczęła się modlić i pies zniknął. Jak stwierdziła, "diabeł przyszedł wtedy po duszę Bogdana". Zdarzyło się to oczywiście 21 grudnia w nocy. Nigdy przedtem ani potem nie słyszałem od niej podobnej historii, nie opowiadała o duchach ani dziwnych zjawiskach, zatem nie mogłem uznać wszystkiego za zbieg okoliczności.

 

To zdarzenie było dla mnie kluczem otwierającym drzwi do zainteresowania tematami paranormalnymi, na które dotąd nie zwracałem uwagi i traktowałem z przymrużeniem oka.

 

Okazało się między innymi, że czarny pies z czerwonymi oczami to nie jest odosobniony przypadek mojej babci:

http://www.yourghost...php?story=10756

https://en.wikipedia.org/wiki/Barghest "It may also foretell the death of an individual by laying across the threshold of his or her house"

http://www.hauntedam...d/DevilDogs.php

 


  • 0

#2

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Czyli obraz spadł 21 grudnia 2011 roku, a twój ojczym zmarł 6 dni później. Ale mi wielki zbiego okoliczności. Żadna energia nie powstaje w momencie śmieric i nie przewraca przedmiotów, nie zrzuca obrazów ze ściany. Gdyby z wieszaka w szafce spadła jego kurtka to też byś się zastanawiał co to mogło znaczyć. Albo pisałbyś jego długopisem, któy nagle wyczerpałby się. 

 

Powiedziała, że obudziła się w środku nocy i poczuła, że ktoś jest w pokoju. Na fotelu nieopodal łóżka zobaczyła "sylwetkę ogromnego, czarnego psa o czerwonych oczach". Pies dyszał i wpatrywał się w nią.

 

A słyszałeś o czymś takich zjawiskach jak paraliż senny, omamy hipnagogiczne, halucynacje spontaniczne?


Użytkownik Wszystko edytował ten post 26.12.2017 - 11:10

  • 0



#3

padam.
  • Postów: 6
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie zmarł 27 grudnia. 27 grudnia dowiedziałem się, że zmarł kilka dni wcześniej. Policja wyłamała drzwi do jego domu. W niedogrzanym mieszkaniu znaleziono ciało, które leżało tam od kilku dni. Prawdopodobnie zginął kilka dni wcześniej, spadając z antresoli.

 

Gdyby kurtka spadła z wieszaka, zignorowałbym to. Z początku zignorowałem też ten obraz, dopóki nie zespoliło się to z innymi zdarzeniami. Wyczerpany długopis? Doceniam sceptycyzm, ale podajesz dość... oryginalne porównania.

 

Słyszałem o paraliżach sennych, omamach hipnagogicznych i tym podobnych. Nie widzę związku. Kluczowe jest współwystępowanie tych wydarzeń. Jeśli wydarzenia oddzielałby dłuższy czas, nie zastanawiałbym się nad tym. Jeśli występują jednocześnie, spekuluję.

 

Załóżmy na potrzeby dyskusji, że żadna energia nie powstaje w energii śmierci (o czym nie wiemy) - może to był jakiś byt, który opętał go za życia. Ten obraz był jedynym przedmiotem, który przypominał o tym, że Bogdan był dobrym człowiekiem. Może dlatego ten byt nienawidził tego przedmiotu i chciał go zniszczyć.


  • 0

#4

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Opętanie to choroba psychiczna albo kilka chorób występujących jednocześnie, a nie zjawisko paranormalne. 

Jeśli coś spadło to znaczy że była taka możliwość. Czemu duchy nie potrafią robić innych rzeczy, np. otworzyć jakąś szafkę zamkniętą na klucz? Tylko zawsze robią takie drobne psoty typu obraz zrzucony ze ściany, książka z półki, długopis ze stołu.


  • 0



#5

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@padam:

Daj sobie spokój z roztrząsaniem tego, co się stało. Powiedzmy sobie uczciwie - nie uda Ci się znaleźć sensownego wyjaśnienia. Nam też. Przyjmij na własny użytek taką interpretację Wydarzenia (sic!), która najbardziej Ci odpowiada i przeżywaj je na swój sposób. Jeżeli uznasz, że dotknąłeś Nieznanego, super. To Twoja Opowieść. :)


  • 1



#6

coley.
  • Postów: 120
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Parę lat temu słyszałem podobną historię, która wydarzyła się blok obok mojego. W biały dzień u kobiety pękła na drobne kawałki szyba w oknie, kilka chwil później dowiedziała się, że jej syn, 2 kilometry dalej, został śmiertelnie potrącony. Nie było, żadnych śladów kamieni czy czegoś takiego w pokoju, można szukać jakichś innych wyjaśnień ale jak było naprawdę to się nie dowiemy.


  • 0

#7

Churchyard dweller.
  • Postów: 356
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

@Up
Skoro to bylo w sasiednim bloku, to starales sie jakos zbadac sprawe? Obejrzales miejsce zdarzenia, szukales i rozmawiales ze swiadkami i z sama kobieta czy tylko ta historie uslyszales od kogos i jej nie weryfikowales? Jesli szyba pekla, to na pewno byla jakas racjonalna tego przyczyna, a tragiczna smierc syna w tym czasie to zbieg okolicznosci.
  • 0

#8

coley.
  • Postów: 120
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

@Color Coelestinus

Nie badałem sprawy bo po pierwsze to było nawet więcej niż parę lat temu jak teraz myślę, byłem młodszy i nie interesowałem się tym zbytnio, po drugie nawet jakbym się interesował to wybacz, ale nie śmiał bym przeszkadzać tej kobiecie w takim momencie. Podaję tę historię wyłącznie w ramach ciekawostki, jako coś podobnego do opisu autora i tak jak napisałem w pierwszym poście "jak było naprawdę to się nie dowiemy."


  • 0

#9

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W tym arcie jest dość dobrze wyjaśnione z jakiego powodu szyby mogą same pękać

http://oknotest.pl/s...la_mi_szyba_cz1


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych