144 odpowiedzi w tym temacie

[Zaciekawiony]

Miesięczny czas pracy rzędu 400 godzin to raczej u rekordzistów, z tego co widzę po artykułach średnio to około 300 godzin miesięcznie, trudno to dokładnie określić, bo szpitale mają różne sposoby na zapisy, ten sam lekarz może w tygodniu pracować w szpitalu na kilku różnych formach zatrudnienia.

Tu przykład rozkładu dyżuru lekarza, który pracował 103 godziny:

 

http://serwisy.gazet...rawo-pracy.html

szpitale na to pozwalają z powodu braków kadrowych:

 

Możliwość zawierania kontraktów lekarskich pozwoliła na bardziej elastyczną organizację pracy i „rozwiązanie”, co ważne - dzięki omijaniu norm prawa pracy - coraz bardziej uciążliwego problemu niedoboru lekarzy. Dla lekarzy z kolei była to możliwość uzyskania wyższych dochodów i poprawę sytuacji finansowej.

Pełnienie dodatkowych dyżurów po zakończeniu „urzędowych” godzin pracy przez lekarzy kontraktowych - zatrudnionych często w tych samych placówkach, na tych samych oddziałach również w ramach umowy o pracę - przede wszystkim łagodziło kłopotliwe skutki niedoboru lekarzy. Umowy kontraktowe umożliwiały bowiem między innymi obejście ustawowo zagwarantowanego prawa do 11-godzinnego wypoczynku bezpośrednio po zakończonym dyżurze. W przeciwieństwie do tradycyjnych umów - czasu świadczenia pracy w ramach kontraktu nie ograniczają żadne przepisy, a jedynie odporność dyżurujących na zmęczenie.

Liczne przypadki ciągłego, długotrwałego świadczenia pracy przez personel medyczny zatrudniony na kontraktach NIK stwierdziła w dziewięciu skontrolowanych szpitalach. Lekarz - rekordzista miał przepracować nieprzerwanie 130 godzin. W ocenie NIK stan ten - choć prawnie dopuszczalny - może powodować, że fizyczne i psychiczne zmęczenie lekarzy będzie stwarzać ryzyko dla bezpieczeństwa pacjentów i samych lekarzy.

https://www.nik.gov....ie-zdrowia.html

 

Obstawiam, że Austriacy jako czas pracy wzięli najwyższe wartości jakie podały media, zaś jako zarobki pensję netto w ramach normalnego dyżuru (2180 zł) bez liczenia pensji płaconej na tych właśnie nadgodzinach które wzięli do równania. Co wygląda jednak na manipulację.

[Dr Röck]

@panjuzek

A Ty chciałbyś trafić z poważnym schorzeniem, do lekarza, który ma za sobą osiemdziesięcio godzinny tydzień pracy, i pada na twarz?

 

Jeśli to jest specjalista, to tak. Na pewno lepiej sobie poradzi nawet zmęczony, niż zupełnie zielony łepek.

 

A, i jeszcze pytanie. Czy ta pani doktor to przypadkiem nie jest lekarzem Geriatrą? Bo jeżeli tak to szacun dla tej pani, bo Geriatrów w Polsce jest bardzo mało. To jedna z najbardziej niewdzięcznych specjalizacji. Chociażby dla tego że mimo wysiłków pacjenci i tak umierają.

 

Nie, internistą. I nic nie wie ani nie potrafi, bo na wszystko przepisuje biseptol, drosetux albo osclococin.

 

 

Rezydenci wiedzieli na co się piszą zanim poszli na studia, więc jak im się nie podobają warunki, to trzeba było o tym myśleć wcześniej a nie teraz wymuszać większych pieniędzy jakimiś debilnymi szantażami.

[Panjuzek]

@ Dr Röck

 

Jeśli to jest specjalista, to tak. Na pewno lepiej sobie poradzi nawet zmęczony, niż zupełnie zielony łepek.

 Rezydenci to lekarze z prawem do wykonywania zawodu, którzy ukończyli studia odbyli praktykę i zdali stosowne egzaminy.

 

 

Nie, internistą. I nic nie wie ani nie potrafi, bo na wszystko przepisuje biseptol, drosetux albo osclococin.

 A gdyby przepisywała paracetamol jak większość internistow to by było ok?

 

 

Rezydenci wiedzieli na co się piszą zanim poszli na studia

 

  Raczej wątpię. W Polsce sytuacja prawno gospodarcza, zmienia się na tyle dynamicznie, że pięć czy sześć lat to kawał czasu i chyba tylko jakaś wróżka stwierdzi z całą pewnością jak będzie za pół dekady, chociaż to że ona będzie pewna nie znaczy że będzie miała rację.

Użytkownik Panjuzek edytował ten post 09.11.2017 - 22:06

[Zaciekawiony]

Od dawna obiecywano stopniowe podwyższanie zarobków. Obecny rezydent na pierwszym roku rezydentury ma za sobą 6 lat studiów i półtora roku praktyki szpitalnej, czyli szedł na studia około 2010-9 roku, gdy jeszcze mieliśmy zupełnie innych rządzących. Obecnie obowiązujące stawki wynagrodzeń zostały ustalone 9 lat temu po strajku lekarzy i od tego czasu nie drgnęły mimo inflacji.

[Dr Röck]

@panjuzek

Rezydenci to lekarze z prawem do wykonywania zawodu, którzy ukończyli studia odbyli praktykę i zdali stosowne egzaminy.

 

I dzieki na pewno mają takie same kwalifikacje, co specjalisci z tytułami i wieloletnią praktyką. Ty tak na seri czy sobie jaja robisz?

 

A gdyby przepisywała paracetamol jak większość internistow to by było ok?

 

Jak przychodze do lekarza z piekielnym bólem ucha i glowy trwajacymi przez tydzien po zakończonej anginie i wychodze z receptą na biseptol i syropek homeopatyczny, to wiem, że to nie mialo sensu. Przynajmniej L4 się przydało, receptę wywaliłem do kosza i poszedłem do laryngologa. Obeszło się bez antybiotyków, krople do ucha i mało przyjemne zabiegi. Tak właśnie widzę różnicę między tymi, którzy dużo chcą, a mało wiedzą, a tymi, którzy wiedzą dużo i tę wiedzę wykorzystują.

 

W Polsce sytuacja prawno gospodarcza, zmienia się na tyle dynamicznie, że pięć czy sześć lat to kawał czasu i chyba tylko jakaś wróżka stwierdzi z całą pewnością jak będzie za pół dekady, chociaż to że ona będzie pewna nie znaczy że będzie miała rację.

 

To jestem wróżką, bo jak lekarze 10, 15, 20 czy 30 lat temu kiepsko zarabiali, tak dzisiaj dalej kiepsko zarabiają. Przynjamniej niektórzy.

Użytkownik Dr Röck edytował ten post 10.11.2017 - 11:46

[Aidil]

@panjuzek

Rezydenci to lekarze z prawem do wykonywania zawodu, którzy ukończyli studia odbyli praktykę i zdali stosowne egzaminy.

 

I dzieki na pewno mają takie same kwalifikacje, co specjalisci z tytułami i wieloletnią praktyką. Ty tak na seri czy sobie jaja robisz?

 

 

 

W przeważającej ilości są to wysokiej klasy specjaliści - operujący według najnowszych metod na przykład serce, płuca wykonujący przeszczepy, ponieważ stara kadra już nie jest w stanie w wielu sytuacjach operować tak specjalistycznym sprzętem. 

[Wszystko]

 "Jak przychodze do lekarza z piekielnym bólem ucha i glowy trwajacymi przez tydzien po zakończonej anginie i wychodze z receptą na biseptol i syropek homeopatyczny, to wiem, że to nie mialo sensu."
Wyśmiałbym lekarza przepisującego cukier w kulkach. To jest kpina z pacjenta.

Jeśli chodzi o podwyżki to jest to wina rządzących partii od lewa do prawa które obiecywały polepszenie warunków pracy, zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. Dlatego ta grupa społeczna oczekuje realizacji tych obietnic. Kopalnie uratowano bo górnicy sie awanturowali to lekarze myślą że też dostaną.

[Aidil]

 "Jak przychodze do lekarza z piekielnym bólem ucha i glowy trwajacymi przez tydzien po zakończonej anginie i wychodze z receptą na biseptol i syropek homeopatyczny, to wiem, że to nie mialo sensu."
Wyśmiałbym lekarza przepisującego cukier w kulkach. To jest kpina z pacjenta.

Jeśli chodzi o podwyżki to jest to wina rządzących partii od lewa do prawa które obiecywały polepszenie warunków pracy, zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. Dlatego ta grupa społeczna oczekuje realizacji tych obietnic. Kopalnie uratowano bo górnicy sie awanturowali to lekarze myślą że też dostaną.

 

Przede wszystkim pacjenci oczekują ze wreszcie rząd  zamiast dopłacać do nierentownych kopalń (czytaj marnowanie naszych wspólnych pieniędzy) zreformuje zdychającą służbę zdrowia. Obecnie lekarze wycofują się z nadgodzin co spowoduje wydłużenie kolejek i brak powiększający eis stale lekarzy stanie się bardziej dolegliwy.

[posejdon25]

Ja pracuję jako salowa w szpitalu, więc widzę jak ciężko pracują lekarze i pielęgniarki (choć ich zachowanie pozostawia wiele do życzenia tzw. chamskie). Ale czy popieram protest? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi.

[Aidil]

Można do tego  protestu podejść w identyczny sposób jak podchodzi znaczna ilość ludzi do jakichkolwiek wyborów, wierząc że nie istnieją konsekwencje tych że decyzji, czyli nie wziąć w nim udziału, ponieważ wielu z nich wydaje się że jak ich nie dotyczy, (a jak wiemy jest to często pozorny brak powiązań) i nie bierze w nich udziału.
 

Wiemy że lekarzy w naszym kraju jest stanowczo za mało, i że w związku z tym pracowali stanowczo za dużo, tak dużo że sami stawali się pacjentami lub umierali na stanowiskach. Można oczywiści stanąć na stanowisku i powiedzieć - po co się pchali na takie studia. Mnie to nie dotyczy. Sama i sam także mało zarabiam. Można by w podobny sposób okłamując siebie odsuwać informację o tym iż nie chcę mi się zaangażować i teraz, i przedtem ...tak na prawdę w swoją sprawę, zostawiam ją innym. Oddaje decydowanie o swojej teraźniejszości i przyszłości innym.